Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 04 lutego 2021, 10:45
Ja wiem jak to jest gdy lina się zacina. Moje pierwsze próby jakieś 30 lat temu za maluchem. Lina miała ze 20 metrów. Zrobiłem wyczep, ale nie zadziałał. Maluch mnie wyciągnął w powietrze i się zatrzymał. Ja poleciałem dalej. Gdy lina się napięta skrzydło mnie wyprzedziło i zanurkowało do ziemi razem ze mną.
Druga sytuacja miała miejsce w Pińczowie jakieś 26 lat temu. Po zakończeniu holu pociągam za uchwyt wyczepu, robię zwrot i lecę w kierunku miejsca startu. Od razu czuję, że skrzydło jakoś dziwnie leci. Wyprzedza mnie i się trzęsie. Sprawdzam wygląd skrzydła, linek, taśm. Wszystko ok, ale skrzydło cały czas dziwnie leci. Obok mnie pojawią się Alan Don na lotni i się drze: LINA! Patrzę, rzeczywiście lecę z liną. Duże kółko od wyczerpujące zostało dociśnięte do deski uprzęży i lina się nie wyczepiła. Od tego czasu zawsze sprawdzam czy nastąpiło wyczepienie. Wystarczyło kopnąć linę, żeby odeszła. Na wyciągarce siedział wtedy Leszek Mańkowski. Gdy zorientował się, że wywijam linę z bębna zaczął hamować bęben butem, żeby ten się nie rozkręcił i nie zamotał liny na sobie. Ja miałem nauczkę, Alan zdarte gardło i dumę z siebie a Leszek zniszczonego buta.
Ja wiem jak to jest gdy lina się zacina. Moje pierwsze próby jakieś 30 lat temu za maluchem. Lina miała ze 20 metrów. Zrobiłem wyczep, ale nie zadziałał. Maluch mnie wyciągnął w powietrze i się zatrzymał. Ja poleciałem dalej. Gdy lina się napięta skrzydło mnie wyprzedziło i zanurkowało do ziemi razem ze mną.
Druga sytuacja miała miejsce w Pińczowie jakieś 26 lat temu. Po zakończeniu holu pociągam za uchwyt wyczepu, robię zwrot i lecę w kierunku miejsca startu. Od razu czuję, że skrzydło jakoś dziwnie leci. Wyprzedza mnie i się trzęsie. Sprawdzam wygląd skrzydła, linek, taśm. Wszystko ok, ale skrzydło cały czas dziwnie leci. Obok mnie pojawią się Alan Don na lotni i się drze: LINA! Patrzę, rzeczywiście lecę z liną. Duże kółko od wyczerpujące zostało dociśnięte do deski uprzęży i lina się nie wyczepiła. Od tego czasu zawsze sprawdzam czy nastąpiło wyczepienie. Wystarczyło kopnąć linę, żeby odeszła. Na wyciągarce siedział wtedy Leszek Mańkowski. Gdy zorientował się, że wywijam linę z bębna zaczął hamować bęben butem, żeby ten się nie rozkręcił i nie zamotał liny na sobie. Ja miałem nauczkę, Alan zdarte gardło i dumę z siebie a Leszek zniszczonego buta.