Post autor: SP8EBC » 13 marca 2016, 21:42
Zbyszek Gotkiewicz pisze:Tu rozmawiamy o tym jak być dobrym pilotem, to znaczy takim który umie oceniać ryzyko i jeśli je podejmuje to robi to świadomie. I niestety musimy się zgodzić z tym że są piloci lepsi i gorsi.
(...)
Z cyganami jest podobnie. Ja rozumiem że bylejakość jest naszym godłem narodowym i nawet ją lubię i rozumiem, ale nie zgadzam się żeby zabraniać porównywać tą bylejakość z perfekcjonizmem choćby po to żeby piloci mieli wybór jaką ścieżkę rozwoju wybrać.
Widzę, że Zbyszek dalej nie rozumiesz. Mój znajomy a ośmielę się stwierdzić, że również Ja jesteśmy w stanie oceniać ryzyko. Myślisz, że jeżeli koleś utrzymuje się przez 3 godziny bez wariometru, to jest kiepskim pilotem? Śmiem twierdzić, że ma skrzydło wyczute lepiej niż połowa tego forum, bo tylko tak jest w stanie pozyskać informację czy opada czy wznosi się. Nie zna się na przelotach, nigdy nie zrobił XC i w tym temacie zapewne nie miałby nic do powiedzenia. Pomógł mi jednak kilka razy w pewnych sprawach i jego wskazówki okazały się cenne. Ty nazywasz jego latanie "byle jakim", bo nie robi 100 godzin rocznie. A pomyślałeś Zbyszek, że część z osób, które Ty nazywasz "niedzielnymi pilotami" jest nimi ze względu na brak możliwości? Nie każdy jest biznesmenem, którego firma pracuję na niego (nie obraź się, to nie do ciebie) ewentualnie nie każdy jest trybikiem w korpo na Mordorze. Nie każdy może sobie więc pozwolić na szastanie pieniędzmi na lewo i prawo. Latanie jest jednak drogie, przy czym nie jest czynnością niezbędną do codziennej egzystencji. Wychowałem się w raczej niezamożnej rodzinie i żeby w ogólę móc myśleć o lataniu (kurs + sprzęt) musiałem nie jedne wakacje spędzić w robocie i uczuć się, żeby utrzymać stypendium. Znam wartość pieniądza i nie trwonię go kursując pomiędzy Bassano a Tolminem.
Zbyszek. Nie dziw się, ze połowa grupy pl.rec.paralotnie rzuca się na ciebie z zębami. Sam kiedyś wymyśliłeś podział paralotniarzy na procenty (ile to było? 80%?) a potem opisujesz ten "większy procent" w kategoriach bylejakości i ego. Nazywasz swoje teorię dogmatami. Podkreślasz, że to Ty podniosłeś jakiś temat jako pierwszy. Słowem sam dajesz Statlerowi, Gagarinowi i reszcie młyn na wodę.
Nie widzę też do końca konsekwencji w Twoich naukach. Kilkukrotnie wspominałeś o zapatrzeniu się w testy EN przy doborze glajta a sam tworzysz kategorię wydłużeń w zależności od nalotu. To tak jak ja bym powiedział, że antena jest dobra bo ma VSWR na poziomie 1:1.2 i faktycznie dopasowanie do 50 omów było by znakomite, co nie czyni jednak dobrej anteny.
[quote="Zbyszek Gotkiewicz"]Tu rozmawiamy o tym jak być dobrym pilotem, to znaczy takim który umie oceniać ryzyko i jeśli je podejmuje to robi to świadomie. I niestety musimy się zgodzić z tym że są piloci lepsi i gorsi.
(...)
Z cyganami jest podobnie. Ja rozumiem że bylejakość jest naszym godłem narodowym i nawet ją lubię i rozumiem, ale nie zgadzam się żeby zabraniać porównywać tą bylejakość z perfekcjonizmem choćby po to żeby piloci mieli wybór jaką ścieżkę rozwoju wybrać.[/quote]
Widzę, że Zbyszek dalej nie rozumiesz. Mój znajomy a ośmielę się stwierdzić, że również Ja jesteśmy w stanie oceniać ryzyko. Myślisz, że jeżeli koleś utrzymuje się przez 3 godziny bez wariometru, to jest kiepskim pilotem? Śmiem twierdzić, że ma skrzydło wyczute lepiej niż połowa tego forum, bo tylko tak jest w stanie pozyskać informację czy opada czy wznosi się. Nie zna się na przelotach, nigdy nie zrobił XC i w tym temacie zapewne nie miałby nic do powiedzenia. Pomógł mi jednak kilka razy w pewnych sprawach i jego wskazówki okazały się cenne. Ty nazywasz jego latanie "byle jakim", bo nie robi 100 godzin rocznie. A pomyślałeś Zbyszek, że część z osób, które Ty nazywasz "niedzielnymi pilotami" jest nimi ze względu na brak możliwości? Nie każdy jest biznesmenem, którego firma pracuję na niego (nie obraź się, to nie do ciebie) ewentualnie nie każdy jest trybikiem w korpo na Mordorze. Nie każdy może sobie więc pozwolić na szastanie pieniędzmi na lewo i prawo. Latanie jest jednak drogie, przy czym nie jest czynnością niezbędną do codziennej egzystencji. Wychowałem się w raczej niezamożnej rodzinie i żeby w ogólę móc myśleć o lataniu (kurs + sprzęt) musiałem nie jedne wakacje spędzić w robocie i uczuć się, żeby utrzymać stypendium. Znam wartość pieniądza i nie trwonię go kursując pomiędzy Bassano a Tolminem.
Zbyszek. Nie dziw się, ze połowa grupy pl.rec.paralotnie rzuca się na ciebie z zębami. Sam kiedyś wymyśliłeś podział paralotniarzy na procenty (ile to było? 80%?) a potem opisujesz ten "większy procent" w kategoriach bylejakości i ego. Nazywasz swoje teorię dogmatami. Podkreślasz, że to Ty podniosłeś jakiś temat jako pierwszy. Słowem sam dajesz Statlerowi, Gagarinowi i reszcie młyn na wodę.
Nie widzę też do końca konsekwencji w Twoich naukach. Kilkukrotnie wspominałeś o zapatrzeniu się w testy EN przy doborze glajta a sam tworzysz kategorię wydłużeń w zależności od nalotu. To tak jak ja bym powiedział, że antena jest dobra bo ma VSWR na poziomie 1:1.2 i faktycznie dopasowanie do 50 omów było by znakomite, co nie czyni jednak dobrej anteny.