Post autor: SP8EBC » 27 września 2016, 13:06
Zbyszek Gotkiewicz pisze:W działalności społecznej przejście z młodego gniewnego w starego wkurwionego zachodzi w sposób nieunikniony
Jest to niestety nieuniknione ale głównie przez naszą "Polaczkowatość" zmiksowaną z mentalnością typowego paralotniarza. Nie jest niczym odkrywczym, że co róg w tym kraju widać zawiść, frustrację i chore ambicję. Oczywiście głównym podłożem jest tutaj kiepska sytuacja finansowa i brak perspektyw na lepsze jutro, co w szczególności jest widoczne na Podkarpaciu (zwanym Polską C, albo Polską gorszego sortu). W odróżnieniu jednak od bardziej cywilizowanych krajów nasza postkomunistyczna mentalność nakazuję, że jeżeli wszędzie dookoła jest źle, to źle mają mieć wszyscy po równo. Jeżeli ktoś się wybija i próbuję robić coś więcej niż reszta to jest: złodziejem, krętaczem, oszustem, żydem, niemcem.... (tu wymieńcie sobie dowolne tego typu przymioty).
Nie inaczej było w moim przypadku. Mógłbym opowiadać o tym godzinami ale nie ma na to ani czasu, ani miejsca. Generalnie moim największym błędem, który popełniłem to właśnie próba zawracania kijem Wisły. Wystarczyło zacząć od początku źle a potem konsekwencję pojedynczej akcji ciągnęły się jak smród po gaciach. Zaczęło się tak naprawdę od samego kursu paralotniowego u Stefana Vypariny w sierpniu 2011 roku. Może nie od kursu samego w sobie ale od tego, że ośmieliłem się publicznie twierdzić później: że nie jest to takie cudowne jakie jest opisywane w internecie. Problem polegał jednak na tym, że wsadziłem tym kij w istniejący układ polityczno-towarzysko-finansowy. Potem potoczyło się już dalej. Już zawsze byłem postrzegany jako: "Specu, który coś pierdoli"
Byłem jednak na tyle głupi i naiwny, że wsadziłem honor w kieszeń. Robiłem paralotniarzom te stacje pogodowe, bo była to okazja do nauczenia się bardzo wielu rzeczy: elektroniki, programowania C/C++, systemów wbudowanych, radiokomunikacji etc... Przy okazji załatwiałem sobie wejście na kolejne bardzo dobre pod kątem radiowym obiekty. Każda stacja pogodowa jest tak naprawdę węzłem amatorskiej sieci radiowej APRS, a ramki pogodowe są jedynie jednym wielu danych które można tym APRSem przesyłać. Mogłem więc mieć paralotniarzy w głębokim poważaniu (i lepiej bym na tym wyszedł) i po prostu stawiać jedynie przemienniki, czy bramki internetowe.
A wiecie jak te stacje zostały oderane przez paralotniarzy? Przed uruchomieniem pierwszego obiektu entuzjazm był to momentu w którym okazało się, że to jednak będzie kosztować. Potem wszyscy się wycofali i stwierdzili, że stacja pogodowa jest im niepotrzebna. Ja spiąłem dupę i ciągnąłem ten temat dalej - jednak grawerunek "ParaAPRS HW-RevD by SP8EBC" na własnoręcznie zaprojektowanym laminacie jest fajnym widokiem, tak samo jak oprogramowanie zgłaszające się w konsoli tekstowej jako "ParaSOFT-0.9.40 (c) All rights reserved by Mateusz Lubecki". Pamiętam jedynie, że jedna osoba (nie będę wymieniał z nazwiska bo jest to bezcelowe) pogratulowała mi na Działach koło Krosna, że stacja jest jednak potrzebna i fajnie, że ją zrobiłem.
Potem było jednak tylko gorzej. Paralotniarze zaczęli dorzucać się do kolejnej stacji SR9WXG ale nie było to więcej jak ok 30~40 procent faktycznych kosztów urządzeń. Część kasy wyciągałem z PSP jako dofinansowania, gdy tylko była taka możliwość.
Wiesz Marek dlaczego było to złe? Dlatego, że paralotniarze uznali, że jeżeli zrzucili się po 5pln, to już nie tyle ta konkretna stacja ale cały system stał się ich wyłączną własnością. Oczywiście wszyscy przyzwyczaili się do tego, że stacje są i już nie mogłem za bardzo liczyć na wdzięczność ogółu. Za to maksyma:
"Specu znowu coś pierdoli" była cały czas aktualna. Przy okazji zdjęcia jakiegoś rozdartego na zawodach w Brazylii albo Kolumbii skrzydła i mojego "pół-żartem-pół-serio" komentarza rzucili mi się do gardła. Apogeum nastało jednak gdy wyłączyłem dostęp do stacji. Wtedy rozpoczęło nękanie mnie telefonami i wiadomościami SMS z żądaniami przywrócenia do pracy
ICH stacji pogodowych. Prezio lokalnego stowarzyszenia pyralotniowego groził mi nawet, że zmusi mnie do tego abym te stacje włączył. Prezio jest prawnikiem ale biedaczek zapomniał, że wszystko było robione głównie za moje pieniądze, a nie spisywaliśmy ze sobą jakiejkolwiek umowy, która regulowała by kwestie własności tego obiektu.
Więcej nie ma sensu opisywać. Sprawy Straży Granicznej też nie poruszę, bo nie chcę się niepotrzebnie nakręcać. Widzisz jednak Marek, że działalność społeczna to naprawdę ciężki kawałek chleba do przełknięcia. Jeżeli nie jesteś gotowy na rzeczy wyżej opisane (a jest to zaledwie 10% całej historii), to daj sobie spokój i siedź cicho póki masz jeszcze taką możliwość. Pamiętaj, że tandemiarze mają z pasażerów pieniądze. Jeżeli zrobisz, a nawet zasugerujesz cokolwiek co mogło by im przeszkodzić w działalności zarobkowej będziesz ich wrogiem numero uno.
Zwróć też uwagę, że o Was paralotniarzach wyrażam się wyłącznie w drugiej i trzeciej osobie. Nie identyfikuje się już kompletnie z Wami i mam was szczerze powiedziawszy serdecznie dosyć. Paralotniarstwo i paralotniarze kojarzą mi się obecnie wyłącznie negatywnie i źle się czuję w waszej obecności.... Oczywiście nie mówię o wszystkich, bo od każdej reguły są wyjątki. Uknułem jednak krótką "myśl życiową", która to tłumaczy
SP8EBC pisze:W pyralotniarstwie poziom skurwysyństwa, rozumianego jako odsetek osób o roszczeniowym, złośliwym, wulgarnym i aroganckim podejściu do otaczającego świata sięga od 60% do 80% (im bliżej granicy Polsko - Ukraińskiej tym więcej).
Nie bój się Marek, od czerwca kiedy ostatni raz latałem, próbowałem wrócić... Byłem na pikniku lotniczym gdzie była rozłożona wyciągarka. Nie wyjąłem nawet szpeju z plecaka. Na hole nie pozwolił mi psychacz, na pozostanie w grupie lotów nie pozwoliło takie niezręczne uczucie, że źle się tutaj czuje. Ostatnio zwoziłem kolegę PPGanta z przelotu pomiędzy lądowiskami. Była tam grupa kilkunastu osób, pilotów PPG wraz z osobami towarzyszącymi. Nawet do nich podchodziłem tylko zawinąłem kumpla do pojazdu, po czym bez słowa odjechaliśmy w swoją stronę.
Jeżeli więc nie chcesz mieć takich wspomnieć jak ja i jeżeli zależy Ci na lataniu, to z dobrego serca radzę: Lataj i nie rób nic więcejJa być może kiedyś wrócę do zawieszonego paralotniarstwa. Ale na pewno nie będę tą samą osobą co kiedyś i nie będę podkłądał się za całą resztę. Zresztą wolałbym PPG, bo w końcu mógłbym mieć wszystkich w dupie i latać ze swojej łąki, tam gdzie mam na to ochotę.
