Herflik pisze: To się właśnie zmieniło ,że nasze życie przeniosło się do sieci a nasze zachowanie w stosunku do ludzi z pozycji przed komputerem jest inne niż byłoby w realnym życiu i niestety znieniło się na gorsze. Wolę wyłączyć się z takiego życia dla własnego zdrowia psychicznego.
Mow za siebie. Zycie w sieci to tylko ulamek prawdziwego zycia towarzyskiego.
Wczoraj postanowilem polatac, namowilem prezesa aeroklubu na loty sylwestrowe i dla zachety wykupilem taka ilosc lotow, zeby klub nie stracil. Myslalem, ze bedzie garstka chetnych. Przyjechaly tlumy, zeby tylko sie spotkac, bo jednym szybowcem nie dalo sie wszystkich obsluzyc. Ale zycie towarzyskie na kwadracie kwitlo.

- 135294352_845752142884488_7917872160503971705_o.jpg (308.11 KiB) Przejrzano 4697 razy
W drodze powrlotnej dostalem wiadomosc, ze moj byly tegoroczny kursant lecac na napedzie zaczepil linka o drzewo i zlamal noge. Teren totalnie dziki. Wroclawskie pola irygacyjne to cos w rodzaju dzungli z resztkami poniemieckich drog z kocich lbow, prowadzacych do nikad, ale ciagnacych sie kilometrami i caly teren, wielkosci miasta powiatowego, jest porosniety kilkumetrowymi chaszczami. Smiglowiec zabral pechowca, ale sprzet zostal. Zapytalem na whatsapowej grupie, czy ktos ma pile spalinowa. Sylwestrowy wieczor, godzina 19.00, wiec nie spodziewalem sie odzewu. Po chwili musialem ogrniczyc ilosc uczestnikow akcji do 6 osob, zeby nie robic tloku. Mroz nam sprzyjal, bo utwardzil okolice. Sprzet zdjelismy i wynieslismy do cywilizacji. Okazalo sie, ze wszyscy nawiali z sylwestrowych imprez i musza wracac do wqrwionych partnerek. Musze powiedziec, ze bylem pod wrazeniem zintegowania ekipy.