Zbyszek Gotkiewicz pisze:Oczywiście, że zadziała. Plusem techniki koliberka jest to, że pilot odważa się zaciągać sterówki do lądowania, co jest warunkiem skrócenia podejścia. Pilot zyskuje wrażenie że coś robi (i ma tu silne uzasadnienie) a traci kontrolę nad czuciem skrzydła I tego czy się ono przeciąga oraz traci możliwość manewrowania, esowania, ósemkowania co jest podstawą.
To jest twoja opinia do której oczywiście masz prawo.
Ja przedstawiam swoją.
Jeśli ktoś ma wyczucie skrzydła to nie traci kontroli podczas robienia koliberka.
Esowanie i ósemkowanie w niektórych sytuacjach niewiele daje albo jest niewykonalne. Szczególnie podczas toplandingu, kiedy nad miejscem lądowania cię podnosi.
Sam byłem kiedyś sceptyczny wobec tej techniki, ale po tym jak zastosowałem ją kilka razy zacząłem ją doceniać. Z zastrzeżeniem że stosuje się ją w wyjątkowych sytuacjach.
Zastanawiam się czy tak bardzo to deprecjonujesz bo uważasz że to bezużyteczna metoda, czy dlatego że chcesz zniechęcić ludzi do jej stosowania bo uważasz że robiąc to nieumiejętnie będą łamać kręgosłupy.
Pozdrawiam