ZDARZENIA 2016
- uriuk
- Site Admin
- Posty: 4140
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
- Reputation: 891
- Lokalizacja: Wrocław
- Latam: Swobodnie i z Napędem
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: ZDARZENIA 2016
Przypuszczalnie jakis gamon pomylil glajta z kajtem i zglosil wpadniecie do wody.
- Marcin.
- Posty: 539
- Rejestracja: 06 marca 2016, 17:43
- Reputation: 33
- Lokalizacja: Mechanik paralotniowy TM PG
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: ZDARZENIA 2016
uriuk pisze:Przypuszczalnie jakis gamon pomylil glajta z kajtem i zglosil wpadniecie do wody.
To zapłaci on za tą akcję?
- huzar
- Posty: 127
- Rejestracja: 08 stycznia 2016, 21:47
- Reputation: 41
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: ZDARZENIA 2016
Wypadek dziś na Lijaku: pilot nie zapiął uprzęży. Domniemanie, że zadziałała niestety rutyna. I niestety zapłatą było życie
Pilot z Niemiec.
informacje znalezione na profilu fb znajomego lokalnego pilota.
Pilot z Niemiec.
informacje znalezione na profilu fb znajomego lokalnego pilota.
Jak ci się zdarzy zgłupieć w czasie lotu - leć do nieba. O niebo się jeszcze nikt nie rozbił.
-
- Posty: 277
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 16:22
- Reputation: 88
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: ZDARZENIA 2016
Nadwiślańska skarpa Wiąg w tamtym tygodniu. Pilot na skarpie latał sam. Podczas lądowania "na górze" dostaje się w rotor i pionowo w dół sprowadzony zostaje na ziemię. W ostatniej fazie skrzydło "cofa" się i pilot przywalił plecami w glebę. Sam dostał się na obdukcję. Na razie 3 m-ce gorsetu. Info podaję z drugiej ręki, więc szczegóły opisu mogą się mijać z faktami. Zwłaszcza, że nikt tego nie widział.
-
- Posty: 277
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 16:22
- Reputation: 88
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: ZDARZENIA 2016
Ubiegły weekend. Starogród. Bardzo dobry i doświadczony pilot na lewo od startowiska łapie nisko nad ziemią atrakcję i wali się na glebę. Śmigło i operacja. Złamane kręgi L1 i L2. Na szczęście pozostało czucie we wszystkich kończynach.
- huzar
- Posty: 127
- Rejestracja: 08 stycznia 2016, 21:47
- Reputation: 41
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: ZDARZENIA 2016
coś te wiślane klify się rozbisurmaniły...
szybkiego powrotu do zdrowia obu pilotom!!!
szybkiego powrotu do zdrowia obu pilotom!!!
Jak ci się zdarzy zgłupieć w czasie lotu - leć do nieba. O niebo się jeszcze nikt nie rozbił.
-
- Posty: 47
- Rejestracja: 18 stycznia 2016, 19:21
- Reputation: 9
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Uczeń
Re: ZDARZENIA 2016
" oba skrzydła maszyny złożyły się " ....
- Marcin.
- Posty: 539
- Rejestracja: 06 marca 2016, 17:43
- Reputation: 33
- Lokalizacja: Mechanik paralotniowy TM PG
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: ZDARZENIA 2016
Dominika pisze:" oba skrzydła maszyny złożyły się " ....
W sumie jakby nie patrzeć ,to skrzydło ma dwie połówki i w jakimś artykule paralotnia była nazwana maszyną. Myślę ,że określenie pasuje do konstrukcji
Re: ZDARZENIA 2016
43 letni pilot mający uprawnienia instruktorskie - ilu jest w polsce osób z takimi uprawnieniami w podobnym przedziale wiekowym?
z drugiej strony może to takie uprawnienia instruktorskie jak maszyna...
-
- Posty: 277
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 16:22
- Reputation: 88
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: ZDARZENIA 2016
Dyskusja odbiega od założeń wątku. Zdarzenie opisałem przed pojawieniem się artykułu wczoraj. Pilot nie jest instruktorem. Niniejszym proszę o usunięcie wypowiedzi nie będących opisami zdarzeń. W tym niniejszej. Dziękuję.
- mucha
- Posty: 78
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 19:18
- Reputation: 11
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: ZDARZENIA 2016
uriuk pisze:http://kontakt24.tvn24.pl/ranny-paralotniarz-w-akcji-gopr,206793.html
Rudnik, słońce za chmurami - łagodniejszy termo żagiel
po odsłonięciu się chmur trochę mocniejsza termika ze znikomym żaglem.
Pilot o małym doświadczeniu "rzeźbił" nisko nad drzewami.
Będąc już za nisko dostał silniejszy krótki podmuch po którym nie ustabilizował skrzydła,
które wyskoczyło do przodu a on zanurkował w drzewa. Drzewa go nie złapały i spadł na zbocze.
Przytomny cały czas, silny ból w okolicach lędźwi.
Podjęty przez śmigło - długa lina.
Pozdrawiam Tomek Muszyński
- huzar
- Posty: 127
- Rejestracja: 08 stycznia 2016, 21:47
- Reputation: 41
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: ZDARZENIA 2016
Opowieści z cyklu "niemożliwe, a jednak" lub też "pierwszy raz"
W środę (20 lipca 2016) pojechałam do Borska, bo miał być mega warun. No i był. Może nie mega, bo był turbulentny i dziwny, ale był. A ja trzy podejścia do latania i trzy porażki... i to w tak dziwny sposób, że zaczynam myśleć, że "coś" mnie po prostu nie chciało puścić w powietrze tego dnia. Historia idzie tak: za pierwszym holem po wypięciu się weszłam w komin i niby fajnie, ale jakoś niestabilnie i niekomfortowo. nie dawałam rady zostawać w noszeniu, coś nie chciało dobrze grać to wszystko. Próbowałam z silnego duszenia wyjść na speedzie i tu niespodzianka - nie mogę go pocisnąć. Szukam ręką - no jest! nogą - czuję, ale nie idzie, a uprząż się jakoś mocniej deformuje. Macam ręką ponownie - i oniemiałam! nie wiem jakim cudem - przecież sprawdzałam przed startem i wyglądało wszystko dobrze - pałąk pierwszy od speeda wpiął się pod taśmy udowe. Myślałam, że tylko te pomocnicze, ale nie - musiałabym wypiąć całe zabezpieczenia na nogi, żeby go wyciągnąć. Jego dziwne podwinięcie coś widocznie musiało zdeformować w układzie uprzęży i powodowało, że było niewygodnie i nie tak. Wylądowałam i od razu poprawiłam. Poszłam natychmiast w kolejkę do liny. Drugi hol. w trakcie czuję, że z nieznanych mi przyczyn otworzył się samoistnie zamek przegródki, w której jest radio i radio wypadło. Dyndało na kablu i na sznurku, potem jak kabel się wypiął to tylko na sznurku. Wypatrzyłam kiedy kończy się hol i wypięłam się intuicyjnie. Potem chciałam "tylko" wpiąć kabelek spowrotem w radio i włożyć to w kieszonkę. Utraciłam tak wiele wysokości, że nie dałam rady się wyzbierać. Niby 300m miałam, ale było tylko turbulentnie bez noszeń. Znów lądowanie. Trzecie podejście po "odobrażeniu się na świat i siebie", po dłuższej chwili. Lina pękła na naciągu wstępnym. Grrrr... Czekałam cierpliwie, poprawili i związali. Znów wstępny i "jazda, jazda, jazda..." na około 100m zerwała się na holu lina. Znów. Skrzydło miało zamiar wejść we fronta, ale je shamowałam. Wyczepiłam resztę liny i wylądowałam. DOŚĆ. Przebrałam się i spędziłam resztę popołudnia - było już po piętnastej - na innych zajęcia w Borsku
Potem pojechałam po tych, co dotarli do Świecia i jego okolic... ech..... :/
W środę (20 lipca 2016) pojechałam do Borska, bo miał być mega warun. No i był. Może nie mega, bo był turbulentny i dziwny, ale był. A ja trzy podejścia do latania i trzy porażki... i to w tak dziwny sposób, że zaczynam myśleć, że "coś" mnie po prostu nie chciało puścić w powietrze tego dnia. Historia idzie tak: za pierwszym holem po wypięciu się weszłam w komin i niby fajnie, ale jakoś niestabilnie i niekomfortowo. nie dawałam rady zostawać w noszeniu, coś nie chciało dobrze grać to wszystko. Próbowałam z silnego duszenia wyjść na speedzie i tu niespodzianka - nie mogę go pocisnąć. Szukam ręką - no jest! nogą - czuję, ale nie idzie, a uprząż się jakoś mocniej deformuje. Macam ręką ponownie - i oniemiałam! nie wiem jakim cudem - przecież sprawdzałam przed startem i wyglądało wszystko dobrze - pałąk pierwszy od speeda wpiął się pod taśmy udowe. Myślałam, że tylko te