Ciekawi mnie jak u was wygląda wykorzystanie speeda w kontekście robienia kilometrów i zwiększenia średniej prędkości z lotu.
Ogólnie, z tego co jest napisane w "50 sposobach..." i z tego co usłyszałem od ludzi bardzo zorientowanych wynika, że są ogólnie 3 sytuacje, w których belę należy cisnąć:
1. Lecimy w duszeniu powyżej 2m/s - ciśniemy
2. Lecimy pod wiatr (patrząc oczywiście względem ziemi) - tu usłyszałem, że dobrą zasadą jest próba utrzymania względem ziemi prędkości trymowej
3. Jest dobry dzień, kominy od 3m/s - ciśniemy na przeskokach
W kolejnych tekstach, które czytałem pojawiły się również jakże słuszne opinie, że bela to nie jest system zero-jedynkowy i jak najbardziej należy się umiejętnie posługiwać łącznie z wykorzystaniem jej do aktywnego latania (kontrolowanie wychyleń przód-tył).
To co mnie zastanawia, to czy macie taką płynność stosowania speeda w przypadkach 1 i 3 powyżej? Chodzi mi o "liniowe" wciskanie beli przy różnych duszeniach na przykład, tzn. dusi 1m/s to wciskam 1/4, dusi 2m/s to wciskam pół, dusi 3 i więcej to cisnę całą?
Jak to wygląda w waszym przypadku w poszczególnych punktach? Podzielcie się proszę doświadczeniami i opiniami? Mam wrażenie, ze speed na początku kojarzy się jedynie z "narzędziem od przewiewania", a okazuje się, że jak chce się trochę kilometrów zrobić to jednak bez speeda może być ciężko. Może tu uda nam się takie "HOW-TO" dla speeda stworzyć

Pozdrawiam,
ArekG