Finansowanie startowisk

Odpowiedz


To pytanie jest elementem zabezpieczającym przed automatycznym zamieszczaniem postów.
Emotikony
:D :) ;) :( :o :shock: :? 8-) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :!: :?: :idea: :arrow: :| :mrgreen: :geek: :ugeek:

BBCode włączony
[Img] włączony
[Flash] wyłączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Finansowanie startowisk

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: ogrodowy » 03 października 2016, 11:18

Dlatego właśnie mam opory co do organizacji. Bo z igły robi się widły, a wiele rzeczy przeżywa jak biedronka okres...Paralotniarze to tak samo skurczybyki jak każda inna grupa społeczna. Uważam tylko że wolontariat można dobrze zorganizować i robienie czegoś za darmo działa w komercyjnym świecie. (otwarte oprogramowanie) lako inny przykład podam wolontariat dla Tatr...Taki wolontariusz bardziej zareaguje na lądującego w kosówce glajciarza ;-) albo na śmiecenie na szlaku bo czuje pasję i powołanie..(niż wypalony strażnik parku)Która myślę mija z wiekiem i jest odwrotnie proporcjonalna do czasu który upływa od kursu. W zamian ci wolontariusze czują że są dobrzy bo nie ma nic za darmo. http://tpn.pl/wspieraj/wolontariat

Kolejny raz dochodzę do wniosku że nie ma co patrzeć jak inni latają i " robić swoje"

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: prokopcio » 28 września 2016, 23:32

Daj spokój bo się wykonczysz psychicznie, jestem świerzakiem i nie znam tematu więc nie chcę absolutnie nikogo bronić ani oskarżac ale naprawdę mi ciezko się to czyta, być może że tez stworzyłem kilka projektów bezinteresownie z różnym podziekowaniem, są wdzięczni do dziś, inni niebardzo. Widać, tu perfidny efekt domina gdzie ukladałeś sporo klocków (może za dużo na raz), ktoś gdzieś kiedyś jeden przewrócił i się zaczęło sypać ale mam wrażenie że ze złości / nienawiści skaczesz ty po nich do teraz... jedyny plus w minusie, że życie nauczyło cię czegoś. Troszkę bezpodstawnie napisze, że nie wierzę, że wspomniane 80% paralotniarzy to skurwsyny, mam nadzieję, że nie będzie mi dane się o tym przekonać bo jestem na samym początku ścieżki... ktos dobrze powiedział że jak masz dobre serce to też dobrze mieć twardaą dupę.
Ps.czy Ty lubisz latać?

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: SP8EBC » 28 września 2016, 22:57

Zbyszek Gotkiewicz pisze:Nie chodzi mi o Mateusza, bo on ma sporo do przerobienia w swojej głowie, a pewnie tego nie zrobi.


A tak z ciekawości... Mógłbyś ten temat rozwinąć? Tzn co takiego mam Twoim zdaniem do przerobienia i dlaczego tego nie zrobię :?: Dla mnie sprawa jest tutaj jasna i oczywista. Przy okazji Waldek (znamy się osobićcie) dobrze opisał kilka spraw pobocznych ale to nie dyskusja na ten wątek, który i tak odbiegł nieco od pierwotnego tytułu.

Jeżeli czytałeś grupę dyskusyjną i tamtejszą.... hm.... dyskusję.. być może zauważyłeś długi post gościa, który podpisał się jako "kontakt do piotra". To jest mój kumpel z którym jeździłem na latanie. Dobrze napisał, że osoba taka jak ja powinna być bardziej gruboskórna. Widzisz ma chłop rację ale jednak gdy podnoszą rękę na ciebie i twoją własność, to nie możesz koło tego przejść obojętnie. Jestem inżynierem i uważam, że inżynierem z pasji. W stacje pogodowe, które miały służyć wszystkim włożyłem bardzo dużo tej dziwnej pasji. To nie były obiekty stawiane za kasę, tylko obiekty stawiane "pro bono" dla wszystkich. Różnica jest tutaj zasadnicza. Jeżeli robię coś dla kasy, to spisuje odpowiednią umowę i wszystko jest jasne. Klient ma moje urządzenia, ja mam jego pieniądze. Zadowoleni są wszyscy a najbardziej skarbówka.

Kiedy jednak paralotniarze podnieśli rękę na to co dostali de facto za darmo, ja poczułem się gdyby ktoś próbował odrąbać mi nogę albo rękę. Jak wszyscy ja też kiedyś pomrę i pogodynki będą jedną z rzeczy, która po mnie zostanie. O wynikach na XCC (których w moim przypadku nie ma) nikt nie będzie pamiętał, ale może ktoś kiedyś weźmie do ręki obwód drukowany z napisem "by SP8EBC" i to będzie właśnie skromny pomnik tego, że kiedyś był ktoś taki jak ja. To był wstęp do tego co jest teraz. Niby wtedy wszystko wróciło do normy ale bardzo dobrze pamiętałem kto, co pisał i mówił. Przez długi czas czułem serdeczną nienawiść, potem byłem tylko nieufny i podejrzliwy. Jak widać całkiem słysznie

Morałem tej całej historii jest właśnie ta rada, którą przekazałem Markowi Ogrodowemu. Żeby nie wypalać się bez sensu dla dobra ogółu. Lepiej jest dać po prostu kasę na utrzymanie tego startowiska i niech ktoś się tym bawi dalej. Donator jest czysty, bo dał a przy okazji ma święty spokój bo nikt mu nie wylicza długiej litanii tego, co zostało zrobione źle.