pomocnicze, ale nie - musiałabym wypiąć całe zabezpieczenia na nogi, żeby go wyciągnąć. Jego dziwne podwinięcie coś widocznie musiało zdeformować w układzie uprzęży i powodowało, że było niewygodnie i nie tak. Wylądowałam i od razu poprawiłam. Poszłam natychmiast w kolejkę do liny. Drugi hol. w trakcie czuję, że z nieznanych mi przyczyn otworzył się samoistnie zamek przegródki, w której jest radio i radio wypadło. Dyndało na kablu i na sznurku, potem jak kabel się wypiął to tylko na sznurku. Wypatrzyłam kiedy kończy się hol i wypięłam się intuicyjnie. Potem chciałam "tylko" wpiąć kabelek spowrotem w radio i włożyć to w kieszonkę. Utraciłam tak wiele wysokości, że nie dałam rady się wyzbierać. Niby 300m miałam, ale było tylko turbulentnie bez noszeń. Znów lądowanie. Trzecie podejście po "odobrażeniu się na świat i siebie", po dłuższej chwili. Lina pękła na naciągu wstępnym. Grrrr... Czekałam cierpliwie, poprawili i związali. Znów wstępny i "jazda, jazda, jazda..." na około 100m zerwała się na holu lina. Znów. Skrzydło miało zamiar wejść we fronta, ale je shamowałam. Wyczepiłam resztę liny i wylądowałam. DOŚĆ. Przebrałam się i spędziłam resztę popołudnia - było już po piętnastej - na innych zajęcia w Borsku
Potem pojechałam po tych, co dotarli do Świecia i jego okolic... ech..... :/
Jak ci się zdarzy zgłupieć w czasie lotu - leć do nieba. O niebo się jeszcze nikt nie rozbił.
- Lucjan Piekutowski
- Posty: 1031
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 16:11
- Reputation: 66
- Lokalizacja: Krawężniki Pomorskie
- Latam: Nie latam
- Doświadczenie: Świeżak po Kursie
Re: ZDARZENIA 2016
To się nazywa tzw. zły dzień
- uriuk
- Site Admin
- Posty: 4140
- Rejestracja: 24 grudnia 2015, 09:35
- Reputation: 891
- Lokalizacja: Wrocław
- Latam: Swobodnie i z Napędem
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
Re: ZDARZENIA 2016
huzar pisze: na około 100m zerwała się na holu lina. Znów. Skrzydło miało zamiar wejść we fronta, ale je shamowałam.
No to przylozmy zasady logiki do tego fragmentu.
Frontsztal, czyli podwiniecie czolowe, wystepuje wtedy, gdy krawedz natarcia podwija sie pod skrzydlo, czyli inaczej mowiec, luzuja sie linki rzedu A. Mozna go wywolac sztucznie, pociagajac za tasmy A (ulubiona rozrywka kursantow majacych zalozyc uszy).
Dolozmy do tego hol i rwanie liny. Na holu skrzydlo jest za pilotem. W momencie rwania liny pilot cofa sie za skrzydlo (jak to w kazde wahadlo ma we zwyczaju). Nie cofnie sie bardziej, niz byl wyciagniety przez line do przodu (jak to wahadlo ma we zwyczaju). Taki cofajacy sie pilot widzi skrzydlo przed soba, ale to nie skrzydlo wyskakuje do przodu, tylko pilot sie cofa, naprezajac przy okazji linki rzedu A (czyli robi ODWROTNOSC frontsztala). Linki sa naprezone a nie zluzowane, czyli akuracik frontsztal w tym przypadku jest wyjatkowo malo prawdopodobny.
Konkluzja jest taka, ze w czasie rwania liny nie nalezy hamowac skrzydla, bo mozna je przeciagnac, chociaz ... jest z przodu. Zrobilo to juz paru pilotow i efekt przewaznie ten sam: przeciagniete skrzydlo skacze pod nogi, a potem juz tylko paka.
Oczywiscie pisalem o pierwszym wahnieciu, kolejne sa juz typowe i nalezy je hamowac.
- Lucjan Piekutowski
- Posty: 1031
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 16:11
- Reputation: 66
- Lokalizacja: Krawężniki Pomorskie
- Latam: Nie latam
- Doświadczenie: Świeżak po Kursie
Re: ZDARZENIA 2016
uriuk pisze:Oczywiscie pisalem o pierwszym wahnieciu, kolejne sa juz typowe i nalezy je hamowac.
No widzisz a Kasia pisała o drugim na pewno !
Wróć do „Bezpieczeństwo i Wypadki”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość