Post autor: rk » 29 listopada 2022, 19:52
Czytam wątek i trochę nie rozumiem po co się dawać przewiewać i ryzykować sytuację potencjalnie niebezpieczną za wydmą...
Opis miejsca pasuje mi do warunków na mierzei wiślanej, czyli niski krawężnik i trochę plaży.
Tak z własnego doświadczenia, tam musi trochę wiać, żeby latać...
A jak wieje, to znacznie wygodniej i bezpieczniej postawić glajta z dala od wydmy i zbliżać się do niej w poszukiwaniu miejsca gdzie po prostu zabierze. Jeśli nie jest aż tak mocno jak się wydawało i nie zabiera z miejsca, to można się kawałek przebiec wzdłuż krawężnika i rozpędzić skrzydło w strefie noszeń. Jeśli warunki są lotne to zawsze po tych powyższych działaniach jest się w powietrzu. Jeśli warunki są bardzo słabe, to można podejść na wydmę z glajtem nad głową i tam próbować szczęścia, ale w tym przypadku decyduje przewyższenie i nie ma opcji przewiania, a co najwyżej sponiewieranie przez brak wprawy
Jak już się uda wystartować, to sprawdzamy jak i gdzie "nosi" i to sprawdzamy jak najdalej od krawężnika, właśnie po to, żeby się nie dać przewiać. Czasem 40m nad plażą chce przewiać, ale daleko od klifu, na przedpolu, czasem aż nad wodą da się latać spokojnie, bez speeda i bez zagrożenia przewianiem. Czasem jest słabo, nosi wysoko i da się latać głęboko nad klifem, ale to nie ten przypadek nas interesuje...
Jak mawiali starzy klifowcy, "czasem sztuką jest latać nisko", ważne, żeby czuć powietrze i mieć rezerwę, wysokości, odległości, prędkości, żeby w porę uciec na plażę, a nie liczyć na szczęście za wydmą...
Jak się jest wysoko, przez gapiostwo w złym miejscu i zaczyna przewiewać, a wieje choćby z lekką odchyłką do klifu, to można próbować speeda, ale nie centralnie pod wiatr, tylko lekkim trawersem, pod kątem do wiatru, tak, żeby powoli wydostać się nad plażę, żeby "wydmuchało" z tej niebezpiecznej strefy.
Stosując powyższe nigdy mnie nie przewiało od około 8 lat.
Niby nie 14 zim, ale coś tam już w powietrzu widziałem
Pozdrawiam,
Robert
Czytam wątek i trochę nie rozumiem po co się dawać przewiewać i ryzykować sytuację potencjalnie niebezpieczną za wydmą...
Opis miejsca pasuje mi do warunków na mierzei wiślanej, czyli niski krawężnik i trochę plaży.
Tak z własnego doświadczenia, tam musi trochę wiać, żeby latać...
A jak wieje, to znacznie wygodniej i bezpieczniej postawić glajta z dala od wydmy i zbliżać się do niej w poszukiwaniu miejsca gdzie po prostu zabierze. Jeśli nie jest aż tak mocno jak się wydawało i nie zabiera z miejsca, to można się kawałek przebiec wzdłuż krawężnika i rozpędzić skrzydło w strefie noszeń. Jeśli warunki są lotne to zawsze po tych powyższych działaniach jest się w powietrzu. Jeśli warunki są bardzo słabe, to można podejść na wydmę z glajtem nad głową i tam próbować szczęścia, ale w tym przypadku decyduje przewyższenie i nie ma opcji przewiania, a co najwyżej sponiewieranie przez brak wprawy :-)
Jak już się uda wystartować, to sprawdzamy jak i gdzie "nosi" i to sprawdzamy jak najdalej od krawężnika, właśnie po to, żeby się nie dać przewiać. Czasem 40m nad plażą chce przewiać, ale daleko od klifu, na przedpolu, czasem aż nad wodą da się latać spokojnie, bez speeda i bez zagrożenia przewianiem. Czasem jest słabo, nosi wysoko i da się latać głęboko nad klifem, ale to nie ten przypadek nas interesuje...
Jak mawiali starzy klifowcy, "czasem sztuką jest latać nisko", ważne, żeby czuć powietrze i mieć rezerwę, wysokości, odległości, prędkości, żeby w porę uciec na plażę, a nie liczyć na szczęście za wydmą...
Jak się jest wysoko, przez gapiostwo w złym miejscu i zaczyna przewiewać, a wieje choćby z lekką odchyłką do klifu, to można próbować speeda, ale nie centralnie pod wiatr, tylko lekkim trawersem, pod kątem do wiatru, tak, żeby powoli wydostać się nad plażę, żeby "wydmuchało" z tej niebezpiecznej strefy.
Stosując powyższe nigdy mnie nie przewiało od około 8 lat.
Niby nie 14 zim, ale coś tam już w powietrzu widziałem ;-)
Pozdrawiam,
Robert