Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Porady dla początkujących dotyczące techniki w czasie lotu i na ziemi. Sprawy szkoleniowe.
JakubM
Posty: 1016
Rejestracja: 03 stycznia 2016, 22:31
Reputation: 193
Lokalizacja: Jasło/Warszawa
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Świeżak po Kursie

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: JakubM » 29 sierpnia 2016, 12:45

Jakoś mało merytorycznie rozpoczęła się ta dyskusja. Chciałbym tutaj czytać jak latać lepiej i dlaczego właśnie tak.
Zamiast czytać, że coś to "wiocha" wolałbym tylko przeczytać, że to nie jest tak efektywne, że lepiej lądować na uszach itp - cieszę się, że po wyzwiskach od "wieśniaków" pojawiły się też merytoryczne wpisy.

Nie obchodzi mnie, że wiochą jest pompowanie sterówkami, latanie na szkolnym skrzydle i tym podobne jeśli to działa i daje przyjemność.
Jak mi zimno w stopy to i skarpety do sandałów założę ;-)

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 29 sierpnia 2016, 12:52

Robert. Przypisywanie nam złych intencji jest jak uważam bezzasadne. Piloci robią wiele błędów i trudno im zmienić złe nawyki. Na przykład nie byłem w stanie wytłumaczyć pewnemu pilotowi że wymuszanie startu ppg poprzez maksymalne zaciągnięcie sterówek jest niebezpieczną techniką. On zawsze tak startował i nie widzi powodu żeby to zmieniać. Są pewne zasady wypracowane przez lata i jeśli chcesz je negować to dobrze jest przedstawić argumenty na poparcie swoich przekonań. A określenie wiocha odnosi się do lądowania koliberkiem głównie dlatego że jest brzydkie i pokazuje objawy paniki a nie kontroli.
Zbyszek Gotkiewicz

Awatar użytkownika
uriuk
Site Admin
Posty: 4162
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
Reputation: 897
Lokalizacja: Wrocław
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: uriuk » 29 sierpnia 2016, 13:05

Podczas ladowania musimy sie pozbyc predkosci u wysokosci. Robimy to na okreslonej drodze. Kombinacja tych rzeczy da nam kat schodzenia, ktory jest niczym innym jak doskonaloscia glajta w danym momencie.
Jesli bedziemy schodzili na malej predkosci to bedziemy mieli dosc duze opadanie (bo na predkosci minimalnej opadanie jest spore), ale bedziemy musieli z tym opadaniem wyladowac, poniewaz nie mamy juz jak jej zamienic na cos innego (predkosc jest juz minimalna i dupa).
rys20.gif
rys20.gif (8.94 KiB) Przejrzano 10355 razy

Zwroccie uwage, ze jesli bedziemy leciec z troche przyhamowanym glajcie (punkt C) to zalecimy... dalej niz lecac z lapami do gory. To jest charakterystyczne dla mlodych pilotow. Zaciagne sterowki to se skroce droge hamowania. Gowno prawda. To nie jest samochod. Przyhamuje, a wiec zwieksze doskonalosc i polece bardziej plasko a wiec dalej. Pozostaja nam punkty A i D. Przypadek A juz omowilem. Pierdykniemy w ziemie az wyjdzie jakis kret i popuka sie w czolo.
Przejdzmy do punktu D. Lecimy szybko, a na koniec wyplaszczamy lot (mamy z czego "wybrac" bo mamy predkosc) wiec mamy znikome opadane.
Mamy wiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Na samym koncu dobiegu opadnaie mamy jak w w punkcie B (a nawet mniej, bo skrzydlo na chwile wyskoczy do gory wiec opadania moze nie byc wcale), a predkosc z punktu A.
No ale kat schodzenia byl wiekszy niz balansowanie na predkosci minimalnej. Tyle, ze przed predkoscia minimalna wykresu nie ma. Znczy sie skrzydlo w tym miejscu po prostu sie zwali za plecy, a tego wolelibysmy uniknac. Jak wiec bezpiecznie zwiekszyc kat schodzenia? Trzymamy uszy az do wyskosci 1,5 m nad ziemia. Ladowanie jest wtedy krotkie i nad podziw lagodne (najlagodniejdsze ze wszystkich mi znanych).
Jesli wiec mamy dwie skuteczne metody ladowania (swoop i na uszczh) to nie ma potrzeby stosowania dziwnych i niebezpiecznych metod "spod remizy", ktore na dodatek sa marnej skutecznosci (naprzemienne wahlowanie po calej biegunowej da gorszy efekt niz konsekwentne zastosowanie jednej metody)

PS Rysunek zerznalem ze strony Kamila Antkowiaka, bo byl najlepszy z tych pokazywanych przez google

Marek Perkowski
Posty: 30
Rejestracja: 31 grudnia 2015, 10:18
Reputation: 11
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Świeżak po Kursie

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: Marek Perkowski » 29 sierpnia 2016, 13:11

Jesli ladowisko okazuje sie za krotkie to ladujemy na uszach. Jest to rzeczywiste skrocenie sciezki podejscia czyli zwiekszenie kata szybowania. Te pompowania sterowkami sluzy jedynie robieniu wrazenia na dziewczetach. Tych samych ktore sa zachwycone kreceniem baczkow na recznym pod gieesem i jazda na jednym kole na moturze.


Jak dotąd żaden rzeczowy argument dyskwalifikujacy metode motylka tutaj nie został podany. Pomijając kwestie geesowo wioskowe co do których nie mogę się tak fachowo wypowiadać, podaj argumenty przeciwko tej metodzie. Podaj tez inna metodę szybkiego i skutecznego wytracenia prędkości postępowej na małej przestrzeni. Uszy taka metoda nie są.

Awatar użytkownika
uriuk
Site Admin
Posty: 4162
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
Reputation: 897
Lokalizacja: Wrocław
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: uriuk » 29 sierpnia 2016, 13:20

Marek Perkowski pisze:
Jak dotąd żaden rzeczowy argument dyskwalifikujacy metode motylka tutaj nie został podany. Pomijając kwestie geesowo wioskowe co do których nie mogę się tak fachowo wypowiadać, podaj argumenty przeciwko tej metodzie. Podaj tez inna metodę szybkiego i skutecznego wytracenia prędkości postępowej na małej przestrzeni. Uszy taka metoda nie są.


Takie pompowanie zaburza oplyw strug na gornej powierzchni skrzydla.Czyli skrzydlo balansuje na granicy przeciagniecia. Znacznie lepiej byloby trzymac je stale na granicy przeciagniecia ale malo ktory pilot to potrafi (jest pokazane na fimiku pare postow wyzej), wiec pilot pompuje, a wiec przykleja co chwile strugi. W efekcie osiaga predkosc pomiedzy punktami A i B na wykresie. Kat schodzienia ma faktycznie dosc duzy, ale gorszy niz na uszach, a predkosc opadania spora, wiec ladowanie malo komfortowe. Ten rodzaj ladowania oznacza "nie umiem wyladowac jak czlowiek zadna cywilizowana metoda wiec panicznie macham lapami moze cos pomoze". Faktycznie, cos tam pomaga wiec uznanie jest. U panienek.
Ale i usmiech politowania u doswiadczonych pilotow tez ;)

JakubM
Posty: 1016
Rejestracja: 03 stycznia 2016, 22:31
Reputation: 193
Lokalizacja: Jasło/Warszawa
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Świeżak po Kursie

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: JakubM » 29 sierpnia 2016, 13:23

uriuk pisze:...naprzemienne wahlowanie po calej biegunowej da gorszy efekt niz konsekwentne zastosowanie jednej metody


Czy nie jest tak, że krzywa biegunowa odnosi się do stabilnego lotu i w związku z tym nie jest stosownym elementem to analizy zachowania skrzydła przy wachlowaniu? Czy skrzydło nie będzie miało innej charakterystyki dla tych samych prędkości jeśli będzie zakłócane machaniem rękami?

