Paralotniarstwo to dziwny sport. Patrząc po znajomych paralotniarzach:
- każdy zna kogoś, kto miał wypadek,
- większość miała wypadek (wypadki, zdarzenia, przypadki wliczając efekty od zdartego naskórka po pęknięte kręgosłupy),
- każdemu kiedyś, coś się stanie(?),
- problem nie istnieje, apteczek na startowiskach nie ma, raportów ze zdarzeń też, a treningi kończą się na kilkunastu rzutach paczką organizowanych raz do roku przez Marka M.
Jak przygotować się do wypadku? Temat rzeka.
Jak przygotować się do wypadku?
- calhal
- Posty: 770
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:37
- Reputation: 33
- Lokalizacja: Grenoble, Francja
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Jak przygotować się do wypadku?
Nie do końca rozumiem czy pytasz, czy po prostu stwierdzasz.
Osobiście wydaje mi się, że do wypadku to ciężko się "przygotować".
Nie mniej u nas są pewne zalecenia:
Poza tym zaleca się oficjalnie pilotom pewne zachowania, żeby do wypadków nie dopuścić:
I pewnie jeszcze o czymś zapomniałem.
Osobiście wydaje mi się, że do wypadku to ciężko się "przygotować".
Nie mniej u nas są pewne zalecenia:
- Zachęca się ludzi do odbywania kursu pierwszej pomocy. Na papier tandemowy jest to nawet obowiązek.
- Zaleca się posiadanie "zestawu bezpieczeństwa", między innymi: taśma i karabinek (do zabezpieczenia się np. na drzewie do czasu przybycia pomocy), folia nrc
- Zaleca się zapoznanie i posiadanie ulotki z numerami ratunkowymi, częstotliwościami radiowymi, sposobem informowania służb ratunkowych, sposobem informowania nadlatującego helikoptera.
Poza tym zaleca się oficjalnie pilotom pewne zachowania, żeby do wypadków nie dopuścić:
- Dokładną kontrolę przedstartową.
- Przemyślane odpalanie po dokładnej analizie meteo.
- Zaznajomienie się z terenem i zagrożeniami na nim przed odpaleniem.
- Nielatanie w ciężkim (wiosennym) warunie po długiej przerwie.
- Dobieranie sprzętu do umiejętności.
- Dbanie i kontrolowanie sprzętu (i samodzielnie często, i regularne przeglądy).
- Posiadanie zapasu, dbanie o niego (w tym wietrzenie i przekładanie).
- Ciągłe podnoszenie kwalifikacji, czy to poprzez kursy doszkalające, czy to kursy pilotażu (ex SIV).
I pewnie jeszcze o czymś zapomniałem.
Re: Jak przygotować się do wypadku?
Witam.
Zamiast pytać: jak przygotować się do wypadku, lepiej zaptyać: jak uniknąć wypadku???
Napiszę kilka słów ze swojego doświadczenia.
Latam 8 lat. Dla jednych małao, dla innych już długo. Skrzydło wysokie B, wcześniej epizod z C. Średnio ok 40- 70 h rocznie.
Określił bym się mianem: pilot rekreacyjno- przelotowy.
Nigdy nie zaliczyłem drzewa (60% moich lotów jest w górach) nie wodowałem, nie miałem sytuacji zmuszającej do użycia zapasu (klapy oczywiście się zdarzają) nie przeciągnąłem skrzydła, nie znalazłem się na zawietrznej, pomyślnie unikałem kolizji w powietrzu (choś miałem "pierwszeństwo") żadna burza mnie nie zassałą i nie zaskoczyła, żadne rotory przy lądowaniu nie dopadły... ogólnie ciesze się lataniem i każdą minutą spędzoną w powietrzu. Nie biorę udziału w żadnych rankingach i zawodach. Nie mam napinki na wynik. Sukces przelotowy mierzę miarą udanego startu, lotu i pomyslnego lądowania a nie ilością przelecianych km.
Czasem myślę o wypadku. O rodzinie, pracy itd. Jednak latanie jest powołaniem i marzeniem. Jeśli tego nie czujesz, zostaw to. Lecz jeśli mimo lęków pragniesz być w powietrzu musisz się oswoić z myślą, że może pójść coś nie tak. Jednak lepiej zapobiegać.
