Otoz pojawila sie nowa grupa skrzydel, tzw "monoskiny", czyli skrzydla jednopokryciowe. Sa to powolne, ale niesamowicie bezpieczne konstrukcje. Sa tak stabilne, ze nie da sie na nich przeprowadzic szkolenia z rozhustywania skrzydla. Wszelkie atrakce wychodza w mgnieniu oka. Wyjscie z powiniecia 60% trwa krocej niz wyprodukowanie tej deformacji.
Wlasnie sie dowiedzialem, ze nowe skrzydlo Dudka, V-king, dostalo "B" za... zbyt szybkie wyjscie z przeciagniecia. Niby mierzac katomierzem, faktycznie skrzydlo wyskakuje do przodu mocno, tyle, ze zupelnie be konsekwencji. Nawet sie za bardzo kiwac nie chce.
Podobnie bylo z samostatkami, kiedy to brak mozliwsci rzucenia polowki skutkowal brakiem atestu i ludziska nie mogac latac na bezpiecznych samostatkach rozwalaly sie zgodnie z przpepisami uzytkujac na skrzydla klasyczne (kilka ofiair smiertelnych rocznie).
Teraz mamy taka sytuacje, ze w klasie B jest np Advance Iota, skrzydlo stricte przelotowe, o wydluzeniu 5,6, ktore juz niejednego pilota nauczyo pokory i totalny szkolny materac jednopokryciowy.
I bedziemy mieli powtorke z sytuacji sprzed lat, kiedy to pilot uznal, ze kupujac skrzydlo z tej samej klasy, spokojnie sobie poradzi.
Po raz kolejny wklejam dla utrwalenia do czego prowadzi tego rodzaju klasyfikacja (pilot uwierzyl w atest, poprzednio mial skrzydlo tej samej klasy lecz o sporo mniejszym wydluzeniu)