Post autor: JakubM » 16 sierpnia 2017, 11:14
Wczoraj podczas startu z Cergowej (miejsce ze względu na bardzo ograniczone możliwości przerwania startu słabo toleruje problemy) okazało się, że po lewej stronie mam krawat. Zaczęło znosić mnie na drzewa po lewej stronie startowiska, następnie zachaczyłem stabilem o gałęzie, krawat wyszedł, ale w stabilu została gałąź. Ponieważ nie zauważyłem deformacji na skrzydle, ani zmian w jego zachowaniu, a powtórzenie startu wiązało się z ponowną półgodzinną wspinaczką i wylądowaniem na końcu dlugiej kolejki kontynuowałem lot.
Refleksja naszła mnie dopiero półtorej godzniny później gdy zaliczyłem spore podwinięcie - na szczęście z prawej strony. Pomyślałem sobie, że gdyby takie podwinięcie weszło od strony której miałem gałąź to mógłby się zrobić niezły miszmasz. Wylądowałem natychmiast. Następnym razem wybiorę ponowną wspinaczkę na górę. I jeszcze dokładniej sprawdzę skrzydło przed startem.
Wczoraj podczas startu z Cergowej (miejsce ze względu na bardzo ograniczone możliwości przerwania startu słabo toleruje problemy) okazało się, że po lewej stronie mam krawat. Zaczęło znosić mnie na drzewa po lewej stronie startowiska, następnie zachaczyłem stabilem o gałęzie, krawat wyszedł, ale w stabilu została gałąź. Ponieważ nie zauważyłem deformacji na skrzydle, ani zmian w jego zachowaniu, a powtórzenie startu wiązało się z ponowną półgodzinną wspinaczką i wylądowaniem na końcu dlugiej kolejki kontynuowałem lot.
Refleksja naszła mnie dopiero półtorej godzniny później gdy zaliczyłem spore podwinięcie - na szczęście z prawej strony. Pomyślałem sobie, że gdyby takie podwinięcie weszło od strony której miałem gałąź to mógłby się zrobić niezły miszmasz. Wylądowałem natychmiast. Następnym razem wybiorę ponowną wspinaczkę na górę. I jeszcze dokładniej sprawdzę skrzydło przed startem.