Post autor: der » 01 lipca 2016, 18:20
W EPOM często zdarza nam się latać z patykami. Kręcić, mijać się, ale tylko raz przeszedł mnie zimny dreszcz. Kiedy gdzieś w połowie drogi do Leszna na około 2 tysiącach lecący na mnie wprost szybowiec próbując mnie ominąć zrobił skręt w lewo i ostro zanurkował w dół, jednak już przelatując za mną.
Na szczęście leciałem pod słońce a on ze słońcem, dzięki czemu mnie zauważył.
Gdybym odruchowo zastosował się do zasad paralotniarskich i odbił w prawo pewnie bym już tutaj nie pisał.
Tego świstu nie zapomnę na długo.
Z niezapomnianych wrażeń tego sezonu, to jeszcze oglądanie pięciu lecących za sobą wymalowanych siakoś po ONZtowskiemu Herkulesów w korytarzu na około 600 metrach gdzieś pomiędzy Mikstatem a Grabowem nad Prosną. Pomimo, że byłem kolejne 600 nad nimi i ze 3 kilometry obok nich, czułem się wyjątkowo nie swojo. Było to w czasie Anakondy i przed lotem sprawdziłem dokładnie strefy, aktywny w tym kierunku był dopiero Łask, a TSA06A i 06B tylko siakoś od rana, jak dziś.
W EPOM często zdarza nam się latać z patykami. Kręcić, mijać się, ale tylko raz przeszedł mnie zimny dreszcz. Kiedy gdzieś w połowie drogi do Leszna na około 2 tysiącach lecący na mnie wprost szybowiec próbując mnie ominąć zrobił skręt w lewo i ostro zanurkował w dół, jednak już przelatując za mną.
Na szczęście leciałem pod słońce a on ze słońcem, dzięki czemu mnie zauważył.
Gdybym odruchowo zastosował się do zasad paralotniarskich i odbił w prawo pewnie bym już tutaj nie pisał.
Tego świstu nie zapomnę na długo.
Z niezapomnianych wrażeń tego sezonu, to jeszcze oglądanie pięciu lecących za sobą wymalowanych siakoś po ONZtowskiemu Herkulesów w korytarzu na około 600 metrach gdzieś pomiędzy Mikstatem a Grabowem nad Prosną. Pomimo, że byłem kolejne 600 nad nimi i ze 3 kilometry obok nich, czułem się wyjątkowo nie swojo. Było to w czasie Anakondy i przed lotem sprawdziłem dokładnie strefy, aktywny w tym kierunku był dopiero Łask, a TSA06A i 06B tylko siakoś od rana, jak dziś.