Holowanie. Pitu pitu

Odpowiedz


To pytanie jest elementem zabezpieczającym przed automatycznym zamieszczaniem postów.
Emotikony
:D :) ;) :( :o :shock: :? 8-) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :!: :?: :idea: :arrow: :| :mrgreen: :geek: :ugeek:

BBCode włączony
[Img] włączony
[Flash] wyłączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Holowanie. Pitu pitu

Re: Holowanie. Pitu pitu

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 10 listopada 2020, 10:37

Ja też tak mam. Często wiem że robię coś źle, ale robię to i obserwuje konsekwencje swojego działania. Taka natura. Doświadczenie nauczyło mnie utrzymywać jakiś margines bezpieczeństwa. Czyli jeśli miałbym teraz robić spiralę do ziemi, to najpierw bym musiał sobie ją solidnie przećwiczyć na większej wysokości żeby wiedzieć jakie opóźnienie ma skrzydło przy wychodzeniu. Znajomość takich niuansów to jest właśnie doświadczenie. Sposób jego nabywania też już jest dobrze poznany. Można to robić samemu, można z instruktorem. Na święta będę miał nowe wydanie mojej książki. Dołożyłem do niej kilkadziesiąt ćwiczeń które według mnie są niezbędne aby bezpiecznie latać. Będzie to inspiracja zarówno dla pilotów jak i instruktorów. I będzie też indeks paralotniarza wymyślony przez Mariusza Kiliana, czyli nasze Ciacho :)

Re: Holowanie. Pitu pitu

Post autor: prokopcio » 10 listopada 2020, 09:58

Człowiek w naturze od dziecka "testuje" granice swoich możliwości. Dokładnie to samo dzieje się w psychice dziecka skaczącego na oparciu fotela ( mimo że rodzice mówą że spadnie ) jak i pilota robiącego spiralę do ziemi mimo, że ma wiedzę że przy drobnym błędzie może się zabić.
Taka nasza natura.
Dopozloty po prostu się szybko nudzą.

Re: Holowanie. Pitu pitu

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 09 listopada 2020, 22:02

To nie jest dokładnie tak, że wypadki zależą tylko od czasu spędzonego w powietrzu. Jest duża korelacja pomiędzy ilością wypadków a brakiem doświadczenia.

Re: Holowanie. Pitu pitu

Post autor: Piotr Domański » 09 listopada 2020, 21:56

Zbyszek Gotkiewicz pisze: Tak samo jest z pilotami. Ciągle zaczynają nowi, robią te same błędy a zanim nabiera wystarczającego doświadczenia aby poznać te najbardziej istotne to kończą latanie.
Doświadczenie pomocne jest żeby się nie poobijać i mocno podnosi szanse przeżycia ale wypadki nie omijają też i tych najbardziej doświadczonych. Tyle że, żeby być doświadczonym to trzeba dużo latać a jak się już dużo lata to i prawdopodobieństwo wypadku wzrasta. Jakby się nie obrócić, dupa z tyłu;)

Re: Holowanie. Pitu pitu

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 09 listopada 2020, 21:13

W jednej z książek dotyczącej przyczyn wypadków lotniczych wyczytałem że główną ich powodem jest to że jesteśmy ludźmi. Popełniamy ludzkie błędy wynikające z naszej natury. Są one bardzo trudne do uniknięcia bo wszystkie nasze zachowania wynikające z naszej natury są nie do ruszenia. Przekonali się choćby politycy p próbujący zmieniać naszą naturę i zamykać nas w domach. Tak samo jest z pilotami. Ciągle zaczynają nowi, robią te same błędy a zanim nabiera wystarczającego doświadczenia aby poznać te najbardziej istotne to kończą latanie.

Re: Holowanie. Pitu pitu

Post autor: Piotr Domański » 09 listopada 2020, 20:12

Zbyszek Gotkiewicz pisze:Trzydzieści lat temu gdy nie było takiego przepływu informacji jak dzisiaj tego typu wyważanie otwartych drzwi było naturalne, ale teraz jedynie bym rozdawał nagrody Darwina.