[quote="Zbyszek Gotkiewicz"]W działalności społecznej przejście z młodego gniewnego w starego wkurwionego zachodzi w sposób nieunikniony [/quote]
Jest to niestety nieuniknione ale głównie przez naszą "Polaczkowatość" zmiksowaną z mentalnością typowego paralotniarza. Nie jest niczym odkrywczym, że co róg w tym kraju widać zawiść, frustrację i chore ambicję. Oczywiście głównym podłożem jest tutaj kiepska sytuacja finansowa i brak perspektyw na lepsze jutro, co w szczególności jest widoczne na Podkarpaciu (zwanym Polską C, albo Polską gorszego sortu). W odróżnieniu jednak od bardziej cywilizowanych krajów nasza postkomunistyczna mentalność nakazuję, że jeżeli wszędzie dookoła jest źle, to źle mają mieć wszyscy po równo. Jeżeli ktoś się wybija i próbuję robić coś więcej niż reszta to jest: złodziejem, krętaczem, oszustem, żydem, niemcem.... (tu wymieńcie sobie dowolne tego typu przymioty).
Nie inaczej było w moim przypadku. Mógłbym opowiadać o tym godzinami ale nie ma na to ani czasu, ani miejsca. Generalnie moim największym błędem, który popełniłem to właśnie próba zawracania kijem Wisły. Wystarczyło zacząć od początku źle a potem konsekwencję pojedynczej akcji ciągnęły się jak smród po gaciach. Zaczęło się tak naprawdę od samego kursu paralotniowego u Stefana Vypariny w sierpniu 2011 roku. Może nie od kursu samego w sobie ale od tego, że ośmieliłem się publicznie twierdzić później: że nie jest to takie cudowne jakie jest opisywane w internecie. Problem polegał jednak na tym, że wsadziłem tym kij w istniejący układ polityczno-towarzysko-finansowy. Potem potoczyło się już dalej. Już zawsze byłem postrzegany jako: "Specu, który coś pierdoli"
Byłem jednak na tyle głupi i naiwny, że wsadziłem honor w kieszeń. Robiłem paralotniarzom te stacje pogodowe, bo była to okazja do nauczenia się bardzo wielu rzeczy: elektroniki, programowania C/C++, systemów wbudowanych, radiokomunikacji etc... Przy okazji załatwiałem sobie wejście na kolejne bardzo dobre pod kątem radiowym obiekty. Każda stacja pogodowa jest tak naprawdę węzłem amatorskiej sieci radiowej APRS, a ramki pogodowe są jedynie jednym wielu danych które można tym APRSem przesyłać. Mogłem więc mieć paralotniarzy w głębokim poważaniu (i lepiej bym na tym wyszedł) i po prostu stawiać jedynie przemienniki, czy bramki internetowe.
A wiecie jak te stacje zostały oderane przez paralotniarzy? Przed uruchomieniem pierwszego obiektu entuzjazm był to momentu w którym okazało się, że to jednak będzie kosztować. Potem wszyscy się wycofali i stwierdzili, że stacja pogodowa jest im niepotrzebna. Ja spiąłem dupę i ciągnąłem ten temat dalej - jednak grawerunek "ParaAPRS HW-RevD by SP8EBC" na własnoręcznie zaprojektowanym laminacie jest fajnym widokiem, tak samo jak oprogramowanie zgłaszające się w konsoli tekstowej jako "ParaSOFT-0.9.40 (c) All rights reserved by Mateusz Lubecki". Pamiętam jedynie, że jedna osoba (nie będę wymieniał z nazwiska bo jest to bezcelowe) pogratulowała mi na Działach koło Krosna, że stacja jest jednak potrzebna i fajnie, że ją zrobiłem.
Potem było jednak tylko gorzej. Paralotniarze zaczęli dorzucać się do kolejnej stacji SR9WXG ale nie było to więcej jak ok 30~40 procent faktycznych kosztów urządzeń. Część kasy wyciągałem z PSP jako dofinansowania, gdy tylko była taka możliwość. [b][i]Wiesz Marek dlaczego było to złe?[/i][/b] Dlatego, że paralotniarze uznali, że jeżeli zrzucili się po 5pln, to już nie tyle ta konkretna stacja ale cały system stał się ich wyłączną własnością. Oczywiście wszyscy przyzwyczaili się do tego, że stacje są i już nie mogłem za bardzo liczyć na wdzięczność ogółu. Za to maksyma: [i]"Specu znowu coś pierdoli"[/i] była cały czas aktualna. Przy okazji zdjęcia jakiegoś rozdartego na zawodach w Brazylii albo Kolumbii skrzydła i mojego "pół-żartem-pół-serio" komentarza rzucili mi się do gardła. Apogeum nastało jednak gdy wyłączyłem dostęp do stacji. Wtedy rozpoczęło nękanie mnie telefonami i wiadomościami SMS z żądaniami przywrócenia do pracy [b]ICH[/b] stacji pogodowych. Prezio lokalnego stowarzyszenia pyralotniowego groził mi nawet, że zmusi mnie do tego abym te stacje włączył. Prezio jest prawnikiem ale biedaczek zapomniał, że wszystko było robione głównie za moje pieniądze, a nie spisywaliśmy ze sobą jakiejkolwiek umowy, która regulowała by kwestie własności tego obiektu.
[b]Więcej nie ma sensu opisywać. Sprawy Straży Granicznej też nie poruszę, bo nie chcę się niepotrzebnie nakręcać. Widzisz jednak Marek, że działalność społeczna to naprawdę ciężki kawałek chleba do przełknięcia[/b]. Jeżeli nie jesteś gotowy na rzeczy wyżej opisane (a jest to zaledwie 10% całej historii), to daj sobie spokój i siedź cicho póki masz jeszcze taką możliwość. Pamiętaj, że tandemiarze mają z pasażerów pieniądze. Jeżeli zrobisz, a nawet zasugerujesz cokolwiek co mogło by im przeszkodzić w działalności zarobkowej będziesz ich wrogiem numero uno.
Zwróć też uwagę, że o Was paralotniarzach wyrażam się wyłącznie w drugiej i trzeciej osobie. Nie identyfikuje się już kompletnie z Wami i mam was szczerze powiedziawszy serdecznie dosyć. Paralotniarstwo i paralotniarze kojarzą mi się obecnie wyłącznie negatywnie i źle się czuję w waszej obecności.... Oczywiście nie mówię o wszystkich, bo od każdej reguły są wyjątki. Uknułem jednak krótką "myśl życiową", która to tłumaczy
[quote="SP8EBC"]W pyralotniarstwie poziom skurwysyństwa, rozumianego jako odsetek osób o roszczeniowym, złośliwym, wulgarnym i aroganckim podejściu do otaczającego świata sięga od 60% do 80% (im bliżej granicy Polsko - Ukraińskiej tym więcej).[/quote]
Nie bój się Marek, od czerwca kiedy ostatni raz latałem, próbowałem wrócić... Byłem na pikniku lotniczym gdzie była rozłożona wyciągarka. Nie wyjąłem nawet szpeju z plecaka. Na hole nie pozwolił mi psychacz, na pozostanie w grupie lotów nie pozwoliło takie niezręczne uczucie, że źle się tutaj czuje. Ostatnio zwoziłem kolegę PPGanta z przelotu pomiędzy lądowiskami. Była tam grupa kilkunastu osób, pilotów PPG wraz z osobami towarzyszącymi. Nawet do nich podchodziłem tylko zawinąłem kumpla do pojazdu, po czym bez słowa odjechaliśmy w swoją stronę.
[b] Jeżeli więc nie chcesz mieć takich wspomnieć jak ja i jeżeli zależy Ci na lataniu, to z dobrego serca radzę: Lataj i nie rób nic więcej[/b]
[b]Ja być może kiedyś wrócę do zawieszonego paralotniarstwa. Ale na pewno nie będę tą samą osobą co kiedyś i nie będę podkłądał się za całą resztę. Zresztą wolałbym PPG, bo w końcu mógłbym mieć wszystkich w dupie i latać ze swojej łąki, tam gdzie mam na to ochotę.[/b]