JaroXS pisze:
Więc jak masz 68m to musisz jechać za granicę i go doszkolić do 2 etapu, a dopiero potem skierować na egzamin.
Jeżeli ktoś tak prowadzisz szkolenia jak opisałeś to jest to niezgodnie z zatwierdzonym programem szkolenia, pomijając już kwestię tego że po 30 ślizgach wysyłasz gościa na egzamin i dając mu uprawnienia stwarzasz zagrożenia.
Śmiem twierdzić że mój dokument po prostu prawnie porządkuje wiele rzeczy i daje elastyczność której w tej chwili w świetle prawa w Polsce nie masz.
Czy jesteś w stanie w odniesieniu do mojego dokumentu znaleźć jakiś inny argument który wpłynie na obniżenie poziomu szkoleń?
Dziękuję i pozdrawiam,
W tej chwili instruktor szkolacy na pagorach musi nagiac program szkolenia, zeby zabrac goscia za granica. Zwiekszenie wymogow do SK spowoduje, ze nagiac trzeba bedzie bardziej. Nie kazdy instruktor bedzie mial tyle sily, zeby bardziej naginac.
Podziwilam twoja wiare w przepisy i dokumenty urzedowe.
Ja koncentruje sie na tym, zeby bylo bezpieczniej. Rzeczywiscie bezpieczniej. Gdyby mozna bylo poprawiac swiat wydajac odpowiednie rozporzadzenie lub program, to swiat dawno zylibysmy w raju.
W tej chwili program (zarowno stary jak i proponowany przez ciebie) da sie zrealizowac w zasadzie tylko na wyciagarce. A szkoly szkolace za wyciagarka sa w mniejszosci. Szkoly "gorskie" zeby wyszkolic, musza zabrac delikwenta w Alpy, a to jest znacznie prostsze jesli kursant ma juz SK. Logiczne jest wiec, ze w celu zwiekszenia poziomu wyszkolenia ogolu pilotow trzeba... zmniejszyc wymogi na SK.
Na podstawie wieloletnich obserwacji wiadomo, ze po kursie pozostaje przy lataniu kilka procent kursantow. Reszta gdzies znika. Te kilka procent bedzie latac i to ich poziom umiejetnosci decyduje o bezpieczenstwie naszego sportu. Obnizenie wymogow formalnych do SK spowoduje, ze te 90% ktore znika, nie odczuje wiekszej rozniczy (odbebnili swoja"przygode z paralotnia"), natomiast ci, ktorzy chca naprawde latac, bede mogli sie ksztalcic dalej w cywilizowanych warunkach. Malo tego, nie beda mieli falszywego poczucia, ze cos umieja. Taki niedoszkolony kursant ma wieksza sklonnosc do trzymania sie spodnicy instruktora.
Czy to jest uczciwe? Wg mnie tak, poniewaz juz przed szkoleniem delikwent wie, ze istnieje III etap, na ktorym nastepuje rzeczywista nauka latania. Pierwsze dwa etepy to taka "nauka na placu manewrowym", a zeby wyjechac na miasto potrzebuje dokumentu, bo bedzie latal samodzielnie, a nie w tandemie.