Strona 1 z 2

Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 13 grudnia 2016, 12:12
autor: JakubM
Ciekawa dyskusja toczy się na paraglidingforum.com: http://www.paraglidingforum.com/viewtopic.php?t=56788

Informacje które mnie szczególnie zainteresowały (i jak się zastanowię mają odzwierciedlenie w moim niewielkim doświadczeniu to):

- Uszy w dzisiejszych konstrukcjach nie są efektywnym sposobem wytracania prędkości. Większość skrzydeł na uszach opada na prędkości ok. 2.5m/s - to TYLKO dwa razy szybciej niż bez.

- Uszy + pełna bela działają lepiej: Nova Mentor 5,5m/s, inne w klasie B 4 – 4.5 m/s. A class 3-3.5 m/s, Nova Prion at 4 m/s.

Do dziś wydawało mi się, że nie widzę znaczącej różnicy gdy zakładam uszy w silnym noszeniu.
Od dziś widzę, że może nie koniecznie tylko się wydawało...

A jakie są wasze opinie?

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 13 grudnia 2016, 12:35
autor: uriuk
Nie rozumiem dlaczego mozwa o dzisiejszych skrzydlach. Kiedys bylo dokladnie tak samo. Cos mi sie wydaje, ze to pitolenie w stylu "a dawniej to ciastka byly wieksze". Uszy sluza glownie do psucia doskonalosci (odpowiednik hamulcow aerodynamicznych).
Zajmowalem sie lotami testowymi kilkanascie lat temu i nigdy opadanie na uszach nie przekroczylo 3 m/s

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 13 grudnia 2016, 12:44
autor: JakubM
Mając na uwadze powyższe chętnie też wysłucham opinii doświadczonych ws aktualnych i efektywnych metod szybkiego wytracania wysokości dla początkujących. Praktyczne przypadki z własnego życia:

- Lot żaglowy na klifie. Dość szybko zaczyna wzmagać się wiatr - zapada decyzja o zejściu do lądowania. Wario pika radośnie. Założenie uszu nie zmienia jego odgłosów. Dołożenie beli tylko spowalnia wznoszenie. W tym wypadku udało się w porę wyjść na przedpole, gdzie mogłem wytracić całą wysokość (w tym ok. 50m zrobionych ekstra po decyzji o lądowaniu). Jak się zachować w sytuacji gdyby wiatr nie pozwolił na odejście na przedpole? Przejść na samą belę? Spierdzielać z wiatrem? Próbować pierwszy raz w życiu spirali?

- Lot termiczno-żaglowy w Beskidzie. Po okresie dobrych warunków przychodzi mocniejszy szkwał, które stawia w miejscu. Założenie uszu praktycznie nic nie zmienia (dalsze wznoszenie i brak postępowej). Tu szkwał odpuścił i pozwolił na beli wyjść z noszenia i wylądować. Co gdyby nie odpuścił, przyszły kolejne podobne?

- Krążenie pod chmurą. Wznoszenie robi się 'zbyt dobre' dla samopoczucia pilota, który chce spierdzielać. Bela i prosto do przodu (w razie czego na busolę) czy bela i uszy ? Czy znów pierwsza w życiu próba spirali?

W każdym wypadku po decyzji o lądowaniu wysokość początkowo rośnie wydłużając czas potrzebny na zejście do lądowiska. Zabierając czas w którym warunki mogą ulec dalszemu pogorszeniu. Wystarczy liczyć na to, że pogoda jednak aż tak szybko się nie zmienia?

Poradźcie Panie i Panowie!

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 13 grudnia 2016, 12:49
autor: JakubM
uriuk pisze:Nie rozumiem dlaczego mozwa o dzisiejszych skrzydlach. Kiedys bylo dokladnie tak samo. Cos mi sie wydaje, ze to pitolenie w stylu "a dawniej to ciastka byly wieksze". Uszy sluza glownie do psucia doskonalosci (odpowiednik hamulcow aerodynamicznych).
Zajmowalem sie lotami testowymi kilkanascie lat temu i nigdy opadanie na uszach nie przekroczylo 3 m/s


Cytat z "Paralotniarstwa" Dudka i Włodarczaka: "Prędkość opadania wzrasta dwu-, czterokrotnie, osiągając 4-5 m/s"
Z kursu, na którym byłem X lat temu też pamiętam podobne liczby. Jak widać wiedza może jest starsza niż kilkanaście lat ale obawiam się, że ma się całkiem dobrze.

Głównie chodzi mi o to, że uszy są przedstawiane jako efektywny sposób wytracania wysokości, a w większości sytuacji kiedy taką wysokość chcemy wytracić na uszach mamy tylko mniejsze wznoszenie. Osobom nie znających spirali (takim jak ja) brakuje narzędzia do szybkiego powrotu na ziemię.

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 13 grudnia 2016, 13:10
autor: Dziubdzius
JakubM pisze:Mając na uwadze powyższe chętnie też wysłucham opinii doświadczonych ws aktualnych i efektywnych metod szybkiego wytracania wysokości dla początkujących. Praktyczne przypadki z własnego życia:

- Lot żaglowy na klifie. Dość szybko zaczyna wzmagać się wiatr - zapada decyzja o zejściu do lądowania. Wario pika radośnie. Założenie uszu nie zmienia jego odgłosów. Dołożenie beli tylko spowalnia wznoszenie. W tym wypadku udało się w porę wyjść na przedpole, gdzie mogłem wytracić całą wysokość (w tym ok. 50m zrobionych ekstra po decyzji o lądowaniu). Jak się zachować w sytuacji gdyby wiatr nie pozwolił na odejście na przedpole? Przejść na samą belę? Spierdzielać z wiatrem? Próbować pierwszy raz w życiu spirali?

- Lot termiczno-żaglowy w Beskidzie. Po okresie dobrych warunków przychodzi mocniejszy szkwał, które stawia w miejscu. Założenie uszu praktycznie nic nie zmienia (dalsze wznoszenie i brak postępowej). Tu szkwał odpuścił i pozwolił na beli wyjść z noszenia i wylądować. Co gdyby nie odpuścił, przyszły kolejne podobne?

- Krążenie pod chmurą. Wznoszenie robi się 'zbyt dobre' dla samopoczucia pilota, który chce spierdzielać. Bela i prosto do przodu (w razie czego na busolę) czy bela i uszy ? Czy znów pierwsza w życiu próba spirali?

W każdym wypadku po decyzji o lądowaniu wysokość początkowo rośnie wydłużając czas potrzebny na zejście do lądowiska. Zabierając czas w którym warunki mogą ulec dalszemu pogorszeniu. Wystarczy liczyć na to, że pogoda jednak aż tak szybko się nie zmienia?

Poradźcie Panie i Panowie!


Pierwszy błąd to :

Niedostateczna analiza warunków lotu!
Po to mamy meteo, mapy ciśnień portale pogodowe żeby wiedzieć ze taki warun nadchodzi.
No ale jak już się stało i jesteśmy w ciemnej dupie to moze motylkiem spróbować to takie psucie doskonałości skrzydła.
A tak na serio to próbujemy samego speeda na pełnej beli, big ears plus bela, b stall, spiralka.
Pozdrowienia

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 13 grudnia 2016, 13:21
autor: JakubM
Dziubdzius pisze:Pierwszy błąd to :
Niedostateczna analiza warunków lotu!
Po to mamy meteo, mapy ciśnień portale pogodowe żeby wiedzieć ze taki warun nadchodzi.

Prognozy-prognozami, a pognozami, a pogoda jaka jest każdy widzi. Mając świadomość, że ma/może się zmienić można uważniej ją obserwować, ale czy to ZAWSZE wystarczy żeby uniknąć takiej sytuacji?

Nota bene: Kolega szykował się do samotnego przeskoku na żaglach przez Atlantyk. Na Kanarach zaczął kombinować jak tu mieć stały dostęp do meteo - może InReach, może Iridium... Bardziej doświadczeni wybili mu te pomysły z głowy twierdząc, że dostęp do meteo daje fałszywe i zgubne poczucie "wiedzy" i nic nie może się równać i zastąpić własnej obserwacji nieba i umiejętności radzenia sobie w KAŻDYCH warunkach.

Dziubdzius pisze:A tak na serio to próbujemy samego speeda na pełnej beli, big ears plus bela, b stall, spiralka.


Dzięki za opinię.
Jednego z instruktorów do tej listy zamiast spirali dodał: jeszcze-większe-big-ears (uszy zaciągane 2 lub 3 linkami) i "full stall".
Żaden inny z którym rozmawiałem nie podzielił jego zdania. Jak oceniacie te metody jako awaryjne?

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 13 grudnia 2016, 13:30
autor: uriuk
JakubM pisze:
uriuk pisze:
Cytat z "Paralotniarstwa" Dudka i Włodarczaka: "Prędkość opadania wzrasta dwu-, czterokrotnie, osiągając 4-5 m/s"
Z kursu, na którym byłem X lat temu też pamiętam podobne liczby. Jak widać wiedza może jest starsza niż kilkanaście lat ale obawiam się, że ma się całkiem dobrze.

Głównie chodzi mi o to, że uszy są przedstawiane jako efektywny sposób wytracania wysokości, a w większości sytuacji kiedy taką wysokość chcemy wytracić na uszach mamy tylko mniejsze wznoszenie. Osobom nie znających spirali (takim jak ja) brakuje narzędzia do szybkiego powrotu na ziemię.


KIedys z rzedzie A bylo 5-7 linek. Uszy zakladalo sie za 2-4 linki. Pozniej ilosc linek spadla, a takze wprowadzono tasmy A'. Od tamtej pory przez zalozenie uszu rozumiemy zaciagniecie tych A'. Ale mozna to zrobic tradycyjnie i zalozyc uszy na dwie linki (z trzech mozliwych), wtedy uzyskamy owe 4-5 m/s.

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 13 grudnia 2016, 15:06
autor: JakubM
uriuk pisze:KIedys z rzedzie A bylo 5-7 linek. Uszy zakladalo sie za 2-4 linki. Pozniej ilosc linek spadla, a takze wprowadzono tasmy A'. Od tamtej pory przez zalozenie uszu rozumiemy zaciagniecie tych A'. Ale mozna to zrobic tradycyjnie i zalozyc uszy na dwie linki (z trzech mozliwych), wtedy uzyskamy owe 4-5 m/s.


To co piszesz ma sens. Zastanawiam się jak to się ma do instrukcji mojej paralotni:

Do obustronnego wypróżnienia zewnętrznych komór paralotni można doprowadzić przez równoczesne zaciągnięcie linek z taśmy A' o około 50cm.
[...]
Paralotnia będzie utrzymywała lot na wprost, ale ze zwiększoną prędkością opadania (max do 5m/s).


Nie wspominają tu słowem o możliwości zakładania uszu za pomocą dwóch linkek AIII i AII. (Pomijając, że wyrażenie "max do" jest pleonazmem ;P ).
W praktyce też takiego opadania nie zauważyłem. Przy okazji: próbował ktoś zakładać tak uszy na Opticu?

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 13 grudnia 2016, 18:49
autor: Chicago
Uriuk mówisz chyba o uszkach , to nawet nie jest warte tu rozmowy USZY to takie że zostają tylko środkowe komory i tylko po jednej lnie z rzędu A na stronie , reszta lin w garść i w dół Ja osobiście bez megalomani uzyskałem na Omedze 8 opadanie ze speedem ponad -8ms .
Mniejsze uszka są niewarte zachodu - zabierają ręce potrzebne do reakcji w torbie , glajt się szarpie i myszkuje a opadanie jest niewielkie .

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 13 grudnia 2016, 19:46
autor: Zbyszek Gotkiewicz
Są już glajty klasy B, które mają tylko dwie linki z rzędu A na stronę. Tam jedynym sposobem na pogłębienie uszu będzie złapanie linek zewnętrznych A wyżej i dociągnięcie ich w dół. Trzeba przy tym pamiętać, że najczęściej mamy sterówki w dłoniach i tak niskie operowanie rekami zaciąga równocześnie krawędź spływu.

A tak skoro już temat uszu został wywołany, to uważa, że co prawda każdy pilot powinien umieć się nimi posługiwać, ale mimo ich wszystkich zalet to przydatność jest niewielka. Pilot, który umie już latać aktywnie, robi wingowery i spirale będzie potrzebował zakładać uszy tak rzadko, że czasem nawet nie będzie tej techniki brał pod uwagę także wtedy gdy można by spokojnie z niej skorzystać. Dla wytracania wysokości najlepsze jest opuszczenie strefy noszeń. Jeśli robimy to na speedzie, to użycie uszu zabezpiecza nas w dużym stopniu przed podwinięciem. Poza tym gdy pilot ma zrytą psychę to jak ma już dość torby, to może założyć uszy, na przykład pod chmurą aby dać swojej zbolałej duszy chwilę wytchnienia. To tyle jeśli chodzi o dojrzałych pilotów. Początkujący rzeczywiście mogą używać uszu do zbijania wysokości, ale tylko dlatego, że ie potrafią nic więcej, a z technik dla nich dostępnych ta jest najlepsza. To sobie pozwoliłem przedstawić swoje stanowisko. Temat uszu budził czasami spore emocje szczególnie gdy starzy doświadczeni piloci nie dostrzegali już zalet tej metody psucia doskonałości, a za to rozdmuchiwali zagrożenia związane z zakładaniem uszu i twierdzili, że lepiej byłoby ich zabronić bo znają przypadki, że zakładanie uszu doprowadziło do wypadku, a przecież można zbijać wysokość za pomocą wingowerów :)

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 13 grudnia 2016, 22:31
autor: marek mastalerz
Zbyszek Gotkiewicz pisze:Dla wytracania wysokości najlepsze jest opuszczenie strefy noszeń.


O, to, to właśnie. Jak chcę wytracić wysokość to lecę w miejsce gdzie nie nosi. Czasem lecę tam na uszach, ale tylko w chmurze. Choć coraz rzadziej, bo niestety skrzydła z żyłkami w stabilach niechętnie otwierają się po uszach.

A przede wszystkim, jak pilot przez swoje gapiostwo znajduje się w sytuacji, w której zrobiło się niebezpiecznie, to jest to pilot który jeszcze musi się dużo nauczyć.

pozdrawiam

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 15 grudnia 2016, 17:56
autor: Marcin Kawula
Chcąc czy nie chcąc w tym roku znalazłem się w sytuacji, w której termika nagle się wyłączyła i żadne zaklęcia już nie działały. Wokół las i dalsze żebranie tylko pogłębiało moją nieuchronną porażkę w tym locie. Wypatrzyłem wąską polanę 10x30m do której teoretycznie mogłem dolecieć, jakieś 500m dalej. Niestety otoczona była wysokimi drzewami. Doleciałem, ale na końcu oczywiście trochę podniosło i czekał mnie jeszcze zakręt 90 stopni. Nie wiem jakie to były uszy, ale chyba wielkie, bo złapałem wysoko i ręce poszły na maxa w dół. Sterowanie ciałem nigdy jeszcze nie było tak efektywne :-). Siadłem dokładnie na środku polany.
Dobrze, że się odwróciłem po lądowaniu, bo następny pilot, któremu termika też się wyłączyła był na moim kursie. Nie zakładał uszu, wylądował jeszcze na polanie, ale glajta zbierał z gałęzi.

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 15 grudnia 2016, 19:04
autor: Chicago
Zbyszek A ja poproszę o Przykład które to glajty EN B maja tylko dwie liny w A .

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 15 grudnia 2016, 19:55
autor: Tomasz Trębiński
Cześć.
Ot, chociażby moje CHili3 ma dwie linki.
I, tak, jak pisze Zbyszek, ktoś chcąc mocno powiększyć uszy, zdrowo zaciąga hamulec.

pozdro

Tomek

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 15 grudnia 2016, 20:01
autor: Tomasz Trębiński
O, i jeszcze mi mistral7 wpadł w oko. A chili to przy okazji czysta trójrzędówka. Patenty z wysokich klas trafiają pod strzechy i to kolejny argument, żeby gość po kursie nie kupował skrzydła samopas. Bo się zdziwić może.

pozdro

Tomek

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 16 grudnia 2016, 10:52
autor: mchmielo
Zbyszek Gotkiewicz pisze:.. temat uszu został wywołany, to uważa, że co prawda każdy pilot powinien umieć się nimi posługiwać, ale mimo ich wszystkich zalet to przydatność jest niewielka. Pilot, który umie już latać aktywnie, robi wingowery i spirale będzie potrzebował zakładać uszy tak rzadko, że czasem nawet nie będzie tej techniki brał pod uwagę także wtedy gdy można by spokojnie z niej skorzystać. Dla wytracania wysokości najlepsze jest opuszczenie strefy noszeń....


Przyklad sytuacji gdzie uszy sa najlepszym i wydaje mi sie jedynym rozsadnym rozwiazaniem:

Latanie w gorach, chmury na poziomie szczytow. W umiarkowanym noszeniu zaczynamy wlatywac w chmure.
- Z uwagi na bliskosc szczytow zdecydowanie nie chcemy stracic widocznosci ziemi
- Spirala, wingowery sa raczej ryzykowne w bliskosci zboczy
- Nie chcemy odleciec ze strefy noszen przy zboczu (np. na srodek doliny) bo potem bedziemy mieli problem z powrotem

Zalozenie uszu i "zjechnie" w kontrolowany sposob kilkaset metrow w dol w okolicy zbocza w celu przeczekania az chmura sie odsunie wydaje sie naprostrzym i najrozsadniejszym rozwiazaniem.

Pozdrowienia

Marek

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 16 grudnia 2016, 10:53
autor: marek mastalerz
Chicago pisze:Zbyszek A ja poproszę o Przykład które to glajty EN B maja tylko dwie liny w A .


A piszesz to z ciekawości czy tak dla trollingu? ;)
Kolejny przykład: Niviuk Ikuma (na pewno rozmiar 21 i 23, ale pewnie większe też).

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 16 grudnia 2016, 11:10
autor: Zbyszek Gotkiewicz
mchmielo pisze:[
- Nie chcemy odleciec ze strefy noszen przy zboczu (np. na srodek doliny) bo potem bedziemy mieli problem z powrotem
Marek


Jest to jakiś sposób, choć nigdy nie miałem problemu z powrotem w strefę noszeń gdy uciekam nad środek doliny. Nawet mam taką swoją prywatną zabawę polegająca na tym żeby odlecieć jak najdalej i po powrocie jeszcze się wykręcić. Na przykład na Lijaku udaje się dolecieć do wiaduktu. W Bassano za lądowisko lotniowe. Na klifach też można bawić się w ten sposób próbując kto dalej poleci w morze, ale tu już trzeba uważać bo taka zabawa może się źle skończyć jak ktoś poleci za daleko.

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 16 grudnia 2016, 11:13
autor: mchmielo
Na klifach też można bawić się w ten sposób próbując kto dalej poleci w morze, ale tu już trzeba uważać bo taka zabawa może się źle skończyć

Zbyszeku, widac ze lubisz pociagac tygryska za ogon.

Marek

Re: Efektywność wytracania wysokości na uszach

: 16 grudnia 2016, 11:28
autor: Zbyszek Gotkiewicz
mchmielo pisze:Na klifach też można bawić się w ten sposób próbując kto dalej poleci w morze, ale tu już trzeba uważać bo taka zabawa może się źle skończyć

Zbyszeku, widac ze lubisz pociagac tygryska za ogon.

Marek


Cały czas ćwiczę ocenę dolotu, bo to istotna umiejętność. Na klifie podkładu w morze robimy to z kiepską doskonałością, bo na speedzie i pod wiatr, a po odwróceniu z wiatrem trzeba lecieć na przyciągniętych sterówkach dla najlepszej doskonałości. Robiąc zwrot planuje na jakiej wysokości dolecę do klifu. Zabawę powtarzam kilka razy usiłując dolecieć jak najniżej. To wszystko żeby nie umrzeć z nudów.