Moja recepta to zrozumieć mechanikę lotu, ogólnie i w odniesieniu do paralotni, bo mają sporo ograniczeń. Poświęcić czas na zdobycię wiedzy z meteo, kiedy jak i dlaczego? znac swoje umejętności i ograniczenia. Znać zagrożenia i czynniki, które je powodują. Schować swoje ambicję i chęci zaimponowania komukolwiek do kieszeni. Mieć respekt do natury (termika, wiatr) i najważniejsze UŻYWAĆ MÓZGU i zdrowego rozsądku aktywnie!!!
Oczywiście napisałem same banały i każdy o tym wie, choć może jednak nie do końca...
Zamiast pytać: jak przygotować się do wypadku, lepiej zaptyać: jak uniknąć wypadku???
Napiszę kilka słów ze swojego doświadczenia.
Latam 8 lat. Dla jednych małao, dla innych już długo. Skrzydło wysokie B, wcześniej epizod z C. Średnio ok 40- 70 h rocznie.
Określił bym się mianem: pilot rekreacyjno- przelotowy.
Nigdy nie zaliczyłem drzewa (60% moich lotów jest w górach) nie wodowałem, nie miałem sytuacji zmuszającej do użycia zapasu (klapy oczywiście się zdarzają) nie przeciągnąłem skrzydła, nie znalazłem się na zawietrznej, pomyślnie unikałem kolizji w powietrzu (choś miałem "pierwszeństwo") żadna burza mnie nie zassałą i nie zaskoczyła, żadne rotory przy lądowaniu nie dopadły... ogólnie ciesze się lataniem i każdą minutą spędzoną w powietrzu. Nie biorę udziału w żadnych rankingach i zawodach. Nie mam napinki na wynik. Sukces przelotowy mierzę miarą udanego startu, lotu i pomyslnego lądowania a nie ilością przelecianych km.
Czasem myślę o wypadku. O rodzinie, pracy itd. Jednak latanie jest powołaniem i marzeniem. Jeśli tego nie czujesz, zostaw to. Lecz jeśli mimo lęków pragniesz być w powietrzu musisz się oswoić z myślą, że może pójść coś nie tak. Jednak lepiej zapobiegać.
Moja recepta to zrozumieć mechanikę lotu, ogólnie i w odniesieniu do paralotni, bo mają sporo ograniczeń. Poświęcić czas na zdobycię wiedzy z meteo, kiedy jak i dlaczego? znac swoje umejętności i ograniczenia. Znać zagrożenia i czynniki, które je powodują. Schować swoje ambicję i chęci zaimponowania komukolwiek do kieszeni. Mieć respekt do natury (termika, wiatr) i najważniejsze UŻYWAĆ MÓZGU i zdrowego rozsądku aktywnie!!!
Oczywiście napisałem same banały i każdy o tym wie, choć może jednak nie do końca...
Re: Jak przygotować się do wypadku?
Sądząc po ilości odpowiedzi temat jednak nie rzeka... Chyba większośc lataczy go unika i wypiera ze swej świadomości taki obrót sytuacji. Przecież mi się to nie przydarzy...
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: Jak przygotować się do wypadku?
Tego nie da się zrobić teoretycznie. Praktyka ratownicza jest tu kluczowa, a z reguły nikt jej nie ma. Dlatego trzeba się liczyć z tym, że w razie konieczności udzielenia pomocy większość świadków nie będzie wiedziała cio robić i jak pomóc. Najlepiej wtedy wezwać służby. Do tego czasu trzeba zabezpieczyć poszkodowanego i to wystarcza. Z moich doświadczeń wynika że albo inne działania są zbędne bo poszkodowanemu nic nie zagraża albo nieskuteczne ponieważ i tak umrze w ciągu pół godziny. Oczywiście im czyjeś doświadczenie medyczne i wiedza są większe, tym diagnoza na miejscu wypadku oraz pomóc doraźna są lepsze i cenniejsze. Czyli to co każdy powinien wiedzieć, to w pierwszym rzędzie jak skontaktować się ze służbami ratowniczymi. Następne to jest jak zabezpieczyć poszkodowanego. I to chyba najważniejsze.
Zbyszek Gotkiewicz
Wróć do „Bezpieczeństwo i Wypadki”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość