Dyskusja o składaniu glajta

Odpowiedz


To pytanie jest elementem zabezpieczającym przed automatycznym zamieszczaniem postów.
Emotikony
:D :) ;) :( :o :shock: :? 8-) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :!: :?: :idea: :arrow: :| :mrgreen: :geek: :ugeek:

BBCode włączony
[Img] włączony
[Flash] wyłączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Dyskusja o składaniu glajta

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 09 stycznia 2017, 10:57

Wydaje mi się że znajomość procedur jest najlepszym sposobem na stres. Jeśli lądowania to po pierwsze pod wiatr, nie na przeszkody, równolegle do stoku. Jeśli w wodzie to rozpiąć klamry uprzęży i z wiatrem. Jeśli tracimy kontrolę nad skrzydłem to zapas jeśli brak wysokości. Jeśli latamy w tłoku to separacja. I wszystko co się da ćwiczymy w realu lub mentalnie. To bardzo poprawia nasze szanse i samopoczucie. Oczywiście takich procedur można by jeszcze trochę dopisać.

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: ciacholot » 09 stycznia 2017, 10:29

Uriuk. Używaj : Żabciu, Słoneczko, Gwiazdko, Rybko, Pipko czy co tam chcesz. Zawsze pasuje :lol:

Weźcie pod uwagę jeszcze to, że każdy z nas ma gdzie indziej próg strachu. To co przerażające dla jednych dla innych jest bułką z masłem.
Dlatego nie wiemy jak się zachowamy w sytuacji kiedy i nas dopadnie strach taki prawdziwy, a nie jakieś tam zwykłe spadanie bo się glajt pokiełbasił...

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: der » 09 stycznia 2017, 09:37

Dyskusja o składaniu glajta :)

Na szczęście jest jeszcze jeden typ człowieka. Z poprawnie działającym instynktem samozachowawczym.
Coś pomiędzy przechujem i uciekinierem. Z płynnie przemieszczającą się granicą zależnie od okoliczności.

Czasem takowy wychodzi z człowieka, po którym można by się tego nie spodziewać. To tylko kwestia znalezienia się w odpowiedniej sytuacji w odpowiednim czasie. Niektórzy wtedy nazywają to fuksem czy szczęściem, ale to błąd.

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: prokopcio » 09 stycznia 2017, 09:27

Lucjan Piekutowski pisze:W Dębinie kiedyś glajciarz wleciał do morza i to nie wpadł, ale poleciał na wprost i wodował daleko od brzegu

procedura priorytetowa dla niego to było lądowanie pod wiatr.

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: uriuk » 09 stycznia 2017, 00:07

Nie chcialbym sie wymadrzac przy zawodowcu, ale na moje wlasne potrzeby uknulem taka teorie, ze ludzie maja trzy mozliwe reakcje na silny stres:
atak, ucieczka i stupor. Najpowszechniejsza jest ucieczka i to jest zdrowy odruch. Tak maja prawie wszyscy. Jest tez reakcja atak i przejawiaja ja najczesciej wszyscy tzw "przechuje", np kierowcy rajdowi. komandosi, oblatywacze itp. Jesli nie maja takich reakcji to ich kariera zawodowa trwa dosc krotko. No i mamy trzeci typ, czyli stupor, czyli blokada. Jej typowym przykladem jest kobitka za kolkiem, ktora na widok ciezarowki jadacej z przeciwka kamienieje, albo co gorsza kamienieje z noga wcisnieta w hamulec. Wg mojej opinii tacy ludzie nie powinni latac. Jezdzic tez nie powinni, ale nie ma jak im tego zabronic.
W kazdym razie mi sie zdarza wziac na bok kandydata na pilota i mu powiedzec, ze nie kazdy musi byc pilotem, ktos musi chodzic na piechote, a jest tyle pieknych sportow i w tym miejscu przechodze plynnie do reklamy planszowek.

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: Lucjan Piekutowski » 08 stycznia 2017, 23:59

uriuk pisze:
Lucjan Piekutowski pisze:
A co powiedział ten pilot z Borowej po lądowaniu, dlaczego zrobił lockout ?


W takim przypadku nie ma zadnego znaczenia co gosc mowi. Znaczy moze interesowac jedynie Krzyska do sformuowania diagnozy :). Nie jestem zawodowcem jak pan doktor, ale 20 lat prowadzenia holi robi swoje i tez zwrocilem uwage na goscia. Jego szczescie ze podporzadkowal sie komendom (wydawanym odpowiednio zdecydowanym glosem) i udalo sie sprowadzic go calego na ziemie.


Wiem że jestem wścibski. :)
W Dębinie kiedyś glajciarz wleciał do morza i to nie wpadł, ale poleciał na wprost i wodował daleko od brzegu, gdyby nie szybka reakcja jego kolegów i umiejętności ratownicze to gość by się utopił. On sam nie wie dlaczego, ale w pewnym momencie się zablokował i nie mógł albo nie wiedział co robić, ale świadomy był. Potem przestał latać, bał się. Dlatego pytałem. Z obserwacji holi, jedni uczą się od razu, inni bardzo długo , ale potem umieją, ale najgorzej jest jak ktoś przez kilkanaście holi lata całkiem ok apotem robi coś takiego że wszyscy są w szoku.

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: Lucjan Piekutowski » 08 stycznia 2017, 23:49

Klement pisze:
Zbyszek Gotkiewicz pisze:Klement. A jak określić pilota który jest w normalnych sytuacjach dokładny i skrupulatnie, a w sytuacjach stresowych pojawia się u niego mnóstwo decyzji praktycznie paraliżując przeprowadzenie którejś z nich do końca. Jak zabezpieczyć takiego pilota przed nim samym.

Sam chciałbym wiedzieć, serio. Przeszedłem w zeszłym roku taki "stress test" i nie wypadł niestety pomyślnie, cudem nic mi się nie stało, ale do chwili obecnej się zastanawiam czy na pewno latanie jest dla mnie.

Myślę że trzeba wkuwać na blaszkę procedury, powtarzać je w kółko, robić sobie w głowie symulacje, czyli wyobrażać sobie niebezpieczne sytuacje i siebie prawidłowo reagującego na nie, i tak w kółko. Pomaga mi w tym to forum.

Na swoim przykładzie: złamałem nogę lądując pod stok. To było pierwsze lądowanie w tym miejscu, teoretycznie wytłumaczyłem sobie jak to zrobić i wysłuchałem rad doświadczonych pilotów. Robiłem sobie w głowie ćwiczenia i myślałem że już wiem jak do tego podejść. Finalnie w pewnym momencie skończyły mi się pomysły co dalej, jedynym było lecieć do stoku i zahamować, co ważne, bałem się tego lądowania i ten lęk przed samym przyziemieniem mnie zdominował, choć mogłem jeszcze próbować skręcić.

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: uriuk » 08 stycznia 2017, 23:45

Lucjan Piekutowski pisze:
A co powiedział ten pilot z Borowej po lądowaniu, dlaczego zrobił lockout ?


W takim przypadku nie ma zadnego znaczenia co gosc mowi. Znaczy moze interesowac jedynie Krzyska do sformuowania diagnozy :). Nie jestem zawodowcem jak pan doktor, ale 20 lat prowadzenia holi robi swoje i tez zwrocilem uwage na goscia. Jego szczescie ze podporzadkowal sie komendom (wydawanym odpowiednio zdecydowanym glosem) i udalo sie sprowadzic go calego na ziemie.

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: Lucjan Piekutowski » 08 stycznia 2017, 23:34

Klement pisze:
Wywołany do tablicy wyjaśniam: (...)
Liznąwszy latania mam wrażenie że podobny podział występuje też i wśród paralotniarzy :P

Ja znam co najmniej jednego gadżeciarza- nielota. Sprzętu ma za trzech i nie lata.
Zastanawiam się też na ile taki perfekcjonista lub człowiek z nerwicą może sobie radzić z objawami, bo zapewne wielu z nich jest w stanie pracować nad sobą.
Z drugiej jednak strony jak schodzi się trzydzieści metrów pod wodę oddychając sprężonym powietrzem (na tej głębokości ciśnienie powietrza nabieranego do płuc jest niemal dwa razy większe niż ciśnienie powietrza w oponie samochodu), albo wisi się w powietrzu podwieszony do szmaty, człowiek dbający o sprzęt wykazuje się raczej rozsądkiem, czyż nie?


No właśnie tu pytanie do specjalisty: czy to jest panie doktorze normalne czy to już choroba? :)
Ktoś może być po prostu dokładny, a ktoś może mieć potrzebę kompulsywnego sprawdzania czy jest dobrze zapięty, wszystko fajnie dopóki nie zacznie sprawdzać tego w połowie holu.

A co powiedział ten pilot z Borowej po lądowaniu, dlaczego zrobił lockout ?

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 08 stycznia 2017, 23:12

Klement. A jak określić pilota który jest w normalnych sytuacjach dokładny i skrupulatnie, a w sytuacjach stresowych pojawia się u niego mnóstwo decyzji praktycznie paraliżując przeprowadzenie którejś z nich do końca. Jak zabezpieczyć takiego pilota przed nim samym.

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: uriuk » 08 stycznia 2017, 22:43

Klement pisze:P.S. Nie mam na imię Robert, ale przywykłem już że dla Uriuka jestem Robertem i nie da się tego już zmienić ;)


Chetnie bym wysluchal opinii fachowca o tym moim wiecznym myleniu imion. Ciagle wpadam przez to w tarapaty ;(. Z facetami to jeszcze pikus, ale nie daj boze pomylic imie kobiety....

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: starry » 18 grudnia 2016, 22:08

Zbyszek Gotkiewicz pisze:...To zmniejsza rozrzut losowy :)


A cóż to jest za masło maślane?

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 11 grudnia 2016, 21:44

Posłużyłem się doświadczeniem Michała który robi to od wielu lat. To zmniejsza rozrzut losowy :)

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: tooosh » 11 grudnia 2016, 21:25

Patrząc na testy z trzeciego posta (mojego) z tej strony - czy pojedyncze pomiary przewiewności mają sens? Wystarczy zrobić próbę kilka razy i mamy protokoły ze stanem glajta "jak nowy" i "do śmieci"...

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 07 grudnia 2016, 09:25

obiektywny pisze:
Zbyszek Gotkiewicz pisze:Pomiar był wykonywany na krawędzi natarcia tam, gdzie tkanina najszybciej się zużywa.


Jak wyglądały wyniki pomiaru bliżej okolic spływu?


Popatrz na wyniki. Pomiar w miejscach gdzie tkanina praktycznie w czasie użytkowania glajta nigdy nie ulegnie zużyciu nie ma sensu i tego po prostu się nie robi bo taki pomiar nie będzie żadną istotną informacją.

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 07 grudnia 2016, 09:04

starry pisze:
Zbyszek Gotkiewicz pisze:Pomiar był wykonywany na krawędzi natarcia tam, gdzie tkanina najszybciej się zużywa.[/quot

A dlaczego na natarciu najszybciej ?


Z racji największej różnicy ciśnień pomiędzy wnętrzem skrzydła a strona zewnętrzną tkaniny.

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: obiektywny » 07 grudnia 2016, 08:47

Zbyszek Gotkiewicz pisze:Pomiar był wykonywany na krawędzi natarcia tam, gdzie tkanina najszybciej się zużywa.


Nie składam skrzydła w sposób pokazany przez Ciebie na filmie, czy przy takim składaniu tkanina na natarciu jest tak samo napięta jak w połowie długości skrzydła (test chyba miał zailustrować wpływ takiego składania na zużycie)? Jak wyglądały wyniki pomiaru bliżej okolic spływu?

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: starry » 06 grudnia 2016, 22:56

[quote="Zbyszek Gotkiewicz"]Pomiar był wykonywany na krawędzi natarcia tam, gdzie tkanina najszybciej się zużywa.[/quot

A dlaczego na natarciu najszybciej ?

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: ciacholot » 06 grudnia 2016, 20:46

Moim zdaniem nie potrzebne są wykresy i badania ponieważ większość materiałów niszczy się wielokrotnie szybciej od ekspozycji na promienie słoneczne niż na skutek składania. Wystarczy powiesić jakąkolwiek tkaninę na słońcu i po dwóch dniach zobaczyć jak się zachowuje. Nie wiem ile razy trzeba by składać glajta i jak mocno go tarmosić, aby osiągnąć zniszczenie porównywalne z godzinami na słońcu podczas lotu niejednokrotnie na wysokościach gdzie i gęba opala się szybciej niż na "dole". Można jeszcze rozpatrywać przechowywanie mokrego glajta, albo w aucie w wysokich temperaturach czy w garażu gdzie jest poniżej zera zimą, ale składanie w tym zestawieniu to pikuś.
Mówię tu o normalnym lataniu, a nie o zlotach kilu minutowych po x razy dziennie choć i w takim przypadku chyba nikt nie składa jakoś tam szczególnie.Podobnie tandemiarze tam gdzie naprawdę wożą dużo ludzi to i nie składają ściśle za to mają wiele godzin nalotu i to im niszczy glajty.
Zostaje jeszcze problem napięcia tkaniny podczas lotu i tutaj wydaje mi się, że przy składaniu nie bardzo da się łapkami tak mocno uszarpać materiał jak mocno działają nań siły w powietrzu.

Re: Dyskusja o składaniu glajta

Post autor: Marcin Kawula » 06 grudnia 2016, 20:18

Pamiętam jeszcze ze studiów (fizyka) jak przyniosłem wyniki laborki w postaci takiego prostego wykresu, to miałem to zaraz pokreślone. Wynik bez podania odchylenia standardowego są niewiarygodne. Odchylenie uwzględnione na wykresie może całkowicie zmienić jego kształt, sens i interpretację :-)

Na górę