Minęło już 10 lat od momentu, gdy obiegła nas smutna informacja o śmierci Jurka.
Czas leci szybko, przez środowisko przewijają się nowe twarze, jedni zostają na dłużej, pozostali od dawna realizują się w innych, często nie mniej ciekawych dziedzinach. Dla "nowych", ale i ku zadumie tych, co tu "od zawsze", warto nakreślić kilka zdań odpowiedzi na pytanie: kim był Jurek?
Jurek Kamiński był inicjatorem, założycielem oraz pierwszym prezesem Stowarzyszenia Paralotniowego SUDETY. Wcześniej - instruktorem paralotniowym i jednym z pierwszych mechaników paralotniowych, z powodzeniem importującym know-how z zachodu i południa Europy na nasz świeży, znajdujący się w powijakach rynek. W ramach szerzenia wiedzy wydał jedną z pierwszych w Polsce paralotniowych książek pt. "Paralotniarstwo. Kompendium wiedzy". Jako instruktor działający przez pewien czas wspólnie ze śp. Markiem (właśc. Marianem) Michalskim, kojarzony był przede wszystkim ze szkoleń na Nierodzie w Boguszowie - Gorcach oraz w Witkowie Śląskim, gdzie podstaw paralotniarstwa uczyła się duża część z nas. Przez pewien okres pełnił funkcję członka Komisji Lotniowej i Paralotniowej przy Aeroklubie Polskim, jak również był pierwszym sędzią pierwszych w Polsce paralotniowych zawodów internetowych Online Contest. W czasach, gdy mało kto posiadał odbiornik GPS, a skrzydła latały tak, że więcej mówiło się i pisało o lataniu niż spędzało godzin w powietrzu, organizował Paralotniowe Zawody Internetowe. W zakątkach grupy dyskusyjnej pl.rec.paralotnie można jeszcze znaleźć ślady tej pasjonującej rywalizacji o mocnym zabarwieniu literackim

Prywatnie był mężem naszej kochanej, latającej do dzisiaj Grażynki oraz ojcem Agaty. Życie zawodowe związał z górnictwem. Był ratownikiem oraz zastępcą dyrektora Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Wałbrzychu. Czy był najlepszym górnikiem wśród programistów, czy też najlepszym programistą wśród górników - tego dzisiaj się już nie dowiemy. W każdym razie po przejściu na emeryturę nauczył się programować, napisał kilka prostych aplikacji pod Windows jak również z powodzeniem integrował mechanikę, elektronikę i PC-ta w rozwijanym przez siebie serwisie paralotniowym.
Pamiętam, jak kilka razy wspominał, że "za Mieroszowem jest taka fajna góra na południowy - zachód, gdzie przy bardzo słabym wietrze możnaby spróbować polatać". Chodziło o Włostową. Z tego co wiem, do tej pory jeszcze nikt stamtąd nie wystartował.
Jurka nie ma już z nami, polana na Włostowej powoli zarasta, ale ciągle jeszcze można z niej odpalić i po wylądowaniu wypowiedzieć w atmosferze wyjątkowego wspomnienia: JUREK, PREZESIE, MELDUJĘ WYKONANIE ZADANIA!