Ewolucja człowieka jako jednostki ma spore opóźnienie względem rozwoju technologicznego i liczba wypinających klatę do tej nagrody jest chyba mniej więcej stała a powinna przez ostatnie dwadzieścia lat spadać ze względu na łatwy dostęp do wiedzy. Zbyszek, zdaje się że masz sporą wiedzę na temat antropologii, było by ciekawie jakbyś temat rozwinął w kontekście uprawiania paralotniarstwa, próba krótka czasowo ale przynajmniej cały zakres jest Ci znany;) Może to nie temat na następną książkę ale jakiś artykuł? Łatwość zdobycia wiedzy nie jest czynnikiem, który sprawia, że ta wiedza dociera i jest rozumiana, jest jakaś dziwna zależność w ludzkości, że im łatwiej tym trudniej abo odwrotnie:)

Re: Zdalnie sterowana wyciągarka elektryczna

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 09 listopada 2020, 10:04

Do holu za samochodem nie trzeba zamek inspiracji. Ludzie bez niej sami spadają na ten pomysł. Dopiero potem się dowiadują że problem został już dawno rozwiązany. Trzydzieści lat temu gdy nie było takiego przepływu informacji jak dzisiaj tego typu wyważanie otwartych drzwi było naturalne, ale teraz jedynie bym rozdawał nagrody Darwina.

Re: Zdalnie sterowana wyciągarka elektryczna

Post autor: fotolot » 09 listopada 2020, 01:34

prokopcio pisze: Holowanie to jest rzecz tak prymitywnie prosta, gdzie nie trzeba precyzji i praktycznie każda metoda się sprawdzi byle skutecznie do góry ciągło ;). Kiedyś sądziłem inaczej.

Wiele bardzo prostych i mało precyzyjnych metod się sprawdza. Pod warunkiem , że ludzie obsługujący dany typ urządzenia, zostali przeszkoleni o jego działaniu i obowiązujących zasadach obsługi , podczas holowań w różnych warunkach. Ktoś początkujący, bardzo rządny wzbicia się w powietrze (rownież "na własną rękę") , może zobaczyć w necie piękną"podpuche" ;) czy np. czyjeś całkiem prawidłowe holowanie za samochodem. Ale w ogóle nie znając zasad i nie dostrzegająć drobnych szczegółów ,uwiązać się potem na sztywno do haka. I tą " prostą" oraz przy okazji śmiertelnie niebezpieczną metodą się połamać . Takich "prymitywnie prostych i skutecznych holowań" też było wiele...

Re: Holowanie. Pitu pitu

Post autor: rumunn95 » 02 listopada 2020, 09:04

A propos holowania [emoji846]


Wysłane z mojego Mi MIX 2S przy użyciu Tapatalka

Re: Własna wyciągarka paralotniowa - ankieta

Post autor: uriuk » 31 października 2020, 11:04

AndRand pisze:
uriuk pisze:Raz wypuszczalem pilota w takich warunkach. ALe to byl wowczas siodmy pilot swiata. Zawodnik X-Alps.

Pytanie po co?
Przy wietrze 8m/s+ trzeba mieć kominy 4m/s+, żeby dało się je w ogóle złapać.


Nie pamietam ile wtedy polecial, ale sporo.

Re: Własna wyciągarka paralotniowa - ankieta

Post autor: AndRand » 31 października 2020, 10:55

uriuk pisze:Raz wypuszczalem pilota w takich warunkach. ALe to byl wowczas siodmy pilot swiata. Zawodnik X-Alps.

Pytanie po co?
Przy wietrze 8m/s+ trzeba mieć kominy 4m/s+, żeby dało się je w ogóle złapać.

Byłem na takim holowaniu u nas - wiatr 6m/s, kominy do 2m/s. Ja zrezygnowałem.
Kolega poleciał i 15km kręcił jeden komin z zyskiem 300 m. Jak go zgubił to ledwie znalazł miejsce do wylądowania w jakiejś kukurydzy.

Re: Własna wyciągarka paralotniowa - ankieta

Post autor: fotolot » 31 października 2020, 01:56

prokopcio pisze:Cel jest taki, żebyś zrozumiał, że nawet najlepsza wyciągarka nie jest w stanie zapewnić stałej siły ciągu i na linie przekraczanie 200kg nie jest czymś nadzwyczajnym. O czym uriuk wspomniał.
W obronie Twojej stanę , bo propozycja bezpiecznika była zamiast mojej cienkiej liny ale jedynie dla testu - który jest rzeczywiście przesądzony a i tak bardzo niebezpieczny jak już uriuk wspomniał.


Łukasz ;) zakładam że wcale nie musisz mnie tu "bronić, stając" tak jak by do publiki, ktora by własnego rozumu nie miala (bo na startowiskach sami normalni ludzie..)
Bezsensownie wymyśliłeś sobie ten twój "cel" bo to jest dla mnie akurat prymitywnie proste i zrozumiałe. Znam zasady działania kilku rodzajów wyciągarek i wiem, że siły na linie to jest dość względna sprawa. Odrebnie się je czasem dobiera i stara kontrolować zakres oscylacji w zależności czy to będzie holowany nierozgarniety nowicjusz, a inaczej pod potrzeby wyczynowca. Niektory stary woł może nie rozumieć rożnicy obsługi holu z nowicjuszem przez amnezję i nie pamiętanie swojej cielęcej trwogi i pierwotnych reakcji .
Odnośnie tego z góry "bardzo niebezpiecznego i przesądzonego testu" :roll: to zadecydowałyby o nim przyjęte sposoby holowania. Np. z ustawieniem zabezpieczenia przeciwprzeciązeniowego (dla aż tak bardzo słabej liny) na uślizgi bebna np. już przy 50-60kg. Decydujący wpływ na zerwanie podczas startu( tarcie o podłoże)czy wlotow w noszenia ,miałaby lekkość i elastyczność tej słabej liny oraz głownie bezwładność bebna
Ale zakładam że udałoby sie wcale jej nie zerwać i zrobić to dość lajtowo i bezpiecznie.

Ps. Der mi nie daruję że uparcie nie chce tego budować ,a mam czelność odpowiedzieć tu Prokociowi.. ;) . W razie kogoś bardzo napalonego to mogę zaoferować do kupki gratów na budowe kopii tej wydumki ,silnik gy6 150- (konkret?) ;) Tyle że chciałbym wiedzieć czy to do samodzielnej nauki latania ma mu przypadkiem nie posłużyć i zaliczania siv-ow.

Re: Własna wyciągarka paralotniowa - ankieta

Post autor: prokopcio » 30 października 2020, 09:01

fotolot pisze: Dałem tu logiczną odpowiedż tylko na propozycje Prokopcia, którą z grzeczności nie określiłem ,że jest głupkowata, a tylko że nie rozumiem jaki ma w niej cel.
Cel jest taki, żebyś zrozumiał, że nawet najlepsza wyciągarka nie jest w stanie zapewnić stałej siły ciągu i na linie przekraczanie 200kg nie jest czymś nadzwyczajnym. O czym uriuk wspomniał.
W obronie Twojej stanę , bo propozycja bezpiecznika była zamiast mojej cienkiej liny ale jedynie dla testu - który jest rzeczywiście przesądzony a i tak bardzo niebezpieczny jak już uriuk wspomniał.

Łukasz Prokop
nalot : znikomy
doświadczenie : bardzo małe
ilość holi (selfwinch): ok.70., nadzór nad holami kolegi (selfwinch) ok 30.

Re: Własna wyciągarka paralotniowa - ankieta

Post autor: fotolot » 30 października 2020, 02:45

prokopcio pisze:A wiesz dlaczego ich się nie stosuje ( a jak już się stosuje to nie na 100kg ;)

Oczywiście że wiem. Potrzebujesz bym ci tłumaczył że potrzebny jest wielokrotny zapas wytrzymałości ,a najlepiej i zabezpieczenie przeciwprzeciążeniowe na wyciagarce?

Re: Własna wyciągarka paralotniowa - ankieta

Post autor: fotolot » 30 października 2020, 01:37

uriuk pisze:czytam, ze jakis orzel intelektu chce wprowadzic bezpiecznik zrywowy na holu.
Jakos ja i mi podobni jak do tej pory na to nie wpadli. Moze dla tego, ze nie jestesmy idiotami.

I wtedy pojawia sie Fotolot, caly na bialo, i pisze na caly internet, zeby line oslabic jeszcze trzy razy bardziej bezpiecznikiem.
Wyglada na to, ze chce zostac masowym morderca.

Obawiam się że ta insynuacja, świadczy o tym ,że tylko ci się wydaje ,że nie jesteś idiotą. Inni nawet bezpośrednio ci to już piszą. Jesteś chory i to forum również częściowo takie jest. Przychodzą momenty że nie daje się tu normalnie porozumiewać ani dyskutować jak z ludzmi. Dałem tu logiczną odpowiedż tylko na propozycje Prokopcia, którą z grzeczności nie określiłem ,że jest głupkowata, a tylko że nie rozumiem jaki ma w niej cel.

Re: Własna wyciągarka paralotniowa - ankieta

Post autor: uriuk » 30 października 2020, 00:11

Poniewaz mlodz czyta, a nie ma jeszcze orientacji, kto ma wiedze, a kto jest laikiem, to wyjasniam. Najpierw sie przedstawie: 20 lat instruktorze na wyciagarce, wykonalem osobiscie okolo 2000 holi, jako kierownik startu i wyciagarkowy nadzorowalem okolo 30-40 tysiecy holi.
I nagle czytam, ze jakis orzel intelektu chce wprowadzic bezpiecznik zrywowy na holu.
Jakos ja i mi podobni jak do tej pory na to nie wpadli. Moze dla tego, ze nie jestesmy idiotami.
Malo tego, line o wytrzymalosci 300 kg sie po prostu wyrzuca (a to nie sa tanie rzeczy, cena liny to okolo 5 tysiecy pln). Dlaczego wiec wyrzucamy na smietnik cos o takiej wartosci? Ano dla tego, ze chwilowe sily na holu siegaja 200 kg. Za slaba lina moze peknac podczas takiego chwilowego wzrostu sily. Na dodatek dzieje sie to najczesciej podczas startu. W normalnych warunkach pekniecie liny jest zupelnie niegrozne. Natomiast kiedy pilot jest na kilkunastu metrach, ma skrzydlo mocno za soba i kiedy peknie lina, to naatychmiast zjedzie tylem pod skrzydlo, a czasza powedruje przed pilota. Zrobi sie potezne wahadlo. Jesli pilot da rade w tym wahadle przeleciec nad ziemia, to pol biedy. Gorzej jak przywali calym impetem w ziemie. Wtedy znajdzie sie od razu na pasku w TVN. Starzy piloci potrafia dynamicznie zatrzymac w takim wypadku skrzydlo nad glowa i zjechac z kilkunastu metrow w przeciagnieciu. Tez przywala, ale duzo slabiej.
Podsumowujac, zerwanie holu w tej fazie jest bardzo grozne i dlatego wyrzucamy takie liny, nie baczac na koszty.
I wtedy pojawia sie Fotolot, caly na bialo, i pisze na caly internet, zeby line oslabic jeszcze trzy razy bardziej bezpiecznikiem.
Wyglada na to, ze chce zostac masowym morderca.
Bo to, ze nie ma pojecia o lataniu nie ulega watpliwosci.

Re: Własna wyciągarka paralotniowa - ankieta

Post autor: prokopcio » 29 października 2020, 23:59

Też prawda ;)
A wiesz dlaczego ich się nie stosuje ( a jak już się stosuje to nie na 100kg ;) )?
ps. nie ten dział, psujemy ankietę na której i tak dla mnie nie ma opcji :lol:

Re: Własna wyciągarka paralotniowa - ankieta

Post autor: fotolot » 29 października 2020, 23:24

Nie bardzo rozumiem Twojego celu.Po co się tyle nakombinować i wykosztować? ;) . Przecież można zamontować jedynie taki bezpiecznik zrywkowy.

Re: Własna wyciągarka paralotniowa - ankieta

Post autor: prokopcio » 29 października 2020, 23:13

Wiesiek, Spróbuj kogoś z bardzo profesjonalną wyciągarką ( najlepszą jaką spotkałeś w życiu ) namówić, żeby nawinął linę o wytrzymałości 100kg ( ja za nią zapłacę ) a jak się zerwie przy pierwszym holu w termiczny dzień to Ty mi za nią oddasz kasę.
Taki odważny eksperyment społeczny.

Re: Własna wyciągarka paralotniowa - ankieta

Post autor: fotolot » 29 października 2020, 22:44

der pisze: Od samego początku nie interesuje mnie twoje czarnowidztwo i szukanie dziury w całym. Robię swoje.
Ten wątek jako kolejny, ma służyć propagowaniu tej metody holi..

A ty wymyślasz problem jaki nie istnieje. Bo holować przy silnym wietrze się da. I nic się złego z tego powodu nie dzieje.


Zaznaczmy ,że akurat u Ciebie(przed rozpropagowaniem) jest spoko. Der, zauważ że wcale Ciebie o nic tu nie pytałem ,a Prokopcia ,którego cenie jako sympatycznego człowieka i prekursora zdalnej obsługi wyciagarki(ale cel osiągnięty bo i Ty potwierdziłeś to "odczuwalne schodkowanie holu"... ;) ).Nasi prekursorzy wyciągarek ze skuterów kombinowali już grubo ponad 20 lat temu i z 250-tek po pewnym czasie przechodzili na 400-setki z tym że ich rozwiązania i zastosowanie było akurat profesjonalne. Nie ma znaczenia typ wyciągarki tylko wysokość do skutecznego zabrania na przelot. I nie czaruj publicznie, że skutery pracują "wiecznie na uślizgu"-no może minimalnym paska, bo sprzęgło przy normalnym ich ruszaniu tylko ok. 2-3 sekundy a nie tyle żeby aż dzwon się zrobił fioletowy.... Zainteresowani ludzie o mogących wystąpić felerach się dowiedzieli i tylko o takie jasne stawianie sprawy mi chodzi. Pozostaje jeszcze kwestia tak ogromnych skoków siły ciągu u Prokopcia.
Moje "czarnowidztwo"(jak to sobie totalnie nazywasz) to może ewentualnie dotyczyć np. sposobu Twojego publicznego rozpropagowania takich samoobsługowych konstrukcji.... Ale nie wśród rozgarnietych samodzielnych konstruktorów czy o podobnym do Twojego doświadczeniu w lataniu. Tylko z czasem pośrednio również wśród prawie wcale nie wyszkolonych pilotów z brakiem podstawowych nawyków kontroli rozkołysu(a co dopiero i jednocześnie zdobytego okazyjnie ustrojstwa) na silnym głodzie latania. Czyli takich, których profesjonalnie traktujący klientów i panujący nad swoim zadaniem wyciągarkowy, za hu..a nie podpiołby do swojej liny bez poręczenia zaufanego świadka o jego faktycznie nabytych umiejętnościach zabawy w te klocki.

Na górę