Zbiór wniosków.
Nie mam gdzie się holować.Pojawiły się dwa głosy negujące w ogóle budowę takiej wyciągarki, nawiązujące do tego samego.
Jednak o tym myśli się wcześniej. Skupmy się na kilku kolejnych, kiedy mamy już gdzie, byle by było czym:
Transport, przechowanie.Jeśli ktoś mieszka w "bloku" to zapewne ma piwnicę, albo garaż. Albo wykupioną skrytkę (taka moda przygnała i do nas z za wielkiej mody). Stosując rozwiązanie proponowane przez Łukasza Prokopa, w postaci oddzielenia silnika od ramy w celu podziału masy problem znika. Dorosły, zdrowy facet jest w stanie przenieść te 20-25kg kilkadziesiąt metrów, nawet z przerwami. A okazja do holi znów nie nadarza się tak często. Sam się bardzo często zastanawiałem nad dodatkowym samochodem, jednak takiego gruza trzeba mieć gdzie trzymać, martwić się o jego stan techniczny, związane z tym dodatkowe koszty.
Jeśli wyholuje odpowiednio wysoko...Wysokość holu tylko w niewielkiej części zależy od konstrukcji wyciągarki. Przede wszystkim od miejsca, w którym się holujemy. Odległości na jakiej możemy rozwinąć linę i kierunek rozwinięcia liny w stosunku do osi wiatru. Sprawdzałem wielokrotnie. Różnica wysokości holu, przy wietrze na ziemi wiejącym prostopadle do startu (czyli z "bocznym wiatrem"), zależnie od zmiany miejsca holu (czy boczny wiatr mamy z lewej czy z prawej) potrafi dać różnicę przewyższenia przy wypięciu z kilometrowej liny rzędu 100-150m. Wynika to z tego, że wiatr prostopadle wieje tylko przy ziemi, wyżej ma odchyłkę). Gdyby tego samego dnia holować się w osi wiatru, dało by to różnicę w stosunku do najgorszego wyniku nawet 200-250m. A to wszystko przy użyciu tej samej wyciągarki.
Bo koronaTa nie będzie wiecznie. Chwile koronowego przestoju właśnie najlepiej przeznaczyć na konstrukcję. A nie myśleć o niej w środku sezonu. Jeśli stoi się przed wyborem, polatać coś albo wcale, odpowiedź jest oczywista.
Kupiłbym, ale najchętniej dopracowaną konstrukcjęPrzy takim znikomym rynku raczej nie ma co marzyć o tym, by ktoś oparł swój biznes na konstrukcji osobistych wyciągarek zapewniając przy tym sieć serwisową, regularnej obsługi . Chyba, że za taką weźmie się jakiś uznany producent napędów paralotniowych, traktując takowe jako uzupełnienie własnej oferty. Dlatego wyjścia są dwa. Albo zbudować coś samemu, albo opierać się na usługach holi komercyjnych.
Kupię skuter, ale reszty mogę nie ogarnąćZatem nie zaczynaj od końca. Tego kwiatu to pół światu. Najpierw musisz być pewnym, że jeśli nie ty, to ma kto to dla ciebie zrobić. A wtedy dopiero myśleć o ewentualnych zakupach. Inaczej wyląduje taki gruz w kącie na lata, nie użyty do niczego. Budowa wyciągarki z całego skutera tylko w jednej sytuacji jest prosta.
Dla tych, którzy nie ogarniają, ale mają miejsce i środki, proponuję rozwiązanie najprostsze.
W takiej sytuacji wymaga to inwestycji w skuter, przyczepkę oraz konstrukcję bębna wraz z rolką prowadzącą i kontrolą siły ciągu. Bez problemu taką konstrukcję da się ubrać w elektronikę zdalnego sterowania. Natomiast odpada całe mnóstwo roboty związanej z konstrukcją ramy, instalacji elektrycznej, układu chłodzenia, zasilania paliwem etc.
Konstrukcja wymaga zmianJeśli ta dotyczy zmian w postaci nowego bębna czy jak wyżej wspomniano usunięcia układacza, aby zapobiec kolejnym błędom pamiętaj, że szerokość bębna musi być proporcjonalna do odległości rolki prowadzącej na nią linę. A rolka ma umożliwiać wędrowanie liny lewo prawo. Zastosuj układ podobny jak u mnie, a działać poprawnie będzie na pewno. Rolka prowadząca z bieżnią w kształcie litery U oddalona swoją osią co najmniej 20 cm od punktu styku układanej przez nią liny na bęben o szerokości max 10cm.
Brak mi elektroniki zdalnego sterowania To kolejny element, z którego produkcji ciężko by było wyżyć. Ba, regularnie na waciki nawet zarobić. Znani mi są trzej twórcy sterowania, którzy przełożyli to na więcej niż jedną wyciągarkę spalinową. Jest to Rafał Reinert
http://www.selfwinch.eu , Łukasz Prokop oraz Zoltan Palaga z Więgier.
Tylu znam, ilu jest jeszcze, nie wiem. Zatem jakieś wyjście jest.
Łukasz zaparł się, że sterowników już robić mu się nie chce. Sam jest ofiarą własnego powodzenia, bo najpierw zaproponował odsprzedaż sterownika po kosztach wytworzenia, licząc na satysfakcję z pracy innych wyciągarek, a potem okazuje się, że wielu chcąc to wykorzystać sterownik kupi, ale już nic na nim nie zbuduje. Marnując tym samym cenny czas Łukasza na budowę tego co się nie przyda.
Natomiast Łukasz odwalił kawał porządnej roboty.
Wymyślił prosty w budowie sterownik oparty o klocki w postaci gotowych ogólnodostępnych elementów.
A na koniec wszystko co potrzebne do takiej budowy umieścił ZA DARMO w sieci. Tym samym zbudować może sobie każdy jeśli tylko wyrazi taką chęć.
Czy rzeczywiście to takie proste ?
Przekonajmy się !Zdecydowałem, jako osoba nie potrafiąca odróżnić kondensatora zwykłego od tantalowego, czy tranzystora PNP od NPN, a jedynie posiadająca jakąś podstawową wiedzę elektroniczną ograniczającą się od poprawnego użycia miernika, lutownicy, komputera czy programatora, opierając się tylko na tym co Łukasz udostępnił ZA DARMO w sieci zbuduję sobie cały układ zdalnego sterowania wyciągarką paralotniową.
Zdam relację z postępów prac, kosztów i czasu poświęconego na taką budowę. Jak to za wielką wodą mawiają : STAY TUNED