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: Rafał Dominikiewicz » 28 września 2016, 22:13

Mieliśmy górke do latania w Sidzinie koło Jordanowa póki nie było posprzątane skoszone kilka drzew usuniętych nikt sie nie przypiepszał .Zebraliśmy sie porobiliśmy wszystko czyli poszły w ruch podkaszarki siekiery piły grabie poszerzyliśmy startowisko porobiliśmy na tip top .Po tygodniu znalazł się właściciel kawałka z którego sie startuje i zażądał 3000 tyś.za rok.Nazwe go tu kutas złamany myśle że nigdy nie przeczyta tego postu no i czar prysnął teraz jest partyzantka na własną rękę

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 28 września 2016, 20:53

Nie chodzi mi o Mateusza, bo on ma sporo do przerobienia w swojej głowie, a pewnie tego nie zrobi. Chodzi mi o tv którzy mogą odebrać jego odczucia jako coś uniwersalnego. Według mnie większość ludzi działających społecznie nie patrzy na środowisko dla którego pracowali aż tak krytycznie.

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: wlaskow » 28 września 2016, 20:34

Zbyszek Gotkiewicz pisze:Mateusz. Rozumiem że tak to odbierasz i widzisz, ale znam wiele osób które mając takie same doświadczenia jak twoje potrafią czerpać z działalności społecznej wystarczająco dużo satysfakcji aby nie twierdzić że im się nie opłaciło pracować w stowarzyszeniach.


...Znam historię kobiety, która dzisiaj jest już w podeszłym wieku. Kiedy była młodą, piętnastoletnią dziewczyną, rodzicie (według ówczesnego zwyczaju) wydali ją za mąż. Niestety, jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, nie było to małżeństwo szczęśliwe. Niewiele miała do powiedzenia w domu, za to wiele obowiązków. Wspomnę też o notorycznych zdradach męża (który dawał jej do zrozumienia, że nie darzy jej miłością) i użyciu przemocy. Niedługo po ślubie jej dziewczęce wyobrażenia życia z drugim człowiekiem, małżeństwa, szczęścia — rozsypały się. I dla niej samej, już nigdy nie miały zaistnieć. Nie miała dużego wpływu na to, co się dzieje, rozwód nie wchodził w grę, ze względów kulturowych i religijnych. Dlatego nic nie zmieniła w swoim życiu, zaakceptowała tę rzeczywistość. To przykre, ale wybrała los „męczennicy", niestety - przepełnionej nienawiścią do męża. Spotykała się w życiu z przypadkami małżeństw szczęśliwych, widziała u innych kobiet to, czego jej nie było dane przeżyć. Mimo wszystko, tamta rzeczywistość dla niej nie miała już wartości. Wydaje mi się, że nigdy nie przestała kwestionować miłości, jako wartości. Natomiast jej „ja aksjologiczne" nie posiadało już wartości małżeństwa. Kobiety, które twierdziły inaczej, były w błędzie, kłamały. Nie było to naturalnie jeszcze zafałszowanie
wartości, tylko zmiana osądu o czymś, co wcześniej postrzegała inaczej. Rezygnując z możliwości szczęścia w innym małżeństwie, pozbawiła się cierpienia z powodu niemożliwości realizacji swojego życia w inny sposób. W ten sposób łatwiej było jej pogodzić się z utratą „dotychczasowej" wartości. Posługując się małą metaforą, odważę się włożyć w usta tej kobiety takie słowa: "to nie miłość jest ’niedobra', tylko małżeństwo jest ’kwaśne'". Resentyment polega na odwróceniu porządku wartości. Te wyższe zostają zdegradowane do wartości niższych. Taką postawę rodzi poczucie bezsilności...

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: ogrodowy » 28 września 2016, 19:38

Schodzimy mocno z tematu - czy jest gdzieś temat o tej SG ? Ja to widzę tak..Jest BASE jumping który z założenia jest nielegalny i ma się całkiem dobrze ludzi to kręci itp itd...Co do kursów to faktycznie są drogie i mało uczą. Ale gdybym miał to robić osobiście to robił bym to z 3 X tyle. Bo ba obu kursach na których byłem to były kontuzje i "zdarzenia typu drzewowanie " Zmienił bym tylko tyle że uczył bym porządniej nieco ale wątpię że by się udało...Szkoląc kogoś ryzykuje się jego życie...Co do zawodów to myślę że one nic nie psują..A jak chłopaki pojadą sobie na zawody to mam więcej miejsca dla siebie na startowisku i w powietrzu...Mnie rywalizacja nie kręci czy to chodzi o ciuszki, sprzęt czy osiągi ale jak niektórzy znaleźli drogę to ich sprawa. Wolność jest wolna. Dlatego tak zależy mi na tej stacji na Skrzyczne...Zaglądam na nią codziennie a muszę zaglądać bo latam po pracy...Nie mam czasu na zawody...Zawody traktuję jak wojny...Niby nikt ich nie chce ale największy postęp technologiczny jest dzięki nim. Wracając do tematu nieco. Co mogę zrobić by Stacja na Skrzyczne działała lepiej ?

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 28 września 2016, 15:35

Mateusz. Rozumiem że tak to odbierasz i widzisz, ale znam wiele osób które mając takie same doświadczenia jak twoje potrafią czerpać z działalności społecznej wystarczająco dużo satysfakcji aby nie twierdzić że im się nie opłaciło pracować w stowarzyszeniach.

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: SP8EBC » 28 września 2016, 15:29

micro pisze:Aż przykro się rob, czytając o takich sytuacjach :( .
Zawsze wydawało mi się, że ludzie mający w sercu latanie są inni, i obce są im takie zachowania.
Ale, może to kiedyś tak było, a może tylko wśród paralotniarzy tak jest ?....
Chciałbym wierzyć, że tym co kochają latać, są ponad to.


