Post autor: Piotr Jurek » 04 listopada 2021, 16:41
Mój glajt mentor light 2013 przegląd 2021 jak nowy.
Roczny nalot przez pierwsze lata koło 50h teraz około 20h. Całkowity około 300h. Lekki glajt odblokował moje spojrzenie na przeloty. Przy klasycznym kilkunastokilogramowym szpeju, wiecznie się stresowałem, a co jak wtopię, jak ja z tym tobołkiem zabiorę się stopem/autobusem, a co jak wyląduje gdzieś w środku gór itp. Tak akurat wyszło, że lighta kupiłem w 2013 kiedy już od 3 lat biegałem i świetnie zacząłem rozumieć jak ogromnie niska waga wpływa na komfort psychiczny i fizyczny przemieszczania się po górach.
Skompletowałem sprzęt na 8 kg z elektroniką i ciuchami i nagle okazało się że wtopa na Pilsku i treking 3 h do węgierskiej górki to przygoda nie trauma. Że wtopa po starcie ze skrzyczniaka na baraniej to nie tragedia, bo za godzinkę mogę znów odpalić , wejście na Skrzyczniaka od ostrego 50 min, by stwierdzić na szczycie, że wschód się nie wygrzał i wieje wyraźnie z południa/ zachodu, a mi się nie chce już latać to nie problem przecież mogę sobie zbiec do auta.
Także z mojej perspektywy lekki szpeju to totalna rewolucja, śmiało mogę powiedzieć, że gdyby nie on to już bym sobie odpuścił latanie.
Ponieważ jak większość moich kolegów 17 lat od zrobienia kursu paralotniowego jestem na etapie cofanie się w rozwoju mój nalot to Max 20 godzin w roku. Po fascynacji zostało tylko wspomnienie, utrzymywane widokiem wiosennych kumulusów, które jako jedyne potrafią jeszcze wyciągnąć mnie na górkę w poszukiwaniu emocji z początku przygody z glajtem, dzięki lekkiemu szpejowi, ciągle jestem w grze, kiedy jest warun roku, biorę swoją plandekę bo poszlajać się po Beskidach, 5 godzin takiej włóczęgi i mam dość przeciwciał na następne dwa trzy miesiące. fantastycznie że ciągle mogę się w to bawić...
Lekki szpej rules.
Mój glajt mentor light 2013 przegląd 2021 jak nowy.
Roczny nalot przez pierwsze lata koło 50h teraz około 20h. Całkowity około 300h. Lekki glajt odblokował moje spojrzenie na przeloty. Przy klasycznym kilkunastokilogramowym szpeju, wiecznie się stresowałem, a co jak wtopię, jak ja z tym tobołkiem zabiorę się stopem/autobusem, a co jak wyląduje gdzieś w środku gór itp. Tak akurat wyszło, że lighta kupiłem w 2013 kiedy już od 3 lat biegałem i świetnie zacząłem rozumieć jak ogromnie niska waga wpływa na komfort psychiczny i fizyczny przemieszczania się po górach.
Skompletowałem sprzęt na 8 kg z elektroniką i ciuchami i nagle okazało się że wtopa na Pilsku i treking 3 h do węgierskiej górki to przygoda nie trauma. Że wtopa po starcie ze skrzyczniaka na baraniej to nie tragedia, bo za godzinkę mogę znów odpalić , wejście na Skrzyczniaka od ostrego 50 min, by stwierdzić na szczycie, że wschód się nie wygrzał i wieje wyraźnie z południa/ zachodu, a mi się nie chce już latać to nie problem przecież mogę sobie zbiec do auta.
Także z mojej perspektywy lekki szpeju to totalna rewolucja, śmiało mogę powiedzieć, że gdyby nie on to już bym sobie odpuścił latanie.
Ponieważ jak większość moich kolegów 17 lat od zrobienia kursu paralotniowego jestem na etapie cofanie się w rozwoju mój nalot to Max 20 godzin w roku. Po fascynacji zostało tylko wspomnienie, utrzymywane widokiem wiosennych kumulusów, które jako jedyne potrafią jeszcze wyciągnąć mnie na górkę w poszukiwaniu emocji z początku przygody z glajtem, dzięki lekkiemu szpejowi, ciągle jestem w grze, kiedy jest warun roku, biorę swoją plandekę bo poszlajać się po Beskidach, 5 godzin takiej włóczęgi i mam dość przeciwciał na następne dwa trzy miesiące. fantastycznie że ciągle mogę się w to bawić...
Lekki szpej rules.