Post autor: uriuk » 03 kwietnia 2021, 01:57
Maksym wydziergal taka konstrukcje i dlugie lata nia jezdzil. Poniewaz znali go wszyscy, to zaden patrol nigdy nie osmielil sie zatrzymac tego samochodu do kontroli. Kiedys jechalem nim jako 22-gi pasazer, na przedniej masce, trzymajac sie wycieraczek. Jechalismy cala sekcja spadochronowa do "Pęgowianki" na piwo. Mijany patrol milicji na nasz widok zaczal gwaltownie sprawdzac cos pod maska swojego fiata. Inna sprawa, ze w tym czasie bylismy zamieszani w szkolenie antyterrorystow Misztala (poprzednik Dziewulskiego) i dla milicji zdrowiej bylo nie wnikac.
Maksyma poznalem majac 17 lat. Siedzialem na obozie szkoleniowym na lotnisku Szymanow. Waruna nie bylo, nuda spowodowala pewne braki na odcinku dyscypliny. Opiekunem grupy szkolnej byl niejaki Docent, osobnik nielatajacy, a wiec bez autorytetu. Caly czas straszyl nas powrotem dr Maksymowicza, ktory mial sie lada dzien zjawic i zrobic porządek z nasza szajka. Wieczorem, przy ognisku, krazyl wokol politrowy aluminiowy kubek, ktorego zawartosci Docent nie osmielal sie sprawdzic. W pewnym momencie zza kontenerow, w ktorych miescilo sie biuro lotniska, wyszedl trzymetrowej wysokosci goryl w spodniach w kamuflaz i drewnianych chodakach. Goryl usiadl przy ognisku, zdjal silikonowa maske, odpial przymocowane do nog szczudla z przybitymi chodakami, zawinal nogawki spodni majace wyraznie cos wspolnego z tkanina spadochronu SD-1M, wprawnym okiem wyluskal kubek, kazal go sobie podac, pociagnal slusznego lyka i i powiedzial:
-Staszek jestem
Docent posmutnial i zniknal.
Maksym mial wtedy 47 lat.
Maksym wydziergal taka konstrukcje i dlugie lata nia jezdzil. Poniewaz znali go wszyscy, to zaden patrol nigdy nie osmielil sie zatrzymac tego samochodu do kontroli. Kiedys jechalem nim jako 22-gi pasazer, na przedniej masce, trzymajac sie wycieraczek. Jechalismy cala sekcja spadochronowa do "Pęgowianki" na piwo. Mijany patrol milicji na nasz widok zaczal gwaltownie sprawdzac cos pod maska swojego fiata. Inna sprawa, ze w tym czasie bylismy zamieszani w szkolenie antyterrorystow Misztala (poprzednik Dziewulskiego) i dla milicji zdrowiej bylo nie wnikac.
Maksyma poznalem majac 17 lat. Siedzialem na obozie szkoleniowym na lotnisku Szymanow. Waruna nie bylo, nuda spowodowala pewne braki na odcinku dyscypliny. Opiekunem grupy szkolnej byl niejaki Docent, osobnik nielatajacy, a wiec bez autorytetu. Caly czas straszyl nas powrotem dr Maksymowicza, ktory mial sie lada dzien zjawic i zrobic porządek z nasza szajka. Wieczorem, przy ognisku, krazyl wokol politrowy aluminiowy kubek, ktorego zawartosci Docent nie osmielal sie sprawdzic. W pewnym momencie zza kontenerow, w ktorych miescilo sie biuro lotniska, wyszedl trzymetrowej wysokosci goryl w spodniach w kamuflaz i drewnianych chodakach. Goryl usiadl przy ognisku, zdjal silikonowa maske, odpial przymocowane do nog szczudla z przybitymi chodakami, zawinal nogawki spodni majace wyraznie cos wspolnego z tkanina spadochronu SD-1M, wprawnym okiem wyluskal kubek, kazal go sobie podac, pociagnal slusznego lyka i i powiedzial:
-Staszek jestem
Docent posmutnial i zniknal.
Maksym mial wtedy 47 lat.