Przepraszam za off-topa, ale jak to wszystko czytam (plus jakieś trolowanie na preclu w podobnym temacie), to się cieszę, że wszystkiego nauczyłem się w FR a nie w PL. Nawet jeśli wtedy kiepsko mówiłem/rozumiałem żabojadów, przez co trudniej było mi ogarnąć temat.
Mi się podoba system, gdzie nie ma presji na kwit. Nie da się kogoś kompletnie nowego (no dobra, wyjątki się zawsze zdarzą) nauczyć wszystkiego na jednym czy dwóch kursach. Tutaj ludzie przychodzą na kurs, żeby się nauczyć podstaw. Potem zapisują się do klubu, gdzie latają pod okiem kolegów (
uwaga, odpowiedzialność spada na pilota, nie kolegów) przez kilka miesięcy, rok, po czym znowu wracają do szkoły na jakiś kurs (papiera na poziomie IPPI4 za piękne oczy się nie dostanie, o IPPI5 czy tandemie już nie wspomnę).
Istnieje państwowy kwit akompaniatora i animatora klubowego, żeby klub mógł lepiej opiekować się takimi świeżakami.
Często kluby organizują kursy dla swoich członków, dzięki czemu są zniżki w szkołach. Także kursy SIV. W ogóle to niektóre kluby dopłacają coś (jak mają z czego) żółtodziobom do SIVów, żeby ich dodatkowo zachęcić.
A co do samego kursu to na początku dostaje się takie coś
http://www.airschool.fr/_iserv/dlfiles/dl.php?ddl=passeportvl2013.pdfW tym czymś uczeń/pilot sam sobie robi "rachunek sumienia" co już potrafi. A jak stwierdzi, że ok, to może próbować robić kwit. W dowolnej szkole, w dowolnym terminie (oczywiście jeśli są warunki meteo).
No i na kursie teoretycznym dostaje się skrypty.I nie, nie 14 dni przed kursem
