Post autor: ssobota » 17 października 2017, 21:06
Jako nowy użytkownik witam wszystkich i do rzeczy:
sięganie po zapas, jak można przeczytać na pgforum, poprzedzone jest ( powinno być) wyrobieniem u siebie nawyku sięgania. Ja taki nawyk wyrabiałem, podobnie jak wielu, na kursie holowania. Prawa ręka, bez patrzenia, pod tyłek do klamki i tak wiele razy.
Na kursie PPG nie miałem wiele do powiedzenia, instruktor przypiął zapas do prawej wypory , do lewej ręki dał manetkę i powiedział, że tak będzie dobrze. Rzeczywiście, prawa ręka nie musiała szukać paki, która była tam gdzie wcześniej.
Dłuższe przeloty urozmaicałem sobie macaniem wielokrotnym uchwytu. tak dla zabicia czasu:)
Razu pewnego, przy gorszych warunkach (przy mizernym nalocie ,że nadmienię), poskładało mnie tak skutecznie, że zanim oprzytomniałem, pędziłem ku ziemi w spirali, dokręcając silnikiem, z ręką zamkniętą na manetce. Głowa mocno dociśnięta do piersi przy pomocy skręconych taśm nośnych skrzydła. Czyli zero jakiejkolwiek reakcji , walki, czy możliwości obserwacji czegokolwiek. Jedyny odruch jaki miałem, to prawa ręka do paki...
No i silnik zgasiłem jakimś cudem.
Nie wiem, czy jest idealne miejsce na zawieszenie paki, ale jak oglądam ,przykładowo, filmiki z kujawsko pomorskiego, z krainy latających Augustów, bez obrazy, gdzie paka jest daleko , daleko z tyłu, to wiem, że byłby problem ją dotknąć mając na karku gruby warkocz taśm, który mi wręcz uniemożliwił po wylądowaniu zdjęcie kasku. Naziemne podwieszanie także nie da podpowiedzi gdzie zawiesić. Przygód w powietrzu nie można łatwo odtworzyć. Zostaje chyba tylko pgforum i czytanie opowieści dziadków w długie zimowe wieczory.
ssobota
Jako nowy użytkownik witam wszystkich i do rzeczy:
sięganie po zapas, jak można przeczytać na pgforum, poprzedzone jest ( powinno być) wyrobieniem u siebie nawyku sięgania. Ja taki nawyk wyrabiałem, podobnie jak wielu, na kursie holowania. Prawa ręka, bez patrzenia, pod tyłek do klamki i tak wiele razy.
Na kursie PPG nie miałem wiele do powiedzenia, instruktor przypiął zapas do prawej wypory , do lewej ręki dał manetkę i powiedział, że tak będzie dobrze. Rzeczywiście, prawa ręka nie musiała szukać paki, która była tam gdzie wcześniej.
Dłuższe przeloty urozmaicałem sobie macaniem wielokrotnym uchwytu. tak dla zabicia czasu:)
Razu pewnego, przy gorszych warunkach (przy mizernym nalocie ,że nadmienię), poskładało mnie tak skutecznie, że zanim oprzytomniałem, pędziłem ku ziemi w spirali, dokręcając silnikiem, z ręką zamkniętą na manetce. Głowa mocno dociśnięta do piersi przy pomocy skręconych taśm nośnych skrzydła. Czyli zero jakiejkolwiek reakcji , walki, czy możliwości obserwacji czegokolwiek. Jedyny odruch jaki miałem, to prawa ręka do paki...
No i silnik zgasiłem jakimś cudem.
Nie wiem, czy jest idealne miejsce na zawieszenie paki, ale jak oglądam ,przykładowo, filmiki z kujawsko pomorskiego, z krainy latających Augustów, bez obrazy, gdzie paka jest daleko , daleko z tyłu, to wiem, że byłby problem ją dotknąć mając na karku gruby warkocz taśm, który mi wręcz uniemożliwił po wylądowaniu zdjęcie kasku. Naziemne podwieszanie także nie da podpowiedzi gdzie zawiesić. Przygód w powietrzu nie można łatwo odtworzyć. Zostaje chyba tylko pgforum i czytanie opowieści dziadków w długie zimowe wieczory.
ssobota