Zimowe niespodzianki.

[ciacholot]

Piękny słoneczny dzień zimowy. Poszedłem więc latać. Ponieważ było zimno to wlałem mniej paliwa bo nie będę przecież długo latać. Przeholowałem niestety bo jednak nie było tak zimno:( Skończyło się paliwko jak wracałem i trzeba było lądować w polu. No i tu zrobiło się ciekawie. Wszędzie śnieg i równiutko jak się patrzy. Wybrałem sobie przy drodze. Ląduję i się zdziwiłem bo śnieg wyrównał rów. Reszta wiadoma. Morda w śniegu, kosz pogięty, noga tylko lekko wykręcona na szczęście, a mógł przecież tam stać słupek.

Wypunktujcie proszę wszystkie moje błędy i jakie widzicie zagrożenia
1. Latałem sam
2.Zmiana planu lotu.
3.?
4.?

[Zbyszek Gotkiewicz]

Chciałem tylko dodać że przy robieniu spisu awarii napędów lądowania awaryjne spowodowane brakiem paliwa były główną przyczyną awarii. W PPG można stwierdzić że to normalne, ale w lotnictwie to już jest poważna sprawa. Dlatego procedury związane z kontrolowaniem ilości paliwa, posiadaniem cały czas w zasięgu miejsca do lądowania, planowaniem lotu powinny być przypominane.

[Zbyszek Gotkiewicz]

Acha. Dużo lepsze od wskazywania błędów jest opisanie przez pilota co robi teraz żeby sytuacja się nie powtórzyła. Wtedy też dobrze dowiedzieć się co robią inni aby taka sama sytuacja ich nie spotkała.

[Janek_S]

-sprawdzanie co kwadrans poziomu paliwa i wyliczanie spalania i zasięgu przy danym sposobie latania (fikołki, speed, trymery etc), fajnie co jakiś czas się odwrócić i zobaczyć jaka się ma prędkość powrotną... I trzeba zakładać, że warunki mogą się negatywnie zmienić...

[fireman.uns]

Kolega latający PPG zamontował sobie małe lusterko na manetce gazu, więc nie musi kombinować ze sprawdzaniem poziomu paliwa- rzut oka wystarczy. Wszystko to po podobnej akcji jak u autora tematu.

[TomekWini]

Skoro zimowe niespodzianki, to ja dodam moją z wczoraj.
Poszedłem polatać po południu, flauta jak cholera, totalne zero wiatru...11*C
Jeszcze 4 dni wcześniej była zima, śniegu 10cm i zamarznięta gleba. Przyszedł ciepły front, łąka czyściutka i suchutka więc nic tylko latać.
Niespodzianką było to, że podczas lotu wpadłem kilka razy w tak silne turbulencje, że raz prawie obróciło mnie w taśmach! A wiatru nadal zero, dym nad domami nie ruszał się z miejsca. Myślę, że przyczyną była różnica pomiędzy temperaturą powietrza, a jeszcze w wielu miejscach zamarzniętymi polami. robił się kocioł. Dodam, że leciałem na wysokości ok 15-20m