Post autor: JaroXS » 14 kwietnia 2021, 15:46
Blazej pisze:Właśnie natknąłem się na świeżego dealera jednej z paralotniowych firm. Obejrzałem kilka z jego filmów na YT, loty na xcontest i przeczytałem posty na fb. Robiąc to nie mogłem się pozbyć uczucia, że chyba już jestem stary. A jeśli nie to może ze mną i moim podejściem do latania jest coś nie tak???
Czy w wieku 47 lat jestem już dziadersem...?
1. Dziadersem potocznie i żartobliwie nazywa się człowieka, głównie mężczyznę, którego zachowanie, poglądy, gusta i sposób bycia są odbierane przez mówiącego jako przestarzałe lub wręcz anachroniczne i który (w opinii mówiącego) nie jest w stanie sprostać nowoczesnej rzeczywistości społecznej.
Pamiętam jak po kilku sezonach akrobacji i wielu wyjazdach do Oludenitz i Annecy, robiąc dynamiczny sat, tumbling, heli czy superstall i ucząc się rhythmica, latając jednocześnie na C Sigma 6, strasznie się bałem i nie byłem przekonany czy to już dobry moment aby kupić moje pierwsze D Omega 8.
Szanuję entuzjazm kolegi paralotniarza, cieszę się również z jego radości i pasji. Od 2002 do dnia dzisiejszego mam tak samo. Ale czy dobrym jest takie podejście do sportu mając 38h nalotu, 3 sezony pod skrzydłem, dosyć małą wiedze, doświadczenie i tandemowe uprawnienia?
Latam na Zeno i h&f na Skywalk XAlps 3, acro zestaw dawno sprzedałem, nie jestem świetnym pilotem choć kilka fajnych przelotów zrobiłem. Najbardziej cieszą mnie te krótsze ale w trudnych warunkach.
Od początku mojej przygody z lataniem nie miałem zwichniętego palca i zadrapania, ani jednej sytuacji po której chciałem przestać latać. Wiele razy będąc na starcie odpuściłem kiedy inni nie potrafili przypłacając to życiem i zdrowiem. Od zawsze paralotniarstwo darzyłem wielkim szacunkiem.
173151930_480650639817355_8137181630667893012_n.png
Czy dzisiejszemu młodemu paralotniowemu pokoleniu chodzi właśnie o to aby zacząć latać na dwurzędówkach ASAP...?
Hej,
dziaderesem zapewne nie jesteś, ale nie ma co ukrywać że po prostu się starzejemy

. To że trenowałeś akro pozwala Ci latać na wyższym poziomie bezpieczeństwa np. na ZENO czy innych hakenkrojcach. To moje zdanie. Tego lepszego puczucia bezpieczeństwa i kontroli nie dało Ci nic innego, ale tego zapewne Ci tutaj mówić nie muszę, bo to wiesz. Jest przepaść pomiędzy pilotami którzy zrobili tumbling a pomiędzy pilotami którzy teoretycznie wiedzą jak zrobić wingovera. Chodzi mi o przepaść doświadczenia, kontroli skrzydła i wykorzystania tego pod kątem bezpieczeństwa w lataniu.
To że latając figury mimo wszystko bałeś się EN-D pochodzi z Twojego podejścia do latania i po prostu respektu. Takich rzeczy można się według mnie też nauczyć dużo wcześniej, w innym sporcie który pewnie też jakiś uprawiałeś (nie wiem tego). Np. ja dawno temu grałem w lidze kosza (poważnie nie żartuję), i nauczyłem się że mając 176 cm wzrostu jako rozgrywający wchodząc miedzy dwóch kolesi powyżej 195cm pod koszem będzie bolało. To tylko takie porównanie które ilustruje gdzie indziej można nabyć respektu do otaczającego nas świata.
Ja też do dzisiaj potrafię zejść z góry ze smutkiem kiedy warunki wydają się ostre albo mam po prostu gorszy dzień. Ale robię to. Zauważyłem że nie schodzę częściej niż kiedyś, ale zaczynam zwracać bardziej uwagę na to co robię i przede wszystkim częściej myślę o swoich bliskich i odpowiedzialności jaką posiadam. Na pewno od wielu lat nie trenuję już figur, ale nadal sprzętu nie sprzedałem i robię tylko to co sprawia mi frajdę i umiem na pamięć.
To co opisałeś z tym gościem przypomina mi siebie zaraz po maturze

, tylko że teraz kategorie są inne. Kiedyś dwurzędówek nie było. Ja miałem to szczęście że jakoś przeżyłem bez większego wypadku wszystkie swoje eksperymenty, ale inni takiego szczęścia może nie będą mieli. Warto wtedy z takimi osobami mimo wszystko pogadać, bo istnieje dużo prawdopodobieństwo że widzieliśmy więcej w życiu niż oni. Jak przyjmą od nas jakieś informacje to super a jak nie to trudno i życie biegnie dalej...
Pozdrawiam,
[quote="Blazej"]Właśnie natknąłem się na świeżego dealera jednej z paralotniowych firm. Obejrzałem kilka z jego filmów na YT, loty na xcontest i przeczytałem posty na fb. Robiąc to nie mogłem się pozbyć uczucia, że chyba już jestem stary. A jeśli nie to może ze mną i moim podejściem do latania jest coś nie tak???
Czy w wieku 47 lat jestem już dziadersem...?
[b]1. Dziadersem potocznie i żartobliwie nazywa się człowieka, głównie mężczyznę, którego zachowanie, poglądy, gusta i sposób bycia są odbierane przez mówiącego jako przestarzałe lub wręcz anachroniczne i który (w opinii mówiącego) nie jest w stanie sprostać nowoczesnej rzeczywistości społecznej. [/b]
Pamiętam jak po kilku sezonach akrobacji i wielu wyjazdach do Oludenitz i Annecy, robiąc dynamiczny sat, tumbling, heli czy superstall i ucząc się rhythmica, latając jednocześnie na C Sigma 6, strasznie się bałem i nie byłem przekonany czy to już dobry moment aby kupić moje pierwsze D Omega 8.
Szanuję entuzjazm kolegi paralotniarza, cieszę się również z jego radości i pasji. Od 2002 do dnia dzisiejszego mam tak samo. Ale czy dobrym jest takie podejście do sportu mając 38h nalotu, 3 sezony pod skrzydłem, dosyć małą wiedze, doświadczenie i tandemowe uprawnienia?
Latam na Zeno i h&f na Skywalk XAlps 3, acro zestaw dawno sprzedałem, nie jestem świetnym pilotem choć kilka fajnych przelotów zrobiłem. Najbardziej cieszą mnie te krótsze ale w trudnych warunkach.
Od początku mojej przygody z lataniem nie miałem zwichniętego palca i zadrapania, ani jednej sytuacji po której chciałem przestać latać. Wiele razy będąc na starcie odpuściłem kiedy inni nie potrafili przypłacając to życiem i zdrowiem. Od zawsze paralotniarstwo darzyłem wielkim szacunkiem.
173151930_480650639817355_8137181630667893012_n.png
Czy dzisiejszemu młodemu paralotniowemu pokoleniu chodzi właśnie o to aby zacząć latać na dwurzędówkach ASAP...?[/quote]
Hej,
dziaderesem zapewne nie jesteś, ale nie ma co ukrywać że po prostu się starzejemy :). To że trenowałeś akro pozwala Ci latać na wyższym poziomie bezpieczeństwa np. na ZENO czy innych hakenkrojcach. To moje zdanie. Tego lepszego puczucia bezpieczeństwa i kontroli nie dało Ci nic innego, ale tego zapewne Ci tutaj mówić nie muszę, bo to wiesz. Jest przepaść pomiędzy pilotami którzy zrobili tumbling a pomiędzy pilotami którzy teoretycznie wiedzą jak zrobić wingovera. Chodzi mi o przepaść doświadczenia, kontroli skrzydła i wykorzystania tego pod kątem bezpieczeństwa w lataniu.
To że latając figury mimo wszystko bałeś się EN-D pochodzi z Twojego podejścia do latania i po prostu respektu. Takich rzeczy można się według mnie też nauczyć dużo wcześniej, w innym sporcie który pewnie też jakiś uprawiałeś (nie wiem tego). Np. ja dawno temu grałem w lidze kosza (poważnie nie żartuję), i nauczyłem się że mając 176 cm wzrostu jako rozgrywający wchodząc miedzy dwóch kolesi powyżej 195cm pod koszem będzie bolało. To tylko takie porównanie które ilustruje gdzie indziej można nabyć respektu do otaczającego nas świata.
Ja też do dzisiaj potrafię zejść z góry ze smutkiem kiedy warunki wydają się ostre albo mam po prostu gorszy dzień. Ale robię to. Zauważyłem że nie schodzę częściej niż kiedyś, ale zaczynam zwracać bardziej uwagę na to co robię i przede wszystkim częściej myślę o swoich bliskich i odpowiedzialności jaką posiadam. Na pewno od wielu lat nie trenuję już figur, ale nadal sprzętu nie sprzedałem i robię tylko to co sprawia mi frajdę i umiem na pamięć.
To co opisałeś z tym gościem przypomina mi siebie zaraz po maturze :), tylko że teraz kategorie są inne. Kiedyś dwurzędówek nie było. Ja miałem to szczęście że jakoś przeżyłem bez większego wypadku wszystkie swoje eksperymenty, ale inni takiego szczęścia może nie będą mieli. Warto wtedy z takimi osobami mimo wszystko pogadać, bo istnieje dużo prawdopodobieństwo że widzieliśmy więcej w życiu niż oni. Jak przyjmą od nas jakieś informacje to super a jak nie to trudno i życie biegnie dalej...
Pozdrawiam,