Z mojego doświadczenia paru tysięcy holi oraz kilkuset zerwań liny opisze kilka zasad
Jest kilka rzeczy które trzeba wiedzeć.
Po pierwsze lina może się zerwać w każdej chwili, tak to już jest i trzeba na to byc przygotowanym
Po drugie. Nasz układ latający paralotnia/pilot jest jednym wielkim wahadłem. Podczas holu lina "ciągnie" pilota do przydu i naturalnym jest, że znajduje się on troche przed skrzydłem, które pozostaje z tyłu. Tak więc gdy zerwie się lina to pilot, jak to w wahadle bywa wlatuje pod skrzydło. Natomiast wrażenie takiego pilota jest że skrzydło wyskakuje do przodu. NIE WOLNO w takim przypadku hamować skrzydła, trzeba pozwolić na rozpędzenie sie paralotni. Po zerwaniu liny nasz latajacy układ pilot/skrzydło ma bardzo małą prędkość i gdybyśmy hamowali to można bardzo łatwo doprowadzić do przeciągnięcia lub do spadochronowania. Skrzydło wraz z nami musi nabrać prędkości. Przy zerwaniu liny łapki trzymamy wysoko i trzeba psychicznie wytrzymać nurkujące do przodu skrzydło. Gdy skrzydło jest bardzo z przodu można delikatnie pompnąc sterówkami. I tyle.
Trzecia rzecz, zawsze wypinamy linę i sprawdzamy czy na pewno się wypięła z wyczepu. Znane sa przypadki gdy pilot jest pewien że lina odeszła a okazuje się, że ciągnie jej znaczny kawałek za sobą. Nie wypięcie liny jest bardzo niebezpieczne gdy sie ciągnie po ziemi a zwłaszcza po drzewach.
dorzuce do tego filmik który całkiem niedawno był na grupie ogólnej
błędem tego pilota był brak shamowania skrzydła po tym jak po hopce do przodu paralotni wracał pod skrzydło. Dokładnie w 29sekundzie filmu powinien zacząć hamować aby wyrównać lot i spokojnie ślizgiem wyladować