wypadek na paralotni

Odpowiedz


To pytanie jest elementem zabezpieczającym przed automatycznym zamieszczaniem postów.
Emotikony
:D :) ;) :( :o :shock: :? 8-) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :!: :?: :idea: :arrow: :| :mrgreen: :geek: :ugeek:

BBCode włączony
[Img] włączony
[Flash] wyłączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: wypadek na paralotni

Re: wypadek na paralotni

Post autor: żółty27 » 25 kwietnia 2016, 12:45

Doświadczony operator wyciągarki ciągnie pilota z małą siłą w pierwszych chwilach nabierania wysokości, zwłaszcz w przypadku żółtodzioba, bo to on za niego odpowiada, i wie, że lina może strzelić w każdym momencie. Z tego powodu, tak jak Zbyszek napisał, kończy to się zazwyczaj lekkim bujnięciem skrzydła.

Re: wypadek na paralotni

Post autor: ciacholot » 25 kwietnia 2016, 11:57

Na te wszystkie reakcje jest niewiele czasu i o ile dla wprawnego pilota caała sekunda w takim momencie to wieczność o tyle dla kursanta który miał powiedziane na kursie co robić, to już naprawdę niewiele czasu na przypomnienie sobie tego, wprowadzenie w życie i jeszcze tyle ile trzeba w zależności od ...
Zawsze zastanawiam się czy na pierwszy-piąty start nie lepsze są górki i zloty z możliwością bujania i trafienia na bąbel w celu zaznajomienia się z koniecznością utrzymania skrzydła nad sobą.
Poza tym ci którzy potrafią startować z góry znacznie lepiej radzą sobie z holami niż odwrotnie. Ci drudzy często są zdziwieni, że się samo nie startuje;)

Re: wypadek na paralotni

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 25 kwietnia 2016, 10:08

prokopcio pisze:Widziałem szczęśliwie zakończone wypięcie napiętej liny na niewielkiej wysokości, Robi się wielkie wachadło i zależnie od szczęścia przy ziemi będziesz miał akurat traconą prędkość albo zabòjczą prędkość twarzą w dół.... Ciężko wyczuć co robić jak na tym filmiku ciągną bez opamiętania.


Przerwanie ciągu na małej wysokości może być banalne i takie z reguły jest, ale było też powodem śmierci pilota który po zerwaniu liny na małej wysokości zaciągnął najpierw mocno sterówki a potem je odpuścił i skrzydło mocno zanurkowało do ziemi. Trzeba reagować acrylamide do sytuacji. Można pozwolić skrzydłu na rozpędzenie się jeśli sytuacja zdarza się na wysokości powyżej 20 metrów. Jeśli niżej, dozujemy zaciągnięcie sterówek tak aby skrzydło nie wyskoczyło mocno przed pilota.

Re: wypadek na paralotni

Post autor: żółty27 » 25 kwietnia 2016, 10:04

huzar pisze:....Mam nadzieję że obyło się u niego bez na prawdę groźnych uszkodzeń.

pozdrawiam,
Kasia

Gość połamał sobie noge, o szczegóły nie pytałem. Dzięki idiocie, który dał mu dwójkowe skrzydło, człowiek skutecznie się zniechęcił do latania.
Pozdrawiam.

Re: wypadek na paralotni

Post autor: prokopcio » 24 kwietnia 2016, 23:29

Widziałem szczęśliwie zakończone wypięcie napiętej liny na niewielkiej wysokości, Robi się wielkie wachadło i zależnie od szczęścia przy ziemi będziesz miał akurat traconą prędkość albo zabòjczą prędkość twarzą w dół.... Ciężko wyczuć co robić jak na tym filmiku ciągną bez opamiętania.

Re: wypadek na paralotni

Post autor: huzar » 24 kwietnia 2016, 22:50

Ja miałam raz sytuację w której zbiegło się kilka fatalnych czynników w idealnie jeden moment i z kilku metrów przywaliłam w glebę na holu. Jednym z nich było właśnie coś nie do końca poprawnie z linkami i nie działająca sterówa... Z perspektywy czasu myślę, że jeśli czuje się, że cokolwiek jest nie tak - czyli tak jak tu - że coś jest z jedną stroną nie tak, to przerywa się samodzielnie start - czy to przez zgłoszenie na radio "stop", czy też jeśli nie ma czasu na gadanie - po prostu wyczepiając się. I to zaraz na początku... zanim wejdzie na jakieś dzikie kąty... KS może akurat mieć napad kaszlu, kichać lub dłubać w nosie i nie patrzeć na to co się z nami dzieje...

Moja nauczka mniej bolesna niż tego delikwenta... ale na pewno skuteczna...
Mam nadzieję że obyło się u niego bez na prawdę groźnych uszkodzeń.

pozdrawiam,
Kasia

Re: wypadek na paralotni

Post autor: żółty27 » 24 kwietnia 2016, 13:00

Prokopcio, fajnie to wypunkowałeś. Znam podobny wypadek do tego opisywanego tutaj. Rozmawiając z gościem, opowiedział mi swoją historie z paralotniarstwem, niestety bardzo krótką. Kolega dał mu skrzydło na małej górce, był to jego piewszy lot, podczas lądowania połamał się. Po tym locie, odechciało mu się latania. Gość wyglądał na rozsądnego, gdyby inni piloci będący na krawężniku zareagowali, i wytłumaczyli mu, czym takie dzikie latanie może się skończyć, to do wypadku by nie doszło. Tu podkreślę, że nie wiem czy tam byli inni piloci, myślę, że mogli być. Nie wiem gdzie ten wypadek miał miejsce.

Re: wypadek na paralotni

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 24 kwietnia 2016, 12:30

Kelso pisze:
Zbyszek Gotkiewicz pisze:A można znaleźć jakiś przykład działalności amatorskiej gdzie spora fachowość będzie szła w parze z realizacją pasji? A brak fachowości będzie dyskwalifikacją. Hodowla gołębi czy koni? Wędkarstwo?

Czytam już po raz kolejny i nie wiem - zgadzasz się ze mną czy wprost przeciwnie?


Jestem w trakcie wypracowywania wspólnego stanowiska :) Napięte trzeba zdefiniować problem, czyli znaleźć przyczyny takiego stanu rzeczy.

Re: wypadek na paralotni

Post autor: Kelso » 24 kwietnia 2016, 11:13

Zbyszek Gotkiewicz pisze:A można znaleźć jakiś przykład działalności amatorskiej gdzie spora fachowość będzie szła w parze z realizacją pasji? A brak fachowości będzie dyskwalifikacją. Hodowla gołębi czy koni? Wędkarstwo?

Czytam już po raz kolejny i nie wiem - zgadzasz się ze mną czy wprost przeciwnie?

Re: wypadek na paralotni

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 24 kwietnia 2016, 11:06

Kelso pisze:Tyle, że paralotniarze nie są liniami lotniczymi, lotnictwem wojskowym czy jakimkolwiek innym. Jesteśmy takim lotniczym "planktonem", który jest bardzo słabo zorganizowany i uregulowany. To jest moim zdaniem największą zaletą naszej pasji - wolność. Niestety - jest to również i naszym przekleństwem, które powoduje, że od czasu do czasu ktoś po raz kolejny próbuje wynaleźć koło, zabijając się przy okazji.


A można znaleźć jakiś przykład działalności amatorskiej gdzie spora fachowość będzie szła w parze z realizacją pasji? A brak fachowości będzie dyskwalifikacją. Hodowla gołębi czy koni? Wędkarstwo?

Re: wypadek na paralotni

Post autor: Kelso » 24 kwietnia 2016, 10:54

Tyle, że paralotniarze nie są liniami lotniczymi, lotnictwem wojskowym czy jakimkolwiek innym. Jesteśmy takim lotniczym "planktonem", który jest bardzo słabo zorganizowany i uregulowany. To jest moim zdaniem największą zaletą naszej pasji - wolność. Niestety - jest to również i naszym przekleństwem, które powoduje, że od czasu do czasu ktoś po raz kolejny próbuje wynaleźć koło, zabijając się przy okazji.

Re: wypadek na paralotni

Post autor: prokopcio » 23 kwietnia 2016, 23:40

Strasznie spodobały mi się te Wasze wypowiedzi.
1. niewiedza = 0 wiedzy = satała, czyli chęć pozyskania wiedzy choćby w najmniejszym stopniu zmniejsza głupotę :)
2. dobre wyniki w szkole = bez komentarza
3. instruktorzy którzy źle szkolą = większość opinii przyjmuję z przymrużeniem oka jak opinie o lekarzach, to specyficzne zawody przy których jedno choćby najmniejsze niedopatrzenie mocno wpływa na ich reputację. Ja jestem elektronikiem/automatykiem jak coś sporadycznie nie zadziała (zdarza się) i jakaś maszyna stanie, ja przyjmę reklamację i wszystko dalej będzie działało jak należy, nikt z mediów się raczej nie pojawi, nie chciałbym być w ich skórze... pomyślcie o swoich zawodach ile wybaczają drobnych błędów i niedopatrzeń...
4. dawniej za latanie brali się pasjonaci .... oglądałem z zaciekawieniem program na TVNie z instruktorem szybownictwa który szkolił "dzieciaki" które w 15 roku życia mogli przystąpić do egzaminu - padło pytanie czy nie obawia się o życie młodzieży z ironicznym podtekstem prowadzącego program o "szpanerstwo".... spokojnym i bardzo zdecydowanym głosem instruktor odparł że ci kursanci zanim wiek im pozwolił na szkolenie mieli wiedzę na temat lotnictwa większą niż niejeden dorosły kursant. to prawdziwi pasjonaci od najmłodszych lat życia...
5. Laikowi na pierwszy rzut oka latanie wydaje się proste i banalne..... Cofnij się w czasie czasem do momentu "Też tak bym chciał polecieć", chyba wszyscy nie wiedzieliśmy ile zagadnień się za tym banalnym lataniem kryje.
6.Prawo jazdy większość osób jednak robi, zanim wsiądą do swojego pierwszego auta.... nie przeginajmy w porównywaniu jazdy do lotu (tak, wiem, na drogach ginie więcej ludzi, jest więcej wypadków)....

Zgodzę się w 100% ze Zbyszkiem że nie można wypadków pozostawić bo ktoś głupio zrobił i się zabił, więc o jednego głupiego zaniżającego statystykę mniej ( selekcja naturalna jak to ktoś nazwał ). Warto przeanalizować i znaleźć rozwiązanie - tak działa lotnictwo pasażerskie na najwyższym poziomie i statystycznie jest bardzo - bardzo bezpieczne. Jak ktoś głupio zrobi to ktoś inny będzie wiedział jak nie należy robić...

Re: wypadek na paralotni

Post autor: Marcin. » 23 kwietnia 2016, 20:54

Lucjan Piekutowski pisze: Wiedza w dzisiejszych czasach jest dostępna dla każdego. Kiedyś było trudniej, bo wiedza lotnicza była tylko w książkach bądź w aeroklubach, także faktycznie nie wszyscy mogli ją mieć. Dziś każdy prawie ma internet, już nie mówię że może sobie kupić przez ten internet książkę. W każdym razie coś wiedzieć powienien i to nie podlega dyskusji. Głupotą jest nie chcieć zdobyć tej wiedzy.



A wiadomo coś więcej o tym ile wie ten poszkodowany? Czy czytał to i owo. I czy nie było tam siłomierza? Tak pytam ,bo i w najdroższych i najlepszych maszynach dochodzi czasem do poważnych awarii ,które mogą przydarzyć się najlepiej ,albo bardzo dobrze wyedukowanym i wypraktykowanym...

Re: wypadek na paralotni

Post autor: żółty27 » 23 kwietnia 2016, 15:08

Takie opinię są najczęściej głoszone przez osoby nie mające dużo wspólnego z lataniem. Podobnie zauważyłem, że na temat jazdy najwięcej mają do powiedzenia osoby nie mające prawa jazdy, zwłaszcza przy piwie są najlepszymi kierowcami. Co do instruktorów, niestety ale zdarzają się tacy co nigdy nie powinni nikogo szkolić, ja na szczęście trafiłem na dobrego.

Re: wypadek na paralotni

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 23 kwietnia 2016, 14:48

żółty27 pisze:
Zbyszek Gotkiewicz pisze:... Uważam że wciąż nie ma szerokiej i rzetelnej informacji na temat przydatności szkolenia...

Prawo jazdy większość osób jednak robi, zanim wsiądą do swojego pierwszego auta.
Zbyszek Gotkiewicz pisze:.... Za to często spotykam się z opiniami że instruktorzy to złodzieje oszuści i niczego nie nauczą..

Zwróciłeś uwagę na to, kto głosi takie opinię???


Nie wiem kto i na jakiej podstawie głosi takie opinie. Z pewnością bardzo łatwo one się przyjmują tym bardziej że nie ma polityki informacyjnej szkół ani stowarzyszeń. W rezultacie nie ustala się źródeł takich opinii ani nie dementuje się ich w przypadku gdy nie są prawdziwe. Jeszcze gorzej jest gdy są prawdziwe, bo wtedy okazuje się że nasze środowisko nie ma żadnego wpływu na działalność takich instruktorów. To też podważa zaufanie do istniejącego systemu.

Re: wypadek na paralotni

Post autor: żółty27 » 23 kwietnia 2016, 14:40

Zbyszek Gotkiewicz pisze:... Uważam że wciąż nie ma szerokiej i rzetelnej informacji na temat przydatności szkolenia...

Prawo jazdy większość osób jednak robi, zanim wsiądą do swojego pierwszego auta.
Zbyszek Gotkiewicz pisze:.... Za to często spotykam się z opiniami że instruktorzy to złodzieje oszuści i niczego nie nauczą..

Zwróciłeś uwagę na to, kto głosi takie opinię???

Re: wypadek na paralotni

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 23 kwietnia 2016, 13:03

Ja jestem za definiowaniem przyczyn wypadku i szukania rozwiązań. Stwierdzenie że przyczyną była głupota jest przyznaniem się do akceptacji takich wypadków, ponieważ ilość głupoty statystycznie jest stała, natomiast na ilość wiedzy mamy jakiś wpływ. Uważam że moje podejście z poprawianiem ilości i jakości daje przynajmniej nadzieję, że w przyszłości da się uniknąć takich wypadków.

Re: wypadek na paralotni

Post autor: obiektywny » 23 kwietnia 2016, 12:16

Zbyszek Gotkiewicz pisze:...i niczego nie nauczą. Jeśli ktoś spotyka się z taką opinią to nie będzie brał pod uwagę szkolenia.


akurat z tym fragmentem ciężko się nie zgodzić - bo tak na prawdę każdy uczy się sam i nie dotyczy to wyłącznie paralotniarstwa. Tak jest ze wszystkim czego się uczymy - na prawdę jeszcze nikt nikogo niczego nie nauczył (od chodzenia, przez czytanie, pisanie, pracę zawodową itd). Dobry instruktor będzie źródłem szerokiej wiedzy, dawcą cennych wskazówek odnośnie techniki i popełnianych błędów, osobą pozwalającą wgłębiać się w sztukę paralotniarstwa przy możliwie dużej minimalizacji ryzyka. Ale to kursant musi słuchać, zaufać ocenie i wskazówkom/nakazom instruktora, jeśli mu nie zaufa, nie przełamie strachu i nie wykona nawet pierwszego zlota.

Nawiązując do zdarzenia - to uważam że jednak jakby brzydko to nie zabrzmiało to jednak była brutalna selekcja naturalna człowieka z całkowitym brakiem wyobraźni, lub przerośniętym ego. Myślisz, że tamten człowiek wysilił się czytając jakąś literaturę/grupę/forum i dopiero po dłuższym czasie znalazł kilka złych opinii o niezdrowych relacjach instruktor-uczeń i nagle postanowił zająć się tym po swojemu? Czy może paralotniarze których spotkał odradzili mu wybranie się na kurs? Bardziej podejrzewałbym że przeglądając portal z ogłoszeniami zdjęcie paralotni przykuło jego uwagę, w opisie że dobra dla początkujących a że cena przystępna...

Re: wypadek na paralotni

Post autor: Kelso » 23 kwietnia 2016, 12:14

Wtrącę i ja swoje trzy grosze... Dawniej za latanie brali się praktycznie tylko pasjonaci. Potrafili ocenić zagrożenie i czuli respekt do żywiołu. Wiedzę, jeśli nie od instruktora - zdobywali czasem mozolnie we własnym zakresie. Dziś latać każdy może :). Przez wielu jest traktowane jako fajny sposób spędzenia wolnego czasu. Ot - kolejna rozrywka. Stąd też po części biorą się takie wypadki. Laikowi na pierwszy rzut oka latanie wydaje się proste i banalne. On nawet nie dostrzega ryzyka i potencjalnych zagrożeń. On chce się po prostu przelecieć.

Re: wypadek na paralotni

Post autor: Lucjan Piekutowski » 23 kwietnia 2016, 10:49

Zbyszek Gotkiewicz pisze:Nie wiesz czy takie próby wynikają z głupoty czy z braku wiedzy. Uważam że wciąż nie ma szerokiej i rzetelnej informacji na temat przydatności szkolenia. Za to często spotykam się z opiniami że instruktorzy to złodzieje oszuści i niczego nie nauczą. Jeśli ktoś spotyka się z taką opinią to nie będzie brał pod uwagę szkolenia. Trzeba poprawić informację a dopiero potem wymagać.


Nie wiem czy to do mnie czy do kogo innego, ale coś napiszę :D

Głupota moim zdaniem jako cecha jest trudna do zdefiniowania, jest wielu ludzi z wysokim IQ, którzy są jak beton, choć w szkole mają dobre wyniki. Rozmowa z nimi często przypomina rozmowę z krową, choć krowa podejrzewam rozumie więcej ;). Ale ja nie o tym. Brak wiedzy wynika czasami z głupoty. Wiedza w dzisiejszych czasach jest dostępna dla każdego. Kiedyś było trudniej, bo wiedza lotnicza była tylko w książkach bądź w aeroklubach, także faktycznie nie wszyscy mogli ją mieć. Dziś każdy prawie ma internet, już nie mówię że może sobie kupić przez ten internet książkę. W każdym razie coś wiedzieć powienien i to nie podlega dyskusji. Głupotą jest nie chcieć zdobyć tej wiedzy.

Co do braku szerokiej i rzetelnej informacji na temat szkoleń, to się zgodzę, ale tu "zasługę" mają instruktorzy, którzy źle szkolą. Naprawdę nie wiem dlaczego tak robią? Dlatego, że jest ich mało a kursantów dużo?
A może dlatego, że jeszcze pamiętają czasy kiedy sami się "szkolili" a raczej po partyzancku próbowali sami, de facto wszyscy bez papierów i bez żadnych przepisów, po czym znaleźli pomysł na życie i zostali instruktorami. Pierwszymi, ponieważ wcześniej nie było instruktorów i pamiętając te czasy uważają, że wystarczy gdy kursant sam się nauczy, a instruktor tylko podbije papier?
Podniesienie poziomu szkoleń jak również ich dostępność, nie jest kwestią opinii, to opinia jest kwestią dostępności i poziomu szkoleń. Nie wszystkich na szczęście.

Na górę