Instruktorski los

Odpowiedz


To pytanie jest elementem zabezpieczającym przed automatycznym zamieszczaniem postów.
Emotikony
:D :) ;) :( :o :shock: :? 8-) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :!: :?: :idea: :arrow: :| :mrgreen: :geek: :ugeek:

BBCode włączony
[Img] włączony
[Flash] wyłączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Instruktorski los

Re: Instruktorski los

Post autor: uriuk » 28 sierpnia 2016, 21:51

Ja tam nie wybrzydzam. Poogladalem sobie pol Polski z gory i jeszcze mi za to zaplacili.

Re: Instruktorski los

Post autor: Zbyszek Opole » 28 sierpnia 2016, 21:42

uriuk pisze:Akuracik tobie zrobienie 16 h w miesiacu nie zaimponuje, ale dla mnie zrobienie kilku tras po 500 km jest wystarczajaco satysfakcjonujace. Chociaz byly z motorkiem,



Toś mnie rozczarował z motorkiem to można.... :)


ZK

Re: Instruktorski los

Post autor: uriuk » 28 sierpnia 2016, 09:59

Akuracik tobie zrobienie 16 h w miesiacu nie zaimponuje, ale dla mnie zrobienie kilku tras po 500 km jest wystarczajaco satysfakcjonujace. Chociaz byly z motorkiem,

Re: Instruktorski los

Post autor: Zbyszek Opole » 28 sierpnia 2016, 09:46

Uriuk rozwiń twoją myśl na temat swojego latania.Jestem bardzo ciekawy i nie chodzi mi o paralotnie gdyż tu się nie wypowiadam wszak instruktorowi nie wypada ... . Ale te inne rodzaje chciało by się powiedzieć rodzaje sił zbrojnych pod twoimi ulubionymi aeroklubami mnie interesują. Jakoś moja starcza pamięć słabo mi podpowiada twoje dokonania w tej dziedzinie.chętnie tu podyskutuje wszak to merytoryczne forum :)

Re: Instruktorski los

Post autor: xcwalter » 27 sierpnia 2016, 08:29

Jak każda inna dziedzina, latanie daje człowiekowi przyjemność jeśli daje pilotowi nowe doznania. Gdy lecę po tych samych górach, czy biorę udział w zawodach już enty raz, to wykonuję to machinalnie i bez większych emocji. Dlatego ostatnio oglądanie ostatnich 15 km wyścigu kolarskiego podczas lotu PPG było dla mnie ekscytujące :)

Re: Instruktorski los

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 26 sierpnia 2016, 23:06

Ano kredytach kończy się ten okres kiedy latanie jest samą przyjemnością i wtedy dobrze jest nauczyć się odnajdywać przyjemność w lataniu i unikać sytuacji które tą przyjemność odbierają.

Re: Instruktorski los

Post autor: Marcus Biesioroff » 26 sierpnia 2016, 23:01

Kurde, normalnie zgredy :D Jak Wy chcecie uczyć pasji świeżych (celowo unikam słowa `młodych`), napalonych pilotów, gdy tak tu narzekacie? :D

Latanie to nie tylko lewitowanie nad jakimś krawężnikiem per se, ale także a może przede wszystkim miejsca, ludzie i sytuacje w których normalnie byśmy się nie znaleźli (tzn. Wy instruktory i my śmiertelniki). Dziś wracając z dyndania zastanawiałem się kiedy mi przestanie to sprawiać przyjemność (pesel mówi, że dopamina niedługo przestanie działać), pewnie przyjdzie ten moment, natomiast bezcenne są chwile, poznani ludzie, takie se wino w Antica Abbazia, albo jeszcze lepiej urocza kelnerka w stroju skrzata-mnicha je serwująca. No dajcie się nacieszyć :D

Re: Instruktorski los

Post autor: Marcin. » 26 sierpnia 2016, 21:02

Pisząc poprzedni post miałem też na myśli takie ciekawe zagadnienie dotyczące właśnie samozadowolenia. Jak to jest ,że człowiek jak już "wie że nic nie wie" nie jest w stanie uszczęśliwić się takimi prostymi zabawami ,które wykonuje dziecko. I tak przekładając to na paralotnie : najpierw za młodu widzi na niebie i marzy ,potem może tak ; kupić sobie tzw. wytrzepa do stawiania , albo idzie na kurs , ma ŚK , potem np. dużo lata ,zmienia skrzydła ,potem ściga się na zawodach itp itd. I w końcu osiąga wszystko np. i co dalej? Niebo zdobyte :) Myślę ,że trzeba dostrzegać w szczegółach tego świata takie nawet drobnostki ,które aż porażają swoim pięknem ,tylko najczęściej nie czuje się tego. I myślę ,że natura zwierzęca i popęd o którym mowa wyżej mocno to zagłusza.

Re: Instruktorski los

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 26 sierpnia 2016, 20:47

Ja teraz skupiam się na takim lataniu które ma mi sprawiać jak najwięcej przyjemności.

Re: Instruktorski los

Post autor: Marcin. » 26 sierpnia 2016, 20:42

Pamiętam ,że żadnego bólu istnienia nie było za dzieciaka. Dlatego uważam ,że trzeba czasem pobawić się jak dziecko kiedy tylko się da. Oderwać się od schematu ,bo często chyba sami sobie zakładamy ogranicznik :) Są takie przebłyski wspomnień sytuacji w których byliśmy szczęśliwi i młodsi. Warto przypominać sobie te motywy , kolekcjonować je w głowie i budować podobne tu i teraz.

