Post autor: ogrodowy » 16 października 2016, 10:37
Dziękuję organizatorom za te zawody. Jako że, to były moje pierwsze a może i ostatnie zawody paralotniowe czuję potrzebę zdania i subiektywnej relacji. Zawody zostały przeniesione z 7,8 na 14,15 października...Zaczęło się od tego że formalnie się zarejestrowałem na stronie online polisch accurency. Ankieta, dane osobowe, ubezpieczyciel...Potem okazuje się że podobną ankietę muszę wypełnić przed zawodami. Polacy nie gęsi też papierowe druki mają. Nim jednak wypełniłem ankietę miałem szczęście być na szczycie gdzie wiał SE (4-5m/s) i piękne inwersyjne mgły rozciągały się nad Międzybrodziem i Żywcem. Potemjedziemy kolejką, gadamy o tandemach. Taki piękny dzień...Pierwsze lądowanie co mi wyszło chyba najlepiej nie pisze się w rejestr. Że numerek mam przedostatni to czekam i pocę bieliznę termoaktywną, cała kolejka trwa godzinę. Prawie bezwietrznie, idealna pogoda do startów i lądowań. Tak traktuję te zawody, jako trening przygotowania, startów i lądowań. Paralotniarze zachowują się podobnie jak na startowiskach ale wszystko idzie dość sprawnie. Nad porządkiem czuwa Leonia i wszystko idzie jak po maśle, w powietrzu masło-warun. Moja kolejka niestety niedokończona bo przez chwilę powiał wschód.Wieje dużo mniej niż w zeszłym roku ale kolega z Częstochowy jak zobaczył klapę u poprzedniego pilota, na 1/10 skrzydła stwierdza że to się nie nadaje do latania. Komisja bezpieczeństwa postanawia najbezpieczniejsze rozwiązanie...Jeden kolega jednak leci z samej góry bo nie zakumkał że nie ma zwózki na dół a reszta zeszła
Niezadowolony z tego że dałem się zmanipulować większości cieszę się z nowej obsługi w szybowcowej knajpce. Drugiego dnia się spóźniam ale przez radio(częstotliwość 158.250) dowiaduję się że brifing o 12. Przez chwilę przemyka mi autor sumy błędów i mówi że na górze pizga. Na szczęście analizowałem przez 2 poprzednie godziny prognozę i wiem że będzie warun do startów i lądowań przez następne trzy godziny. O godzinie 12.05 jestem rozłożony i czekam. Okazuje się że kolega Zupa nie ma się gdzie rozłożyć i ustępuję mu miejsca. Trochę się uśmiecham pod nosem bo widzę że choć startowisko zryte przez dziki to dzików obecnie nie ma i miejsca jest dużo. Lecę jako drugi bo reszta pilotów(oprócz Piotra) nie zdążyła się wyszpeić przez poprzednie 3 h. Obserwuję kolejkę na dole. Wszystkim idzie dużo lepiej niż poprzedniego dnia. Warunki świetne. Kto nie skorzystał z tego okna pogodowego ten trąba. Wiara czyni cuda. Warun do zlotów cudo. Podchodzimy do lądowania od hangarów. Przelatuję nad startującym szybowcem...W powietrzu ruch. Pełen relaks. Jak za drugim razem(nie trafiam) ląduję 2 m przez kółkiem myślę sobie że z tego mleka masła nie będzie. Udaję się na zasłużony wypoczynek na murku. Fasolka - świetna. Podziwiam lądujących paralotniarzy. Jakiś glajt od 2 h wisi na topoli przed hangarem, ktoś inny przeciąga skrzydło. Wszystko dzieje się tak cicho i niezauważalnie jak w obrazie Upadek Ikara Bruegla. Taki to sport. Piękny, cichy i bywa niebezpieczny. Jadę zmyć to całe powietrze z siebie. Z internetu dowiaduję się o zwycięzcach. Zasłużyli. Dziękuję za zabawę. Do zo u góry
