Post autor: starry » 31 maja 2016, 21:32
Ostatniej niedzieli na Grzmiącej pojawiła się Para jakichś drapieżców, które z jakim dziwnym zapałem atakowały jak mi się wydaje głównie moją paralotnie ( w dość neutralnych barwach - czarno, biało, niebieski). Do tej pory myślałem, że wszystkie ptaki to przyjaciele, ale te dwa napędziły mi sporo strachu. Za pierwszym razem spędziłem kilkunastominutową "walkę powietrzna w stylu TOP GUN", a dokładnie to usiłowałem uciec skrzydłem od szponów.
Odlatywanie na przedpole nie wiele pomagało, bo wyraźnie mnie skubane goniły. Odpuściły dopiero gdy nad stok powróciły pozostałe glajty i chyba uznały, że mamy przewagę w powietrzu.
Podejrzewam, że była to para, która prawdopodobnie założyła na stoku gniazdo i zwyczajnie broniła swojego terenu, bo nie podejrzewam ich o ptasią złośliwość. Sytuacja powtórzyła się po kilku godzinach na koniec dnia, gdy większość paralotni już wylądowała i zostało nas w powietrzu trzech, ale znowu mam wrażenie, że atakowały głównie mnie, choć już nie tak zawzięcie.
No ale do czego zmierzam? Czy jest jakiś dobry sposób na taka okoliczność ? Czy lepiej ignorować i udawać martwego ?
Czy może tak jak ja uciekać nagłymi zwrotami ? Próbowałem nawet na nie pokrzykiwać, ale nie wiem czy to robiło na nich wrażenie, bo same też nieźle się darły.
Może jednak powinniśmy grzecznie wylądować i odpuścić dawny wyczekiwany warun, pozwalając ptakom cieszyć się spokojem? A może wręcz przeciwnie, przyzwyczajać ich do łagodnych i przyjaznych paralotni
Myślę, że jest to problem. Słyszałem o podobnych problemach w Kudowie i na Rudniku z przed jakiegoś czasu, gdzie ptaki porwały kilka glajtów.
Może jednak latać "kupą" bo jak wiadomo kupy nikt nie ruszy. My im ( ptakom ) krzywdy raczej nie robimy i może niech lepiej się do nas przyzwyczają aby jakoś razem dzielić się powietrzem.
http://glajtem.pl/foty/909ba33c7c26e3b1 ... e621dc.jpg
Ostatniej niedzieli na Grzmiącej pojawiła się Para jakichś drapieżców, które z jakim dziwnym zapałem atakowały jak mi się wydaje głównie moją paralotnie ( w dość neutralnych barwach - czarno, biało, niebieski). Do tej pory myślałem, że wszystkie ptaki to przyjaciele, ale te dwa napędziły mi sporo strachu. Za pierwszym razem spędziłem kilkunastominutową "walkę powietrzna w stylu TOP GUN", a dokładnie to usiłowałem uciec skrzydłem od szponów. ;) Odlatywanie na przedpole nie wiele pomagało, bo wyraźnie mnie skubane goniły. Odpuściły dopiero gdy nad stok powróciły pozostałe glajty i chyba uznały, że mamy przewagę w powietrzu.
Podejrzewam, że była to para, która prawdopodobnie założyła na stoku gniazdo i zwyczajnie broniła swojego terenu, bo nie podejrzewam ich o ptasią złośliwość. Sytuacja powtórzyła się po kilku godzinach na koniec dnia, gdy większość paralotni już wylądowała i zostało nas w powietrzu trzech, ale znowu mam wrażenie, że atakowały głównie mnie, choć już nie tak zawzięcie.
No ale do czego zmierzam? Czy jest jakiś dobry sposób na taka okoliczność ? Czy lepiej ignorować i udawać martwego ? ;) Czy może tak jak ja uciekać nagłymi zwrotami ? Próbowałem nawet na nie pokrzykiwać, ale nie wiem czy to robiło na nich wrażenie, bo same też nieźle się darły.
Może jednak powinniśmy grzecznie wylądować i odpuścić dawny wyczekiwany warun, pozwalając ptakom cieszyć się spokojem? A może wręcz przeciwnie, przyzwyczajać ich do łagodnych i przyjaznych paralotni ;)
Myślę, że jest to problem. Słyszałem o podobnych problemach w Kudowie i na Rudniku z przed jakiegoś czasu, gdzie ptaki porwały kilka glajtów.
Może jednak latać "kupą" bo jak wiadomo kupy nikt nie ruszy. My im ( ptakom ) krzywdy raczej nie robimy i może niech lepiej się do nas przyzwyczają aby jakoś razem dzielić się powietrzem.
http://glajtem.pl/foty/909ba33c7c26e3b11ef211a6bce621dc.jpg