Post autor: ciacholot » 27 października 2016, 15:40
Skrzydło pod obciążeniem osiąga siłę nośną przy określonej prędkości- to jest oczywiste. Jeśli ma lecieć to należy tą prędkość osiągnąć. Wiatr nam w tym pomaga, ale zasada cały czas jest identyczna. Trzeba je dociążyć i znajdować się pod nim. W związku z tym w zależności od prędkości wiatru, aby skrzydło względem powietrza miało swoją prędkość trzeba przemieszczać się po ziemi szybciej lub wolniej. Pozostaje masa układu i droga na której tą masę potrafimy rozpędzić, a właściwie dociążyć tak, aby skrzydło doszło do prędkości oderwania się. Jeśli ktoś (teoretycznie) w bezwietrzu potrafi wraz ze skrzydłem dociążając je osiągnąć w dwóch krokach taką prędkość to też poleci. Bieg ze stoku startowiska to nic innego jak dociążanie skrzydła przy wykorzystaniu spadku terenu do momentu osiągnięcia prędkości startu tzn.osiągnięcia przez skrzydło odpowiedniej siły nośnej.
Wyciągarka zmienia kąt natarcia przez to, że targa nas ze znaczną siłą i w efekcie też dociąża skrzydło tylko pod innym kątem względem samej ziemi, ale i względem "grawitacji" wykorzystywanej na stoku startowiska. Gdyby wypłaszczyć stok startowiska wraz z grawitacją to naszą wyciągarką była by grawitacja. Klif to też podobna zasada tyle, że tam całą robotę za nas czy za wyciągarkę robi wiatr.
Samo dociążanie (tak z grubsza) potrzebne jest po to, aby skrzydło zachowało swój kształt-profil aerodynamiczny pozwalający mu na osiągnięcie potrzebnej siły nośnej, a obciążenie musi być w takim miejscu, aby kąt natarcia pozwalał mu się napełniać i tą siłę nośną generować. Jak w bezwietrzu się spóźnimy z biegiem (obciążeniem) to wiadomo co jest, obciążenie spada skrzydło flaczeje zły kształt-profil aero, zły kąt natarcia, front i dupa z lotu
. Jak źle wyciągniemy skrzydło i za osrto dajemy z buta to targamy skrzydło na złym kącie natarcia, aż do niego dojdzie i to energia zbędna.
Skrzydło pod obciążeniem osiąga siłę nośną przy określonej prędkości- to jest oczywiste. Jeśli ma lecieć to należy tą prędkość osiągnąć. Wiatr nam w tym pomaga, ale zasada cały czas jest identyczna. Trzeba je dociążyć i znajdować się pod nim. W związku z tym w zależności od prędkości wiatru, aby skrzydło względem powietrza miało swoją prędkość trzeba przemieszczać się po ziemi szybciej lub wolniej. Pozostaje masa układu i droga na której tą masę potrafimy rozpędzić, a właściwie dociążyć tak, aby skrzydło doszło do prędkości oderwania się. Jeśli ktoś (teoretycznie) w bezwietrzu potrafi wraz ze skrzydłem dociążając je osiągnąć w dwóch krokach taką prędkość to też poleci. Bieg ze stoku startowiska to nic innego jak dociążanie skrzydła przy wykorzystaniu spadku terenu do momentu osiągnięcia prędkości startu tzn.osiągnięcia przez skrzydło odpowiedniej siły nośnej.
Wyciągarka zmienia kąt natarcia przez to, że targa nas ze znaczną siłą i w efekcie też dociąża skrzydło tylko pod innym kątem względem samej ziemi, ale i względem "grawitacji" wykorzystywanej na stoku startowiska. Gdyby wypłaszczyć stok startowiska wraz z grawitacją to naszą wyciągarką była by grawitacja. Klif to też podobna zasada tyle, że tam całą robotę za nas czy za wyciągarkę robi wiatr.
Samo dociążanie (tak z grubsza) potrzebne jest po to, aby skrzydło zachowało swój kształt-profil aerodynamiczny pozwalający mu na osiągnięcie potrzebnej siły nośnej, a obciążenie musi być w takim miejscu, aby kąt natarcia pozwalał mu się napełniać i tą siłę nośną generować. Jak w bezwietrzu się spóźnimy z biegiem (obciążeniem) to wiadomo co jest, obciążenie spada skrzydło flaczeje zły kształt-profil aero, zły kąt natarcia, front i dupa z lotu ;). Jak źle wyciągniemy skrzydło i za osrto dajemy z buta to targamy skrzydło na złym kącie natarcia, aż do niego dojdzie i to energia zbędna.