Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 22 maja 2020, 21:07
Niby parę kilometrów wody a różnica ogromna. Ta cywilizacyjna. Porównując na świeżo Maroko i Hiszpanię to widać kilkaset lat bogactwa Hiszpanii. Każdy przejaw cywilizacyjny występuje w większej ilości i jest lepiej dopracowany. Czy to drogi, czy domy czy infrastruktura. Maroko przy tej ilości służb mundurowych na ulicach robi przygnębiające wrażenie. To jednak nie jest demokratyczny standard. Co prawda widać że państwo marokańskie dba o obywateli, ale też pilnuje ich w przykry sposób. To dbanie widać choćby teraz gdy tłumy ludzi gromadzą się przy punktach w których osoby pozbawione pracy przez stan wyjątkowy dostają zasiłek. Aziz dostał pożyczkę bez oprocentowania z odroczoną spłatą na kilka lat w celu zainwestowania w hotel. Wszędzie powstają nowe drogi, studnie, wodociągi, stacja odsalania wody, elektrownie wiatrowe i słoneczne. Widać duże inwestycje. Na wsiach pojawiły się kosze na śmieci i świadomość że plastik to nie gliniane skorupa która z prochu powstała i w proch się zamienia. Maroko właśnie dokonuje skoku z neolitu do ery konsumpcji. Nam ten skok zajął kilkadziesiąt lat, bo komuna sprawiła że zamiast skoku mieliśmy wychodzenie z bagna. Szkoda, że teraz jak stanęliśmy na suchym brzegu to się nas zawraca.
Przyroda północy Maroka niczym się nie różni od południa Hiszpanii. Lasy sosnowe, na rozlewiskach stada różowych flamingów, wszędzie zielono i góry Rifu obiecujące równie fajne latanie jak na południu Hiszpanii.
Przy wjeździe do Hiszpanii dostajemy polecenie z ambasady że mamy jechać najkrótszą drogą do Francji. Tak też robimy, ale przypomniało mi się, że przecież od Almunecar do Granady idzie stara droga która jest bardzo malownicza i jest prawie w tym samym kierunku co jedziemy. Przy okazji też pokazuję Dominikowi startowisko nad miejscowością Otivar. Jedno z ładniejszych miejsc do latania w okolicy. Potem przejazd piekną widokową drogą przyklejoną do skalnych ścian. Z radia leci addagio Albinioniego podkreślając piękno okolicy. Z powrotem też zacząłem słychać Kazika. Jego sympatia do PiS spowodowała że nie miałem ochoty od jakiegoś czasu na jego twórczość.
Dzisiaj celem są gorące źródła koło miejscowości Zujar. Nad źródłami góruje samotnie masyw Jabalcon. Przy antenach jest fajne startowisko, ale w tej sytuacji to nie ma mowy o lataniu. Mijając Granadę widać ośnieżone szczyty gór Sierra Nevada. A na dole trzydzieści stopni. Gdy kilkanaście lat temu zorganizowano tu jakąś olimpiadę paralotniową albo inne mistrzostwa świata to było kilkanaście wypadków, głównie złamań kręgosłupa. Więcej już tu nie organizowano żadnych zawodów. Jedziemy powoli bo auto Dominika grzeje się na podjazdach a w dodatku sprzęgło reperowane w Maroku zaczyna się ślizgać. Na szczęście udaje się dojechać do Zujar. Miasteczko senne, nikogo na ulicach ale raz na Wielkanoc trafiłem tu na niesamowitą procesję. Na moim jutubie są trzy krótkie filmiki z tej procesji. Teraz nie wrzucę bo mam zbyt słaby Internet żeby otworzyć jutuba. Może jutro. Dojeżdżamy do źródeł termalnych. Niestety znajdują się pod powierzchnią sztucznego jeziora. Poziom wody jest wysoki, ale jest tak gorąco że kąpiel w zwykłym jeziorze też jest wspaniała bo i umyć się można po kilku dniach podróży. Z wypiciem kawy czy zjedzeniem czegoś w barze po drodze nie było problemu. Sporo ludzi nosi nawet maseczki. A w Polsce jak sprawdzono w Łodzi personel przedszkoli i żłobków to okazało się że 40% ma już przeciwciała na wirusa. Przy takiej skali kontaktu z wirusem cały ten cyrk izolacyjny był tylko gospodarczym samobójstwem. I politycznym dla rządzącej partii. Jakaś sprawiedliwość musi być.
Roślinkę wystawiłem z auta żeby ją nakarmić światłem. Już przekwitła i widać zawiązane nasiona. Już pisałem że ja z tą roślinką się przeprowadzam jak Leon zawodowiec ze swoją pelargonią. Wiozę jeszcze kawałek akacji który obiecałem przywieźć Karolinie. Ona robi biżuterię z drewna i żywicy akrylowej, a to drewno ma niezwykły kolor i teraz jeszcze niezłą historię. Przy okazji przypomniał mi się film Cast away z Tomem Hanksem. Tam rozbitek uratował jedną przesyłkę żeby ją dostarczyć po powrocie do cywilizacji. I jak wyjechałem do Almunecar to zobaczyłem jeszcze drzewo identyczne jak w filmie Między niebem a piekłem. Niezwykły film i świetna rola Robina Williamsa. Aktor który dawał tyle radości ludziom przegrał ze swoją depresją.
- Screenshot_20200522-204923_Gallery.jpg (588.2 KiB) Przejrzano 12190 razy
Niby parę kilometrów wody a różnica ogromna. Ta cywilizacyjna. Porównując na świeżo Maroko i Hiszpanię to widać kilkaset lat bogactwa Hiszpanii. Każdy przejaw cywilizacyjny występuje w większej ilości i jest lepiej dopracowany. Czy to drogi, czy domy czy infrastruktura. Maroko przy tej ilości służb mundurowych na ulicach robi przygnębiające wrażenie. To jednak nie jest demokratyczny standard. Co prawda widać że państwo marokańskie dba o obywateli, ale też pilnuje ich w przykry sposób. To dbanie widać choćby teraz gdy tłumy ludzi gromadzą się przy punktach w których osoby pozbawione pracy przez stan wyjątkowy dostają zasiłek. Aziz dostał pożyczkę bez oprocentowania z odroczoną spłatą na kilka lat w celu zainwestowania w hotel. Wszędzie powstają nowe drogi, studnie, wodociągi, stacja odsalania wody, elektrownie wiatrowe i słoneczne. Widać duże inwestycje. Na wsiach pojawiły się kosze na śmieci i świadomość że plastik to nie gliniane skorupa która z prochu powstała i w proch się zamienia. Maroko właśnie dokonuje skoku z neolitu do ery konsumpcji. Nam ten skok zajął kilkadziesiąt lat, bo komuna sprawiła że zamiast skoku mieliśmy wychodzenie z bagna. Szkoda, że teraz jak stanęliśmy na suchym brzegu to się nas zawraca.
Przyroda północy Maroka niczym się nie różni od południa Hiszpanii. Lasy sosnowe, na rozlewiskach stada różowych flamingów, wszędzie zielono i góry Rifu obiecujące równie fajne latanie jak na południu Hiszpanii.
Przy wjeździe do Hiszpanii dostajemy polecenie z ambasady że mamy jechać najkrótszą drogą do Francji. Tak też robimy, ale przypomniało mi się, że przecież od Almunecar do Granady idzie stara droga która jest bardzo malownicza i jest prawie w tym samym kierunku co jedziemy. Przy okazji też pokazuję Dominikowi startowisko nad miejscowością Otivar. Jedno z ładniejszych miejsc do latania w okolicy. Potem przejazd piekną widokową drogą przyklejoną do skalnych ścian. Z radia leci addagio Albinioniego podkreślając piękno okolicy. Z powrotem też zacząłem słychać Kazika. Jego sympatia do PiS spowodowała że nie miałem ochoty od jakiegoś czasu na jego twórczość.
Dzisiaj celem są gorące źródła koło miejscowości Zujar. Nad źródłami góruje samotnie masyw Jabalcon. Przy antenach jest fajne startowisko, ale w tej sytuacji to nie ma mowy o lataniu. Mijając Granadę widać ośnieżone szczyty gór Sierra Nevada. A na dole trzydzieści stopni. Gdy kilkanaście lat temu zorganizowano tu jakąś olimpiadę paralotniową albo inne mistrzostwa świata to było kilkanaście wypadków, głównie złamań kręgosłupa. Więcej już tu nie organizowano żadnych zawodów. Jedziemy powoli bo auto Dominika grzeje się na podjazdach a w dodatku sprzęgło reperowane w Maroku zaczyna się ślizgać. Na szczęście udaje się dojechać do Zujar. Miasteczko senne, nikogo na ulicach ale raz na Wielkanoc trafiłem tu na niesamowitą procesję. Na moim jutubie są trzy krótkie filmiki z tej procesji. Teraz nie wrzucę bo mam zbyt słaby Internet żeby otworzyć jutuba. Może jutro. Dojeżdżamy do źródeł termalnych. Niestety znajdują się pod powierzchnią sztucznego jeziora. Poziom wody jest wysoki, ale jest tak gorąco że kąpiel w zwykłym jeziorze też jest wspaniała bo i umyć się można po kilku dniach podróży. Z wypiciem kawy czy zjedzeniem czegoś w barze po drodze nie było problemu. Sporo ludzi nosi nawet maseczki. A w Polsce jak sprawdzono w Łodzi personel przedszkoli i żłobków to okazało się że 40% ma już przeciwciała na wirusa. Przy takiej skali kontaktu z wirusem cały ten cyrk izolacyjny był tylko gospodarczym samobójstwem. I politycznym dla rządzącej partii. Jakaś sprawiedliwość musi być.
Roślinkę wystawiłem z auta żeby ją nakarmić światłem. Już przekwitła i widać zawiązane nasiona. Już pisałem że ja z tą roślinką się przeprowadzam jak Leon zawodowiec ze swoją pelargonią. Wiozę jeszcze kawałek akacji który obiecałem przywieźć Karolinie. Ona robi biżuterię z drewna i żywicy akrylowej, a to drewno ma niezwykły kolor i teraz jeszcze niezłą historię. Przy okazji przypomniał mi się film Cast away z Tomem Hanksem. Tam rozbitek uratował jedną przesyłkę żeby ją dostarczyć po powrocie do cywilizacji. I jak wyjechałem do Almunecar to zobaczyłem jeszcze drzewo identyczne jak w filmie Między niebem a piekłem. Niezwykły film i świetna rola Robina Williamsa. Aktor który dawał tyle radości ludziom przegrał ze swoją depresją.
[attachment=0]Screenshot_20200522-204923_Gallery.jpg[/attachment]