Awatar użytkownika
uriuk
Site Admin
Posty: 4162
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
Reputation: 897
Lokalizacja: Wrocław
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: uriuk » 29 sierpnia 2016, 13:29

Nie. Krzywa biegunowa jest zobrazowaniem zachowania konkretnego skrzydla w zaleznosci od predkosci. Pompowanie jest "praca" po calej krzyweej. Tyle, ze to tego naloza sie zaklocenia wywolane kiwaniem skrzdlem i odrywaniem sie i przyklejaniem sie strug, co spowoduje mocniejsze opadanie przy malych predkosciach (krzywa bedzie bardziej ugieta). No ale my wcale nie chcemy w ta ziemie pierdolnac, tylko lagodnie usiasc. Jesli ladujemy pod wiatr na stoku, to pierdoloniecie o ziemie bedzie zlagodzone efektam zagla i dlatego tam metoda jest popularna w gorach (glownie Klonowka i Mieroszow), ale rowniez dlatego, ze tam lata najwiecej niedouczonych "miszczow pagora" ktorzy szpanuja w ten sposob, a "kandydaci na miszcza pagora" podchwytuja. Jak mi ktos tak laduje na wyciagarce (gdzie siada sie na plaskim i ta metoda nic nie daje) to od razu wiem, ze przyjechal gosc z glebokiego terenu :)

JakubM
Posty: 1016
Rejestracja: 03 stycznia 2016, 22:31
Reputation: 193
Lokalizacja: Jasło/Warszawa
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Świeżak po Kursie

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: JakubM » 29 sierpnia 2016, 13:34

Z ciekawości zapytam - jak szybko doświadczony pilot potrafi założyć uszy? Mi to zajmuje sporo czasu: upewnienie się, że lecę stabilnie, sprawdzenie które taśmy mam zaciągnąć, przygotowanie do założenia i założenie uszu na najpierw jednej potem drugiej stronie. Myślę, że może się uzbierać nawet 5 sek. Żeby zacząć wachlować potrzebuję na oko 5-10 razy mniej czasu.

Jak do lądowania mam mało miejsca to z dużym wyprzedzeniem zakładam uszy i ląduję dokładnie tam gdzie chcę.
Wachlowanie stosuję rzadko, i nie jako objaw paniki, ale gdy na dużym lądowisku na podejściu dostaję podmuchy które drogę lądowania potrafią mocno wydłużać (do nawet 300m przeleconych z nogami tuż nad ziemią), a ja chcę sobie oszczędzić podchodzenia - przyznam, że nie mam pewności czy to działa skutecznie i chętnie przećwiczę inne metody, ale uszu na tej wysokości jakoś nie widzę...

Awatar użytkownika
uriuk
Site Admin
Posty: 4162
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
Reputation: 897
Lokalizacja: Wrocław
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: uriuk » 29 sierpnia 2016, 13:35

Okolo 1 sekundy.

Awatar użytkownika
uriuk
Site Admin
Posty: 4162
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
Reputation: 897
Lokalizacja: Wrocław
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: uriuk » 29 sierpnia 2016, 13:38

Moi kursanci nalogowo i bez komendy laduja na uszcach zeby zmniejszyc dystans do przedreptania z glajtem na plecach. Bioorac pod uwage, ze podczas szkolenia obowiazkowo zakladaja uszy 6 razy, to wskazuje, ze te 6 razy jest wystarczajace do nauki szybkiego zakladania. Sprobuj pocwiczyc.

Marek Perkowski
Posty: 30
Rejestracja: 31 grudnia 2015, 10:18
Reputation: 11
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Świeżak po Kursie

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: Marek Perkowski » 29 sierpnia 2016, 13:40

No dobrze. A gdyby tak uwolnić na chwile umysł od konieczności oceniania czy mógłbyś podać inna szybka i skuteczna metodę wytracenia prędkości postępowej na małej przestrzeni przed lądowaniem?

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 29 sierpnia 2016, 13:42

Marek Perkowski pisze:
Jak dotąd żaden rzeczowy argument dyskwalifikujacy metode motylka tutaj nie został podany. Pomijając kwestie geesowo wioskowe co do których nie mogę się tak fachowo wypowiadać, podaj argumenty przeciwko tej metodzie. Podaj tez inna metodę szybkiego i skutecznego wytracenia prędkości postępowej na małej przestrzeni. Uszy taka metoda nie są.


Napisałem że takie szarpanie za sterówki pozbawia pilota kontroli nad skrzydłem a co za tym idzie nad ścieżką schodzenia. Dużo lepiej jest trzymać zaciągnięte skrzydło do granicy przeciągnięcia i odpuszczać gdy zaczyna zrywać strugi. A szybko i diecie to prędkość postępową wytraca się poprzez przeciągnięcie, ale tylko raz jeśli robimy to do lądowania. Koliberek nie spowalnia skrzydła poniżej prędkości minimalnej, za to robi dużo hałasu. Tak wogóle to nie ma sposobu żeby lecieć z prędkością mniejsza niż minimalna i radzę się przyzwyczaić do tej myśli, szczególnie że poniżej prędkości minimalnej zostaje juz tylko spadanie.
Zbyszek Gotkiewicz

maticus
Posty: 70
Rejestracja: 13 stycznia 2016, 18:19
Reputation: 7
Lokalizacja: Gliwice
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: maticus » 29 sierpnia 2016, 13:44

Ja za to dołączę się z naiwnym pytaniem - jak lądować na uszach, jeśli chcemy mieć możliwość sterowania sterówkami i zrobienia flary?
Scenariusz to toplanding na nawietrznym stoku.

EDIT: Na szybko znalazłem że dudek ma coś takiego:
BEH: Są to dodatkowe uchwyty do zakładania uszów, z magnesem i możliwością zablokowania zaciągniętej linki w knadze. Rozwiązanie to pozwala to przez dowolny czas utrzymywać założone uszy, zachowując możliwość pełnej kontroli lotu za pomocą sterówek.


Tylko że nie mam dudka, tylko normalne dzielone taśmy A.
Ostatnio zmieniony 29 sierpnia 2016, 13:46 przez maticus, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
uriuk
Site Admin
Posty: 4162
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
Reputation: 897
Lokalizacja: Wrocław
Latam: Swobodnie i z Napędem
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: uriuk » 29 sierpnia 2016, 13:45

Mamy dwie metody. Albo bedziemy operowali na krzywej biegunowej, a wtedy mala predkosc = duze opadnie wiec pierdolniecie, albo zrobimy cos, co uwolni nas od krzywej biegunowej (zalozymy uszy, pociagniemy besztala, zrobimy frontsztala, zrzucimy polowke. zrobimy motyla) i przywrocimy normalny stan lotu 0.5-1 m nad ziemia. Tyle ze sa to cyrkowe sztuczki (za wyjatkiem zakladania uszu)

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 29 sierpnia 2016, 13:51

Toplanding na stoku to bardzo trudna zabawa. Proponuje zacząć od lądowania na płaskim szczycie za startem. Idealnie do tego nadaje się Monte Avena kolo Feltre.
Zbyszek Gotkiewicz

Marek Perkowski
Posty: 30
Rejestracja: 31 grudnia 2015, 10:18
Reputation: 11
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Świeżak po Kursie

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: Marek Perkowski » 29 sierpnia 2016, 14:08

Besztal, frontsztal, połówka i motyl przed lądowaniem jako metody lepsze od motylkowania dla bezpiecznego wytracenia prędkości postępowej przed lądowaniem na małej przestrzeni. Ktoś tu chyba odleciał; )

Krzycha
Posty: 277
Rejestracja: 30 grudnia 2015, 16:22
Reputation: 88
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Średnio Zaawansowany

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: Krzycha » 29 sierpnia 2016, 14:36

Marek, ale jak to?! To Ty tak nie robisz?! Ja właściwie zawsze na małej przestrzeni ląduję na 'kontrolowanym' froncie. A czasami nawet zakładam połówkę do tego jak mi się śpieszy na Matkę Ziemię. Ale mam łatwiej, bo nadrzeczne klify generują takie rotory, że te figury właściwie same wchodzą! ;)
(Informacja dla świeżaków: ŻART! ŻART! ŻART!)
A stanowisko mam takie, że jak mi podejście nr jeden nie wychodzi, bo niestety nie jestem mistrzem pagóra, to robię drugi krąg i ląduję na 'lotnisku zapasowym'. Zwykle generuje to spacer pod górę, ale to co? Przecież korony nie noszę :)

Awatar użytkownika
Zbyszek Gotkiewicz
Posty: 9724
Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
Reputation: 2156
Lokalizacja: góral świętokrzyski
Doświadczenie: Instruktor
Kontakt:

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: Zbyszek Gotkiewicz » 29 sierpnia 2016, 15:25

Ja widzę że skrytykowałem jakąś świętość w postaci lądowania koliberkiem, a myślałem ze juz nikt tak nie robi i pojawia się to jedynie na egzotycznych filmach. Założę się, że koliberek nie zmniejsza prędkości lotu poniżej prędkości minimalnej i ten sam efekt można uzyskać poprzez kontrolowane zaciągnięcie sterówek bez utraty kontroli nad kierunkiem, prędkości postępowej i opadaniem glajta.
Zbyszek Gotkiewicz

Marek Perkowski
Posty: 30
Rejestracja: 31 grudnia 2015, 10:18
Reputation: 11
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Świeżak po Kursie

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: Marek Perkowski » 29 sierpnia 2016, 16:25

@ Krzycha - ja to się nie rozdrabniam. Od razu pakuje w ground spirale a co!. Następnie budzę się zlany potem ale szczęśliwy że to tylko zły sen:)

Zdarza mi się też lądować motylkiem gdy jest mało miejsca na inne metody lądowania i choć lądowałem już obok niejednego geesu to żadne piski się nie rozległy. Muszę się bardziej postarać.

Poza wszystkim, ja od dawna podejrzewałem, że tacy egzotyczni jak np Pal Takats czy Rodriquez to lądują w wielu miejscach motylkiem nie dlatego, ze uważają ten sposób za optymalny dla danego lądowiska i konkretnych warunków, tylko dlatego, że są wieśniakami którzy chcą zamaskować brak umiejętności panowania nad glajtem. Myślę, że dyskusji na tym forum nie podołaliby;)



A tak serio, zważywszy na kontekst i tytuł działu w którym ta dyskusja się odbywa to jasne, że zawsze warto zrobić drugi krąg (gdy jest wysokość i miejsce), ewentualnie lądować w innym miejscu a potem sobie przejść ten kawałek. Ryzykowne top landingi mogą przynieść kontuzję. Podejście po górkę może dać tylko samo zdrowie.

JakubM
Posty: 1016
Rejestracja: 03 stycznia 2016, 22:31
Reputation: 193
Lokalizacja: Jasło/Warszawa
Latam: Tylko Swobodnie
Doświadczenie: Świeżak po Kursie

Re: Ostatnia faza lądowania- przyziemienie?

Postautor: JakubM » 29 sierpnia 2016, 16:53

uriuk pisze:Okolo 1 sekundy.


uriuk pisze:Moi kursanci nalogowo i bez komendy laduja na uszcach zeby zmniejszyc dystans do przedreptania z glajtem na plecach. Bioorac pod uwage, ze podczas szkolenia obowiazkowo zakladaja uszy 6 razy, to wskazuje, ze te 6 razy jest wystarczajace do nauki szybkiego zakladania. Sprobuj pocwiczyc.


Zakładacie je 1-2 metry nad ziemią?

Pytam serio. Bo w moim przypadku tego by podejście wymagało: Schodzę z powiedzmy 5 m. do lądowania na lekko odpuszczonych sterówkach, prędkość opadania jest taka jak sobie życzę, gdy jestem tuż nad ziemią zaczynam stopniowo zaciągać sterówki. I tu przychodzą podmuchy (których wyżej/wcześniej nie było). Zaczyna mnie wyrywać do góry - odpuszczam sterówki, ale gwałtownie przyspieszam do przodu. Próby zaciągania sterówek przy tej prędkości kończą się gwałtownym wznoszeniem. Gdy trochę zwolnię przychodzi kolejny podmuch i tak potrafię tuż nad trawą lecieć kolejne 200-300m na lekko opadającym stoku. Wachlowanie to jedyny pomysł jaki mi przychodzi żeby "popsuć" skrzydło i ten dystans skrócić.

Sterówki do końca zaciągam dopiero gdy prędkość postępowa jest odpowiednio mała i wiem, że skrzydło nie pociągnie mnie ani do góry ani do tyłu.


Wróć do „Szkolenie i technika latania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość