Zawody - jak zacząć
- starry
- Posty: 391
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 18:17
- Reputation: 60
- Lokalizacja: Blisko Klina
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Świeżak po Kursie
- Kontakt:
Zawody - jak zacząć
Zawody jak pokazują liczne relacje i foty wydają się fajna imprezą, a i wszystkie chyba podręczniki zalecają aby brać udział w zawodach, bo to najlepsza forma nauki ( etap IV + )
Zatem pytanie do doświadczonych pilotów w tym temacie jak zacząć i co trzeba mieć aby móc wziąć udział ( papiery, badania, atest na sprzęt i tym podobne )
No i gdzie najlepiej zacząć ( w sensie miejscówki ).
Pozdrawiam - Darecki
Zatem pytanie do doświadczonych pilotów w tym temacie jak zacząć i co trzeba mieć aby móc wziąć udział ( papiery, badania, atest na sprzęt i tym podobne )
No i gdzie najlepiej zacząć ( w sensie miejscówki ).
Pozdrawiam - Darecki
- Chrzaszczu
- Posty: 357
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 17:29
- Reputation: 99
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Świeżak po Kursie
- Kontakt:
Re: Zawody - jak zacząć
Najłatwiej PLP, nie potrzebujesz nic. Na zwody FAI pptrzebujesz licencje FAI i zazwyczaj IPPI 5. Wymagana jest też zazwyczaj certyfikowana paralotnia (dhv, en itp) w nadajacym się do latania stanie technicznym. Najlepiej chyba zacząć od Mistrzostw Polski
Powodzenia!
Powodzenia!
Paweł Chrząszcz
Re: Zawody - jak zacząć
Ja zaczynałem na Polskiej Lidze Paralotniowej i sobie chwalę.
Mitem jest jakiś wielki próg do przekroczenia - papiery, cokolwiek. Jeśli masz GPSa to jesteś właściwie gotowy.
Mitem jest jakiś wielki próg do przekroczenia - papiery, cokolwiek. Jeśli masz GPSa to jesteś właściwie gotowy.
-
- Posty: 15
- Rejestracja: 03 stycznia 2016, 22:38
- Reputation: 0
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Sympatyk
Re: Zawody - jak zacząć
Też polecam PLP i MP. W naszej okolicy też warto obserwować kiedy Czesi coś organizują. W zeszłym roku np były https://airtribune.com/upkrkonose2015/info
- arekgarbacz
- Posty: 185
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 17:36
- Reputation: 35
- Lokalizacja: Genewa
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Przelotowiec
- Kontakt:
Re: Zawody - jak zacząć
Kiedy się mogą pojawić daty PLP i MP? To już chyba powoli najwyższy czas?
Podobny watek był kiedyś na forum, tam wpadły jeszcze 2 linki:
http://zimska.para-comp.net/
http://comps.sffa.org/event/15th-ratitovec-open-2015
Podobny watek był kiedyś na forum, tam wpadły jeszcze 2 linki:
http://zimska.para-comp.net/
http://comps.sffa.org/event/15th-ratitovec-open-2015
Pozdr!
ArekG
ArekG
- starry
- Posty: 391
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 18:17
- Reputation: 60
- Lokalizacja: Blisko Klina
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Świeżak po Kursie
- Kontakt:
Re: Zawody - jak zacząć
Według otrzymanego właśnie kalendarza PSP:
9-10 kwietnia PLP Wyspowy
1-3 maj PLP Beskidy
i to tylko tyle ?
9-10 kwietnia PLP Wyspowy
1-3 maj PLP Beskidy
i to tylko tyle ?
-
- Posty: 816
- Rejestracja: 29 grudnia 2015, 22:01
- Reputation: 132
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Latam: Nie latam
- Doświadczenie: Były Pilot
- Kontakt:
Re: Zawody - jak zacząć
starry pisze:Zawody jak pokazują liczne relacje i foty wydają się fajna imprezą.
Z punktu widzenia uczestnika, który płaci i wymaga to zapewne są fajną imprezą. Z punktu widzenia organizatora niekoniecznie, a z mojego punktu jest to małpi cyrk. W 2014 roku na Słowenii przy wgrywaniu punktów tłukłem każdemu misiowi (polakom po polsku, zagramanicznym po angielskiemu), żeby sprawdzał czy na pewno ma wszystko w swoim urządzeniu. Oczywiście na Kobali obudziło się kilku polaków, którzy przyszli do mnie i odparli, że jednak im się nie wgrało. Nie wiem czy było to spowodowane problemami z rozumieniem języka ojczystego, czy może w biurze zawodów byli pod wpływem środków odurzających (patrz wątek o zapasie ułożonym na lewej stronie) ale chyba zbyt pochopnie liczyli na to, że ciągle wozimy ze sobą komputer, agregat i komplet kabli do wszystkich możliwych typów urządzeń. Oczywiście jak im powiedziałem, żeby wklepali sobie ręcznie te kilka punktów a wieczorem wgram im to od nowa popatrzyli się na mnie dziwie, jakby nie rozumieli języka polskiego. Skończyło się na tym, że jedna z osób ekipy organizacyjnej zrobiła sobie wycieczkę po laptopa samochodem z Kobali na Gabrje i z powrotem, tylko i wyłącznie dlatego, żeby tych paru panów nie musiało ręcznie wklepywać kilku PZ. Ja ostro zaoponowałem na takie rozwiązanie ale jeżeli ktoś lubi jazdę busem w górskim terenie to proszę bardzo.
Gwoździem programu była jednak "afera sufitowa", w której cała śmietanka zawodów została zdyskwalifikowana z konkurencji za przekroczenie maksymalnej wysokości. Shit happend. Nawet najlepszemu się zdarza (patrz stara dyskusja na pl.rec.paralotnie a "wlocie na dwa palce w TMA Rzeszów" i "przycinaniu tracków na xcportal") ale urzekły mnie słowa pewnego nieznanego mi zawodnika, który całą tą sytuacje skwitował pi razy oko tak: "A ten skurwysyn był wyżej ode mnie a jego nie zdyskwalifikowaliście" wskazując przy tym na jakiegoś lokalnego Słoweńca. Starałem się trzymać w bezpiecznej odległości ale momentami wyglądało to tak, jak by pewna grupa dzielnych pilotów chciała temu słoweńcowi zafundować ręczny przegląd uzębienia.
To jednak jeszcze nic. Śmiać mi się chciało dopiero na zakończeniu zawodów w Kruszewie. Jak zapewnie pewne grono osób wie (no na sali było wtedy coś z 200 ludu) pewna osoba była niezbyt ucieszona swoim miejscem na pudle. Sytuacja była o tyle śmieszna co straszna, bo wiadomo było, że misiowi zdarzało się np. demolować biuro zawodów znajdującymi się tam stołami i krzesłami. No i facet nie wyszedł nawet na scenę (chyba nawet nie było go wtedy na sali) a jako jedną z nagród za 2 miejsce dostał zaproszenie na kurs psychologii sportowej, słowem lepiej nie mógł chyba trafić. Niektórzy na siłę powstrzymywali się, żeby nie ryknąć śmiechem (w tym ja)...
Zmierzając do jednego z gwoździ programu. Wszędzie widać ekstremalnie mocną napinkę. "Ja muszę być pierwszy", "Ja muszę być w pierwszej dwudziestce", 'Ja muszę...." Powtarzają to sobie tak intensywnie, że już prawie moja Motorola to odbiera Może komuś sprawia przyjemność takie żyłowanie, nie mi to oceniać. Wydaje mi się jednak, że jest to najszybszy i najskuteczniejszy sposób na zakończenie latania z powodu niedowartościowania własnej osoby. Kolejność jest prosta. Stawiasz sobie wysokie wymagania. Jeżeli nie dajesz rady im sprostać, to pierwsze dwa~trzy razy jest OK ale potem zaczyna Cię to coraz bardziej irytować. Smutne spacery w samotności, refleksje nad własnym życiem a na końcu stwierdzasz, że to wszystko jest do dupy i lepiej sobie kupić motor. Wystarczy zresztą przeglądnąć na listę startową i zauważyć jak zmieniły się nazwiska na przełomie lat.
Inną stroną zawodów jest to co musi robić ekipa organizacyjna, żeby z zewnątrz ładnie i pięknie to wyglądało. W Kruszewie zaliczyliśmy awarię oprogramowania airtribune, która zakończyła się utratą części danych. Aby rozliczyć konkurencję siedzieliśmy z Karoliną do 1 w nocy i zgrywaliśmy dane z trackerów (zapisują lokalnie cały przebieg lotu). Największym problemem są jednak zawsze wypadki o które nie łatwo, biorąc pod uwage, że wiara lata na żyłowanych EN-D używając przy tym obficie belki. Zabawa jest przednia do momentu, w którym wszyscy są cali i piszę tu całkowicie poważnie. Każdy wypadek to dla organizatora imprezy bardzo duży problem. To nie jest do końca tak, że każdy z Was lata na własną rękę a my umywamy od tego ręce i nie bierzemy za to żadnej odpowiedzialności. W przypadku gleby ktoś musi wszcząć akcję ratunkową, ktoś musi przekazać służbom lokalizację poszkodowanego. Często problemem jest bariera językowa, która utrudnia porozumiewanie się ze służbami. Po każdym zdarzeniu pojawia się z automatu policja i miejscowy odpowiednik PKBWL, który wszczyna dochodzenie w sprawie przyczyn zdarzenia. Np. Sytuacja z 2014 roku z paczką na Kobali zaraz po starcie (nie wiem w czyim wykonaniu ale chyba fioletowy Icepeak). Na szczęście poszkodowanemu nic się nie stało, ratownikom i mi udało się łatwo do niego dotrzeć a w szpitalu w Lubljanie stwierdzili, że nic mu nie jest i wypisali na następny dzień. Jednakże zaraz po odlocie śmigła zjawiła się policja. Panie dobrze mówiły po angielsku i chciały tylko znać przebieg wydarzenia i zobaczyć sprzęt pilota. Co by było gdyby historia zakończyła się mniej przyjemne? Szkoda nawet myśleć... Zawsze jest to duży stres i obciążenie psychiczne a w przypadku poważnego urazu albo śmierci jest on tym większy, że policja zakłada różne dziwne wersję zdarzeń, z zabójstwem włącznie. Własnego sumienia nie da się wyłączyć pisemnymi deklaracjami uczestników.
W Macedonii (oczywiście ktoś się może z tym nie zgadzać) to co mnie przeraziło to sanitarna LADA stojąca na starcie i perspektywa prawie godzinnego oczekiwania na śmigło. Z resztą z zasłyszanych opinii to szpital w Skopje to taki późny Broz Tito i lepiej omijać go szerokim łukiem. Na MP byłem dwa razy jako support-free-flyer. Latam mocno przeciętnie i na udział w konkurencji nigdy bym się nie porwał, tym bardziej, że moje przemyślenia są takie a nie inne. Są tacy, którym taka ściganka pasuje, są tacy, którym nie.
Mateusz Lubecki
tel: +48 660 43 44 46
tel: +48 660 43 44 46
-
- Posty: 65
- Rejestracja: 09 lutego 2016, 17:29
- Reputation: 16
- Lokalizacja: Międzybrodzie Żywieckie
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Zawody - jak zacząć
Mateusz, wszystko kwestia tego w jakim celu ktoś na zawody jedzie. Pewnie, są tacy, co mają napinkę, muszą wygrać, zdarza się pisanie protestów, strzelanie fochów, ale to wszystko kropla w morzu tego wszystkiego co w zawodach pozytywne. W grupie ponad 200 osób zawsze znajdzie się jakaś czarna owca (lub kilka), nie ma innej możliwości.
Ja w Kruszewie startowałem w celach głównie edukacyjnych, po to aby się rozwijać, i była to decyzja absolutnie słuszna, bo wyniosłem grom wiedzy, doświadczenia i niesamowitych wspomnień. Nie miałem żadnej napinki. W 2015 startowałem w zawodach po raz pierwszy (PLP i PMP) i zdecydowanie polecam taką ścieżkę. Tylko ważne, żeby do wszystkiego podchodzić z dystansem i nie stawiać sobie nieosiągalnych celów, a będzie pięknie. Latanie ma przede wszystkim cieszyć, sprawiać przyjemność, jak się o tym pamięta to lepszej drogi rozwoju niż zawody nie ma.
EDIT: dopiszę do powyższego, że niesamowicie ważna jest chęć rozwoju i podnoszenia swoich umiejętności - analiza lotów i profesjonalne podejście. Bo jak ktoś jedzie tylko po to żeby sobie powisieć / polatać i mieć zapewnioną zwózkę, to sensu większego w tym nie ma.
Ja w Kruszewie startowałem w celach głównie edukacyjnych, po to aby się rozwijać, i była to decyzja absolutnie słuszna, bo wyniosłem grom wiedzy, doświadczenia i niesamowitych wspomnień. Nie miałem żadnej napinki. W 2015 startowałem w zawodach po raz pierwszy (PLP i PMP) i zdecydowanie polecam taką ścieżkę. Tylko ważne, żeby do wszystkiego podchodzić z dystansem i nie stawiać sobie nieosiągalnych celów, a będzie pięknie. Latanie ma przede wszystkim cieszyć, sprawiać przyjemność, jak się o tym pamięta to lepszej drogi rozwoju niż zawody nie ma.
EDIT: dopiszę do powyższego, że niesamowicie ważna jest chęć rozwoju i podnoszenia swoich umiejętności - analiza lotów i profesjonalne podejście. Bo jak ktoś jedzie tylko po to żeby sobie powisieć / polatać i mieć zapewnioną zwózkę, to sensu większego w tym nie ma.
Ostatnio zmieniony 11 lutego 2016, 15:36 przez Winger, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam,
Arkadiusz 'Winger' Ślusarczyk
Arkadiusz 'Winger' Ślusarczyk
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: Zawody - jak zacząć
Mateusz. Ja latam w zawodach rekreacyjnie i jestem zrelaksowany przez cały czas. A organizatorom mogę rzeczywiście współczuć, bo często zawodnicy nie ułatwiają im zadania.
Zbyszek Gotkiewicz
-
- Posty: 15
- Rejestracja: 03 stycznia 2016, 22:38
- Reputation: 0
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Sympatyk
Re: Zawody - jak zacząć
Mateusz fajnie że pomagasz przy organizacji ale jeśli to dla Ciebie takie wielkie obciążenie to lepiej sobie odpuść. Dla mnie zawody w SLO były najlepszym w życiu lataniem, z Kruszewa też byłem bardzo zadowolony. A to jak zachowują się zawodnicy pewnie nigdy nie zrozumiesz jeśli nie startowałeś w zawodach.
Pozdrawiam
cienias
Pozdrawiam
cienias
- starry
- Posty: 391
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 18:17
- Reputation: 60
- Lokalizacja: Blisko Klina
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Świeżak po Kursie
- Kontakt:
Re: Zawody - jak zacząć
Sporo cennej wiedzy od Mateusza o zawodach od strony "kuchni", ale odczucia po przeczytaniu podobne do tych jakie podsumował "cienias".
Może aby wykorzystać tak dużą praktyczną wiedzę, prośba do Mateusza.
Napisz jeśli możesz, tak jak to tłumaczyłeś na zawodach, jak ręcznie wbić punkty trasy na przykładzie jakiegoś prostego smartfonowego programu do latania, może np. XCTrack, albo XCSoar.
Myślę, że elektronikę warto by opanować przed "zawodami". (aby nie irytować organizatorów )
Może aby wykorzystać tak dużą praktyczną wiedzę, prośba do Mateusza.
Napisz jeśli możesz, tak jak to tłumaczyłeś na zawodach, jak ręcznie wbić punkty trasy na przykładzie jakiegoś prostego smartfonowego programu do latania, może np. XCTrack, albo XCSoar.
Myślę, że elektronikę warto by opanować przed "zawodami". (aby nie irytować organizatorów )
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: Zawody - jak zacząć
Różne urządzenia mają różne metody wprowadzania punktów spod palca. Przygotowujesz się z obsługi konkretnego urządzenia lub programu. A wiedza jest spora i dobrze jest mieć kogoś kto już przez to przebrnął.
Zbyszek Gotkiewicz
-
- Posty: 277
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 16:22
- Reputation: 88
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Zawody - jak zacząć
Obserwację mam taką, że jeżeli nie ogarnia się elektroniki to na zawodach jest się 'spalonym'. A ogarniać elektronikę trzeba w zimie. Samemu.
Dla tych co nie startowali kilka aspektów konkurencji:
a. zaczynają wszyscy w tym samym czasie a wiec ważne jest by być na sekundę przed startem jak najbliżej cylindra startowego
b. na czas robimy trasę po określonych punktach zwrotnych - a cylinder punktu zwrotnego dotykamy przez możliwie krótki czas i lecimy dalej, więc warto wiedzieć gdzie on jest
c. ostatni komin kręcimy tylko tak wysoko by wylatując z niego i lecąc do mety znaleźć się nad nią jak najniżej ziemi, bo to minimalizuje czas. Tutaj zaczynają się kłaniać teorie dolotu, które biorą pod uwagę dotychczasowy wiatr, osiąganą doskonałość etc. etc. etc.
Jeżeli nie ogarnia się swojego urządzenia na którym trzeba wpisać PZty, towarzyszące im cylindry, czas startu i inne parametry trasy... cóż może na zawody jest za wcześnie. Zawody uczą również tego - elektronicznego aspektu latania, więc ja również zapraszam na zawody.
Dla tych co nie startowali kilka aspektów konkurencji:
a. zaczynają wszyscy w tym samym czasie a wiec ważne jest by być na sekundę przed startem jak najbliżej cylindra startowego
b. na czas robimy trasę po określonych punktach zwrotnych - a cylinder punktu zwrotnego dotykamy przez możliwie krótki czas i lecimy dalej, więc warto wiedzieć gdzie on jest
c. ostatni komin kręcimy tylko tak wysoko by wylatując z niego i lecąc do mety znaleźć się nad nią jak najniżej ziemi, bo to minimalizuje czas. Tutaj zaczynają się kłaniać teorie dolotu, które biorą pod uwagę dotychczasowy wiatr, osiąganą doskonałość etc. etc. etc.
Jeżeli nie ogarnia się swojego urządzenia na którym trzeba wpisać PZty, towarzyszące im cylindry, czas startu i inne parametry trasy... cóż może na zawody jest za wcześnie. Zawody uczą również tego - elektronicznego aspektu latania, więc ja również zapraszam na zawody.
- Zbyszek Gotkiewicz
- Posty: 9724
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 10:54
- Reputation: 2156
- Lokalizacja: góral świętokrzyski
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: Zawody - jak zacząć
Nie ma zawodnika który by nie przegrał jakiejś konkurencji z powodu elektroniki
Zbyszek Gotkiewicz
- calhal
- Posty: 770
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 20:37
- Reputation: 33
- Lokalizacja: Grenoble, Francja
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Zawody - jak zacząć
To ja też coś nabazgram.
Ja mam doświadczenie we francuskich zawodach klasy B (nie-elita) jako zawodnik i od kuchni.
Od kuchni to:
1. wymagamy od zawodników, żeby albo ściągneli sobie waypointy i wgrali u siebie (ale kilka dni przed zawodami - email z przypomnieniem), albo stawili sie rano przy zapisywaniu i tam prosili o załadowanie.
2. jak ktoś spieprzy i jesteśmy na starcie parę godzin później, to nie ma wybacz, tylko albo wpisujesz ręcznie albo spadaj pan
3. zalecany zapasowy logger (np. vario gps + garmin albo logger na telefonie)
4. chamów nie obsługujemy
5. pomijając wgrywanie waypointów, jakiś burak zawsze się znajdzie, ale w większości ludzie sympatyczni i nikt w niczym problemów nie robi
Od strony zawodów:
W tym roku planuję uczestniczyć w większej liczbie (a praktycznie w każdy weekend, zaczynając od 27 lutego coś się dzieje). W zeszłym pojechałem na kilka, po raz pierwszy, w miejsca których nie znałem wcześniej. I super sprawa. Poznałem nowe miejsce, spróbowałem pocisnąć speeda (bez napinki), dużo, IMHO, się nauczyłem, poznałem fajnych ludzi.
Nie mam pojęcia jak wygląda sprawa polskich zawodów, nie mniej jednak gorąco polecam. Naprawdę super szkoła latania. Tylko nie należy się napinać na jakieś wygrane, czy nawet na dotarcie do mety. Szczególnie jeśli to pierwsze zawody. Na to przyjdzie kiedyś pora.
Srogie pozdro
Ja mam doświadczenie we francuskich zawodach klasy B (nie-elita) jako zawodnik i od kuchni.
Od kuchni to:
1. wymagamy od zawodników, żeby albo ściągneli sobie waypointy i wgrali u siebie (ale kilka dni przed zawodami - email z przypomnieniem), albo stawili sie rano przy zapisywaniu i tam prosili o załadowanie.
2. jak ktoś spieprzy i jesteśmy na starcie parę godzin później, to nie ma wybacz, tylko albo wpisujesz ręcznie albo spadaj pan
3. zalecany zapasowy logger (np. vario gps + garmin albo logger na telefonie)
4. chamów nie obsługujemy
5. pomijając wgrywanie waypointów, jakiś burak zawsze się znajdzie, ale w większości ludzie sympatyczni i nikt w niczym problemów nie robi
Od strony zawodów:
W tym roku planuję uczestniczyć w większej liczbie (a praktycznie w każdy weekend, zaczynając od 27 lutego coś się dzieje). W zeszłym pojechałem na kilka, po raz pierwszy, w miejsca których nie znałem wcześniej. I super sprawa. Poznałem nowe miejsce, spróbowałem pocisnąć speeda (bez napinki), dużo, IMHO, się nauczyłem, poznałem fajnych ludzi.
Nie mam pojęcia jak wygląda sprawa polskich zawodów, nie mniej jednak gorąco polecam. Naprawdę super szkoła latania. Tylko nie należy się napinać na jakieś wygrane, czy nawet na dotarcie do mety. Szczególnie jeśli to pierwsze zawody. Na to przyjdzie kiedyś pora.
Srogie pozdro
-
- Posty: 816
- Rejestracja: 29 grudnia 2015, 22:01
- Reputation: 132
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Latam: Nie latam
- Doświadczenie: Były Pilot
- Kontakt:
Re: Zawody - jak zacząć
cienias pisze:Mateusz fajnie że pomagasz przy organizacji ale jeśli to dla Ciebie takie wielkie obciążenie to lepiej sobie odpuść. Dla mnie zawody w SLO były najlepszym w życiu lataniem, z Kruszewa też byłem bardzo zadowolony. A to jak zachowują się zawodnicy pewnie nigdy nie zrozumiesz jeśli nie startowałeś w zawodach.
Pozdrawiam
cienias
Czy ja wiem czy obciążenie? Dla mnie raczej nie, po prostu opisuję to co widzę z boku. Co innego Karolina. Było mi jej strasznie żal w Macedonii, bo nie dość, że ani minuty nie była w powietrzu (nie zabrała nawet glajta z PL), to jeszcze codziennie spędzała większość doby przy komputerze w biurze zawodów. Cały tydzień siedziała tam w permamentnym stresie, co przy częstotliwości paczek wynoszącej 1.5 na dzień nie jest niczym dziwnym. No i na koniec sytuacja którą już opisałem (moim zdaniem było wtedy naprawdę groźnie bo wiadomo, że kolo jak się wq to nie panuję nad tym co robi). Co dostała w zamian? Niby na koniec wszyscy jej podziękowali i pogratulowali organizacji ale jednak tu i ówdzie słychać co jakiś czas utyskiwania. Napiszecie pewnie, że wszędzie znajdzie się jakaś parszywa menda i macie rację. Obserwując jednak zachowanie tej masy facetów cisnących na wynik widać ogólny trend naszego wspaniałego społeczeństwa. Im mniej daje od siebie tym więcej wymagam od innych. Najlepiej żeby wszystko było za darmo pod kątem zarówno finansowym, jak i własnej pracy.
Odchodząc już od samych zawodów można to przełożyć na całe latanie. Ile osób w waszych rejonach angażuje się np. w akcję porządkowe na startowiskach? U nas jest to 5, może 8 jednych i tych samych ludziów, podczas gdy na latanie czasami przyjeżdża 30. Jest to mega irytujące i nawet zebrana w wielkich bólach składka na paliwo nie rekompensuje wrażenia, że coś jest nie tak. Pewne rzeczy robi się jednak w górnolotnym poczuciu misji. Nie patrzy się na to, że ludzie albo pokazują palcami albo mają to serdecznie w dupie. Tak samo jest pewnie w przypadku Karoliny. Ja na jej miejscu dawno bym tym wszystkim rzucił i powiedział, że jak chcą mieć zawody, to niech sami sobie robią. Dla niej jest to pewnie wyzwanie, które napędza ją do działania.
Latanie w miejscach, gdzie odbywają się zawody jest fajne i zarówno Tolmin, jak i Kruszewo pod kątem lotniczym rzuciło mnie na kolana. Tak naprawdę po raz pierwszy poczułem też co to znaczy być pilotem. Pipcenie na Wapnie koło Dukli albo na Działach koło Krosna to sielankowy piknik lotniczy na łonie natury, w towarzystwie znajomych. Góry niewysokie, widoki ładne, także nawet jak nie ma latania to warto przyjechać żeby się spotkać. Na Kobali zostałem na starcie sam z grupą lotniarzy i węgierskich kursantów. Nie było nikogo, kogo można by zapytać jak jest w powietrzu a oczywiście odezwanie się na Safety to zbrodnia stulecia. Musiałem samemu rozkminić kiedy wystartować, gdzie polecieć i co robić, żeby najpierw utrzymać się jak najdłużej w powietrzu a potem dolecieć jak najdalej się da. No i Mszana Wapno pomimo swoich niezaprzeczalnych zalet jednak nie umywa się do Doliny Socy a już w szczególności do Kruszewa Jestem raczej typem outsidera i samotnika, dlatego bardzo podobało mi się, że śmigam w 100% samodzielnie podbierając się jedynie kilka razy widokiem innego glajta kręcącego obok. Latałem jednak jako free-flyer nie przejmując się w ogóle zawodnikami.
Jednak jak już zauważyliście nie jestem jakoś mega napalony na wynik i staram sobie zdawać sprawę z własnych ograniczeń. Część mojej pierwszej wypowiedzi napisałem z własnych doświadczeń. Po okresie ekhm..... "dziewiczej fascynacji" przyszedł moment, w którym chciało by się robić coś więcej niż tylko zloty. Problem polegał na tym, że nie wychodziło (dlaczego to inny, dłuższy temat). Pierwszy raz, drugi raz, trzeci i tak dalej. Kolejną częścią kariery była postępująca frustracja, wynikająca z nieudanej realizacji swoich założeń i kiepskich wynikach w porównaniu do innych kolegów z górki (widzicie tu podobieństwo do zawodów?). Upustów tej frustracji szukałem w różnej formie. Standardowo co roku, w okresie styczeń-marzec dochodziło do publicznych pyskówek, w których grałem pierwsze skrzypce. Miałem nawet swój "spacer smutku" podczas powrotu z Mszany Wapno, gdzie w czasach studenckich wybraliśmy się ze znajomymi komunikacją publiczną. 10km marszu z gratami na plecach poświęciłem na rozmowę telefoniczną z moim aktualnie byłym przyjacielem, na temat tego jakim jestem kiepskim pilotem. Co mi to dało? Na dobrą sprawę nic.. Kilka razy chciałem nawet tym wszystkim rzucić. Latać zacząłem nieco lepiej ale to po prostu przez zwiększające się doświadczenie a nie nową, zajebiście wygodną uprząż albo skrzydło "kvalita-a-stabilita i +10dB do wyniku na xcc". Teraz jestem raczej na etapie "nie dbam o to". Latanie w jednych i tych samych miejscach trochę mnie znużyło, czasami po prostu nie chcę mi się jechać. Jak się pośmiga to fajno a jak sobie nie polatam, to trudno. Nie pierwszy, nie ostani raz. Zaakceptowałem już fakt, że nie będę nigdy tak zajebisty jak paru kolesi z glajtami typu Sigma 8, czy Mentor 2. Zresztą aktualnie latanie nie jest dla mnie jakimś szczególnym wyzwaniem. W odróżnieniu np. od Bubusia, który za młodu próbowałem zlatywać z garażu na samodzielnie wystrugranej lotni, ja zawsze wiedziałem, że chcę pracować przy prądzie elektrycznym. Dla zawodników wyzwaniem jest kartka papieru w wynikami konkurencji, dla mnie wyzwaniem jest telekomunikacja. Ciągłe udoskonalanie sprzętu i oprogramowania moich stacji pogodowych, odpalanie nowych obiektów, czy wyjście po schodach z kumplem na 87 metr wieży telewizyjnej na Suchej Górze koło Krosna aby naprawić przemiennik rtlf wiedząc, że większość i tak będzie narzekała.... Jak więc widzicie, to nie jest do końca tak, że ja nie wiem co siedzi zawodnikom w głowie Ja po prostu siedzę cicho i obserwuję z boku, mając trochę własnych doświadczeń
A tak w ogóle, to czekam aż ktoś odważy się porzucić klasyczny speedrun i na zawodach paralotniowych wyłożyć zadanie AAT. To by były jaja jak berety
Mateusz Lubecki
tel: +48 660 43 44 46
tel: +48 660 43 44 46
Re: Zawody - jak zacząć
Łojezu, Mateusz, brzmisz jak ten Kaj z Królowej Śniegu kiedy mu kawałek ludu do oka wpadł.
Hołubisz chyba wszystkie najgorsze wspomnienia.
Ja te zawody odbieram zupełnie inaczej, chociaż pamiętam wszystkie historie które przywołałeś.
Nie chcę się bawić w psychologa dla ubogich ale ta percepcja to kwestia nastawienia pewnie.
Ale sobie wątek wybrałeś na gorzkie żale.
Uwaga: zawody to nie jest taki koszmar jak Mateusz przedstawia
Większość się bardzo dobrze bawi.
Hołubisz chyba wszystkie najgorsze wspomnienia.
Ja te zawody odbieram zupełnie inaczej, chociaż pamiętam wszystkie historie które przywołałeś.
Nie chcę się bawić w psychologa dla ubogich ale ta percepcja to kwestia nastawienia pewnie.
Ale sobie wątek wybrałeś na gorzkie żale.
Uwaga: zawody to nie jest taki koszmar jak Mateusz przedstawia
Większość się bardzo dobrze bawi.
Re: Zawody - jak zacząć
Zawsze swoje fobie można usprawiedliwić przed samym sobą twierdzeniem, że ja tego nie robię bo tego nie lubię tylko po co?
Nie każdy musi być linoskoczkiem, alpinistą, nurkiem czy pilotem acro i moze lepiej powiedzieć sobie ze nie bedę tego robił bo bym sie chyba zesr..ł z emocji niż deprecjonować całą imprezę że niby jest głupia bez sensu itp.
Pytanie było jednak Jak zacząć a nie czy warto zacząć.
A jak zacząć - moim zdaniem tak jak wszystko, pomału , powoli, nie na oslep.
Jeżeli mamy korzystać z elektroniki to tak ją opanujmy na ziemi aby w powietrzy nie mieć najmniejszych problemów bo to absorbuje uwagę, rodzi stres i bardzo ujemnie działa, przynajmniej na mnie. A mała nieuwaga (np za wczesny wlot w cylinder startowy powoduje ze za cały lot z metą mamy zero pkt )
Można w ramach treningu wklepać sobie parę punktów i objechać je np. autem czy rowerem obserwując jak przełącza się nam elektronika i czy wszystko działa jak powinno.
A co do zawodów - przecież nikt nie każe się ścigać - można sobie np. założyć ze bedę się starał oblecieć trasę - i to już na pewno będzie na początku sukces.
Żeby była jasność - moje doświadczenie zawodnicze jest żadne - byłem na kilku zawodach, na pierwszych poważnych jak zobaczyłem to co się dzieje w powietrzu to z emocji poszedłem odreagować w krzaki
http://xcwacek.blogspot.com/2012/08/sta ... em-na.html (taki obraz zawodów widziałych z mojej perspektywy )
Na ostatnich PPO o których pisze Mateusz tylko raz nie zaliczyłem mety. A więc jakiś progres jest Na 100 % tyle nauczyłem się na nich więcej niż przez cały sezon tłukąc się tu na naszych mizernych górkach. Na zawodach nie musisz rywalizować ze wszystkimi jak nie chcesz - czasem to zresztą nie mam większego sensu bo i tak są oni poza zasięgiem z racji doswiadczenia , umiejętnoiści czy sprzętu, ale możesz rywalizować z samym sobą wygrywać własne cele. Dla mnie zrobienie mety, pokonanie jakiegoś przeskoku gdy inni dają w glebę daje wiecej radości i satysfakcji niż samotny przelot XCC.
W kupie siła
Nie każdy musi być linoskoczkiem, alpinistą, nurkiem czy pilotem acro i moze lepiej powiedzieć sobie ze nie bedę tego robił bo bym sie chyba zesr..ł z emocji niż deprecjonować całą imprezę że niby jest głupia bez sensu itp.
Pytanie było jednak Jak zacząć a nie czy warto zacząć.
A jak zacząć - moim zdaniem tak jak wszystko, pomału , powoli, nie na oslep.
Jeżeli mamy korzystać z elektroniki to tak ją opanujmy na ziemi aby w powietrzy nie mieć najmniejszych problemów bo to absorbuje uwagę, rodzi stres i bardzo ujemnie działa, przynajmniej na mnie. A mała nieuwaga (np za wczesny wlot w cylinder startowy powoduje ze za cały lot z metą mamy zero pkt )
Można w ramach treningu wklepać sobie parę punktów i objechać je np. autem czy rowerem obserwując jak przełącza się nam elektronika i czy wszystko działa jak powinno.
A co do zawodów - przecież nikt nie każe się ścigać - można sobie np. założyć ze bedę się starał oblecieć trasę - i to już na pewno będzie na początku sukces.
Żeby była jasność - moje doświadczenie zawodnicze jest żadne - byłem na kilku zawodach, na pierwszych poważnych jak zobaczyłem to co się dzieje w powietrzu to z emocji poszedłem odreagować w krzaki
http://xcwacek.blogspot.com/2012/08/sta ... em-na.html (taki obraz zawodów widziałych z mojej perspektywy )
Na ostatnich PPO o których pisze Mateusz tylko raz nie zaliczyłem mety. A więc jakiś progres jest Na 100 % tyle nauczyłem się na nich więcej niż przez cały sezon tłukąc się tu na naszych mizernych górkach. Na zawodach nie musisz rywalizować ze wszystkimi jak nie chcesz - czasem to zresztą nie mam większego sensu bo i tak są oni poza zasięgiem z racji doswiadczenia , umiejętnoiści czy sprzętu, ale możesz rywalizować z samym sobą wygrywać własne cele. Dla mnie zrobienie mety, pokonanie jakiegoś przeskoku gdy inni dają w glebę daje wiecej radości i satysfakcji niż samotny przelot XCC.
W kupie siła
-
- Posty: 816
- Rejestracja: 29 grudnia 2015, 22:01
- Reputation: 132
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Latam: Nie latam
- Doświadczenie: Były Pilot
- Kontakt:
Re: Zawody - jak zacząć
W@cek pisze:Zawsze swoje fobie można usprawiedliwić przed samym sobą twierdzeniem, że ja tego nie robię bo tego nie lubię tylko po co?
Nie każdy musi być linoskoczkiem, alpinistą, nurkiem czy pilotem acro i moze lepiej powiedzieć sobie ze nie bedę tego robił bo bym sie chyba zesr..ł z emocji niż deprecjonować całą imprezę że niby jest głupia bez sensu itp.
Ale ja nie mówię, że jest bez sensu Dla grona zainteresowanych osób jest z pewnością bardzo fajna ale ja mam po prostu tylko albo aż swoje zdanie . Popatrz na Muzyka. Jest zajebistym pilotem XC a nie lata w zawodach. No może tutaj przywaliłem kula w płot ale są tacy co lubią, a są tacy co nie lubią. Na Tolmin i do Kruszewa pojechałem bo była okazja do fajnego latania ale przyznaje, że kręcić się w rojowisku przy cylindrze nie miałbym odwagi. M.in. z tego powodu startowałem zawsze po tym jak wszyscy rozeszli się na trasę.
sto pisze:Łojezu, Mateusz, brzmisz jak ten Kaj z Królowej Śniegu kiedy mu kawałek ludu do oka wpadł.
Nie czytałem to nie znam
sto pisze:Ale sobie wątek wybrałeś na gorzkie żale.
Ostatnio była środa popielcowa, także sezon na gorzkie żale można uznać za rozpoczęty
Mateusz Lubecki
tel: +48 660 43 44 46
tel: +48 660 43 44 46
-
- Posty: 65
- Rejestracja: 09 lutego 2016, 17:29
- Reputation: 16
- Lokalizacja: Międzybrodzie Żywieckie
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Zawody - jak zacząć
SP8EBC pisze:Czy ja wiem czy obciążenie? Dla mnie raczej nie, po prostu opisuję to co widzę z boku. Co innego Karolina. Było mi jej strasznie żal w Macedonii, bo nie dość, że ani minuty nie była w powietrzu (nie zabrała nawet glajta z PL), to jeszcze codziennie spędzała większość doby przy komputerze w biurze zawodów. Cały tydzień siedziała tam w permamentnym stresie, co przy częstotliwości paczek wynoszącej 1.5 na dzień nie jest niczym dziwnym.
Chyba trochę dramatyzujesz. Mi się wydaje, że Karolina lubi ogarniać takie tematy i wcale jej źle nie było. Nie zauważyłem u niej jakiegoś specjalnego stresu, za to zauważyłem, i nie tylko ja, mistrzowskie opanowanie. Wiele razy, prawie wręcz nachalnie, oferowałem pomoc przy ogarnianiu i zawsze pomocy odmawiała. Mało znam osób które były by w stanie to wszystko ogarnąć jak ona - Karolina to po prostu najwyraźniej lubi i dobrze się w tym czuje.
SP8EBC pisze:No i na koniec sytuacja którą już opisałem (moim zdaniem było wtedy naprawdę groźnie bo wiadomo, że kolo jak się wq to nie panuję nad tym co robi).
No już bez przesady, jakby doszło do takich rzeczy to inni by szybko zareagowali a człek by się spalił do końca, podejrzewam że na tym zakończyła by się jego przygoda w środowisku.
SP8EBC pisze:Obserwując jednak zachowanie tej masy facetów cisnących na wynik widać ogólny trend naszego wspaniałego społeczeństwa.
Kurcze, nie wrzucaj wszystkich do jednego worka. Na podstawie kilku najgorszych postaw oceniasz całą grupę.
SP8EBC pisze:Odchodząc już od samych zawodów można to przełożyć na całe latanie. Ile osób w waszych rejonach angażuje się np. w akcję porządkowe na startowiskach? U nas jest to 5, może 8 jednych i tych samych ludziów, podczas gdy na latanie czasami przyjeżdża 30.
W Beskidzie Wyspowym na akcjach zjawia się często więcej osób niż potrzeba, atmosfera jest niesamowicie przyjazna, czasem ludziska przegadują godziny na startowiskach mimo warunu. Podobno to wyjątek, ale jednak, da się...
SP8EBC pisze:Zaakceptowałem już fakt, że nie będę nigdy tak zajebisty jak paru kolesi z glajtami typu Sigma 8, czy Mentor 2.
Nie o to chodzi, żeby być "zajebistym", latać jak ten czy inny, byc lepszym od innych. Latanie ma sprawiać przyjemność. Jak tego nie ma, traci się sens latania. I może u Ciebie tak jest właśnie, zamiast na przyjemności skupiłeś się na wynikach, celach itp. Mateusz, nie ta droga.
Ogólnie to mam jedną poradę dla Ciebie: mniej myśl, czytaj, planuj, rozważaj, więcej lataj. Lataj, lataj i jeszcze raz lataj. Wiedza głównie teoretyczna nie da Ci zbyt wiele. Tu się liczą godziny w powietrzu, bez napinki. Tylko tak się można nauczyć, moim zdaniem.
Pozdrawiam,
Arkadiusz 'Winger' Ślusarczyk
Arkadiusz 'Winger' Ślusarczyk
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość