Post autor: Kamil Stepien » 25 lipca 2017, 22:38
JakubM pisze:Mam problem który gryzie mnie w lataniu w dolinach.
Sytuacja:
- długa dolina ze zboczami przecinanymi grzbietami gór o różnym kształcie (obłym i ostrym) jak np. Greifenburg, Jezioro Bohinj
- wiatr wzdłuż doliny powyżej 20 km/h
- termika słaba, mocno porwana
Lecę wzdłuż zbocza doliny, w znacznie poniżej wysokości otaczających zboczy, szukając noszeń. Spodziewam się, że na poprzecznych grzbietach wchodzących w dolinę będą noszenia, ale mam stracha, że wlatując nad jeden grzbiet wlatuję w zawietrzną innego. Trzymam się więc stosunkowo daleko co mocno utrudnia mi latanie (chyba, że ktoś leci przede mną i nic mu nie jest to śmiało walę tą samą trasą).
Wlatywanie gleboko w boczne doliny przy silnym wietrze dolinowym przypomina nieco gre hazardowa - mozesz wygrac, tzn. znalezc mocne (choc czesto turbulentne) noszenie, ktore wyniesie Ciebie ponad gran. Osloniete od wiatru obszary sprzyjaja wygrzewaniu i tworzeniu sie babli, ktore generuja nastepnie komin. Mozesz jednak poniesc porazke, czyli stracic tylko sporo wysokosci i miec nawet problem z powrotem do glownej doliny.
Im wieksze doswiadczenie i znajomosc lokalnych warunkow, tym wieksza szansa na glowna wygrana.
Bezpieczniejszym sposobem jest lecac z wiatrem dolinowym przeleciec w poprzek bocznej doliny i lekko wleciec wglab po drugiej stronie, tj. tam gdzie stok jest ustawiony mniej wiecej prostopadle do naplywajacego wiatru. Tym sposobem omijasz obszar z najsilniejszymi duszeniami i nadlatujesz nad stok w miejscu gdzie jest spora szansa znalezienia noszen (zagiel, ew. termozagiel).
Jak pisze Chrzaszczu, zawietrzne na ogol nie sa az tak straszne jak je maluja. Z mojego doswiadczenia wynika, ze jezeli nie wlatuje sie w ewidetnie krwiozercza zawietrzna, najwiekszym problemem jest utrata wysokosci, a nie turbulencje (latam na EN-B - przy skrzydlach o duzym wydluzeniu ocena moze byc zupelnie inna). Maslanych warunkow jednak zazwyczaj nie ma.
Poza tym opisywane przez Ciebie schodzace w kierunku glownej doliny grzedy (nie wiem, czy to wlasciwe okreslenie) zazwyczaj sa zaokraglone (przynajmniej w okolicach Greifenburga), co lagodzi zawirowania od przeplywajacego wiatru.
Wlatujac na zawietrzna czesto otrzymuje sie z wyprzedzeniem ostrzezenie w postaci rosnacego opadania. Opadanie stopniowo sie nasila, podobnie turbulencje. Po zblizeniu sie do stoku opadanie i turbulencje moga (choc nie musza) ustapic i pomimo faktu, ze gora/bokiem przewala sie wiatr, blisko stoku moze byc calkiem lagodnie. Kiedys spotkalem sie z teoria, ze wzdluz stokow po ich zawietrznej stronie tworzyc sie moga pasma noszen z uwagi na wiatr, ktory "zawija sie" po przejsciu nad grania i wieje z dolu do gory.
Kamil
[quote="JakubM"]Mam problem który gryzie mnie w lataniu w dolinach.
Sytuacja:
- długa dolina ze zboczami przecinanymi grzbietami gór o różnym kształcie (obłym i ostrym) jak np. Greifenburg, Jezioro Bohinj
- wiatr wzdłuż doliny powyżej 20 km/h
- termika słaba, mocno porwana
Lecę wzdłuż zbocza doliny, w znacznie poniżej wysokości otaczających zboczy, szukając noszeń. Spodziewam się, że na poprzecznych grzbietach wchodzących w dolinę będą noszenia, ale mam stracha, że wlatując nad jeden grzbiet wlatuję w zawietrzną innego. Trzymam się więc stosunkowo daleko co mocno utrudnia mi latanie (chyba, że ktoś leci przede mną i nic mu nie jest to śmiało walę tą samą trasą).
[/quote]
Wlatywanie gleboko w boczne doliny przy silnym wietrze dolinowym przypomina nieco gre hazardowa - mozesz wygrac, tzn. znalezc mocne (choc czesto turbulentne) noszenie, ktore wyniesie Ciebie ponad gran. Osloniete od wiatru obszary sprzyjaja wygrzewaniu i tworzeniu sie babli, ktore generuja nastepnie komin. Mozesz jednak poniesc porazke, czyli stracic tylko sporo wysokosci i miec nawet problem z powrotem do glownej doliny.
Im wieksze doswiadczenie i znajomosc lokalnych warunkow, tym wieksza szansa na glowna wygrana.
Bezpieczniejszym sposobem jest lecac z wiatrem dolinowym przeleciec w poprzek bocznej doliny i lekko wleciec wglab po drugiej stronie, tj. tam gdzie stok jest ustawiony mniej wiecej prostopadle do naplywajacego wiatru. Tym sposobem omijasz obszar z najsilniejszymi duszeniami i nadlatujesz nad stok w miejscu gdzie jest spora szansa znalezienia noszen (zagiel, ew. termozagiel).
Jak pisze Chrzaszczu, zawietrzne na ogol nie sa az tak straszne jak je maluja. Z mojego doswiadczenia wynika, ze jezeli nie wlatuje sie w ewidetnie krwiozercza zawietrzna, najwiekszym problemem jest utrata wysokosci, a nie turbulencje (latam na EN-B - przy skrzydlach o duzym wydluzeniu ocena moze byc zupelnie inna). Maslanych warunkow jednak zazwyczaj nie ma.
Poza tym opisywane przez Ciebie schodzace w kierunku glownej doliny grzedy (nie wiem, czy to wlasciwe okreslenie) zazwyczaj sa zaokraglone (przynajmniej w okolicach Greifenburga), co lagodzi zawirowania od przeplywajacego wiatru.
Wlatujac na zawietrzna czesto otrzymuje sie z wyprzedzeniem ostrzezenie w postaci rosnacego opadania. Opadanie stopniowo sie nasila, podobnie turbulencje. Po zblizeniu sie do stoku opadanie i turbulencje moga (choc nie musza) ustapic i pomimo faktu, ze gora/bokiem przewala sie wiatr, blisko stoku moze byc calkiem lagodnie. Kiedys spotkalem sie z teoria, ze wzdluz stokow po ich zawietrznej stronie tworzyc sie moga pasma noszen z uwagi na wiatr, ktory "zawija sie" po przejsciu nad grania i wieje z dolu do gory.
Kamil