COVID dzień 56. I następne.

Przeróżne dyskusje niezwiązane ściśle z paralotniarstwem.
Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

COVID dzień 56. I następne.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 15 maja 2020, 00:06

Dzień się już zakończył. Co prawda tu jest dopiero 21.30 ale w Polsce jest plus dwie godziny. To wszystko z powodu Ramadanu. To takie muzułmańskie święta równie uroczyste jak nasze Boże Narodzenie. Tylko że u nich trwa miesiąc. Zaczyna się w tą noc gdy księżyc tylko kończy nów i trwa do następnego nowiu. Ten moment jest tu ważny, bo dopiero w nocy można jeść i pić. Dlatego przesunięto czas o godzinę, żeby noc zaczynała się wcześniej bo wszyscy na nią czekają. Ma to święto swoje zasady. W dzień się nie je i nie pije. Można zacząć dopiero po zmierzchu. Pracować też niby nie można. Niby, bo dziś nas obudziły o szóstej rano dźwięki młotów pneumatycznych. We wsi zakładają wodociąg. Prąd założyli już dwadzieścia lat temu.
Marokańczycy, a w szczególności Berberowie mają do swojej religii podejście takie samo jak Polacy do swojej. Czyli z całego święta nocne obżarstwo i spotkania rodzinne są najważniejsze. No i te rodzinne spotkania są tu jak mi się wydaje głównym powodem naszego przymusowego pobytu w Maroku. Bo normalnie to na czas Ramadanu z Europy zjeżdżają tysiące marokańczyków. Chyba grube tysiące. I teraz gdy jest panika związana z koronawirusem wielu z nich by przywiozło ze sobą także chorobę która ma dużą łatwość rozprzestrzeniania się. A Maroko nie ma dużych tradycji w żadnej dziedzinie. Czyli wobec nieznanych skutków takiego napływu chorych lepiej było całkowicie zamknąć granice niż ryzykować prawdziwą epidemię w kraju. A żyją jeszcze ludzie w Maroku pamiętający epidemie ospy, dżumy czy chorych na trąd. Więc ten kraj wie co to epidemie, izolacja i kwarantanna. No i oberwało się nam bo skoro zamknięte granice to dla wszystkich bez wyjątku. Więc siedzimy. Ja w swoim aucie a Dominik w Hotelu u Aziza. Aziz potraktował nas w tej sytuacji jak członków rodziny i zostaliśmy jego gośćmi. To taka tradycyjna gościnność która już u nas zanikła. Kiedyś można było odwiedzić znajomych bez zapowiedzi i to było święto dla wszystkich. Teraz coraz częściej można usłyszeć że jak się nie umówiłem przez telefon to nikt nie ma dla Ciebie czasu. A tu każdy jak się wita to pyta najpierw co u Ciebie, co u twojej rodziny. Nawet policjant który zatrzymał cię za przekroczenie prędkości i ma cię ukarać mandatem. Z powodu przymusowej bezczynności trzeba sobie wyszukiwać różne zajęcia. Trochę na siłę a trochę z konieczności. Na jutro zaplanowaliśmy z Dominikiem zbieranie muli jak będzie odpływ i może uda się polatać. Jest kawałek klifu zasłonietego przez wzgórza gdzie żaden żandarm nas nie wypatrzy. To może się jeszcze uda zrobić zdjęcia do książki.
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
prokopcio
Posty: 3217
Rejestracja: 21 kwietnia 2016, 07:57
Reputation: 621
Lokalizacja: Grodków
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Świeżak po Kursie

Re: COVID dzień 56.

Postautor: prokopcio » 15 maja 2020, 06:44

To rzeczywiście dobry czas na nową książkę :)

Życzę Wam wytrwałości, zdrowia i jak najszybszego powrotu.

Książek tym razem wydaj tyle, żeby wystarczyło dla wszytkich chętnych ;)

Wesołych Świąt
Łukasz Prokop

Awatar użytkownika
der
Posty: 1878
Rejestracja: 19 stycznia 2016, 10:02
Reputation: 719
Lokalizacja: EPOM
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: COVID dzień 56.

