Okiem leszcza: Ozone Swift 5 (długie!)
: 02 marca 2019, 18:10
Naszło mnie żeby pisać recenzję skrzydła. Nie taką “poprawną”, merytoryczną i opartą na faktach, ale taką od serca, opartą na moich emocjach i wrażeniach. Doświadczenie z lataniem mam małe, a z różnymi skrzydłami jeszcze mniejsze (latałem na Nemo 1, Voxie, ostatnio Opticu). Słowem: piszę recenzję okiem leszcza.
Wybór
Szukałem używanego skrzydła, świeżego, w doskonałym stanie i w dobrej cenie. Oferty na które trafiałem dotyczyły albo skrzydeł “z widocznymi oznakami zużycia”, albo kosmicznie drogie. A te lepsze oferty, mimo zimy znikały szybciej niż podejmowałem decyzję. Przez przypadek zgadałem się z Domi, która podpowiedziała mi bym zerknął na Swifta. Skrzydło nie dość, że lekkie to w cenie niewiele większej od używanej, rocznej Ioty 2 w dodatku z płatnością 50% przy odbiorze, 50% za pół roku i idealnym dla mnie zakresem wagowym do 95 kg.
Skrzydło standardowo jest w zestawie z plecakiem, ale nigdzie w sieci nie uświadczysz informacji co to za plecaki (Ozone wprowadził nowe, to co na stronie jest nieaktualne). Dodatkowo plecaków w domu mam już kilka i kolejnego w ciemno już nie chciałem więc zamieniłem na Ozonową kiszkę (teraz żałuję, ale o tym dalej).
Rozpakowywanie
Na skrzydło przyszło mi czekać długie dwa miesiące (czas realizacji zamówienia podany na stronie Ozona który ponoć jest na bieżąco aktualizowany ni jak miał się do rzeczywistego czasu realizacji). W końcu przyszła niepozorna paczka, a w niej ładnie poskładane skrzydło, speed bar, rzeczona kiszka, drobne gadżety i kawałki materiałów do ew. napraw.
Skrzydło było tak złożone, że bez problemu wcisnąłbym do mojego plecaka dwa takie.
W paczce zdecydowanie zabrakło mi zapasowych linek! Ten glajt ma bardzo cienkie olinowanie i raczej wcześniej niż później coś urwę. Na szczęście zostały mi linki od Optica (rozmiar nie ten, ale do awaryjnych napraw wystarczą).
Pierwsze zabawy na łące
Pojechałem na łagodny pagór zaprzyjaźnić się ze Swiftem. Wiało jakieś 4-8 m/s.
Rozłożenie skrzydła okazało się trudniejsze niż Optica: cieniutkie linki okropnie się plączą: wyżej same ze sobą tworząc wielkie supły, niżej zahaczając o elementy taśm (w szczególności o mocowanie sterówki i soft linki zastosowane zamiast deltek - niestety Ozone nie pomyślał o koszulkach osłaniających te drugie). Dojście do ładu zajmuje mi trochę czasu. Również przygotowanie taśm do startu nastręcza drobne trudności. Taśmy są cienkie, mocowanie sterówek “dziwne”, ich poprawne poprowadzenie wymaga uwagi. Taśmy i liny z rzędów A i A’ są tego samego koloru i też trudno je na ziemi odróżnić.
Ale jak już wszystkie linki rozplątać i postawić ścianę to kłopoty znikają.
Ściana bez problemu daje się kontrolować za pomocą taśm C. Żadnego podskakiwania i szarpania. Leży grzecznie i czeka.
Podniesienie skrzydła jest banalnie proste i przyjemne. Skrzydło samo i szybko wstaje nad głowę - nawet przy silnym wietrze nie było tego szarpnięcia które znam z Optica. Taśm A do startu w zasadzie nie używałem. Przy słabszym wietrze wystarczy lekko pociągnąć ciałem, przy silniejszym wystarczy odpuścić taśmy C / sterówki i poczekać na podmuch.
Nad głową skrzydło zachowuje się też bardzo miło. Stoi sobie grzecznie, nawet jeśli gdzieś jakaś turbulencja go zwieje na bok czy do tyłu to bez wysiłku wraca nad głowę. Mimo silnego wiatru nie doświadczyłem też tego ciągania na boki czy do tyłu kiedy skrzydło ucieknie. Tu znów duży plus.
Wykorzystując silniejsze podmuchy pokusiłem się o krótkie loty tuż nad ziemią nad moim niewielkim pagórkiem. Skrzydło bez zbędnej zwłoki reaguje na sterówki i zachęca do latania. Sterówki robią wrażenie precyzyjnych z krótkimi drogami sterowania - nie trzeba nimi mocno machać.
Ze względu na silny i porywisty wiatr odpuściłem sobie bardziej zaawansowane zabawy i po godzinie zabrałem się za pakowanie.
Kiszka
I tu przyszło pierwsze duże rozczarowanie. Kiszka Ozonowa bardzo mi się NIE podoba! Kupując ją wiedziałem, że jest ciężka (coś ponad 400g), ale spodziewałem się, że przynajmniej w tej swojej wadze będzie wygodna. A tu kiszka-kicha. Jedyne dwa elementy do mocowania skrzydła to szeroki rzep na samym szczycie i jedna taśma odrobinę niżej. Rzep jest za wysoko, a zamek jest zasuwany od krawędzi spływu! Po zamocowaniu krawędzi natarcia trzeba najpierw całe skrzydło ułożyć by móc zasunąć zamek. Oczywiście, zanim zabierzemy się za zamek wszystko się rozwala więc trzeba znów skrzydło układać. W dodatku zamek co chwilę się przycina. Ozonie! Jestem bardzo zawiedziony!
Podczas składania w centralnych komorach rzuca się w oczy wklejona następująca uwaga:
"Nie ciągać skrzydła po ziemi nawet w trakcie pakowania, powoduje to uszkodzenie górnej powierzchni"
Dobrze, że nie zakazali w ogóle używać tego skrzydła ;-P
Na górę!
Korzystając z pogody pojechałem na większy pagórek potestować skrzydło w locie. Na 15 min. podejściu pod górę nie odczułem szczególnej różnicy w wadze mimo, że Swift jest prawie o 3 kg lżejszy od Optica. Niestety plecak nie chciał sam wychodzić i zmęczyłem się tak jak zwykle.
Przez poranne zabawy na starcie byłem już dość późno i sam. Rozplątałem linki i rozłożyłem skrzydło na półce pod lasem. Wiatr pod stok powiewał już rzadko, znacznie częściej pojawiał się spływ który skutecznie zdmuchiwał mi skrzydło w dół. Cztery razy wypinałem się z urzęży by rozłożyć skrzydło na nowo - lekka waga skrzydła i cienkie, słabo widoczne linki w takiej sytuacji nie pomagają. Gdy pojawił się podmuch rotora z boku zdmuchując mi skrzydło prostopadle do startu chciałem się już poddać i pakować do plecaka. Zanim jednak sięgnąłem po klamry przyszedł kolejny podmuch z tego samego kierunku, poprawnie wypełnił skrzydło i postawił mi nad głowę. Ku mojemu zaskoczeniu moment później skrzydło nakierowuje się prosto na rozbieg więc decyduję się na start.
Pierwszy lot
Skrzydło lata Niestety wiele więcej tu nie napiszę, bo przez to ciągłe odpinanie i wpinanie się wystartowałem z mocowaniem kokpitu poprowadzonym na około jednego z karabinków. Nie dość, że skróciło to rozstaw taśmy piersiowej to jeszcze zablokowało speeda (tzn. mogłem go zaciągać, ale żeby zwolnić musiałem ręcznie wyszarpywać linkę). A wiało sporo (wario pokazało 30km/h). Wylot ze strefy noszeń i podejście do lądowania zajęło mi trochę ponad 8 min i tylko tyle mam wrażeń z lotu.
Skrzydło fajnie reaguje na sterowanie ciałem. Ze sterówką wchodzi w zakręt chętnie i szybko. Przy jednym jedynym krążeniu które wykonałem nie zauważyłem efektu wywiewania z wiatrem znanego z Optica - skrzydło równo prowadzi przez cały zakręt 360 stopni. Przy pierwszych próbach ciaśniejszych zakrętów miałem wrażenie, że gdyby trochę mocniej zaciągnąć sterówkę to można by bez problemu wejść w spiralę w ciągu jednego obrotu.
Siły na sterówce na pierwszy rzut oka wydają się być w sam raz: czuć je wyraźnie, ale nie są takie twarde jak w Opticu.
Podczas turbulencji skrzydło rusza się znacznie szybciej niż Optic, ale mam wrażenie, że jakby spokojniej i nie powodowało to u mnie dyskomfortu. Na sterówkach też mam wrażenie lepiej czuć co się dzieje. Podczas lądowania w duszeniu nie miałem żadnych problemów by sterówkami wybrać prędkość i łagodnie wylądować.
Ciąg dalszy nastąpi… (być może)
Wybór
Szukałem używanego skrzydła, świeżego, w doskonałym stanie i w dobrej cenie. Oferty na które trafiałem dotyczyły albo skrzydeł “z widocznymi oznakami zużycia”, albo kosmicznie drogie. A te lepsze oferty, mimo zimy znikały szybciej niż podejmowałem decyzję. Przez przypadek zgadałem się z Domi, która podpowiedziała mi bym zerknął na Swifta. Skrzydło nie dość, że lekkie to w cenie niewiele większej od używanej, rocznej Ioty 2 w dodatku z płatnością 50% przy odbiorze, 50% za pół roku i idealnym dla mnie zakresem wagowym do 95 kg.
Skrzydło standardowo jest w zestawie z plecakiem, ale nigdzie w sieci nie uświadczysz informacji co to za plecaki (Ozone wprowadził nowe, to co na stronie jest nieaktualne). Dodatkowo plecaków w domu mam już kilka i kolejnego w ciemno już nie chciałem więc zamieniłem na Ozonową kiszkę (teraz żałuję, ale o tym dalej).
Rozpakowywanie
Na skrzydło przyszło mi czekać długie dwa miesiące (czas realizacji zamówienia podany na stronie Ozona który ponoć jest na bieżąco aktualizowany ni jak miał się do rzeczywistego czasu realizacji). W końcu przyszła niepozorna paczka, a w niej ładnie poskładane skrzydło, speed bar, rzeczona kiszka, drobne gadżety i kawałki materiałów do ew. napraw.
Skrzydło było tak złożone, że bez problemu wcisnąłbym do mojego plecaka dwa takie.
W paczce zdecydowanie zabrakło mi zapasowych linek! Ten glajt ma bardzo cienkie olinowanie i raczej wcześniej niż później coś urwę. Na szczęście zostały mi linki od Optica (rozmiar nie ten, ale do awaryjnych napraw wystarczą).
Pierwsze zabawy na łące
Pojechałem na łagodny pagór zaprzyjaźnić się ze Swiftem. Wiało jakieś 4-8 m/s.
Rozłożenie skrzydła okazało się trudniejsze niż Optica: cieniutkie linki okropnie się plączą: wyżej same ze sobą tworząc wielkie supły, niżej zahaczając o elementy taśm (w szczególności o mocowanie sterówki i soft linki zastosowane zamiast deltek - niestety Ozone nie pomyślał o koszulkach osłaniających te drugie). Dojście do ładu zajmuje mi trochę czasu. Również przygotowanie taśm do startu nastręcza drobne trudności. Taśmy są cienkie, mocowanie sterówek “dziwne”, ich poprawne poprowadzenie wymaga uwagi. Taśmy i liny z rzędów A i A’ są tego samego koloru i też trudno je na ziemi odróżnić.
Ale jak już wszystkie linki rozplątać i postawić ścianę to kłopoty znikają.
Ściana bez problemu daje się kontrolować za pomocą taśm C. Żadnego podskakiwania i szarpania. Leży grzecznie i czeka.
Podniesienie skrzydła jest banalnie proste i przyjemne. Skrzydło samo i szybko wstaje nad głowę - nawet przy silnym wietrze nie było tego szarpnięcia które znam z Optica. Taśm A do startu w zasadzie nie używałem. Przy słabszym wietrze wystarczy lekko pociągnąć ciałem, przy silniejszym wystarczy odpuścić taśmy C / sterówki i poczekać na podmuch.
Nad głową skrzydło zachowuje się też bardzo miło. Stoi sobie grzecznie, nawet jeśli gdzieś jakaś turbulencja go zwieje na bok czy do tyłu to bez wysiłku wraca nad głowę. Mimo silnego wiatru nie doświadczyłem też tego ciągania na boki czy do tyłu kiedy skrzydło ucieknie. Tu znów duży plus.
Wykorzystując silniejsze podmuchy pokusiłem się o krótkie loty tuż nad ziemią nad moim niewielkim pagórkiem. Skrzydło bez zbędnej zwłoki reaguje na sterówki i zachęca do latania. Sterówki robią wrażenie precyzyjnych z krótkimi drogami sterowania - nie trzeba nimi mocno machać.
Ze względu na silny i porywisty wiatr odpuściłem sobie bardziej zaawansowane zabawy i po godzinie zabrałem się za pakowanie.
Kiszka
I tu przyszło pierwsze duże rozczarowanie. Kiszka Ozonowa bardzo mi się NIE podoba! Kupując ją wiedziałem, że jest ciężka (coś ponad 400g), ale spodziewałem się, że przynajmniej w tej swojej wadze będzie wygodna. A tu kiszka-kicha. Jedyne dwa elementy do mocowania skrzydła to szeroki rzep na samym szczycie i jedna taśma odrobinę niżej. Rzep jest za wysoko, a zamek jest zasuwany od krawędzi spływu! Po zamocowaniu krawędzi natarcia trzeba najpierw całe skrzydło ułożyć by móc zasunąć zamek. Oczywiście, zanim zabierzemy się za zamek wszystko się rozwala więc trzeba znów skrzydło układać. W dodatku zamek co chwilę się przycina. Ozonie! Jestem bardzo zawiedziony!
Podczas składania w centralnych komorach rzuca się w oczy wklejona następująca uwaga:
"Nie ciągać skrzydła po ziemi nawet w trakcie pakowania, powoduje to uszkodzenie górnej powierzchni"
Dobrze, że nie zakazali w ogóle używać tego skrzydła ;-P
Na górę!
Korzystając z pogody pojechałem na większy pagórek potestować skrzydło w locie. Na 15 min. podejściu pod górę nie odczułem szczególnej różnicy w wadze mimo, że Swift jest prawie o 3 kg lżejszy od Optica. Niestety plecak nie chciał sam wychodzić i zmęczyłem się tak jak zwykle.
Przez poranne zabawy na starcie byłem już dość późno i sam. Rozplątałem linki i rozłożyłem skrzydło na półce pod lasem. Wiatr pod stok powiewał już rzadko, znacznie częściej pojawiał się spływ który skutecznie zdmuchiwał mi skrzydło w dół. Cztery razy wypinałem się z urzęży by rozłożyć skrzydło na nowo - lekka waga skrzydła i cienkie, słabo widoczne linki w takiej sytuacji nie pomagają. Gdy pojawił się podmuch rotora z boku zdmuchując mi skrzydło prostopadle do startu chciałem się już poddać i pakować do plecaka. Zanim jednak sięgnąłem po klamry przyszedł kolejny podmuch z tego samego kierunku, poprawnie wypełnił skrzydło i postawił mi nad głowę. Ku mojemu zaskoczeniu moment później skrzydło nakierowuje się prosto na rozbieg więc decyduję się na start.
Pierwszy lot
Skrzydło lata Niestety wiele więcej tu nie napiszę, bo przez to ciągłe odpinanie i wpinanie się wystartowałem z mocowaniem kokpitu poprowadzonym na około jednego z karabinków. Nie dość, że skróciło to rozstaw taśmy piersiowej to jeszcze zablokowało speeda (tzn. mogłem go zaciągać, ale żeby zwolnić musiałem ręcznie wyszarpywać linkę). A wiało sporo (wario pokazało 30km/h). Wylot ze strefy noszeń i podejście do lądowania zajęło mi trochę ponad 8 min i tylko tyle mam wrażeń z lotu.
Skrzydło fajnie reaguje na sterowanie ciałem. Ze sterówką wchodzi w zakręt chętnie i szybko. Przy jednym jedynym krążeniu które wykonałem nie zauważyłem efektu wywiewania z wiatrem znanego z Optica - skrzydło równo prowadzi przez cały zakręt 360 stopni. Przy pierwszych próbach ciaśniejszych zakrętów miałem wrażenie, że gdyby trochę mocniej zaciągnąć sterówkę to można by bez problemu wejść w spiralę w ciągu jednego obrotu.
Siły na sterówce na pierwszy rzut oka wydają się być w sam raz: czuć je wyraźnie, ale nie są takie twarde jak w Opticu.
Podczas turbulencji skrzydło rusza się znacznie szybciej niż Optic, ale mam wrażenie, że jakby spokojniej i nie powodowało to u mnie dyskomfortu. Na sterówkach też mam wrażenie lepiej czuć co się dzieje. Podczas lądowania w duszeniu nie miałem żadnych problemów by sterówkami wybrać prędkość i łagodnie wylądować.
Ciąg dalszy nastąpi… (być może)