Re: Instruktorski los

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 26 sierpnia 2016, 19:26

Mariusz. O tak oczywistych działaniach czterdziestolatków ratujących resztki życiowego komfortu już nie chciałem pisać, bo mi znowu powiedzą że ja w kółko o jednym ;)

Re: Instruktorski los

Post autor: ciacholot » 26 sierpnia 2016, 18:21

Dlaczego alkoholem? Są lepsze metody i nie mam tu na myśli używek martwych [emoji13]


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Re: Instruktorski los

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 26 sierpnia 2016, 17:24

U facetów jest to widoczne szczególnie wyraźnie po przekroczeniu 40. Może spada wtedy wydzielanie dopaminy i te same czynności które dawniej dawały wystarczająca przyjemność w pewnym momencie już nie dają radości. Trzeba szukać mocniejszych wrażeń albo alkoholem zagłuszać ból istnienia.

Re: Instruktorski los

Post autor: Marcin. » 26 sierpnia 2016, 16:14

Zbyszek Gotkiewicz pisze: A co do poszukiwania nowości to są badania które tłumaczą takie zachowania słabym wiązaniem dopaminy w jądrze półleżącym. Powoduje to że musisz cały czas dostarczać dopaminę aby mieć uczucie zadowolenia z życia. Brak dopaminy to dyskomfort życiowy i deprecha.


Odnoszę wrażenie ,że każdy zmaga się z tym w mniejszym lub większym stopniu.

Re: Instruktorski los

Post autor: uriuk » 26 sierpnia 2016, 14:15

Z sentymentu odszukalem foty pokoiku i klifu na ktorym stal
klif-ok-3.jpeg
klif-ok-3.jpeg (59.11 KiB) Przejrzano 10464 razy

IMG_0005.jpg
IMG_0005.jpg (189.22 KiB) Przejrzano 10463 razy

Re: Instruktorski los

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 26 sierpnia 2016, 13:59

Niezła dupa z twarzy :) Oryginalne zestawienie. A co do poszukiwania nowości to są badania które tłumaczą takie zachowania słabym wiązaniem dopaminy w jądrze półleżącym. Powoduje to że musisz cały czas dostarczać dopaminę aby mieć uczucie zadowolenia z życia. Brak dopaminy to dyskomfort życiowy i deprecha.

Re: Instruktorski los

Post autor: uriuk » 26 sierpnia 2016, 12:45

Wracajac do kryzysow instruktorskich. Ja mam tak, ze szkolenie sprawia mi duza satysfakcje, natomiast latac mi sie zwyczajnie nie chce (ale tylko glajtem, bo czym innym latam chetnie). Zastanawialem sie z czego to wynika i doszedlem do wniosku, ze "robocizna sie nie zwraca". Znaczy jesli polece przed siebie, to nie chce mi sie wracac z byle przelotu. Gdybym wiedzial, ze polece minimum 100 km to bym lecial, ale przewaza myslenie "jesli sie nie zabiore to bede jak debil stal przy drodze trzeciej kolejnosci odsniezania 23 km od lotniska i machal na Polonezy Trucki".
Moze jestem rozwydrzony motoszybowcem, ktory daje zupelnie bezstresowe latanie, dlugo, szybko i na wielkich odleglosciach (zrobienie 500 km to naprawde zaden problem, tylko w sierpniu machnalem 2x).
Kiedys w GOBLL byly tez badania psychologiczne. Jedna pani psycholog (zreszta calkiem niezla dupa, przynajmniej z twarzy) stwierdzila u mnie "niezaspokojony instynkt poznawczy". Zapytalem jak to rozumiec i wyjasnila, ze musze miec coraz to nowe wyzwania. Wiszenia nad jednym punktem jak zyrandol nie jest takim wyzwaniem. Doszedlem do podobnego wniosku jakies 10 lat temu, kiedy wynajmowalem pokoj w Kalifornii nad samym Pacyfikiem. Dom stal na 300 m klifie. Na poczatku latalem prawie codziennie, ale pozniej zauwazylem, ze w zasadzie wisze obok swojego tarasu i rownie dobrze moglbym siedziec na lezaku, tylko wtedy moglbym sobie saczyc ulubione kalifornijskie wytrawne primitivo.

Re: Instruktorski los

Post autor: xcwalter » 26 sierpnia 2016, 12:15

A tak jakoś wyszło. Już będę grzeczny ;)

Re: Instruktorski los

Post autor: uriuk » 26 sierpnia 2016, 12:11

Walter, zapomiales hasla do logowania czy jak? Co post to musze cie recznie zatwierdzac.

Re: Instruktorski los

Post autor: Walter » 26 sierpnia 2016, 11:53

Wypalenie instruktorskie to jedno, a wypalenie paralotniowe to drugie, i myślę, że żaden przymus nie jest na nie lekarstwem. Sam się sobie dziiwię skąd biorę radość z samolatania, po 21 latach. No ale ją mam i to ogromną. Takie loty jak wczoraj to ja przecież robiłem już w dużych ilościach dawno, dawno temu. Potem zamieniłem je na ściganie, a potem na instruktorkstwo. Myślę, że po prostu zapomniałem jak to jest i dlatego gdy życie zatoczyło koło, powrót do lotów a'la dmuchawiec jest taki fajny.
Walter

Na górę