Dziękuję organizatorom za te zawody. Jako że, to były moje pierwsze a może i ostatnie zawody paralotniowe czuję potrzebę zdania i subiektywnej relacji. Zawody zostały przeniesione z 7,8 na 14,15 października...Zaczęło się od tego że formalnie się zarejestrowałem na stronie online polisch accurency. Ankieta, dane osobowe, ubezpieczyciel...Potem okazuje się że podobną ankietę muszę wypełnić przed zawodami. Polacy nie gęsi też papierowe druki mają. Nim jednak wypełniłem ankietę miałem szczęście być na szczycie gdzie wiał SE (4-5m/s) i piękne inwersyjne mgły rozciągały się nad Międzybrodziem i Żywcem. Potemjedziemy kolejką, gadamy o tandemach. Taki piękny dzień...Pierwsze lądowanie co mi wyszło chyba najlepiej nie pisze się w rejestr. Że numerek mam przedostatni to czekam i pocę bieliznę termoaktywną, cała kolejka trwa godzinę. Prawie bezwietrznie, idealna pogoda do startów i lądowań. Tak traktuję te zawody, jako trening przygotowania, startów i lądowań. Paralotniarze zachowują się podobnie jak na startowiskach ale wszystko idzie dość sprawnie. Nad porządkiem czuwa Leonia i wszystko idzie jak po maśle, w powietrzu masło-warun. Moja kolejka niestety niedokończona bo przez chwilę powiał wschód.Wieje dużo mniej niż w zeszłym roku ale kolega z Częstochowy jak zobaczył klapę u poprzedniego pilota, na 1/10 skrzydła stwierdza że to się nie nadaje do latania. Komisja bezpieczeństwa postanawia najbezpieczniejsze rozwiązanie...Jeden kolega jednak leci z samej góry bo nie zakumkał że nie ma zwózki na dół a reszta zeszła ;-) Niezadowolony z tego że dałem się zmanipulować większości cieszę się z nowej obsługi w szybowcowej knajpce. Drugiego dnia się spóźniam ale przez radio(częstotliwość 158.250) dowiaduję się że brifing o 12. Przez chwilę przemyka mi autor sumy błędów i mówi że na górze pizga. Na szczęście analizowałem przez 2 poprzednie godziny prognozę i wiem że będzie warun do startów i lądowań przez następne trzy godziny. O godzinie 12.05 jestem rozłożony i czekam. Okazuje się że kolega Zupa nie ma się gdzie rozłożyć i ustępuję mu miejsca. Trochę się uśmiecham pod nosem bo widzę że choć startowisko zryte przez dziki to dzików obecnie nie ma i miejsca jest dużo. Lecę jako drugi bo reszta pilotów(oprócz Piotra) nie zdążyła się wyszpeić przez poprzednie 3 h. Obserwuję kolejkę na dole. Wszystkim idzie dużo lepiej niż poprzedniego dnia. Warunki świetne. Kto nie skorzystał z tego okna pogodowego ten trąba. Wiara czyni cuda. Warun do zlotów cudo. Podchodzimy do lądowania od hangarów. Przelatuję nad startującym szybowcem...W powietrzu ruch. Pełen relaks. Jak za drugim razem(nie trafiam) ląduję 2 m przez kółkiem myślę sobie że z tego mleka masła nie będzie. Udaję się na zasłużony wypoczynek na murku. Fasolka - świetna. Podziwiam lądujących paralotniarzy. Jakiś glajt od 2 h wisi na topoli przed hangarem, ktoś inny przeciąga skrzydło. Wszystko dzieje się tak cicho i niezauważalnie jak w obrazie Upadek Ikara Bruegla. Taki to sport. Piękny, cichy i bywa niebezpieczny. Jadę zmyć to całe powietrze z siebie. Z internetu dowiaduję się o zwycięzcach. Zasłużyli. Dziękuję za zabawę. Do zo u góry ;-)