Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 01 grudnia 2018, 21:12
Ja wiem jak źle się lata gdy cały po starcie czekasz tylko na to że cię wyskłada. Dzięki temu też rozumiem pilotów którzy boją się wystartować, bo na przykład maja uszkodzone kolano i nie wiedzą czy dadzą radę prawidłowo wylądować. Takie latanie w ciągłym strachu może odebrać całą przyjemność z latania. Stąd ich prosty przepis na dalsze latanie. Poszukanie czegoś, co się nie składa albo w przypadku nóg czegoś z podwoziem. Dziwne, że nie biorą pod uwagę zmiany sprzętu na bezpieczniejszy i trening sytuacji które ich stresują. Zresztą dla pilotów latających na sprzęcie wyczynowym przesiadka na coś bezpieczniejszego może w ich mniemaniu równać się śmierci cywilnej. Wtedy lepiej uciec do innego lotnictwa pod byle pretekstem. Oczywiście nie wszyscy, którzy zmieniają paralotnie na lotnie lub szybowce robią to z powodu leków. Część na pewno szuka nowych wyzwań i dalszego lotniczego rozwoju. Tyle, że na szczycie już byli i to jest już tylko schodzenie w dół

Ja wiem jak źle się lata gdy cały po starcie czekasz tylko na to że cię wyskłada. Dzięki temu też rozumiem pilotów którzy boją się wystartować, bo na przykład maja uszkodzone kolano i nie wiedzą czy dadzą radę prawidłowo wylądować. Takie latanie w ciągłym strachu może odebrać całą przyjemność z latania. Stąd ich prosty przepis na dalsze latanie. Poszukanie czegoś, co się nie składa albo w przypadku nóg czegoś z podwoziem. Dziwne, że nie biorą pod uwagę zmiany sprzętu na bezpieczniejszy i trening sytuacji które ich stresują. Zresztą dla pilotów latających na sprzęcie wyczynowym przesiadka na coś bezpieczniejszego może w ich mniemaniu równać się śmierci cywilnej. Wtedy lepiej uciec do innego lotnictwa pod byle pretekstem. Oczywiście nie wszyscy, którzy zmieniają paralotnie na lotnie lub szybowce robią to z powodu leków. Część na pewno szuka nowych wyzwań i dalszego lotniczego rozwoju. Tyle, że na szczycie już byli i to jest już tylko schodzenie w dół :)