Post autor: calhal » 21 lutego 2018, 08:50
Zippo_Drill pisze:Myslę, że świetny film do analizy dla duetu Jarków. Nawet nie trzeba zwalniać ujęć
Czy ja wiem czy świetny, tutaj niewiele jest do analizowania bo wszystko ładnie widać.
Przeciągnięcie i zwolnienie skrzydła, które jest lekko za plecami (chyba chciał wejść w spadochronowanie albo tailslide ćwiczyć). Zamiast zahamować wyskok z łapami
za siebie, w linii z taśmami nośnymi, to raptem ma łapska lekko poniżej bloczków.
Wyskok skrzydła przed pilota: pochylenie wahadłowe (trudno powiedzieć ile stopni skrzydło zostało z tyłu) + aerodynamiczne (z przeciągnięcia niezahamowane to do około 90 stopni), czyli ponad 100 stopni.
Dodatkowo fajnie widać jak nowoczesne konstrukcje z żyłkami w płacie nie klapią jak kiedyś od frontu, tylko ciągle "trzymają kształt" przez co łatwiej wpaść do środka.
Potem skrzydło już nie ma w ogóle prędkości postępowej, a pilot zapas rzuca na dół, więc też w niego wpada. Drugi zapas już wyrzuca za siebie a nie na dół i lekko trzymając za liny, przez co nie dopuścił do podobnej sytuacji jak z pierwszym.
Generalnie miał sporo szczęścia, że się bardziej w czaszy nie zaplątał i mógł zapas rzucać.
Srogie pozdro
[quote="Zippo_Drill"]Myslę, że świetny film do analizy dla duetu Jarków. Nawet nie trzeba zwalniać ujęć :mrgreen:[/quote]
Czy ja wiem czy świetny, tutaj niewiele jest do analizowania bo wszystko ładnie widać.
Przeciągnięcie i zwolnienie skrzydła, które jest lekko za plecami (chyba chciał wejść w spadochronowanie albo tailslide ćwiczyć). Zamiast zahamować wyskok z łapami [b]za siebie, w linii z taśmami nośnymi[/b], to raptem ma łapska lekko poniżej bloczków.
Wyskok skrzydła przed pilota: pochylenie wahadłowe (trudno powiedzieć ile stopni skrzydło zostało z tyłu) + aerodynamiczne (z przeciągnięcia niezahamowane to do około 90 stopni), czyli ponad 100 stopni.
Dodatkowo fajnie widać jak nowoczesne konstrukcje z żyłkami w płacie nie klapią jak kiedyś od frontu, tylko ciągle "trzymają kształt" przez co łatwiej wpaść do środka.
Potem skrzydło już nie ma w ogóle prędkości postępowej, a pilot zapas rzuca na dół, więc też w niego wpada. Drugi zapas już wyrzuca za siebie a nie na dół i lekko trzymając za liny, przez co nie dopuścił do podobnej sytuacji jak z pierwszym.
Generalnie miał sporo szczęścia, że się bardziej w czaszy nie zaplątał i mógł zapas rzucać.
Srogie pozdro