Myślę, że oprócz innych czynników to jest jeszcze mix wiary. Wiary w to, że nic się nie stanie, że nasze obliczenia i wiedza okażą się słuszne i jeśli ktoś wierzy w jakąś opatrzność to, że ona nad nim czuwa.
Żaden z pilotów, który uległ wypadkowi lub zginął nie wierzył w to, że to się jemu przytrafi. Wiedział o takiej możliwości, ale w nią
nie wierzył. Podobnie jak my za każdym razem stając na starcie.
Np. taki dust devil, każdego może rozmazać na skałach zaraz po starcie a jednak starutjemy podczas wiosennej termy.
Ustalenie granicy ryzyka jest bardzo płynne. Bo czym jest ta granica.
Gradient ryzyka może być wąski albo szeroki, problem w tym jak to ustalić.
Lubimy ryzykować i przekraczeć tą wirtualną granicę, dlatego zasiedliliśmy
prawie wszytkie zakątki świata, Jestem przekonany,że każdy kto lata, chociaż raz w pewnym
momencie świadomie zbliżył się do tej granicy. Ja próbowałem kiedyś na Kobali
dotknąć nogami czubków drzew. Uważam, że to jest skrajna głupota ale tak jak Uriuk poleciał w morze tak i ja chciałem zobaczyć czy się uda
Byłem bardzo blisko ale odpuściłem, rozsądek zwycęzył. Może to nie było tak extremalne ale gdyby się udało to są 4 wersje.
1. bohater
2. miękka faja
3. wisielec ( na drzewie)
4. trup lub warzywo
Wolalem zostać przy 2 wersji
Myślę, że oprócz innych czynników to jest jeszcze mix wiary. Wiary w to, że nic się nie stanie, że nasze obliczenia i wiedza okażą się słuszne i jeśli ktoś wierzy w jakąś opatrzność to, że ona nad nim czuwa.
Żaden z pilotów, który uległ wypadkowi lub zginął nie wierzył w to, że to się jemu przytrafi. Wiedział o takiej możliwości, ale w nią
nie wierzył. Podobnie jak my za każdym razem stając na starcie.
Np. taki dust devil, każdego może rozmazać na skałach zaraz po starcie a jednak starutjemy podczas wiosennej termy.
Ustalenie granicy ryzyka jest bardzo płynne. Bo czym jest ta granica.
Gradient ryzyka może być wąski albo szeroki, problem w tym jak to ustalić.
Lubimy ryzykować i przekraczeć tą wirtualną granicę, dlatego zasiedliliśmy
prawie wszytkie zakątki świata, Jestem przekonany,że każdy kto lata, chociaż raz w pewnym
momencie świadomie zbliżył się do tej granicy. Ja próbowałem kiedyś na Kobali
dotknąć nogami czubków drzew. Uważam, że to jest skrajna głupota ale tak jak Uriuk poleciał w morze tak i ja chciałem zobaczyć czy się uda
Byłem bardzo blisko ale odpuściłem, rozsądek zwycęzył. Może to nie było tak extremalne ale gdyby się udało to są 4 wersje.
1. bohater
2. miękka faja
3. wisielec ( na drzewie)
4. trup lub warzywo
Wolalem zostać przy 2 wersji :-)