Post autor: fotolot » 27 listopada 2019, 00:56
Problem w tym, ze wypadku by nie bylo, gdyby zarowno producent, jak i pilot nie przejmowali sie certyfikacja.
Znaczy sie producent zrobilby wtedy dobre skrzydlo, a nie cos, co przejdzie certyfikat, a pilot by go nie kupil, poniewaz ewidentnie nie dorosl do skrzydla o wydluzeniu 6
To jest poważny dylemat, szczególnie dla osób początkujących aby trafić z doborem na to : "dobre skrzydło".... ? ( - brzmi to jak kwestia wiary dla handlowych oferentów, używających takich określeń
). A w czym miałby być "problem" producentów ?. W tym że systemy certyfikacji niemieckiej czy francuskiej są nie wystarczające do współczesnych tendencji rozwojowych paralotni czy wystarczające ma być poznanie tylko wydłużenia ? To jest problem konstruktorów co im w certyfikacji utrudnia wykonywanie tych "dobrych super skrzydeł". Rozumiem że przyczyny tego wypadku upatrujesz w stopniu zaawansowania tego pilota i nieadekwatnym doborem skrzydła- skoro go znasz ? Ja akurat jestem zwolennikiem stopniowego doboru coraz trudniejszych warunków, względem posiadanych już umiejętności. Niestety problem w tym że warunki mogą bywać gwałtownie zmienne i nieprzewidywalne- na tym filmiku nie było widać nic zbytnio wymagającego, po tym gdzie latała inna paralotnia....
Nowicjusze i nie tylko ,mogą chcieć wierzyć w "dobro skrzydeł" do których się przypną- czasem wystarczy im odpowiednia certyfikacja,rozmiar i przegląd to już będzie "OK".... Możliwe że ten wypadek rozpatrują pod kątem : jakieś h..jowe miał gostek skrzydło bo mu klapiło...?
Jakiś czas temu zgadaliśmy się z odległymi ziomkami o tym, że to mnie przypadkowo spotkali kiedyś w powietrzu gdy leciałem wtedy akurat lotnią . Jeden zapytał czy to są bezpieczne skrzydła? Chwilę się zamyśliłem i za nim chciałem coś wydukać, drugi kolega szybko powiedział: " a co masz bezpieczne...". A ja chciałem powiedzieć podobnie jak Zbyszek, że zazwyczaj nie tyle w sprzętach tkwi niebezpieczeństwo, co w głowach nas pilotów . Naprawdę uważam że w profesjonalnych programach szkoleniowych powinno się znależć miejsce na opracowanie psychologów na ten temat. By przyszli piloci dowiedzieli się od samego początku,że nie tylko "co", ale KTO może stanowić dla nas największe zagrożenie. Całkiem niedawno Wiechu co latał w tym sezonie mało aktywnie i tylko sporadycznie, odwalił tak głupi numer, że wstyd się sklerotykowi teraz przyznać
Pozdrawiam Wiechu
[quote]
Problem w tym, ze wypadku by nie bylo, gdyby zarowno producent, jak i pilot nie przejmowali sie certyfikacja.
Znaczy sie producent zrobilby wtedy dobre skrzydlo, a nie cos, co przejdzie certyfikat, a pilot by go nie kupil, poniewaz ewidentnie nie dorosl do skrzydla o wydluzeniu 6[/quote]
To jest poważny dylemat, szczególnie dla osób początkujących aby trafić z doborem na to : "dobre skrzydło".... ? ( - brzmi to jak kwestia wiary dla handlowych oferentów, używających takich określeń ;) ). A w czym miałby być "problem" producentów ?. W tym że systemy certyfikacji niemieckiej czy francuskiej są nie wystarczające do współczesnych tendencji rozwojowych paralotni czy wystarczające ma być poznanie tylko wydłużenia ? To jest problem konstruktorów co im w certyfikacji utrudnia wykonywanie tych "dobrych super skrzydeł". Rozumiem że przyczyny tego wypadku upatrujesz w stopniu zaawansowania tego pilota i nieadekwatnym doborem skrzydła- skoro go znasz ? Ja akurat jestem zwolennikiem stopniowego doboru coraz trudniejszych warunków, względem posiadanych już umiejętności. Niestety problem w tym że warunki mogą bywać gwałtownie zmienne i nieprzewidywalne- na tym filmiku nie było widać nic zbytnio wymagającego, po tym gdzie latała inna paralotnia....
Nowicjusze i nie tylko ,mogą chcieć wierzyć w "dobro skrzydeł" do których się przypną- czasem wystarczy im odpowiednia certyfikacja,rozmiar i przegląd to już będzie "OK".... Możliwe że ten wypadek rozpatrują pod kątem : jakieś h..jowe miał gostek skrzydło bo mu klapiło...?
Jakiś czas temu zgadaliśmy się z odległymi ziomkami o tym, że to mnie przypadkowo spotkali kiedyś w powietrzu gdy leciałem wtedy akurat lotnią . Jeden zapytał czy to są bezpieczne skrzydła? Chwilę się zamyśliłem i za nim chciałem coś wydukać, drugi kolega szybko powiedział: " a co masz bezpieczne...". A ja chciałem powiedzieć podobnie jak Zbyszek, że zazwyczaj nie tyle w sprzętach tkwi niebezpieczeństwo, co w głowach nas pilotów . Naprawdę uważam że w profesjonalnych programach szkoleniowych powinno się znależć miejsce na opracowanie psychologów na ten temat. By przyszli piloci dowiedzieli się od samego początku,że nie tylko "co", ale KTO może stanowić dla nas największe zagrożenie. Całkiem niedawno Wiechu co latał w tym sezonie mało aktywnie i tylko sporadycznie, odwalił tak głupi numer, że wstyd się sklerotykowi teraz przyznać :oops:
Pozdrawiam Wiechu