Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 09 kwietnia 2018, 13:49
Temat wywołał Marek Mastalerz informując, że nie będą rzucane zapasy typu light podczas akcji "Paka", czyli treningowym rzucaniu zapasu. Aby się dowiedzieć, czy takie obostrzenia mające na celu uniknięcie uszkodzeń mają sens skontaktowałem się z Bogusławem Pelczarem (Peciu) który jest konstruktorem i producentem spadochronów, paralotni, uprzęży, a także serwisuje ten sprzęt. Okazało się, że w spadochroniarstwie jest stosowana zasada, że spadochrony zapasowe mają ograniczoną ilość użyć, do zdaje się pięciu i każde z nich jest oznaczane krzyżykiem na specjalnej tabelce przy zapasie. Czyli, jak to Peciu stwierdził próbne rzucanie zapasu można porównać do otwierania na próbę poduszek powietrznych w swoim samochodzie. Prawidłowo taki trening należy przeprowadzić poprzez symulację rzutu zapasem, a sam zapas zastąpić starym poresursowym zapasem albo zwykłą poduszką. Taki trening z pełnym wyrzuceniem warto przeprowadzić szczególnie gdy posiadamy kontener na zapas typu szuflada. Problemy narastają gdy mamy do czynienia ze sprzętem ultralekkim. Są na przykład ultralekkie uprzęże, których żywotność jest ograniczona do 70 godzin, czyli dla pilota dużo latającego jest to pół sezonu. O skrzydłach szytych z ultralekkich materiałów wiadomo, że wymagają zwiększonej uwagi już po 100 godzinach. Jak jest z ultralekkimi zapasami to można jedynie przewidywać, że po każdym użyciu taki zapas musi zostać dokładnie sprawdzony pod kątem uszkodzeń. Osobiście mam nadzieję, że moda na ultralekki sprzęt wkrótce minie i z powrotem dla rynku istotne staną się takie parametry jak żywotność i niezawodność.
Acha, jeszcze Peciu skrytykował zabawę z zapasem polegającą na ciąganiu go po trawie, ziemi w celu wietrzenia gdyż materiał i linki w czasie takich prób mogą ulec uszkodzeniu.
Temat wywołał Marek Mastalerz informując, że nie będą rzucane zapasy typu light podczas akcji "Paka", czyli treningowym rzucaniu zapasu. Aby się dowiedzieć, czy takie obostrzenia mające na celu uniknięcie uszkodzeń mają sens skontaktowałem się z Bogusławem Pelczarem (Peciu) który jest konstruktorem i producentem spadochronów, paralotni, uprzęży, a także serwisuje ten sprzęt. Okazało się, że w spadochroniarstwie jest stosowana zasada, że spadochrony zapasowe mają ograniczoną ilość użyć, do zdaje się pięciu i każde z nich jest oznaczane krzyżykiem na specjalnej tabelce przy zapasie. Czyli, jak to Peciu stwierdził próbne rzucanie zapasu można porównać do otwierania na próbę poduszek powietrznych w swoim samochodzie. Prawidłowo taki trening należy przeprowadzić poprzez symulację rzutu zapasem, a sam zapas zastąpić starym poresursowym zapasem albo zwykłą poduszką. Taki trening z pełnym wyrzuceniem warto przeprowadzić szczególnie gdy posiadamy kontener na zapas typu szuflada. Problemy narastają gdy mamy do czynienia ze sprzętem ultralekkim. Są na przykład ultralekkie uprzęże, których żywotność jest ograniczona do 70 godzin, czyli dla pilota dużo latającego jest to pół sezonu. O skrzydłach szytych z ultralekkich materiałów wiadomo, że wymagają zwiększonej uwagi już po 100 godzinach. Jak jest z ultralekkimi zapasami to można jedynie przewidywać, że po każdym użyciu taki zapas musi zostać dokładnie sprawdzony pod kątem uszkodzeń. Osobiście mam nadzieję, że moda na ultralekki sprzęt wkrótce minie i z powrotem dla rynku istotne staną się takie parametry jak żywotność i niezawodność.
Acha, jeszcze Peciu skrytykował zabawę z zapasem polegającą na ciąganiu go po trawie, ziemi w celu wietrzenia gdyż materiał i linki w czasie takich prób mogą ulec uszkodzeniu.