Dzięki Marcin za tę perspektywę.
To prawda że czasem nie ma co cisnąć. Szczególnie kiedy nie zależy nam na szczególnie wyśrubowanym końcowym wyniku. Może za bardzo zafiksowałem się na czystej matematyce. Ale to jest trochę tak, że warto wiedzieć jak ta matematyka działa. Jak mamy ogarnięta teorię która opisuje jakiś nierealny świat w którym powietrze stoi nieruchomo, to potem możemy dodać różne zmienne które występują w rzeczywistości.
Pozdro
Taktyka zawodnicza - używanie speeda
- marek mastalerz
- Posty: 496
- Rejestracja: 30 grudnia 2015, 02:12
- Reputation: 179
- Lokalizacja: Warszawa
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Instruktor
- Kontakt:
-
- Posty: 1034
- Rejestracja: 29 maja 2017, 14:50
- Reputation: 569
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Akrobata
Re: Taktyka zawodnicza - używanie speeda
tooosh pisze:prokopcio pisze:Intuicja podpowiada mi, że lecąc z odpowiednio silnym wiatrem opłaca się przejść z punktu największej doskonałości do punktu najmniejszego opadania ( kosztem prędkości względem powietrza ale mamy ją "za darmo" względem ziemi ).
Teoria teorią, a praktyka praktyką. Na przelotach w PL cisnę pełną belę, widząc nowo budującą się chmurę albo zafarbowany komin. Jak jej nie wcisnę, to często spóźnię się na noszenie. Czasem jest tak, że warto poczekać w zerach, zamiast cisnąć do przodu. Dochodzi do tego jeszcze to, czego oczekuję od dnia. Chcąc mieć 'pewny' przelot ok. 100km w dobry dzień na płaskim nie muszę spieszyć się ze wczesnym startem, odejściem w zerze czy omijaniem słabych kominów.
Kiedyś lecąc z Kamienia od Marka, nic po drodze nie układało mi się dobrze. Nietrafianie w fazę, wielkie lasy, przed którymi trzeba było się wykręcić, co marnowało czas, a na liczniku wyszło 170km. Pewnie nasi 300-setkowicze nie mogą sobie na coś takiego pozwolić, 100km ich nie interesuje, więc muszą ryzykować bardziej.
Inna sprawa to góry w dobry dzień - w 200km locie z Lajnara https://srudochmury.pl/porady/200km-z-lajnara/ w niektórych miejscach kominy 3m/s będą przeszkadzać. Kręcąc komin, przez połowę czasu się cofasz. W najlepsze dni na XC na Grente, Lajnarze, Stoderzinken widać dobrze jak działają różne taktyki przelotowe.
Na pewno nie ma jedynego, matematycznego sposobu na lot. Wszystko zależy od dnia i tego jak się rozwija, pogody, celu, miejsca, tego, co jest przed tobą i umiejętności pilota.
Każdy lata inaczej. Nad płaskim jest płasko i bezpiecznie można sobie cisnąć ostro belę jak jesteś wyżej i gonisz kominy. W Alpach nie ciśniesz tyle beli bo się człowiek więcej stresuje i wszystko jest inaczej w górach i szybciej się zmienia. Jak bardzo torbi to zamiast lecieć na odpuszczonych sterówkach (aby mieć najlepszą doskonałość) trzymasz skrzydło za pysk i tyle.
Nie da się tego rozpisać do schematu bo każdy warun jest inny. Trzeba czuć powietrze po prostu i mierzyć siłę na zamiary inaczej może być niebezpiecznie.
Flim Zbyszka nie jest głupi i dobrze że jest, ale krzywe biegunowe są umowne i czasami nie odzwierciedlają realiów. Kiedyś też to ostro porównywałem jak byłem o 15 lat młodszy, potem dałem se siana. Oczywiście warto znać teorię ale paralotniarstwo w ostatnich 5 latach bardzo się zmieniło. Glajty są inaczej trymowane. Dwurzędówki się inaczej przeciąga np. na 2 checki i inaczej do backfly'a wchodzą. Są takie różnice między konstrukcjami że aż trudno uwierzyć jak się to pozmieniało. Kiedyś było prosto teraz jest rozmaito. Świat poszedł do przodu po prostu...
Jarek Borowiec | www.flyordie.info
- tooosh
- Posty: 339
- Rejestracja: 10 lutego 2016, 23:20
- Reputation: 154
- Latam: Tylko Swobodnie
- Doświadczenie: Średnio Zaawansowany
Re: Taktyka zawodnicza - używanie speeda
marek mastalerz pisze:Dzięki Marcin za tę perspektywę.
To prawda że czasem nie ma co cisnąć. Szczególnie kiedy nie zależy nam na szczególnie wyśrubowanym końcowym wyniku. Może za bardzo zafiksowałem się na czystej matematyce. Ale to jest trochę tak, że warto wiedzieć jak ta matematyka działa. Jak mamy ogarnięta teorię która opisuje jakiś nierealny świat w którym powietrze stoi nieruchomo, to potem możemy dodać różne zmienne które występują w rzeczywistości.
Pozdro
Oczywiście, teorie są ważne i potrzebne, a na początku podaje się je w prostej formie. Potem, wraz z rozwojem paralotniarz zaczyna zauważać, że to jest bardziej skomplikowane i wchodzi coraz więcej 'to zależy'. Na pewno nie da się wszystkiego wyłożyć początkującemu. Dostosowanie poziomu przekazywanej wiedzy do poziomu pilota na 'trójce' albo seminarium to niełatwa, ale ciekawa sprawa.
Wróć do „Szkolenie i technika latania”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość