Piotr Domański pisze:Poniekąd masz rację. Byłem na kursie PPL w czasie gdzie system GPS pączkował. Pamiętam wykłady z nawigacji do dzisiaj, jestem w stanie obliczyć nakazaną linię drogi w pamięci. Systemy nawigacji i urządzenia są teraz na tyle niezawodne, że to wydaje się nikomu nie potrzebne. Ja mimo wszystko czuję się pewniej umiejąc szybko przestawić się na żyrobusolę i mapę.
W tym konkretnym przykładzie, to ja też wolałbym nie polegać jedynie na GPS.
Ustalanie obciążenia i wydłużenia odbywa się na ziemi, natomiast posługiwanie się przyrządami bez GPSa trzeba robić w locie.
Ja z zawodu jestem tokarzem i frezerem. Podobno nawet całkiem niezłym, bo moi szefowie i kierownicy zawsze mnie doceniali słownie i finansowo. Tak więc umiem toczyć i frezować, ale jak czasem mechanik otwiera skrzynię i widzę tę mnogość kół zębatych, to dla mnie jest czarna magia.
Od znajomośći śrubek i zębatek jest konstruktor i mechanik tokarki, ja jestem od doboru narzędzia skrawającego, parametrów obróbki i trzymania się wymiaru. A koła zębate mam gdzieś,...mogę je jedynie wytoczyć i nafrezować (bez hartowania, bo też się na tym nie znam)