Post autor: der » 17 grudnia 2016, 15:04
Dość przekornie zawarłem taki tytuł, by zachęcić jak największą ilość osób do zajrzenia.
Nie będzie tu o personaliach, ale o wyostrzeniu zmysłów.
Paralotniarze się nie okradają nawzajem. Taki wniosek wyciągam z szeregu wyjazdów na jakich byłem na latanie.
Niestety, okradają paralotniarzy. Nie dlatego, że nimi są, ale że mają po prostu coś do ukradzenia.
Tak też się stało na ostatnim wyjeździe.
Połączenie niefrasobliwości jednej z osób wraz z trudną do wytłumaczenia dla mnie tendencją do posiadania większej ilości gotówki przy sobie, sprawiła, że złodziej się obłowił.
Do rzeczy.
Sytuacja miała miejsce w jednym z hoteli na południowej Teneryfie.
Jako że hotel posiadał pokoje pozbawione klimatyzacji, a współspaczowi przeszkadzał nocny zaduch, otwarł w nocy zamknięty przeze mnie wcześniej balkon na oścież.
Typowa kradzież na śpiocha. Lokacja sypialni w drugim końcu "apartamentu" (sic!, nienawidzę tego słowa) nie ułatwiała usłyszenia złodzieja.
A ten obłowił się w dwa telefony i większą ilość gotówki, jaka, nieistotne, zdecydowanie za duża jak na taki wyjazd w hotelu z opcją allinclusive.
Szczęście w nieszczęściu dokumenty, karty kredytowe i moja nie znaczna w porównaniu do kolegi gotówka była schowane na tyle, że złodziejowi było nie po drodze ich szukać.
W przeciągu 15 minut oczekiwania na swoją kolej (po ówczesnym złożeniu zeznań podczas zgłoszenia na infolinię) na komendzie Policji pojawiło się 7 kolejnych par różnej narodowości z różnych hoteli z tym samym problem. Niestety część z nich została pozbawiona również dokumentów.
Co oznacza, że w takich miejscach, pomimo, że dotychczas nas to nie dotknęło, kradnie się na potęgę !
W naszym przypadku, jestem przekonany, że to byli rodacy. Masa ich przybyła turnusem w przeddzień zdarzenia. Wytypowaliśmy nawet trójkę 20-23 letnich "wyrostków" wracających z nami do Warszawy. Żaden normalny 20latek nie jedzie z dwoma kolegami na Kanary. Do hotelu na zadupiu pełnego emerytów i rodzin z dziećmi. Podsłuchana rozmowa przy taśmie bagażowej mnie tylko w tym upewniła. Pierwsi w pośpiechu stają do odprawy, do boardingu, do taśmy z bagażem. Niestety to prawdopodobnie zawodowcy. fanty wysłane zapewne kurierem do Polski do ciotki, babci czy dziewczyny. Przeszukanie przez Policję nie wniosło nic do sprawy. Z pozytywów podpatrzyłem przez to personalia dwóch z nich. Pierwszy pochodzi z wyszkowskiego zadupia. Ma tendencję do przechwałek swoimi częstymi podróżami na facebooku. Na Teneryfie był co najmniej drugi raz w przeciągu dwóch-trzech miesięcy. Wyćwiczony tancerz, w sam raz do skakania po balkonach. Drugi jest bardziej ostrożny, jednak to papużki nierozłączki z wydziału filmowego SAN. Nie specjalnie trudny do namierzenia. Trzeci wygląda, że wzięty na doczepkę. Muszę się zastanowić, co z tym zrobić dalej. Może jakieś sugestie ?
Podsumowując.
Uważajcie. Złodzieje są wśród nas !
Dość przekornie zawarłem taki tytuł, by zachęcić jak największą ilość osób do zajrzenia.
Nie będzie tu o personaliach, ale o wyostrzeniu zmysłów.
Paralotniarze się nie okradają nawzajem. Taki wniosek wyciągam z szeregu wyjazdów na jakich byłem na latanie.
Niestety, okradają paralotniarzy. Nie dlatego, że nimi są, ale że mają po prostu coś do ukradzenia.
Tak też się stało na ostatnim wyjeździe.
Połączenie niefrasobliwości jednej z osób wraz z trudną do wytłumaczenia dla mnie tendencją do posiadania większej ilości gotówki przy sobie, sprawiła, że złodziej się obłowił.
Do rzeczy.
Sytuacja miała miejsce w jednym z hoteli na południowej Teneryfie.
Jako że hotel posiadał pokoje pozbawione klimatyzacji, a współspaczowi przeszkadzał nocny zaduch, otwarł w nocy zamknięty przeze mnie wcześniej balkon na oścież.
Typowa kradzież na śpiocha. Lokacja sypialni w drugim końcu "apartamentu" (sic!, nienawidzę tego słowa) nie ułatwiała usłyszenia złodzieja.
A ten obłowił się w dwa telefony i większą ilość gotówki, jaka, nieistotne, zdecydowanie za duża jak na taki wyjazd w hotelu z opcją allinclusive.
Szczęście w nieszczęściu dokumenty, karty kredytowe i moja nie znaczna w porównaniu do kolegi gotówka była schowane na tyle, że złodziejowi było nie po drodze ich szukać.
W przeciągu 15 minut oczekiwania na swoją kolej (po ówczesnym złożeniu zeznań podczas zgłoszenia na infolinię) na komendzie Policji pojawiło się 7 kolejnych par różnej narodowości z różnych hoteli z tym samym problem. Niestety część z nich została pozbawiona również dokumentów.
Co oznacza, że w takich miejscach, pomimo, że dotychczas nas to nie dotknęło, kradnie się na potęgę !
W naszym przypadku, jestem przekonany, że to byli rodacy. Masa ich przybyła turnusem w przeddzień zdarzenia. Wytypowaliśmy nawet trójkę 20-23 letnich "wyrostków" wracających z nami do Warszawy. Żaden normalny 20latek nie jedzie z dwoma kolegami na Kanary. Do hotelu na zadupiu pełnego emerytów i rodzin z dziećmi. Podsłuchana rozmowa przy taśmie bagażowej mnie tylko w tym upewniła. Pierwsi w pośpiechu stają do odprawy, do boardingu, do taśmy z bagażem. Niestety to prawdopodobnie zawodowcy. fanty wysłane zapewne kurierem do Polski do ciotki, babci czy dziewczyny. Przeszukanie przez Policję nie wniosło nic do sprawy. Z pozytywów podpatrzyłem przez to personalia dwóch z nich. Pierwszy pochodzi z wyszkowskiego zadupia. Ma tendencję do przechwałek swoimi częstymi podróżami na facebooku. Na Teneryfie był co najmniej drugi raz w przeciągu dwóch-trzech miesięcy. Wyćwiczony tancerz, w sam raz do skakania po balkonach. Drugi jest bardziej ostrożny, jednak to papużki nierozłączki z wydziału filmowego SAN. Nie specjalnie trudny do namierzenia. Trzeci wygląda, że wzięty na doczepkę. Muszę się zastanowić, co z tym zrobić dalej. Może jakieś sugestie ?
Podsumowując.
Uważajcie. Złodzieje są wśród nas !