To jest wejście dla początkujących, więc zanim przejdę do wymądrzania się, wypadałoby się przedstawić. Jestem instruktorem z prawie 20-letnim stażem, pilotem paralotni z 25-letnim stażem, a lotnictwem zająłem się w 1981 r.
Teraz do rzeczy.
Najtrudniej nauczyć kursanta samych podstaw, czyli stawiania skrzydła. Zajmuje to dużo czasu i potu.
Ostatnio postanowiłem zmienić metodykę i zaczynam od Wykładu Teoretycznego Nauki Stawiania Skrzydła. Zadziałało bezbłędnie, czas treningu praktycznego zmalał kilkukrotnie. Teorie da się przekazać online, więc dzielę się wiedzą .
Głównym problemem z którym zmaga się kursant jest nieintuicyjny kierunek podbiegania pod przechylające się skrzydło. Zanim wyrobi pożądane odruchy jest zajechany jak śledź po sztormie i słabo się nadaje do innych zajęć.
Tego nie da się przeskoczyć teoretycznie, to trzeba wypracować. Powstaje jednak pytanie dlaczego dane skrzydło kiwa się na boki. Ano ono się kiwa dokładnie z tego samego powodu, co rower jadący 2 km/h. Znacie zapewne widoczek starszej pani jadącej powolutku rowerem. Bo powolutku jest bezpieczniej. Rower balansuje na granicy równowagi, babsztyl sieje zagrożenie jeżdżąc całą szerokością chodnika (bo na chodniku jest bezpieczniej). Poczucie bezpieczeństwa nie pozwala się jej rozpędzić do 10 km/h, bo przecież nie jest wariatką.
Tak samo jest z glajtem. Pozwolę sobie podeprzeć się wykresem prędkości paralotni w stosunku do jej opadania (tzw. biegunowa prędkości)
Co tu widzim proszę wycieczki?
Ano przy małych prędkościach, pomiędzy punktem a i punktem B, paralotnia co prawda leci, ale kiwa się jak rower z babą. Ten zakres wykorzystujemy wyłącznie podczas lądowania. A co podczas startu? Jak tylko ujrzymy skrzydło nad głową musimy GWAŁTOWNIE przyspieszyć. Co znaczy gwałtownie? I tu pojawia się problem. Większość ćwiczących nawet się nie spoci. Poprawne przyspieszenie jest wtedy, gdy usłyszymy w uszach własne tętno. Kursant, któremu pot nie kapie z nosa jest u mnie odsyłany na zajęcia z planszówek, bo najwyraźniej pomylił adres.
Te 3-4 sekundy wysiłku powodują jednak, że szkolenie ze stawiania skrzydła trwa pół godziny a nie cały dzień. Delikwent stawia skrzydło, uczy się podbiegać we właściwą stronę i może zacząć latać. Największym problemem jest wytłumaczyć gościowi, który ostatni raz spocił się podczas czytania poleconego z ZUSu, że ma przyspieszyć, a nie drobić jak gejsza.
Następnym powodem krzywego wstawania skrzydła jest wypychanie taśm A do przodu, a nie w górę. Powoduje to zamknięcie komór po jednej stronie i skręt skrzydła. Duża część populacji ma problem z wykonaniem rękami ruchu w górę i jednoczesnym napieraniem ciałem w poziomie. Każdemu się wydaje, że jest supermanem i wypycha przynajmniej jedną rękę do przodu.
Tymczasem ręce w żadnym przypadku nie mogą wyprzedzać uszu.
Ćwiczymy to do ścięcia białka.
Kolejny problem to usilna potrzeba kursanta do patrzenia na skrzydło. Przecież ono tam cały czas jest. Jak ktoś ma jednak taka potrzebę, to proszę bardzo. Zadzieramy łeb do góry i patrzymy. Lepiej jednak patrzeć przed siebie, przynajmniej unikniemy wdepnięcia w gówno.
Jeśli jednak kursant spojrzy przez ramię, to własnie zakończył ćwiczenie. NIE DA SIĘ spojrzeć przez ramię bez skręcenia barku, a to przekłada się natychmiast na zmianę kierunku skrzydła. One tak są konstruowane, żeby były wrażliwe na pracę ciałem.
No i doszliśmy do problemu podbiegania pod środek skrzydła. To jest jak z jazdą motórem. Pochylamy się w tą samą stronę co sprzęt, natomiast sterujemy w przeciwną. Tak jak ten gość, kierownica prawo, przy jednoczesnym przechyle w lewo.
Pamiętamy przy tym, że jeśli skrzydło się pochyla, to przede wszystkim przyspieszamy, Czyli skrzydło pochyla się w lewo, to my napieramy do PRZODU z lewą odchyłką i dokładamy prawą sterówkę. 100% populacji ma odruch odwrotny i to trzeba wytrenować.
Nauka stawiania skrzydła
Wróć do „Wejście dla początkujących”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość