Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 18 grudnia 2019, 10:39
Och, z tymi książkami to nie tak prosto coś powiedzieć, bo do czytania książek potrzeba kilku rzeczy. Po pierwsze potrzebna jest książka. Trzeba ją kupić albo pożyczyć. Rocznie można sprzedać 300-500 książek paralotniowych. Stąd podejrzenie, że książki kupowane są głównie przez tych, którzy marzą o lataniu lub są na progu lotniczej kariery i szukają wszelkich informacji. Jak już mamy książkę, to trzeba ją przeczytać. I ty pojawia się kolejna bariera, bo czytanie ze zrozumieniem jest umiejętnością dość rzadką w społeczeństwie. Chęcią latania nie są obdarzeni wyłącznie tytani intelektu, dlatego książki paralotniowe powinny mieć dużo ilustracji aby wysiłek autora nie był całkowicie zmarnowany. No ale w końcu mamy pilota, który kupił, przeczytał i zrozumiał. I co dalej? Sama wiedza nic nie zmienia. Latanie to umiejętność a nie wiedza. Dopiero przećwiczenie w praktyce daje nam umiejętności. Czyli w tych książkach powinniśmy sobie znaleźć to, co chcemy sprawdzić w praktyce, przećwiczyć i dopiero wtedy możemy powiedzieć, że książka została przeczytana. Wydaje mi się z tego, co obserwuję, że takich czytelników jest poniżej 1% wśród pilotów. Świadomych swoich ograniczeń, widzących problemy, szukających sposobów na ich rozwiązanie. Każda z tych książek daje jakieś podpowiedzi jak rozwiązać problem. Niektóre nawet piszą wprost jakie to są problemy i jak je rozwiązywać, ale dopóki nie uznamy, że to także nasz problem, to wiedza zawarta w książkach jest bezużyteczna.
Och, z tymi książkami to nie tak prosto coś powiedzieć, bo do czytania książek potrzeba kilku rzeczy. Po pierwsze potrzebna jest książka. Trzeba ją kupić albo pożyczyć. Rocznie można sprzedać 300-500 książek paralotniowych. Stąd podejrzenie, że książki kupowane są głównie przez tych, którzy marzą o lataniu lub są na progu lotniczej kariery i szukają wszelkich informacji. Jak już mamy książkę, to trzeba ją przeczytać. I ty pojawia się kolejna bariera, bo czytanie ze zrozumieniem jest umiejętnością dość rzadką w społeczeństwie. Chęcią latania nie są obdarzeni wyłącznie tytani intelektu, dlatego książki paralotniowe powinny mieć dużo ilustracji aby wysiłek autora nie był całkowicie zmarnowany. No ale w końcu mamy pilota, który kupił, przeczytał i zrozumiał. I co dalej? Sama wiedza nic nie zmienia. Latanie to umiejętność a nie wiedza. Dopiero przećwiczenie w praktyce daje nam umiejętności. Czyli w tych książkach powinniśmy sobie znaleźć to, co chcemy sprawdzić w praktyce, przećwiczyć i dopiero wtedy możemy powiedzieć, że książka została przeczytana. Wydaje mi się z tego, co obserwuję, że takich czytelników jest poniżej 1% wśród pilotów. Świadomych swoich ograniczeń, widzących problemy, szukających sposobów na ich rozwiązanie. Każda z tych książek daje jakieś podpowiedzi jak rozwiązać problem. Niektóre nawet piszą wprost jakie to są problemy i jak je rozwiązywać, ale dopóki nie uznamy, że to także nasz problem, to wiedza zawarta w książkach jest bezużyteczna.