Moczenie skrzydeł.

Odpowiedz


To pytanie jest elementem zabezpieczającym przed automatycznym zamieszczaniem postów.
Emotikony
:D :) ;) :( :o :shock: :? 8-) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :!: :?: :idea: :arrow: :| :mrgreen: :geek: :ugeek:

BBCode włączony
[Img] włączony
[Flash] wyłączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Moczenie skrzydeł.

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 30 września 2018, 18:30

Przyjął się. Wielu pilotów lata z tym urządzeniem.

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: Jackie » 30 września 2018, 17:17

Dlaczego ten system ratunkowy się nie przyjął?

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 28 stycznia 2016, 09:56

Tomek. Twój wniosek jest mocno przesadzony. Nad wodą nasi zawodnicy latali jak do tej pory jedynie w Dubaju i żaden z nich nie wpadł do wody. Poza tym Snejka kupują nie tylko piloci z reprezentacji narodowej. Skrzydło uzyskało sporą popularność. Wpadniecie do wody nie musi być powodem dla którego skrzydło zacznie gorzej latać, dlatego ja bym nie brał używanego skrzydła tej klasy bez pełnego przeglądu u producenta.

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: TomekWini » 28 stycznia 2016, 09:39

Zbyszek Gotkiewicz pisze: Raz byłem świadkiem w Częstochowie gdy pilot latał na Snejku w deszczu a Dudek widząc to powiedział: no i po gwarancji. Podobno skrzydło trafiło wkrótce do serwisu z powodu zmiany zachowań. To co w skrzydłach rekreacyjnych nie będzie stanowiło problemu, w wyczynowych może być niedopuszczalne.

Czyli wszystkie SNAKE'i z rynku wtórnego prawdopodobnie są do D***py skoro zawody na pylonach odbywają się nad wodą, a wodowanie zdarza się nie rzadko!
Taka myśl się nasuwa... jak zawodnik zwoduje, to odsyła do przeglądu i wystawia jako prawie nówka z 20h nalotem! (albo nawet nie odsyła na przegląd, bo poprzedni jest jeszcze ważny)

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: Lucjan Piekutowski » 26 stycznia 2016, 19:24

Dominika pisze:Grzecznie zauważę, że temat zmienia na "moczenie butów"

Mam pustynne, ze sklepu militarnego i nie wiem, czy po Legii ale warto było to kupić, woda nie robi szkód.


Buty są po prostu dość dobrym przykładem jakości materiałów, bądź jej braku. Są w sklepach buty renomowanych firm, które rozwalają się po kilku miesiącach zwykłego użytkowania, chodź wyglądają solidnie. Podobne zdanie można powiedzieć o współczesnych glajtowych uprzężach, bo to one częściej chyba niż glajty są poniewierane i brudzone, moczone też. Co do jakości glajtów, to się nie wypowiem, słyszałem tylko plotki. Najwięcej na temat moczenia glajtów powinni wiedzieć mechanicy, chociaż pewnie i firmy paralotniowe robią testy na materiałach. Z podobnych materiałów jak w glajtach robi się spinakery (chyba), jak na nie wpływa woda?

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: Dominika » 26 stycznia 2016, 18:46

Grzecznie zauważę, że temat zmienia na "moczenie butów"

Mam pustynne, ze sklepu militarnego i nie wiem, czy po Legii ale warto było to kupić, woda nie robi szkód.

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: uriuk » 26 stycznia 2016, 17:54

Lucjan Piekutowski pisze:[ są ludzie którzy stylem chodzenia rozwalają buty (np ja). Jedyne które długo mam to poczciwe "desanty''.



Wojskowe buty sa robione duzo solidniej. Teraz zamiast Cata uzywam Palladiumow. Mam kilka par, w wersji cywilnej i wojskowej.
Te wojskowe (z magazynow legii cudzoziemskiej) sa nie do zaj.... Zeby bylo smieszniej sa sporo tansze od wersji "sklepowych"

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: Lucjan Piekutowski » 26 stycznia 2016, 15:55

zalatany pisze:
Poza tym łzy lecą jak trzeba odwracać glajta do góry brzuchem albo w nocy przedostać się do kibla.


To z kiblem rozumiem, zwłaszcza jak wstaniesz "na śpiąco" i zapomnisz że na środku pokoju leżakuje sobie glajt, ale nie rozumiem z odwracaniem? Chodzi o to, że mało miejsca? Dlatego ja nie rozciągam całego tylko harmonijkuję składając komorę do komory i taką harmonijkę odwracam starając się jak najmniej "rozprzestrzenić" glajta. Ale masz rację, jeśli masz 23 m mieszkania, to glajt pewnie jest od ściany do ściany... Nie wiem jak wpływa na linki powieszenie glajta w różyczkę, myślę że na te kilka godzin to nic się nie stanie. Jeszcze przyszedł mi do głowy ażurowy hamak jako miejsce suszenia, jest przepływ powietrza i miejsce na podłodze :)

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: zalatany » 26 stycznia 2016, 15:13

Wieszac za spływ próbowałem ale po to żeby usunąć piach.Ogólnie porażka.Mi bardziej chodzi o to żeby można było się jakoś poruszać w mieszkaniu.Nasze poprzednie mieszkanie miało 23m2 a dwa glajty w sumie 54. :)
Poza tym łzy lecą jak trzeba odwracać glajta do góry brzuchem albo w nocy przedostać się do kibla.A tak jakby sobie wisiały takie dwa kokony to raz że podłoga wolna to na dodatek nie trzeba odwracać go do suszenia.

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: Lucjan Piekutowski » 26 stycznia 2016, 15:01

zalatany pisze:Wątek jest o moczeniu ale ja o suszeniu.W związku z tym że mieszkaliśmy z moją wybranką zawsze w małym mieszkaniu a po lataniu trzeba było jakoś wysuszyć nasze zabawki to pojawiał się problem z miejscem .Pomyślałem żeby zamiast rozkładać je na podłodze podwieszać je pod sufitem.Dwa haki ,takie jak do wieszania huśtawek,linki przewlekać przez nie a taśmy zaczepiać gdzieś na ścianie.
Zastanawiam się czy takie suszenie nie będzie źle wpływać na liny i na samego glajta? Co o tym myślicie.
Teoretycznie tak suszone liny powinny się mniej kurczyć ale bardziej obawiam się o skrzydło.


A może spróbować powiesić linkę do suszenia albo karnisz? Jakby powiesić za krawędź spływu, to chyba byłoby ok? Ja suszę tak: kładę glajta w różyczkę na środku pokoju składam komorę do komory, krawędź spływu tak jak przy składaniu komorami, następni układam tak żeby była "harmonijka" można to fajnie zrobić, pociągając za linki gdy skrzydło leży na "plecach". Gdy przeschnie dolna powierzchnia, odwracam wszystko i przewietrzam górną. Plus taki, że glajta można od razu potem złożyć komorami i spakować.

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: zalatany » 26 stycznia 2016, 14:19

Wątek jest o moczeniu ale ja o suszeniu.W związku z tym że mieszkaliśmy z moją wybranką zawsze w małym mieszkaniu a po lataniu trzeba było jakoś wysuszyć nasze zabawki to pojawiał się problem z miejscem .Pomyślałem żeby zamiast rozkładać je na podłodze podwieszać je pod sufitem.Dwa haki ,takie jak do wieszania huśtawek,linki przewlekać przez nie a taśmy zaczepiać gdzieś na ścianie.
Zastanawiam się czy takie suszenie nie będzie źle wpływać na liny i na samego glajta? Co o tym myślicie.
Teoretycznie tak suszone liny powinny się mniej kurczyć ale bardziej obawiam się o skrzydło.

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: Lucjan Piekutowski » 25 stycznia 2016, 18:07

uriuk pisze:Kiedys kupilem dosc drogie buty firmy Cat. Regularnie co pol roku dostarczalem im zwloki butow do reklamacji. A ja w nich tylko spacerowalem po brzegu Atlantyku. Codziennie :)


Też nosiłem Cat'y i też się szybko rozwalały, Atlantyku nie widziały. Jakieś dwa lata temu kupiłem też buty Gri sport, do chodzenia na codzień, niby włoskie, niby dobre i drogie, co z tego, wytrzymały niecały rok. Nadal utrzymuję, że nie brodzę w tych butach w morzu. Po prostu stan obuwia zależy czasem od jego jakości, a czasem też od sposobu użytkowania, np. są ludzie którzy stylem chodzenia rozwalają buty (np ja). Jedyne które długo mam to poczciwe "desanty''.


zorientowany pisze:
Nie wiem jak bardzo się pocisz, ja może się sporo pocę, ale wątpię że mógłbym tak mocno nasączyć linki/tkaninę/szwy jak kąpiel w morzu...


Masz rację, leje się ze mnie, to fakt, ale pomnóż te "trochę" przez kilka lat użytkowania skrzydła i łapanie linek przeważnie w tych samych miejscach. Widziałem kursowe Nemo które miało obszywki na taśmach A tak brudne że były czarne i zaklejone syfem, linki też były brudne a mimo to latało na holu i służyło do szkolenia.

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: zorientowany » 25 stycznia 2016, 17:23

Lucjan Piekutowski pisze:

Zasolenie Atlantyku nie jest aż takie duże, Bałtyku jest jeszcze mniejsze, ktoś napisał że Bałtyk nie jest bardziej słony niż pot czy łzy, i to się zgadza. Można pokusić się o stwierdzenie, że jeśli ktoś łapie linki spoconymi rękami to więcej soli się do nich dostaje w ten sposób niż z wody morskiej. Myślę że gdyby glajt wpadł do Morza Martwego to byłoby można czymś się martwić. Jeśli ktoś jest bardziej w temacie zasolenia mórz, to niech mnie poprawi, ja tylko trochę pogoglowałem i porównałem stężenia. Faktycznie woda z basenu może być bardziej szkodliwa (chlor), albo kranówa (u mnie np. kranówa jest masakrycznie twarda oraz zażelaziona).


Nie wiem jak bardzo się pocisz, ja może się sporo pocę, ale wątpię że mógłbym tak mocno nasączyć linki/tkaninę/szwy jak kąpiel w morzu...

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: uriuk » 25 stycznia 2016, 17:21

Kiedys kupilem dosc drogie buty firmy Cat. Regularnie co pol roku dostarczalem im zwloki butow do reklamacji. A ja w nich tylko spacerowalem po brzegu Atlantyku. Codziennie :)

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: Lucjan Piekutowski » 25 stycznia 2016, 17:18

Zbyszek Gotkiewicz pisze:
zorientowany pisze:
jestem ciekaw jak to podsumują Uriuk i Gotek, gdyż słyszałem że po wodowaniu w mocno słonej wodzie przepłukanie glajta słodką jest w długim dystansie mniej szkodliwe niż wysuszenie bez płukania...


Tez tak słyszałem, ale nie mam na ten temat zdania. Nie wydaje mi się żeby sól która pozostanie z wody morskiej miała niszczące działanie na tkaninę lub szwy. W każdym razie nie spotkałem się do tej pory z taką informacją. Są powtarzające się twierdzenia tego typu będące wyłącznie przekonaniem wynikającym z zasłyszanych opowieści. Nawet kurz tak często spotykany na wielu startowiskach nie powodował widocznych zmian w skrzydle oprócz zmiany koloru na bardziej rudy.


Zasolenie Atlantyku nie jest aż takie duże, Bałtyku jest jeszcze mniejsze, ktoś napisał że Bałtyk nie jest bardziej słony niż pot czy łzy, i to się zgadza. Można pokusić się o stwierdzenie, że jeśli ktoś łapie linki spoconymi rękami to więcej soli się do nich dostaje w ten sposób niż z wody morskiej. Myślę że gdyby glajt wpadł do Morza Martwego to byłoby można czymś się martwić. Jeśli ktoś jest bardziej w temacie zasolenia mórz, to niech mnie poprawi, ja tylko trochę pogoglowałem i porównałem stężenia. Faktycznie woda z basenu może być bardziej szkodliwa (chlor), albo kranówa (u mnie np. kranówa jest masakrycznie twarda oraz zażelaziona).

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: Zbyszek Gotkiewicz » 25 stycznia 2016, 00:32

zorientowany pisze:
jestem ciekaw jak to podsumują Uriuk i Gotek, gdyż słyszałem że po wodowaniu w mocno słonej wodzie przepłukanie glajta słodką jest w długim dystansie mniej szkodliwe niż wysuszenie bez płukania...


Tez tak słyszałem, ale nie mam na ten temat zdania. Nie wydaje mi się żeby sól która pozostanie z wody morskiej miała niszczące działanie na tkaninę lub szwy. W każdym razie nie spotkałem się do tej pory z taką informacją. Są powtarzające się twierdzenia tego typu będące wyłącznie przekonaniem wynikającym z zasłyszanych opowieści. Nawet kurz tak często spotykany na wielu startowiskach nie powodował widocznych zmian w skrzydle oprócz zmiany koloru na bardziej rudy.

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: uriuk » 25 stycznia 2016, 00:23

Ja plukalem. ALe skrzydlo bylo i tak mokre, wie zamienilem tylko slona wode na "slodka"

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: zorientowany » 25 stycznia 2016, 00:17

Lucjan Piekutowski pisze:W jednym filmie tutaj jest pokazane CZEGO NIE ROBIĆ paralotni. Chyba, że chcemy żeby latała gorzej, albo wcale.


jestem ciekaw jak to podsumują Uriuk i Gotek, gdyż słyszałem że po wodowaniu w mocno słonej wodzie przepłukanie glajta słodką jest w długim dystansie mniej szkodliwe niż wysuszenie bez płukania...

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: Lucjan Piekutowski » 25 stycznia 2016, 00:11

W jednym filmie tutaj jest pokazane CZEGO NIE ROBIĆ paralotni. Chyba, że chcemy żeby latała gorzej, albo wcale.

Re: Moczenie skrzydeł.

Post autor: Marecki » 24 stycznia 2016, 18:23

Wg mnie wanna to przesada, równie dobrze można odciąć linki i wsadzić do pralki :)
W instrukcji napisane jest wyraźnie, żeby myć ewentualnie lekko wilgotną szmatką. O tym, że suszymy też z rozwagą a nie wywalamy na słońce mówić chyba nie muszę.
Ponoć szmata najlepiej się czyści na śniegu samoczynnie :)

Pozdrawiam,
Marek

Na górę