Postautor: der » 15 maja 2020, 07:49

Pierwsze koty za płoty. Proszę więcej :)

janek.kowalski
Posty: 13
Rejestracja: 11 lipca 2018, 22:19
Reputation: 0
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: COVID dzień 56.

Postautor: janek.kowalski » 15 maja 2020, 11:02

Mi się bardzo podoba, czekam na dalsze historie :)

Monia
Posty: 2
Rejestracja: 15 maja 2020, 15:20
Reputation: 0
Doświadczenie: Sympatyk

Re: COVID dzień 56.

Postautor: Monia » 15 maja 2020, 17:37

3 maj się Zbysiu i wracaj szybko! Trzeba spotkać się w Pińczowie.. przywioze to co zawsze

Wysłane z mojego SM-A705FN przy użyciu Tapatalka

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: COVID dzień 56.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 15 maja 2020, 19:48

To teraz będzie w Pińczowie najazd ciekawskich sprawdzić co przywiozłaś :)))
Zbyszek Gotkiewicz

Monia
Posty: 2
Rejestracja: 15 maja 2020, 15:20
Reputation: 0
Doświadczenie: Sympatyk

Re: COVID dzień 56.

Postautor: Monia » 15 maja 2020, 22:02

Tam akurat jest taki klimat ze im wiecej osob tym lepiej juz mnie nosi zeby pojechac odpocząć..Z Wami WSZYSTKIMI

Wysłane z mojego SM-A705FN przy użyciu Tapatalka

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: COVID dzień 57.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 15 maja 2020, 22:41

Jak zwykle budzi mnie słońce. W Maroku jest ostre, choć tu jeszcze nie ma siódmej godziny. Nawet jeśli słońca by nie było widać to i tak grupki owiec i kóz pędzone przez pasterzy na osiołkach nie dają pospać. Reszta wsi śpi. Przez pół nocy chodzili, gadali. Ostatni posiłek o czwartej nad ranem więc wstają trochę po południu żeby zacząć przygotowywać posiłki na noc. Aziz przyszedł poprosić mnie o pojechanie do Tiznitu. Trzeba opłacić Internet. Jak.mówi teraz to Internet jest ważniejszy od jedzenia a wczoraj się skończył. Po poprzedniej podróży kilka dni temu powiedziałem że więcej już nie pojadę, bo miał załatwić coś w dziesięć minut a czekałem na niego dwie godziny. Teraz ma tylko zapłacić za Internet i wracamy. Po dwóch godzinach czekania ustalam z nim, że skoro nie załatwił jeszcze tego po co przyjechaliśmy to ja wracam a on załatwi swoje sprawy na spokojnie. Śpieszę się, bo mieliśmy robić zdjęcia do książki. Akurat dobrze wieje i jest odpływ więc można zbierać mule na skałach. Wciąż robię ten sam europejski błąd. Planuję. To rzecz nieznana tutaj. Każda próba zaplanowania kończy się tu zamiast kropką słowami insz Allach. Jak Bóg da. I nikt się nie dziwi że Bóg nie daje załatwić czegoś w dziesięć minut i trzeba na to poświęcić cały dzień. Tylko wychodzę na idiotę któremu się wydaje że plany są wiążące. Możemy się oburzać, że w ten sposób to ci ludzie do niczego nie dojdą, ale w zestawieniu z tym europejskim niewolniczym przywiązaniem do szkoły, pracy, miejsca na ziemi, pozycji społecznej i innych sztucznych wartości życie tutaj jest dużo mniej stresujące i obciążone obowiązkami. Może oni wszyscy rzeczywiście mają trochę mniej ale za to trochę bardziej są.
Szybko wracam do Dominika i wołam, a on spokojnie że przecież jeszcze herbatę musi wypić i czemu tak gonię. Czyli on już się nauczył. Mnie to jakoś idzie opornie. Na zbieranie muli nie zdążyliśmy. Na szczęście przy okazji wizyty w mieście kupiłem kawałek mięsa. Uczę się tu przygotowywać jedzenie i przypomniało mi się że kiedyś robiłem wołowinę w sosie karmelowym. Droga była, bo za pół kilo zapłaciłem 60 dirhamów czyli około 30 zł ale trzeba zjeść w końcu jakieś inne mięso niż mule i sardynki. Na klifie trochę wieje. Na tyle dobrze, że daje się zrobić zdjęcia besztala, połówki, fronta i delfinków.
Po powrocie trzeba zrobić wołowinę. Pamiętam tylko jak się robiło karmel i mniej więcej smak potrawy. Ja twierdzę że trzeba gotować w karmelu, Dominik że najpierw smażyć potem gotować. Robimy próby. Rzeczywiście najpierw mięso na parę minut do gorącego oleju a potem do karmelu z wodą i sosem sojowym. Nie dostałem nigdzie anyżu gwiazdkowego to Dominik dodał cynamonu. Ostrej papryki ani pieprzu też nie było to daliśmy harrisy. Po zredukowaniu sosu z wołowiną wyszła taka jak powinna. Do tego dwie ostatnie torebki ryżu jaki zabrałem z Polski i obiad gotowy.
Od dwóch dni dyskutujemy z Dominikiem nad jednym dziwnym dla mnie problemem. Co prawda znakomita większość osób, które wiedziały o zbiórce pieniędzy dla nas na prom wykazała się empatią i chęcią pomocy, to znalazła sięcteż łyżka dziegciu. Znaleźli się ludzie, którym nie spodobała się w opisie mojej sytuacji informacja że byłem chory na covid, bo skąd mamnpewność czyvto nie była inna choroba. Według mnie nie ma to najmniejszego znaczenia, ale jeśli ktoś się czuje oszukany brakiem testu na wirusa to bez urazy oddam mu pieniądze które wypłacił na zbiórkę. Faktem jest że byłem chory a wszystkie objawy pokrywały sięcdokładnie z objawami wywoływanymi przez koronawirusa. Były one na tyle uciążliwe że ostatniej grupy pilotów nie byłem w stanie odwieźć na lotnisko. Pomijam już głosy w rodzaju że jak ma się firmę to wstyd prosić o pomoc lub że wolała bym dać na biedne zwierzątka bo dla mnie to zwykła kołtuneria. Mam świadomość że to margines, ale łyżka dziegciu potrafi zepsuć beczkę miodu. Każdy ma naturalny opór przed proszeniem o pomoc. Ci, którzy byli na zajęciach u Rożala mogli załapać się na ćwiczenie które miało nad nauczyć prosić o pomoc. Zawiózł nas do Warszawy bez pieniędzy i mieliśmy za darmo zjeść i wrócić. Mnie to ćwiczenie niczego nie nauczyło. Nadal nie umiem prosić o pomoc, ale dla Marka który to wymyślił miało ono wielkie znaczenie. Czuję, że stajemy się społeczeństwem któremu coraz trudniej będzie samodzielnie funkcjonować. Coraz więcej z naszych naturalnych odruchów przejmują instytucje i państwo. Skończył się schemat oparcia w rodzinie i społeczeństwie. Zaczyna się szukać rozwiązania wszelkich problemów w instytucjach państwowych. A te działają w taki sposób że od półtora miesiąca twierdzą że intensywnie pracują nad rozwiązaniem problemu umożliwienia wyjazdu z Maroka.
Zbyszek Gotkiewicz

Adampol
Posty: 24
Rejestracja: 25 listopada 2019, 22:09
Reputation: 11
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Świeżak po Kursie

Re: COVID dzień 56.

Postautor: Adampol » 15 maja 2020, 23:31

Zbyszku trzymaj sie dzielnie i zdrowo. Fajnie byli sie spotkac zupełnie przypadkowo w Maroku, a niebawem mam nadzieję spotkamy sie w Pinczowie. Szybkiego bezpiecznego powrotu!

SławekP

Re: COVID dzień 56.

Postautor: SławekP » 16 maja 2020, 01:32

Zbyszek, cholernie fajnie czyta się Twoje felietony.
Gdybym miał pewność że się nie obrazisz, nazwał bym Cię moim ulubionym sukinsynem :lol: (taki cytat z filmu Full Metal Jacket).
Bądź zdrów.

Awatar użytkownika
der
Posty: 1878
Rejestracja: 19 stycznia 2016, 10:02
Reputation: 719
Lokalizacja: EPOM
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: COVID dzień 56.

Postautor: der » 16 maja 2020, 08:09

Całe życie uczę się być samodzielnym . I właściwie całkiem nieźle mi to wychodzi. Nawet nie wiesz z jak dużą trudnością było wczoraj stać i żebrać o podwózkę z stacji benzynowej przy węźle s8, który uznałem za ostatni możliwy docel z opcją powrotu do domu tego samego dnia. Przecież powroty zawsze składały się z polegania na innych, ale strach, zwątpienie widziane w cudzych oczach, w epoce kowidowej to coś co zmienia ludzi i ich podejście. Oby nie na zawsze.
Nie wiem skąd dotarły do ciebie takie podłe wieści i ludzki wątpliwości, ale na pewno nie była to żadna z tych 80 osób. Jedna? Dwie? Trzy? Zawsze znajdzie się ktoś kto knuje. Szuka usprawiedliwienia na swój brak chęci pomocy. Nie chce? Nie pomaga. To przecież takie proste. Ale dla sumienia niektórych to za mało. Potrzebny jest argument, jaki staje się usprawiedliwieniem.
Głowy do góry. Te słowa kierowane do paralotniarzy brzmią jakoś inaczej :)
Proszę o więcej.

Awatar użytkownika
micro
Posty: 916
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 17:23
Reputation: 7
Lokalizacja: Poznań
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Świeżak po Kursie
Kontakt:

Re: COVID dzień 56.

Postautor: micro » 16 maja 2020, 08:17

Zbyszek, mendy wszędzie się znajdą, więc nie zwracaj uwagi na oszołomów.
Wracajcie cali i zdrowi.
Roman Michalak

Awatar użytkownika
huzar
Posty: 127
Rejestracja: 08 stycznia 2016, 21:47
Reputation: 41
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: COVID dzień 56.

Postautor: huzar » 16 maja 2020, 09:10

Wracajcie już bezpiecznie! :)
ale nie wierzę, że wstałeś o 7:00 jak obudziło cię słońce!! :lol:
Jak ci się zdarzy zgłupieć w czasie lotu - leć do nieba. O niebo się jeszcze nikt nie rozbił.

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: COVID dzień 56.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 16 maja 2020, 09:18

Spoko. Mierze ciśnienie, idę w kaktusy i najczęściej udaje się jeszcze pospać trochę. To zresztą rano nie ma co robić życie rusza po dziesiątej, a że jest 2 godziny przesunięcia to w Polsce jest już południe. Za to cieszę się, że już pod rana mogę zobaczyć co tran nowego na forum :)
Zbyszek Gotkiewicz

ciacholot
Posty: 1806
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:14
Reputation: 479
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Były Pilot

Re: COVID dzień 56.

Postautor: ciacholot » 16 maja 2020, 11:49

Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś tematem rozmów i opowieści grillowych w wielu ogródkach. Nie tylko teraz, ale i przez najbliższe lata. Taki mały skutek uboczny... tak, że pisz Pan ile wlezie bo dzięki temu opowieści będą bardziej barwne.
W każdym razie ja dziękuję za dostarczanie atrakcyjnych tematów. :lol:
Co do dziegciu to przecież zawsze był i zawsze będzie więc żadna nowina. Tym bardziej, że na Tobie nawieszano już ogrom psów więc jeszcze kilka nic nie zmienia.
Co do choroby to nie wiem czy większą wartość przedstawia zachorowanie na covida czy na coś innego, że komuś tak bardzo zależy na precyzyjnej diagnozie. Zdrowy jesteś teraz i to jest najważniejsze.
No i jeszcze co do firmy. Najgłośniej szczekają ci, którzy ich nie mają i nie wiedzą z czym to się je. Tym bardziej w tych czasach. Polecam takim mądralom zakup jakiejś firmy bo założenie i rozhulanie jest trudne pracochłonne i nie każdemu się udaje. Wymaga to odwagi,wiedzy, hartu ducha, systematyczności i uporu i jeszcze wielu innych przymiotów, a także wyrzeczeń i odpowiedzialności. Kupić firmę z dobrym wynikiem jest łatwiej bo banki takie coś skredytują. Jak se już kupi i utrzyma wynik to wtedy możemy pogadać. Bez tego to jest rozmowa kreta z jaskółką o głębinach morskich.
O zrzutce. Mnie zatkało jak zobaczyłem te wpłaty w takim czasie. Jestem dumny z tego, że należę do takiego środowiska, które bez zastanowienia pomaga takimi kwotami. Brawa i szacun dla ofiarodawców.
Mariusz Kilian