Powiedz szczerze, ile masz lat? Ja też byłem kiedyś takim idealistą i wierzyłem w ludzi. Jak jednak widzisz moja wiara bardzo szybko mnie ukarała i to w bardzo brutalny sposób. Z lataniem jest ten problem, że dla początkujących jest to niemalże metafizyczne doświadczenie. Zanim kursant/młody pilot zejdzie na ziemię i zacznie myśleć zamiast wzdychać na sam widok cumulusów, można go nieźle wydoić. Korzysta na tym wielu instruktorów, w tym Stefan Vyparina u którego szkoliłem się w 2011 roku. Na 6 dni kursu, 3 dni lało od rana do wieczora. Program zrealizowaliśmy hm... w jakimś ułamku procenta? Z lotów wysokich zaliczyliśmy tylko dwa zloty ze Słubicy w kompletnie atermicznych warunkach + po może 15 zlotów z górki z której mógłbym zlatywać sam bez pomocy instruktora. To wszystko kosztowało podajże 1260pln albo 1290pln przy czym zwracam uwagę, że 5 lat temu złotówka była jednak trochę więcej warta :) Oczywiście dopiero z perspektywy czasu zdałem sobie sprawę z tego, że zostałem wydymany i tak naprawdę nie umiem tego co umieją kursanci po szkołach w PL.

Podniosłem to więc w publicznej dyskusji licząc na to, że reszta pilotów będzie faktycznie taka jaką Ty opisujesz. Wszyscy powiedzą: "No faktycznie... Stefan powinien oddać trochę kasy, kurde nieładnie się zachował". Efekt masz już opisany wyżej. Oczywiście chwasty przez całe 5 lat widzieli winę tylko i wyłącznie we mnie i tak jest do teraz. Przeszukaj sobie główną grupę dyskusyjną i poczytaj dyskusję z tego roku o Systemie i uzgodnieniach ze Strażą Graniczną. Chwasty cały czas żyją w przekonaniu, że są centrum paralotniarstwa i że to oni będą decydowali o wszystkich. A pobicie Speca? Przecież nie było żadnego pobicia. Specu sam się przewrócił i sam się uderzał... To jest jakieś sado maso, może Specu powinien się leczyć...

Wszystkiemu winne są zawody i współzawodnictwo. Rozmawiałem już na ten temat np. z Bogusławem Pelczarem. Osobą, która teraz jest wyszydzana przez całe naczelne gremium podkarpackie, a kiedyś, jeszcze w końcówce lat 80-tych zaczęła eksperymenty z czymś co teraz nazywa się paralotnią. Może i Peciu ma specyficzne podejście do wielu tematów w paralotniarstwie, może i szkolenia u niego ciągną się często miesiacami i jest to stan faktyczny. Jednakże z wielu mądrych rzeczy, które mi powiedział jedna pasuje tutaj bardzo dobrze. Paralotnia nie została wymyślona po to, żeby się na niej ścigać. Paralotnia miała być prostym w obsłudze i utrzymaniu latadłem dla ludu. Czas i wymagania klientów jednak to zmieniły. Samcza żądza pokazania bycia lepszym od innych w stadzie wymusiła produkcję coraz szybszych konstrukcji o coraz większym wydłużeniu a jednocześnie coraz bardziej niebezpiecznych w locie. Latanie nie liczy się już samo w sobie. Liczy się wynik w tabelce. To właśnie psuje całe paralotniarstwo.

Jak myślisz. Co było głównym przyczynkiem do naruszenia mojej nietykalności? To, że granice zostały zamknięte na miesiąc? Nie! Powodem było to, że rzekomo to ja jestem winny temu, że granice zostały zamknięte. Jednak najważniejsze jest to, że ich loty nie są przez to uznawane. Oni tak czy inaczej polecieli te 100km ale lot nie jest punktowany. I przez speca, który coś pierdoli oni są niżej w tabelce od innych..

Inne spostrzeżenia wyraziła inna osoba z SP6 (Dolny Sląsk). Kiedyś nie było internetu. Kiedyś GPS był droga fanaberią dostępną tylko dla nielicznych. Nie było OLC, nie było XCC, xcportalu i innych podobnych serwisów. Wszystkie informacje spływały z dużym opóźnieniem i nie było fizycznej możliwości napinania się, że Iksiński przeleciał 20km dalej ode mnie, a Igrekowski 30km dalej. Każdy latał dla przyjemności

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: ogrodowy » 28 września 2016, 09:08

@ Mateusz Lubecki
Mam to szczęście że już dawno zrozumiałem jak działają ludzie i uważam, że paralotniarze to taka sama grupa społeczna jak każda inna. Nie chcę się kierować ideałami. To nie o to chodzi...Chodzi mi po prostu o to aby było wygodniej mnie i wszystkim innym. Mam to szczęście że mieszkam blisko kilku fajnych startowisk. Widzę jak działa Stranik. Nikt nie robi mi łaski że mnie podwiezie na start. (jeździ auto) http://kamera.fatracom.com/ Startowisko przygotowane...Nie zdarzyło się też aby nie zebrano odemnie opłaty startowej...W Polsce jeszcze nigdy nie zapłaciłem i to nie chodzi że to Polska, tylko akurat tam potrafili się zorganizować....Chciałem już opłacić składkę do BSP bo podoba mi się to co się działo. Tak się składa że mam fioła na punkcie meteorologii ( może dlatego że musiałem powtarzać przedmiot na studiach) Nawet ostatnio kupiłem sobie radio z nadzieją że stacja na Skrzyczne znów będzie działać i gadać. Wiem też że działanie społeczne na dłuższą metę się nie sprawdza bo dla większości społeczeństwa przemawiają cyfry...Ale płacimy składki, stacje są sponsorowane...Więc czekam kiedy ktoś mi powie jaka jest cyfra aby stację na Skrzyczne i na Żarze będą działać normalnie. Już mówiłem kilku osobom że jestem za darmo przez jakiś czas(2 lata) pomóc w serwisowaniu tego sprzętu...Bo mam naprawdę dużo radości z tych stacji, a ta radość jest bezcenna...Nie mówiąc już o wymiernych korzyściach- prawidłowy wybór startowiska. Niedziałająca stacja na Skrzyczne pokazała mi że coś nie działa, jakiś punkt systemu zawiódł...Zatem powtarzam jescze raz że to trzeba naprawić i to może być porządne bo było naprawdę super...Zawsze są tacy którym nic nie chce się robić- i ja tak samo jak jadę na startowisko to wolę żeby było skoszone i wolę komuś za to zapłacić zamiast marnować warun z kosiarką w ręku. :mrgreen: Wracając do paralotniarzy. Wybacz ale mam trochę deficyt uwagi. i nie czytam zbyt długich wypowiedzi...Z tego co mi się rzuciło w oczy...Nie spodziewaj się że glajciarze nie będą obrabiać dupy komuś...Już dawno to odkryłem jak jeszcze nie latałem. Jak ktoś na Startowisku obrabia dupę albatrosowi albo benjaminowi czy innemu to wiadomo że będzie obrabiał dupę i mi...Takie są już cioty ;-). Jak tylko się od nich odejdzie to obrabiają dupę...Dlatego tak czasem długo "czekają" na warun na startowisku bo tak naprawdę przyjechali do magla na ploteczki...Tak już jest i to trzeba zaakceptować...Trochę pomieszkałem w Niemczech i Holandii i moim zdaniem Polacy mają i tak bardzo fajny charakter...Więc nie zwalał by tu na narodowość. Mam to szczęście że latam do przyjemności i nie interesują mnie rywalizacje. Nie kumam o co w ogóle chodzi z tą SG i nie chcę wiedzieć...Wiem tylko jedno że glajciarze są mocni na forach a na startowisku panuje miła atmosfera i tak powinno być...Lepiej się frustrować na forum. Za Uriukiem " Stres nie służy lataniu "
Miejcie nadzieję!... Nie tę lichą, marną
Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera,
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno
Przyszłych poświęceń w duszy bohatera.

Miejcie odwagę!... Nie tę jednodniową,
Co w rozpaczliwym przedsięwzięciu pryska,
Lecz tę, co wiecznie z podniesioną głową
Nie da się zepchnąć z swego stanowiska.

Miejcie odwagę... Nie tę tchnącą szałem,
Która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem
Przeciwne losy stałością zwycięża.

Przestańmy własną pieścić się boleścią,
Przestańmy ciągłym lamentem się poić!
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią,
Mężom przystoi w milczeniu się zbroić.

Lecz nie przestańmy czcić świętości swoje
I przechowywać ideałów czystość;
Do nas należy dać im moc i zbroję,
By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość .

Miejcie nadzieję!... Nie tę lichą, marną
Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera,
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno
Przyszłych poświęceń w duszy bohatera.

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 28 września 2016, 09:03

Z tym jak zostaniesz zapamiętany to sporo zależy od tych co będą spisywać historię (jeśli w ogóle ktoś ją spisze). Natomiast fakty pozostają. Dobrze by było żeby przynajmniej te fakty spisać żeby nie uległy zapomnieniu. Choćby po to żeby dać przykład innym pilotom co można zrobić w ramach stowarzyszenia.

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: SP8EBC » 28 września 2016, 00:30

Zbyszek Gotkiewicz pisze:Mateusz. Za parę miesięcy nikt nie będzie pamiętał ani emocji ani argumentów oponentów. Liczyć będą się tylko to co zostało zrobione. A tego nikt ci nie odbierze.


Nie masz racji. Wszystko to zostanie dokładnie zapamiętane, a to co co zrobiłem już teraz jest mi odbierane. Ci, którzy wyrządzili mi to wszystko są zwykłymi chwastami. Używanie ludzkich przymiotów wobec osobników, którzy nie wykazują ludzkich reakcji jest niewłaściwe i dla mnie to zawsze będą tylko chwasty.

To wszystko o czym piszę zaczęło się bardzo dawno temu, na długo przed tym zanim ja zacząłem latać. Gdzieś w pierwszej połowie lat dwutysięcznych na podkarpackiej scenie paralotniowej pojawiły się konkretne osoby, które ponad 10 lat później doprowadziły mnie do stanu w którym obecnie się znajduję. Oczywiście zaczęły z mocnym przytupem. Zaczęły od prawie całkowitego pogrzebania jednego ze startowisk. Awanturowali się z właścicielem o pobierane przez niego opłaty za korzystanie z jego działki i kilka pomniejszych rzeczy. Efekt końcowy jest tego taki, że piloci musieli przenieść się za płot, na dużo mniejszą i mniej dogodną działkę a sam właściciel (zwany Doktorem z Działów) do dzisiaj serdecznie nienawidzi paralotniarzy. Każda zauważone przez niego próba postawienia stopy na jego parceli kończy się przeważnie nieprzyjemnie.

I jak sądzisz Zbyszek. Czy tym ludziom jakoś się oberwało za to co zrobili? Nie... Dzisiaj prawie nikt o tym nie pamięta. Przecież oni są tak zajebistymi pilotami. Robią tak zajebiste przeloty i mają taki super sprzęt, że przecież nie wypada im zwracać uwagę a jeżeli cokolwiek robią, to na pewno mają rację. A specu? Specu przecież coś pierdoli. No bo "oni" tak powiedzieli a "oni" na pewno mają rację. Zresztą ja chcę tylko latać, przecież nie będę się w nic wtrącał. Takie jest statystyczne myślenie paralotniarza. I jeżeli Marek Ogrodowy chcę się kierować ideałami (a widzę, że w pewnym stopniu chce) to niech będzie na to gotowy.

Popatrz na całą tą sprawę z lotami transgranicznymi i rozporządzeniem Błaszczaka. Nikomu z nich nie przyszło nawet przez myśl, że to co robią jest w pewnym stopniu nieuczciwe wobec innych uczestników xcc. Wyszli z założenia, że są ponad wszystkim, w tym ponad obowiązującym prawem. Uznali, że ich "nieformalna zgoda na przekroczenie granicy" jest warunkiem wystarczającym do uznania wszystkich ich lotów. A że ktoś ma to tego jakieś uwagi? Przecież my mamy zawszę rację! A tak w ogóle to Specu coś pierdoli. Specu jest naszym wrogiem! Specu jest aparatczykiem sterowanym przez Robela i Kowalskiego! Specowi trzeba wpierdolić! Przecież to my wszystko załatwiliśmy ze Strażą Graniczną i to dzięki nam a nie Specowi ludzie mogą latać, a teraz Specu działa nam na szkodę. Takie są fakty.

Organizują sobie nawet imprezę na zakończenie sezonu. I wiesz co będzie jednym z wielu punktów tej imprezy? Obrabianie mi dupy przy butelce alkoholu. Szydzenie ze mnie przy cichej akceptacji całej reszty gawiedzi. Będzie tam pewnie ponad 50 osób, w tym prezio tego lokalnego stowarzyszonka. Myślisz, że ktoś z obecnych na sali wstanie i powie głośno: "Zamknijcie się i przestańcie tak o nim mówić"? Myślisz, że ktoś wspomni na rzeczy i ustalenia z których wszyscy korzystają a którym tak bardzo się poświęciłem? Gwarantuję Ci że nikt. Każdy będzie miał mnie serdecznie w dupie a stowarzyszonko stwierdzi, że to ich zasługa a nie moja.

Panowie! Takie są realia. Ludzie są okrutnymi stworzeniami, którzy dla sukcesu, władzy i pieniędzy są w stanie wyzbyć się jakiejkolwiek moralności. Dla nich liczyło się jedno: wynik w tabelce xcc - nic więcej! A że ja rzekomo stałem im na przeszkodzie, trzeba było mnie usunąć.

Wiesz Zbyszek co doprowadziło do tej sytuacji? To, co powtarza się przez tego posta. Ludzka bierność. Myślisz, że gdyby goście dostali ostrą zjebę po pierwszej akcji na działach doszło by do całej reszty? Myślisz, że wysyłali by rzeszę ludzi do Vypariny na szkolenie? Nie! To nie miało by miejsca, bo widzieli by, że jest to społecznie nieakceptowalne. Efekt końcowy jest zaś taki, że ktoś głośno się obrusza na fakt wystawienia przez straż parkową mandatu w wysokości 300pln za lądowanie na terenie parku narodowego. Przez lata naginają pałę i latają z Połonin pomimo tego, że wszyscy dokładnie wiedzą, że jest to niedozwolone pod rygorem mandatu. Ale gdy straż parkowa złapie ich za ogon to jest źle i niedobrze, bo przecież to my mamy rację a prawo jest do dupy.

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: Marcin. » 27 września 2016, 17:11

micro pisze:Aż przykro się rob, czytając o takich sytuacjach :( .
Zawsze wydawało mi się, że ludzie mający w sercu latanie są inni, i obce są im takie zachowania.
Ale, może to kiedyś tak było, a może tylko wśród paralotniarzy tak jest ?....
Chciałbym wierzyć, że tym co kochają latać, są ponad to.


Może kiedyś tak było jak nie było tyle sprzętu i latali tylko wybitni easy riderzy. Teraz wchodzisz na portal aukcjowy i kupujesz co chcesz. Nawet jak nie masz o niczym pojęcia. Tak ,że byle cham może latać dzisiaj ;) Plus do tego skrzydła same latają ,bo mają bezpieczeństwo pasywne na wysokim poziomie. Oczywiście można i zabić się i na takim :!:

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: JarekJx » 27 września 2016, 16:47

micro pisze:Aż przykro się rob, czytając o takich sytuacjach :( .
Zawsze wydawało mi się, że ludzie mający w sercu latanie są inni, i obce są im takie zachowania.
Ale, może to kiedyś tak było, a może tylko wśród paralotniarzy tak jest ?....
Chciałbym wierzyć, że tym co kochają latać, obce są takie zachowania.

To jest niestety wirus przekazany nam przez niezadowolenie z systemu w którym żyjemy


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: micro » 27 września 2016, 16:44

Aż przykro się rob, czytając o takich sytuacjach :( .
Zawsze wydawało mi się, że ludzie mający w sercu latanie są inni, i obce są im takie zachowania.
Ale, może to kiedyś tak było, a może tylko wśród paralotniarzy tak jest ?....
Chciałbym wierzyć, że tym co kochają latać, są ponad to.

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: JarekJx » 27 września 2016, 15:48

SP8EBC pisze:
Zbyszek Gotkiewicz pisze:W działalności społecznej przejście z młodego gniewnego w starego wkurwionego zachodzi w sposób nieunikniony


Jest to niestety nieuniknione ale głównie przez naszą "Polaczkowatość" zmiksowaną z mentalnością typowego paralotniarza. Nie jest niczym odkrywczym, że co róg w tym kraju widać zawiść, frustrację i chore ambicję. Oczywiście głównym podłożem jest tutaj kiepska sytuacja finansowa i brak perspektyw na lepsze jutro, co w szczególności jest widoczne na Podkarpaciu (zwanym Polską C, albo Polską gorszego sortu). W odróżnieniu jednak od bardziej cywilizowanych krajów nasza postkomunistyczna mentalność nakazuję, że jeżeli wszędzie dookoła jest źle, to źle mają mieć wszyscy po równo. Jeżeli ktoś się wybija i próbuję robić coś więcej niż reszta to jest: złodziejem, krętaczem, oszustem, żydem, niemcem.... (tu wymieńcie sobie dowolne tego typu przymioty).

Nie inaczej było w moim przypadku. Mógłbym opowiadać o tym godzinami ale nie ma na to ani czasu, ani miejsca. Generalnie moim największym błędem, który popełniłem to właśnie próba zawracania kijem Wisły. Wystarczyło zacząć od początku źle a potem konsekwencję pojedynczej akcji ciągnęły się jak smród po gaciach. Zaczęło się tak naprawdę od samego kursu paralotniowego u Stefana Vypariny w sierpniu 2011 roku. Może nie od kursu samego w sobie ale od tego, że ośmieliłem się publicznie twierdzić później: że nie jest to takie cudowne jakie jest opisywane w internecie. Problem polegał jednak na tym, że wsadziłem tym kij w istniejący układ polityczno-towarzysko-finansowy. Potem potoczyło się już dalej. Już zawsze byłem postrzegany jako: "Specu, który coś pierdoli"

Byłem jednak na tyle głupi i naiwny, że wsadziłem honor w kieszeń. Robiłem paralotniarzom te stacje pogodowe, bo była to okazja do nauczenia się bardzo wielu rzeczy: elektroniki, programowania C/C++, systemów wbudowanych, radiokomunikacji etc... Przy okazji załatwiałem sobie wejście na kolejne bardzo dobre pod kątem radiowym obiekty. Każda stacja pogodowa jest tak naprawdę węzłem amatorskiej sieci radiowej APRS, a ramki pogodowe są jedynie jednym wielu danych które można tym APRSem przesyłać. Mogłem więc mieć paralotniarzy w głębokim poważaniu (i lepiej bym na tym wyszedł) i po prostu stawiać jedynie przemienniki, czy bramki internetowe.

A wiecie jak te stacje zostały oderane przez paralotniarzy? Przed uruchomieniem pierwszego obiektu entuzjazm był to momentu w którym okazało się, że to jednak będzie kosztować. Potem wszyscy się wycofali i stwierdzili, że stacja pogodowa jest im niepotrzebna. Ja spiąłem dupę i ciągnąłem ten temat dalej - jednak grawerunek "ParaAPRS HW-RevD by SP8EBC" na własnoręcznie zaprojektowanym laminacie jest fajnym widokiem, tak samo jak oprogramowanie zgłaszające się w konsoli tekstowej jako "ParaSOFT-0.9.40 (c) All rights reserved by Mateusz Lubecki". Pamiętam jedynie, że jedna osoba (nie będę wymieniał z nazwiska bo jest to bezcelowe) pogratulowała mi na Działach koło Krosna, że stacja jest jednak potrzebna i fajnie, że ją zrobiłem.

Potem było jednak tylko gorzej. Paralotniarze zaczęli dorzucać się do kolejnej stacji SR9WXG ale nie było to więcej jak ok 30~40 procent faktycznych kosztów urządzeń. Część kasy wyciągałem z PSP jako dofinansowania, gdy tylko była taka możliwość. Wiesz Marek dlaczego było to złe? Dlatego, że paralotniarze uznali, że jeżeli zrzucili się po 5pln, to już nie tyle ta konkretna stacja ale cały system stał się ich wyłączną własnością. Oczywiście wszyscy przyzwyczaili się do tego, że stacje są i już nie mogłem za bardzo liczyć na wdzięczność ogółu. Za to maksyma: "Specu znowu coś pierdoli" była cały czas aktualna. Przy okazji zdjęcia jakiegoś rozdartego na zawodach w Brazylii albo Kolumbii skrzydła i mojego "pół-żartem-pół-serio" komentarza rzucili mi się do gardła. Apogeum nastało jednak gdy wyłączyłem dostęp do stacji. Wtedy rozpoczęło nękanie mnie telefonami i wiadomościami SMS z żądaniami przywrócenia do pracy ICH stacji pogodowych. Prezio lokalnego stowarzyszenia pyralotniowego groził mi nawet, że zmusi mnie do tego abym te stacje włączył. Prezio jest prawnikiem ale biedaczek zapomniał, że wszystko było robione głównie za moje pieniądze, a nie spisywaliśmy ze sobą jakiejkolwiek umowy, która regulowała by kwestie własności tego obiektu.

Więcej nie ma sensu opisywać. Sprawy Straży Granicznej też nie poruszę, bo nie chcę się niepotrzebnie nakręcać. Widzisz jednak Marek, że działalność społeczna to naprawdę ciężki kawałek chleba do przełknięcia. Jeżeli nie jesteś gotowy na rzeczy wyżej opisane (a jest to zaledwie 10% całej historii), to daj sobie spokój i siedź cicho póki masz jeszcze taką możliwość. Pamiętaj, że tandemiarze mają z pasażerów pieniądze. Jeżeli zrobisz, a nawet zasugerujesz cokolwiek co mogło by im przeszkodzić w działalności zarobkowej będziesz ich wrogiem numero uno.

Zwróć też uwagę, że o Was paralotniarzach wyrażam się wyłącznie w drugiej i trzeciej osobie. Nie identyfikuje się już kompletnie z Wami i mam was szczerze powiedziawszy serdecznie dosyć. Paralotniarstwo i paralotniarze kojarzą mi się obecnie wyłącznie negatywnie i źle się czuję w waszej obecności.... Oczywiście nie mówię o wszystkich, bo od każdej reguły są wyjątki. Uknułem jednak krótką "myśl życiową", która to tłumaczy

SP8EBC pisze:W pyralotniarstwie poziom skurwysyństwa, rozumianego jako odsetek osób o roszczeniowym, złośliwym, wulgarnym i aroganckim podejściu do otaczającego świata sięga od 60% do 80% (im bliżej granicy Polsko - Ukraińskiej tym więcej).


Nie bój się Marek, od czerwca kiedy ostatni raz latałem, próbowałem wrócić... Byłem na pikniku lotniczym gdzie była rozłożona wyciągarka. Nie wyjąłem nawet szpeju z plecaka. Na hole nie pozwolił mi psychacz, na pozostanie w grupie lotów nie pozwoliło takie niezręczne uczucie, że źle się tutaj czuje. Ostatnio zwoziłem kolegę PPGanta z przelotu pomiędzy lądowiskami. Była tam grupa kilkunastu osób, pilotów PPG wraz z osobami towarzyszącymi. Nawet do nich podchodziłem tylko zawinąłem kumpla do pojazdu, po czym bez słowa odjechaliśmy w swoją stronę.

Jeżeli więc nie chcesz mieć takich wspomnieć jak ja i jeżeli zależy Ci na lataniu, to z dobrego serca radzę: Lataj i nie rób nic więcej

Ja być może kiedyś wrócę do zawieszonego paralotniarstwa. Ale na pewno nie będę tą samą osobą co kiedyś i nie będę podkłądał się za całą resztę. Zresztą wolałbym PPG, bo w końcu mógłbym mieć wszystkich w dupie i latać ze swojej łąki, tam gdzie mam na to ochotę.

Współczuje Mateusz bo tez przez to przechodziłem i w życiu prywatny i zawodowym, czym więcej wkładasz serca i wysiłku w dobro dla ogółu tym bardziej dupa od kopniaków boli :/


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 27 września 2016, 15:04

Mateusz. Za parę miesięcy nikt nie będzie pamiętał ani emocji ani argumentów oponentów. Liczyć będą się tylko to co zostało zrobione. A tego nikt ci nie odbierze.

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: SP8EBC » 27 września 2016, 13:06

Zbyszek Gotkiewicz pisze:W działalności społecznej przejście z młodego gniewnego w starego wkurwionego zachodzi w sposób nieunikniony


Jest to niestety nieuniknione ale głównie przez naszą "Polaczkowatość" zmiksowaną z mentalnością typowego paralotniarza. Nie jest niczym odkrywczym, że co róg w tym kraju widać zawiść, frustrację i chore ambicję. Oczywiście głównym podłożem jest tutaj kiepska sytuacja finansowa i brak perspektyw na lepsze jutro, co w szczególności jest widoczne na Podkarpaciu (zwanym Polską C, albo Polską gorszego sortu). W odróżnieniu jednak od bardziej cywilizowanych krajów nasza postkomunistyczna mentalność nakazuję, że jeżeli wszędzie dookoła jest źle, to źle mają mieć wszyscy po równo. Jeżeli ktoś się wybija i próbuję robić coś więcej niż reszta to jest: złodziejem, krętaczem, oszustem, żydem, niemcem.... (tu wymieńcie sobie dowolne tego typu przymioty).

Nie inaczej było w moim przypadku. Mógłbym opowiadać o tym godzinami ale nie ma na to ani czasu, ani miejsca. Generalnie moim największym błędem, który popełniłem to właśnie próba zawracania kijem Wisły. Wystarczyło zacząć od początku źle a potem konsekwencję pojedynczej akcji ciągnęły się jak smród po gaciach. Zaczęło się tak naprawdę od samego kursu paralotniowego u Stefana Vypariny w sierpniu 2011 roku. Może nie od kursu samego w sobie ale od tego, że ośmieliłem się publicznie twierdzić później: że nie jest to takie cudowne jakie jest opisywane w internecie. Problem polegał jednak na tym, że wsadziłem tym kij w istniejący układ polityczno-towarzysko-finansowy. Potem potoczyło się już dalej. Już zawsze byłem postrzegany jako: "Specu, który coś pierdoli"

Byłem jednak na tyle głupi i naiwny, że wsadziłem honor w kieszeń. Robiłem paralotniarzom te stacje pogodowe, bo była to okazja do nauczenia się bardzo wielu rzeczy: elektroniki, programowania C/C++, systemów wbudowanych, radiokomunikacji etc... Przy okazji załatwiałem sobie wejście na kolejne bardzo dobre pod kątem radiowym obiekty. Każda stacja pogodowa jest tak naprawdę węzłem amatorskiej sieci radiowej APRS, a ramki pogodowe są jedynie jednym wielu danych które można tym APRSem przesyłać. Mogłem więc mieć paralotniarzy w głębokim poważaniu (i lepiej bym na tym wyszedł) i po prostu stawiać jedynie przemienniki, czy bramki internetowe.

A wiecie jak te stacje zostały oderane przez paralotniarzy? Przed uruchomieniem pierwszego obiektu entuzjazm był to momentu w którym okazało się, że to jednak będzie kosztować. Potem wszyscy się wycofali i stwierdzili, że stacja pogodowa jest im niepotrzebna. Ja spiąłem dupę i ciągnąłem ten temat dalej - jednak grawerunek "ParaAPRS HW-RevD by SP8EBC" na własnoręcznie zaprojektowanym laminacie jest fajnym widokiem, tak samo jak oprogramowanie zgłaszające się w konsoli tekstowej jako "ParaSOFT-0.9.40 (c) All rights reserved by Mateusz Lubecki". Pamiętam jedynie, że jedna osoba (nie będę wymieniał z nazwiska bo jest to bezcelowe) pogratulowała mi na Działach koło Krosna, że stacja jest jednak potrzebna i fajnie, że ją zrobiłem.

Potem było jednak tylko gorzej. Paralotniarze zaczęli dorzucać się do kolejnej stacji SR9WXG ale nie było to więcej jak ok 30~40 procent faktycznych kosztów urządzeń. Część kasy wyciągałem z PSP jako dofinansowania, gdy tylko była taka możliwość. Wiesz Marek dlaczego było to złe? Dlatego, że paralotniarze uznali, że jeżeli zrzucili się po 5pln, to już nie tyle ta konkretna stacja ale cały system stał się ich wyłączną własnością. Oczywiście wszyscy przyzwyczaili się do tego, że stacje są i już nie mogłem za bardzo liczyć na wdzięczność ogółu. Za to maksyma: "Specu znowu coś pierdoli" była cały czas aktualna. Przy okazji zdjęcia jakiegoś rozdartego na zawodach w Brazylii albo Kolumbii skrzydła i mojego "pół-żartem-pół-serio" komentarza rzucili mi się do gardła. Apogeum nastało jednak gdy wyłączyłem dostęp do stacji. Wtedy rozpoczęło nękanie mnie telefonami i wiadomościami SMS z żądaniami przywrócenia do pracy ICH stacji pogodowych. Prezio lokalnego stowarzyszenia pyralotniowego groził mi nawet, że zmusi mnie do tego abym te stacje włączył. Prezio jest prawnikiem ale biedaczek zapomniał, że wszystko było robione głównie za moje pieniądze, a nie spisywaliśmy ze sobą jakiejkolwiek umowy, która regulowała by kwestie własności tego obiektu.

Więcej nie ma sensu opisywać. Sprawy Straży Granicznej też nie poruszę, bo nie chcę się niepotrzebnie nakręcać. Widzisz jednak Marek, że działalność społeczna to naprawdę ciężki kawałek chleba do przełknięcia. Jeżeli nie jesteś gotowy na rzeczy wyżej opisane (a jest to zaledwie 10% całej historii), to daj sobie spokój i siedź cicho póki masz jeszcze taką możliwość. Pamiętaj, że tandemiarze mają z pasażerów pieniądze. Jeżeli zrobisz, a nawet zasugerujesz cokolwiek co mogło by im przeszkodzić w działalności zarobkowej będziesz ich wrogiem numero uno.

Zwróć też uwagę, że o Was paralotniarzach wyrażam się wyłącznie w drugiej i trzeciej osobie. Nie identyfikuje się już kompletnie z Wami i mam was szczerze powiedziawszy serdecznie dosyć. Paralotniarstwo i paralotniarze kojarzą mi się obecnie wyłącznie negatywnie i źle się czuję w waszej obecności.... Oczywiście nie mówię o wszystkich, bo od każdej reguły są wyjątki. Uknułem jednak krótką "myśl życiową", która to tłumaczy

SP8EBC pisze:W pyralotniarstwie poziom skurwysyństwa, rozumianego jako odsetek osób o roszczeniowym, złośliwym, wulgarnym i aroganckim podejściu do otaczającego świata sięga od 60% do 80% (im bliżej granicy Polsko - Ukraińskiej tym więcej).


Nie bój się Marek, od czerwca kiedy ostatni raz latałem, próbowałem wrócić... Byłem na pikniku lotniczym gdzie była rozłożona wyciągarka. Nie wyjąłem nawet szpeju z plecaka. Na hole nie pozwolił mi psychacz, na pozostanie w grupie lotów nie pozwoliło takie niezręczne uczucie, że źle się tutaj czuje. Ostatnio zwoziłem kolegę PPGanta z przelotu pomiędzy lądowiskami. Była tam grupa kilkunastu osób, pilotów PPG wraz z osobami towarzyszącymi. Nawet do nich podchodziłem tylko zawinąłem kumpla do pojazdu, po czym bez słowa odjechaliśmy w swoją stronę.

Jeżeli więc nie chcesz mieć takich wspomnieć jak ja i jeżeli zależy Ci na lataniu, to z dobrego serca radzę: Lataj i nie rób nic więcej

Ja być może kiedyś wrócę do zawieszonego paralotniarstwa. Ale na pewno nie będę tą samą osobą co kiedyś i nie będę podkłądał się za całą resztę. Zresztą wolałbym PPG, bo w końcu mógłbym mieć wszystkich w dupie i latać ze swojej łąki, tam gdzie mam na to ochotę.

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 27 września 2016, 12:00

Mateusz jest już po, ale zrobił dużo dobrego. To dzięki takim entuzjastom świat posuwa się do przodu. W działalności społecznej przejście z młodego gniewnego w starego wkurwionego zachodzi w sposób nieunikniony co widać na załączonym obrazku. Tym niemniej warto robić coś społecznie bo to fajna przygoda i daje wiele wartościowych przyjaźni. A wrogów i błędów nie mają tylko ci którzy nic nie robią.

Re: Finansowanie startowisk

Post autor: SP8EBC » 27 września 2016, 11:52

Hhahaha. Jak czytam Marek to co napisałeś w tym temacie, to widzę siebie sprzed kilku lat wstecz :) Nie odbieraj tego jako szyderstwo z Twojej osoby. Po prostu ja też kiedyś byłem idealistą, aczkolwiek życie i próby realizacji różnych pomysłów z paralotniarzami (w interesach i społecznie) zweryfikowały to dość brutalnie i to w bardzo dosłownym znaczeniu tego słowa. Ty też pewnie w końcu nauczysz się, że najlepiej nie bawić się w politykę i zająć się czubkiem własnego nosa i niczym dalej. Jest to oczywiście egoistyczne podejście ale prawdą jest też to, że kijem Wisły nie zawrócisz. Popatrz chociażby na awanturę o tandemiarzy na Skrzycznem. Czy ktoś miał na tyle odwagi cywilnej aby podejść do misia i powiedzieć mu kulturalnie, że nie jest tu mile widziany ze względu na jego działalność? Nie... No to jeżeli nie, to w czym problem? W tym, że w gruncie rzeczy każdy ma w głębokim poważaniu to, co dzieje się dookoła niego.

Wyjścia masz więc dwa:
1. Dajesz sobie spokój z działalnością społeczną i dbasz jedynie o stan konta w banku
2. Ciągniesz temat dalej z całym dobrodziejstwem inwentarza, tj. licząc się, że marnie na tym wyjdziesz zarówno pod względem finansowym, jak i wizerunkowym oraz psychicznym. Musisz mieć po prostu naprawdę twardą dupę (i przy okazji być dobrym w walce wręcz) ale pamiętaj, że ideały i sentymenty to nie są dobzi doradcy

Na górę