Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Odpowiedz


To pytanie jest elementem zabezpieczającym przed automatycznym zamieszczaniem postów.
Emotikony
:D :) ;) :( :o :shock: :? 8-) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :!: :?: :idea: :arrow: :| :mrgreen: :geek: :ugeek:

BBCode włączony
[Img] włączony
[Flash] wyłączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: Art » 14 kwietnia 2016, 23:44

Lucjan Piekutowski pisze:
Art pisze:trudno jest sie z tym zgodzić. Jeśli latasz w górach - ok, ale , klify to co innego. Startowiska czasem są wyjatkowo zaniedbane, piaszczyste, gdzie skrzydło szybko dostaje w kość. Kup skrzydło od pilota latającego na klifach to zobaczysz:) dlatego od dawna ma 2 skrzydła- do termiki jedno i na klify- 2-gie.


BTW, to Ty jesteś ten nasz Art z Pomorza i niedawno mnie wypuszczałeś w Borsku?
Pozdro.



Taaaa..

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: Jędrek QŃ » 14 kwietnia 2016, 22:49

moje przeleżało w szafie 2 lata ale cena zeszła poniżej 30 % 8-) 8-) 8-)

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: JarekJx » 14 kwietnia 2016, 20:49

uriuk pisze:Oczywiscie najkorzystkiej kupic dwumiesieczne skrzydlo nie wypakowane z plecaka za 70% wartosci od kogos, komu sie odwidzialo. Najlepiej w preferowanym przez nas kolorze. Ale takie cuda panie to tylko w Erze. Jesli osiagnales poziom, na ktorym latasz a nie ciorasz skrzydlo, to kupujesz to, co ci pasuje i latasz na tym klkaset godzin. Jesli pozniej uda sie sprzedac, to co pozostalo, to masz dodatkowy bonus. ;)

Ja taki cud trafiłem , słowo w słowo plus rozmiar :)

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: tom.beluzi » 14 kwietnia 2016, 14:56

Art pisze:Jeśli latasz w górach - ok, ale , klify to co innego. Startowiska czasem są wyjatkowo zaniedbane, piaszczyste, gdzie skrzydło szybko dostaje w kość. Kup skrzydło od pilota latającego na klifach to zobaczysz:) dlatego od dawna ma 2 skrzydła- do termiki jedno i na klify- 2-gie.


Tu się z Artem zgodzę, na klifie, zwłaszcza nadmorskim skrzydło strasznie dostaje w kość i to bez względu na to jak ma sie opanowany GH.

Lucjan Piekutowski pisze:niedawno odkryłem z radością że glajta można postawić bokiem, tyłem, przodem, na stabilu, lub za same taśmy trzymane w jednej ręce.


Da się też postawić "strzelając z biodra" wogóle nie trzymając taśm ;)

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: Lucjan Piekutowski » 31 marca 2016, 00:12

Art pisze:trudno jest sie z tym zgodzić. Jeśli latasz w górach - ok, ale , klify to co innego. Startowiska czasem są wyjatkowo zaniedbane, piaszczyste, gdzie skrzydło szybko dostaje w kość. Kup skrzydło od pilota latającego na klifach to zobaczysz:) dlatego od dawna ma 2 skrzydła- do termiki jedno i na klify- 2-gie.


Art rozumiem co chcesz powiedzieć, znam temat klifów. Mi raczej chodziło o to żeby nie kupować skrzydła na zapas tylko żeby było do latania. Każde jest kiedyś nowe i każde się zużywa. Fajnie mieć dwa, ale jak ma się tylko jedno, to bym go aż tak nie oszczędzał, tylko na nim latał. Mam drugie skrzydło, trochę większe teoretycznie mógłbym je używać na słabszy warun, z drugiej strony nigdy nie wiem jak się sytuacja rozwinie, to musiałbym zabierać dwa a przeważnie nie mam gdzie zmieścić, bo ludzie , błoto też może być, a może nie być. Wolałbym chyba sprzedać te wszystkie stare sprzęty i kupić teraz coś świeżego, a jak się zużyje to kolejne. To oczywiście moje zdanie. BTW, to Ty jesteś ten nasz Art z Pomorza i niedawno mnie wypuszczałeś w Borsku?
Pozdro.

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: Art » 30 marca 2016, 22:51

Lucjan Piekutowski pisze:
R0bby pisze:A nie uważacie, że najlepiej jest mieć 2 skrzydła :) Jedno tanie do ciurania w warunkach, takie jakie są. I drugie (oczywiście jak ktoś już dobrze lata) do prawdziwego latania.

Ja trzymam się takiej zasady w przypadku roweru, gdzie mam jeden którego nie szkoda mi na zimowe warunki i sól drogową od której zaraz kwitnie, czy narty, gdzie mam parę do jazdy gdy kamienie i trawa wystają.

Oczywiście to dodatkowe koszty, ale takie przeciurane skrzydło to już nie majątek, a przynajmniej unika się dylematu "polatałbym, ale szkoda porządnego skrzydła na takie warunki".


Zawsze lepiej do latania mieć porządne skrzydło, w powietrzu nic złego się skrzydłu nie dzieje. Jeśli to jest takie prawdziwe "polatałbym" to pozostaje kwestia startu i lądowania, gdy jest super warun nie ma co żałować. Ile razy w roku jest błoto, dwa, trzy? Przy odpowiedniej technice udaje się zminimalizować zabrudzenia. Co do ciorania, to zawsze lepiej jest mieć do treningu jakąś szmatę. Na początku to każdego skrzydła szkoda, a potem się już tylko lata. Jeśli kogoś stać na jeszcze jednego glajta specjalnie na błoto raz czy dwa razy w roku to nikt nie zabrania.


trudno jest sie z tym zgodzić. Jeśli latasz w górach - ok, ale , klify to co innego. Startowiska czasem są wyjatkowo zaniedbane, piaszczyste, gdzie skrzydło szybko dostaje w kość. Kup skrzydło od pilota latającego na klifach to zobaczysz:) dlatego od dawna ma 2 skrzydła- do termiki jedno i na klify- 2-gie.

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: Lucjan Piekutowski » 27 marca 2016, 23:44

Wypowiem się ad rem. Chociaż mało jeszcze latam to jednak im więcej mam nalotu tym mniej się przejmuję "dobijaniem" w ten sposób skrzydła. Mówię o lataniu nie o wygłupach na łące. Na startowisku nie ćwiczę tylko startuję, po czym latam i ląduję. Na Ćwiczenia wybieram sobie miejsce i warunki takie żeby było bezpiecznie (to nie znaczy że słabo). Jeśli jednak chcę się powygłupiać albo po testować jakieś dziwactwa ze skrzydłem to w tym celu biorę starego wytrzepa. Ostatnio np. biegałem ze skrzydłem nad głową trzymając w rekach tylko taśmy, bez uprzeży (jak Uriuk na okładce "Sumy wszystkich błędów"). Da się tak biegać całkiem normalnie ze zmianą kierunku. Reasumując skrzydło do latania używam do latania nie przejmując się jego normalnym zużyciem czy zabrudzeniem. Do fanaberii i perwersji mam wytrzepa za 200 zł. P.S. Staram się nie walić komorami, i kierować skrzydło tam gdzie chcę. niedawno odkryłem z radością że glajta można postawić bokiem, tyłem, przodem, na stabilu, lub za same taśmy trzymane w jednej ręce. Rozróżniam wyraźnie szalony trening z wygłupami od normalnego treningu stawiania i biegania ze skrzydłem. Do pierwszego lepiej mieć jakieś treningowe skrzydło.

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: micro » 27 marca 2016, 23:12

Marcin. pisze:
micro pisze:No to ja sobie dzisiaj pociorałem :). Wiatr w porywach dochodził do 14m/s.Dostałem trochę do wiwatu.Ten wiatr był stanowczo zbyt porwisty i do tego często zmieniał kierunek.Mam nadzieję, że do jutra wydobrzeję, bo ma być lepszy warun :) .


14m/s - niezłe kopniaki musiałeś przyjąć :shock: Zmiana kierunku i porywy - termika? Trudna nauka ale jak się udaje panować nad skrzydłem chyba dużo daje. Wysoko Cię podrywało?

O podrywaniu to już nawet nie myślałem. Wytrzymałem tak z tym chamskim wiatrem ok. godzinki i miałem już serdecznie dosyć :) .
Kopniaki były niezłe, ale większość udawało się łagodzić trzymając linki sterówek powyżej taśm.Normalnie jakieś za długie były do tego wiatru :) .

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: obiektywny » 27 marca 2016, 22:42

Ja widziałem jak przy takim uderzeniu komorami strzelił materiał. Glajt był stary, nie wiem czy na nowym sprzęcie to możliwe.

Poza tym groundhandling groundhandlingowi nie równy ;) [ to nie tylko podnoszenie i kładzenie glajta ]

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: Marcin. » 27 marca 2016, 22:38

micro pisze:No to ja sobie dzisiaj pociorałem :). Wiatr w porywach dochodził do 14m/s.Dostałem trochę do wiwatu.Ten wiatr był stanowczo zbyt porwisty i do tego często zmieniał kierunek.Mam nadzieję, że do jutra wydobrzeję, bo ma być lepszy warun :) .


14m/s - niezłe kopniaki musiałeś przyjąć :shock: Zmiana kierunku i porywy - termika? Trudna nauka ale jak się udaje panować nad skrzydłem chyba dużo daje. Wysoko Cię podrywało?

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: Marcin. » 27 marca 2016, 22:34

Marcus. To walnięcie komorami o glebę , to aż normalnie boli. Zdarzyło mi się ze trzy razy jak się potknąłem o kretowisko. Ale na szczęście tylko zawsze jedną połówką skrzydła. I fatalnie to brzmi takie PUH! Wtedy przychodzą z pomocą techniki gaszenia skrzydła- trzeba walczyć żeby w różnych chaotycznych (podczas upadku) pozycjach ciała pociągnąć za odpowiednie linki :oops: Raz widziałem jak ppgant potknął się przy lądowaniu (nierówność zamaskowana pod skoszonym równiutko sianie) i w tedy cała czasza przez całą długość je..ęła konkretnie jak petarda :o
Ja myślałem ,że cioranie ,to ogólnie szuranie po trawie bokiem i stawianie i opadanie w nieskończoność :) Podejrzewam , że jak się trzyma skrzydło nad głową ,to jest zużycie trochę mniejsze jak w locie , więc to motywuje do nauki - jak opada tracisz punkt i impregnat :D

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: obiektywny » 27 marca 2016, 22:22

Moja łączka do ćwiczeń posiada na obrzeżach trochę różnego rodzaju przeszkód, czasem znajdą się rośliny z kolcami, płotki drewniane i szkoda byłoby mi bawić się tam ze skrzydłem do latania bo przy mocniejszych szkwałach skrzydło przeciągnęło mnie kilka razy niebezpiecznie blisko. A jak pogody nie ma dobrej do latania to warto popracować nad kondycją.

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: Marcus Biesioroff » 27 marca 2016, 21:50

calhal pisze:Wiesz, ja teoretycznie tez "już nie muszę ciorać skrzydeł", ale robię to ...


100% zgody, ground-handlingu nigdy zbyt wiele niezależnie od doświadczenia. Bardziej mam na myśli, to, że z biegiem czasu ordynarne cioranie przekształca się w regularny ground-handling podczas którego skrzydło cierpi dużo mniej.

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: calhal » 27 marca 2016, 21:21

Marcus Biesioroff pisze:To proste, bierzesz glajta na łąkę przy dość silnym wietrze i ćwiczysz alpejkę, dopóki nie opanujesz tego walisz komorami w glebę(...)
Natomiast Starry już nie musi ciorać skrzydeł, co najwyżej podnieść kilka razy po przesiadce na nowy model.

Wiesz, ja teoretycznie tez "już nie muszę ciorać skrzydeł", ale robię to 1. dla wprawy, 2. żeby jeszcze popracować nad umiejętnościami, 3. dla zabawy. To nie jest jazda na rowerze, raz zakumałeś o co chodzi i już nie zapominasz. Tutaj pewne nawyki zanikają z czasem, zawsze można coś poprawić, nauczyć się czegoś nowego. Do tego nowe skrzydło zachowuje się nieco inaczej, więc dobrze je poznać na ziemi...

Inna sprawa, że dla mnie to "cioranie" to nie tylko alpejka, ale też klasyk, trzymanie glajta nad głową, wyciąganie z powrotem do góry zanim dotknie ziemi, punkt przeciągnięcia, negatywka, back fly, kiting, przemieszczanie się we wszystkich kierunkach etc.
Ale to tylko moje skromne zdanie.
Pozdrawiam

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: micro » 27 marca 2016, 21:05

No to ja sobie dzisiaj pociorałem :). Wiatr w porywach dochodził do 14m/s.Dostałem trochę do wiwatu.Ten wiatr był stanowczo zbyt porwisty i do tego często zmieniał kierunek.Mam nadzieję, że do jutra wydobrzeję, bo ma być lepszy warun :) .

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: Marcus Biesioroff » 27 marca 2016, 19:39

Marcin. pisze:A jak wygląda cioranie? :) Bo do końca nie rozumiem co to znaczy.


To proste, bierzesz glajta na łąkę przy dość silnym wietrze i ćwiczysz alpejkę, dopóki nie opanujesz tego walisz komorami w glebę, za każdym grzmotnięciem odejmując glajtowi kilka sekund przewiewności. To dość proste ćwiczenie, jak głosi mój ulubiony cytat "wystarczy je powtórzyć tylko kilkaset razy" ;)

P.S. Natomiast Starry już nie musi ciorać skrzydeł, co najwyżej podnieść kilka razy po przesiadce na nowy model. Zatem rozkmina w jego wypadku nowe czy używane nabiera tempa.

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: Marcin. » 27 marca 2016, 19:23

A jak wygląda cioranie? :) Bo do końca nie rozumiem co to znaczy.

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 27 marca 2016, 18:13

Tomo ma rację. Żeby nie ciorać skrzydła wystarcza trzy dni nauki i ćwiczenia potem przy każdej okazji ale już bez ciorania. W przeciwnym wypadku ciorać będziemy zawsze.

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: Tomo » 27 marca 2016, 12:37

jak się lata to skrzydło do ciorania nie jest potrzebne bo w ciorany warun robi się wszystko to czego nie można zrobić gdy się lata

Tomo

Re: Fabrycznie nowe skrzydło - czy warto ?

Post autor: Lucjan Piekutowski » 27 marca 2016, 10:38

R0bby pisze:A nie uważacie, że najlepiej jest mieć 2 skrzydła :) Jedno tanie do ciurania w warunkach, takie jakie są. I drugie (oczywiście jak ktoś już dobrze lata) do prawdziwego latania.

Ja trzymam się takiej zasady w przypadku roweru, gdzie mam jeden którego nie szkoda mi na zimowe warunki i sól drogową od której zaraz kwitnie, czy narty, gdzie mam parę do jazdy gdy kamienie i trawa wystają.

Oczywiście to dodatkowe koszty, ale takie przeciurane skrzydło to już nie majątek, a przynajmniej unika się dylematu "polatałbym, ale szkoda porządnego skrzydła na takie warunki".


Zawsze lepiej do latania mieć porządne skrzydło, w powietrzu nic złego się skrzydłu nie dzieje. Jeśli to jest takie prawdziwe "polatałbym" to pozostaje kwestia startu i lądowania, gdy jest super warun nie ma co żałować. Ile razy w roku jest błoto, dwa, trzy? Przy odpowiedniej technice udaje się zminimalizować zabrudzenia. Co do ciorania, to zawsze lepiej jest mieć do treningu jakąś szmatę. Na początku to każdego skrzydła szkoda, a potem się już tylko lata. Jeśli kogoś stać na jeszcze jednego glajta specjalnie na błoto raz czy dwa razy w roku to nikt nie zabrania.

Na górę