Awatar użytkownika
Marcus Biesioroff
Posty: 535
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 00:22
Reputation: 160
Lokalizacja: Wrocław
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: COVID dzień 56.

Postautor: Marcus Biesioroff » 16 maja 2020, 13:10

Zbyszek, pustynne powietrze służy Twojej wenie. Czekamy na kolejną książkę, gdzie paralotniarstwo będzie tylko tłem. Tytuł już masz "Dzień 56." :)
Lubię patrzeć na niebo, bo wiem, że go nie wyasfaltują

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

COVID dzień 58

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 16 maja 2020, 20:40

Wysiłki mojej córki wreszcie przynoszą efekty. Półtora miesiąca dobijania się do polityków oraz dziennikarzy i wreszcie konsulat znalazł miejsca na promie. Aktywność naszej dyplomacji zyskała niezwykle na skuteczności po zapytaniu posłów Konfederacji w sejmie co rząd konkretnie zrobił do tej pory w celu ściągnięcia nas do kraju. Ciekawe czy rząd przyznał się że do tej pory dostaliśmy z konsulatu jedynie zapewnienia o wytężonych wysiłkach i życzenia na Wielkanoc. W sprawę było zaangażowane 12 posłów, trzy kluby poselskie, dwóch senatorów i jeden klub w europarlamencie. I tego wszystkiego dokonało moje dziecko. Aż się łza w oku kręci.
Poranek znowu mierzenie ciśnienia. Nie jest bardzo źle mimo braku leków. Jak Cecil przywaliła w przeciągnięciu i trzeba ją było ratować to wtedy miałem 200/100. Normalnie tak wysoko nie skacze. A jak pojechałem na pustynię i siedziałem tam dziesięć dni sam układając ścieżkę czasu to tak niskie ciśnienie miałem chyba na studiach. Chętnie bym tam jeszcze wrócił, ale nawet żeby wjechać do miasta to trzeba mieć przepustkę i się tłumaczyć. To tłumaczenie jest tak irytujące że znalazłem nawet polne drogi którymi można ominąć kontrole. I jeszcze te maseczki. Jak chcieliśmy kupić gdy wprowadzono obowiązek to nie było. To Monika zrobiła nam maseczki na szydełku. Trochę za ciepłe na tą porę roku. Dominik jak musiał mamę Aziza zawieźć do miasta a jeszcze nie było tych szydełkowych to na szybko zrobił sobie maseczkę z marokańskiej podpaski. Tak na oko to miała wielkość połowy szalika. Babcia zanosiła się ze śmiechu jak to zobaczyła.
Znowu dżelaba na kark i w kaktusy. Dżelaba to genialny strój. Nam wydaje się egzotyczny, a to przecież to samo co mnisi habit czy chłopska sukmana używana u nas do lat trzydziestych. Albo strój rycerza Jedi. Strój nigdy nie powie ci kim jest człowiek, ale bardzo często powie kim chciałby być. Tu w miastach już większość mężczyzn chodzi po europejsku. Na wsi większość właśnie w takich sukmanach. Ja swoją noszę już dwa miesiące non stop. I prałem w tym czasie ze dwa razy. Jakoś się nie brudzi. W ten sposób mam po pierwsze spokój z wiecznym dylematem co założyć na siebie a po drugie wszystkie ubrania które wziąłem są już drugiej świeżości bo nie planowałem dużego prania na wyjeździe. Oddałbym do pralni ale są zamknięte. Sadija, żona Aziza uprała mi moją dżelabe, ale nie wypada prosić o więcej. Jakieś pranie robiliśmy z Dominikiem depcząc brudne ubrania w wielkiej miednicy, ale jego patent z zeszłego roku z postaci beczki z praniem na dachu land Rovera i jeździe po wertepach był skuteczniejszy. Aziz jak przystało na hotelarza nosi się po europejsku. Aż tu nagle wieczorem widzę że założył dżelabę. To był pierwszy wieczór Ramadanu i Aziz z zagonionego naprawiacza wiecznie zepsutych instalacji w budynku zamienił się w głowę rodziny. Oczywiście na krótko, bo prawdziwymi głowami rodzin są tu matki i babki. Jeśli facet chce mieć trochę spokoju to ucieka do pracy albo na wojnę. A jak nie ma ani jednego ani drugiego to idzie do kawiarni które są wszędzie i tam razem z kolegami snuje plany zrobienia interesu życia. Albo ogląda mecz. Tu oglądają chyba wszystkie mecze jakie są rozgrywane na świecie a Lewandowski to jest ich pierwsze skojarzenie gdy mówię że jestem z Polski. Za to w domu niepodzielnie rządzą kobiety a facet jest przeganiany z kąta w kąt. To jest ich świat i chciałbym zobaczyć wojującą feministkę która im tłumaczy że to wyzysk i upokorzenie. Chyba szybko by musiała pójść do kawiarni. Z tym zasłanianiem twarzy też jest różnie. W domu tego nie ma, zresztą my jesteśmy traktowani trochę jak rodzina. Na ulicy jest cały repertuar, ale należy przyjąć że te brzydsze zasłaniają twarze a te ładniejsze nie. Teraz z powodu obowiązku noszenia maseczek to i tak nie ma znaczenia. No i żeby jakoś ładnie ten dzień spiąć klamrą to dowiedziałem się że trójka ocenzurowała listę przebojów gdy wygrała piosenka Kazika krytykująca prezesa. Dobra strona tej informacji jest taka, że Kazik wreszcie zobaczył kogo wspierał. Zła, że ja tam właśnie wracam. I ciekawe co zrobi Niedźwiedzki. Czy uratuje swój honor.
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

COVID dzień 59

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 17 maja 2020, 21:28

Dzisiejszy dzień to pakowanie. Przepustkę z konsulatu dostaliśmy, jeszcze musimy dostać przepustkę z urzędu Marokańskiego. Nasi biurokracji mogą się uczyć. Pakujemy się, ale jeszcze nie wiemy czy mamy miejsca na promie. Wszystko to bardzo zagadkowe. Fajnie by było wiedzieć kiedy i na jakich warunkach odpływamy. Bez tej wiedzy te przepustki są bez wartości. Tyle tylko, że będziemy się wreszcie mogli ruszyć bo siedzenie na miejscu stawało się uciążliwe. Tak psychicznie jak i technicznie. Przerabiając busa na mieszkanie nie przewidywałem ani stania dłużej niż tydzień w jednym miejscu ani przygotowywania większych posiłków. A tu mam i jedno i drugie. Po tygodniu zaczyna brakować prądu w akumulatorze socjalnym i trzeba się przejechać żeby go nie zniszczyć. Przydał by się panel słoneczny na dachu. Na następną pandemię trzeba będzie założyć. Z posiłkami można sobie poradzić dzięki kuchni w budynku i Dominikowi który kocha gotowanie. Do auta pakujemy słoiki z gulaszem wołowym w sosie paprykowym, ośmiornice w sosie pomidorowym i pomidory smażone z oliwkami i kaparami wymieszane z fasolą. Po drodze chleb i warzywa można kupić. Tutejszy chleb to okrągły płaski placek służący jako uniwersalny posiłek oraz narzędzie do jedzenia posiłków. Nie jest tak smaczny jak nasz, ale za to bochenek kosztuje 2 DH czyli złotówkę. Kilo świeżych sardynek kosztuje 10 DH. Takie smażone z chlebem to najtańszy posiłek. W tutejszych barach które często przypominają dziurę w ścianie pół chleba wypełnionego sardynkami i warzywami kosztuje 5 DH. Niestety takie lokale teraz nie pracują i jedzenie po drodze i tak trzeba będzie robić samemu. Podobnie chyba jest w Europie. We Francji i tak korzystanie z restauracji nie wchodzi w grę z powodu cen. Chyba że kawa i croissant rano. Tylko że też pewnie bulanżerie będą zamknięte. Ale się rozmarzyłem a wciąż nie wiem czy dostaniemy się na prom. Trzeba by kupić na drogę jeszcze worek pomarańczy. Sprzedają tu przy drogach. Sezon chyba jeszcze się nie skończył. Były po 5 DH za kilogram.
Pojechałem dziś jeszcze nad ocean żeby popatrzeć. Piękne miejsce że skałami wulkanicznymi wychodzącymi do wody. Tam jest świetne miejsce na zbieranie muli. Jak siedzieliśmy tam z Dominikiem przez kilka dni to były doskonałym uzupełnieniem do ryżu czy makaronu. Szybki i prosty posiłek. Zbiera się te największe i wrzuca do garnka z przykrywką. Na duży gaz, muszle się otwierają, zawarta w nich słona woda wylewa się z nich i gdy zaczyna wrzeć, to po chwili można odcedzać. Muszle są otwarte, w środku jest małża którą się zjada w całości albo dodaje do potrawy. Ten sposób uzupełniania diety ludzie stosują już przynajmniej od 70 tysięcy lat. Na wybrzeżu stosy muszli tworzą białe hałdy widoczne na zdjęciach z kosmosu. Widać, że tutaj ludzie robią to od tysięcy lat. Jak długo trudno powiedzieć, bo najstarsze na świecie szczątki człowieka współczesnego znaleziono właśnie w Maroku. Liczą sobie 315 tysięcy lat. Współcześni marokańczycy nie są ich potomkami. Berberowie, czyli rdzenna ludność Maroka to anatolijscy rolnicy którzy pierwsi stworzyli cywilizację rolniczą i potem gdy zaczynało brakować ziemi poszli do Egiptu budować piramidy, do Grecji budować pierwsze państwa miasta i do Anglii budować Stonehenge. Cześć została w Maroku. Dla poszukiwaczy historycznych artefaktów ciekawa jest też historia Atlantydy która według niektórych analiz mogła się znajdować w pobliżu Agadiru. Czyli jeśli chodzi o historię to pomijając ostatnie dwa tysiące lat jest całkiem ciekawa.
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
uriuk
Site Admin
Posty: 4141
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
Reputation: 891
Lokalizacja: Wrocław
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: COVID dzień 56.

Postautor: uriuk » 17 maja 2020, 22:00

Myslisz sie. Tez bylo ciekawie. W Maroku istniala jedyna w historii trwala anarchia, ktora byla mozliwa dzieki kascie Sidich, ktorzy zajmowali sie rozsą.dzaniem sporow

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: COVID dzień 56.

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 17 maja 2020, 22:21

Tu za Atlasem to klany chyba walczyły ze sobą dopóki ich Francuzi nie spacyfikowali. Byliśmy w jednej wiosce pięknie położonej. Nad wioską opuszczony Agadir a nad nim jeszcze skalne ściany z jaskiniami. Gdy spytałem po co te jaskinie to imam wytłumaczył że tam uciekano w czasie różnych konfliktów. I zostały opuszczone jakieś sto lat temu. Ten Imam to też ciekawa opowieść. Gdy pierwszy raz trafiliśmy do wioski to z wrażenia auto zostało otwarte i telefon na wierzchu. Po powrocie okazało się że telefonu nigdzie nie ma. Poprosiliśmy imama żeby zapytał na ich nabożeństwie czy nikt nie widział. Po kilku dniach Aziz zadzwonił zapytać. Telefon się znalazł. Imam powiedział że jak która znalazł to żeby oddał bo to grzech a poza tym jak się nie znajdzie to wezwie żandarmów. I ktoś telefon podrzucił.
Zbyszek Gotkiewicz


Wróć do „Szwarc, mydlo i powidlo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość