prokopcio pisze:Wytłumaczyć mi proszę jaka jest różnica między trzymającym język za zębami pilota zrzeszonego i takiego niezrzeszonego ?
W jednej organizacji byłaby większa jedność i spójność całego środowiska i właśnie wtedy nie dochodziłoby do zatajeń wypadków i niebezpiecznego latania. Nie jestem za tym żeby meldować o wszystkim służbom państwowym, ale w naszym środowisku powinna być spójność i karcenie zachowań niebezpiecznych. No bo jak jesteś w jednym teamie, to masz prawo kogoś upomnieć żeby nie świrował. A jak Ty należysz do jakiegoś tam swojego klubu, ktoś inny do innego, jeszcze inny jest samotnikiem i w żadnym klubie nie jest, to wychodzi na to, że nikt nikomu nie ma prawa zwrócić uwagi i w efekcie latają sobie co niektórzy jak chcą w D mając innych. To zdarzenie tandemowe, które opisałem, nie zataiłem tylko ja. Zataiła to chyba z setka (100) ludzi, bo tego dnia był tłok na starcie i bardzo dużo ludzi. Młody chłopak, nawet chyba niepełnoletni, dostał od babci lot na urodziny, a stary pilot, tandemiarz o 15 cm i by go zabił. Gdyby wpakował się z nim w tą klapę szyją, to wątpię czy by to przeżył. Małe 15cm. A setka ludzi, starych, młodych pilotów, instruktorów i obecnych gości nabrała wody w usta. Nikt kuźwa nic nie wie. Jestem przekonany, że takich zatajonych zdarzeń jest dużo więcej i właśnie dlatego obstaję przy tym, że zrzeszenie w JEDNYM klubie powinno być odgórne i obligatoryjne, po to żeby w naszym środowisku jeden pilnował drugiego. Wiem, że to brzmi "policyjnie", ale nie widzę innej możliwości, aby ukrócić świrowanie innym.
Jeden klub mógłby organizować jakieś wspólne integracje, zloty, pikniki. Po co ? A po to żeby każdy z każdym się znał, żeby każdy z każdym był kumplem, albo kumplem mojego kumpla. A z kumplami nie toczy się wojen...prawda ? To tyle, po prostu uważam, że członkostwo w jednym klubie dawałoby większa spójność.
Jakby co , to ja już się wyłączam. I tak już jest to dyskusja na zupełnie inny temat niż był w założeniu.